#21
Na początku pragnę Was zaprosić na nowe opowiadanie o Następcach, które już jest dostępne na moim profilu ❤️
SKYE
- Jakim prawem bierzesz udział w Festiwalu Morza - usłyszałam krzyk, który rozniósł się po korytarzu. W moją stronę zmierzała Audrey. Na twarzy miała wypisaną złość. Podeszła do mnie, zamknęła moją szafkę z hukiem, a wszyscy zgromadzeni na korytarzu spojrzeli w naszą stronę. Uniosłam brew, po czym spojrzałam na dziewczynę. Wzięłam plecak, który wcześniej położyłam na ziemi i bez większych emocji w głosie odpowiedziałam na jej pytanie.
- Takim samym jak ty. Każdy ma prawo wziąć w tym udział. - skrzyżowałam ręce na piersi. Może tego nie okazywałam, ale byłam zła. Starsza córka Śpiącej Królewny miała tupet. Festiwal Morza nie był jej prywatnym pokazem czy koncertem. Mogłam wziąć w nim udział tak samo jak ona i nie miała prawa mi zabronić. Brunetka zacisnęła usta w cienką linię.
- Lepiej wycofaj się po dobroci. Nie chcesz ze mną zadzierać! - krzyknęła, ale jej złość i groźby nie robiły na mnie większego wrażenia. Wzruszyłam delikatnie ramionami. Zarzuciłam plecak na ramię.
- Wiesz co? Wręcz przeciwnie i wezmę w tym udział czy ci się to podoba czy nie. Jeśli tak się pozbywasz konkurencji to nie ze mną te numery. Sięgnęłam dna, po żeby się od niego odbić i stać się kimś nowym. Sama powinnaś spróbować - spojrzałam na nią. Nic mi nie odpowiedziała. Jej mina świadczyła o tym, że osiągnęła szczyt złości. Ominęłam ją z gracją i nie dodałam nic więcej. Została tam sama jak palec. Dobrze jej tak. Ktoś w końcu musi utrzeć tej dziewczynie nosa i w życiu nie pomyślałabym, że mogłam to być ja. Może coś do niej dotrze. Kiedy odchodziłam złapała mnie Ruby.
- Skye, to było odważne.. - powiedziała moja przyjaciółka - Nie poznaję cię - dodała zdziwiona. Skrzyżowała ręce na piersi. Westchnęłam ciężko. Rozejrzałam się. Na korytarzu było za dużo ludzi. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę klasy. Zajrzałam do środka. Na szczęście była pusta. Weszłyśmy, a Ruby zamknęła drzwi. Usiadła na jednej z ławek i nie odrywała ode mnie wzroku. Zaczęłam chodzić po klasie zdenerwowana i próbowałam zebrać swoje myśli. - Gdzie się podziała to nieśmiała i cicha Skye? - spytała po chwili. Wzruszyłam ramionami po czym usiadłam na ławce.
- Sama nie wiem, chyba Harry zabiera jakąś cząstkę mnie...- powiedziałam nie tyle co zmartwiona, a przybita. Nic nikomu nie powiedziałam o nocnej wyprawie z Harrym. Nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział, ponieważ mogliby to zinterpretować dwuznacznie, a w dodatku moglibyśmy mieć problemy i kłopoty, za chodzenie po szkole w czasie ciszy nocnej.
- Co to znaczy? - odezwała się zakłopotana i zdruzgotana. Przewróciłam oczami. Co tu było trudnego do zrozumienia? Westchnęłam ciężko i zaczęłam jeszcze raz.
- Wydaje mi się im bardziej zagłębiam się w "przyjaźń" z synem Kapitana Haka staje się kimś innym. On działa na mnie inaczej.. - zmarszczyłam brwi. Ruby uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- W końcu wyciąga z ciebie twoją nieśmiałość, dlatego lubię tego chłopaka.. - powiedziała po chwili.
- Ruby, ale ja nie wiem czy chcę taka być. On ma w sobie coś dziwnego. Potrafi tak jakby mną manipulować czy coś. Nie umiem nawet powiedzieć dlaczego tak bardzo mnie do niego ciągnie. Chcę tego, ale nie chcę - opuściłam ramiona. Córka Roszpunki zaczęła myśleć, chociaż nawet nie musiałam zgadywać o czym. Pewnie też by powiedziała, że miedzy mną a Harry'm było coś więcej. Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ktoś wszedł do klasy. Okazało się, że to córka Dobrej Wróżki. Spojrzała na mnie, a później na Ruby.
- Zapomniałaś, miałyśmy pójść porozmawiać z moją mamą - powiedziała dziewczyna. Blondynka przypomniała sobie o tym w jednej chwili. Przeprosiła mnie, po czym razem z Jane wybiegły z sali. Wyszłam zaraz za nimi. Usłyszałam szepty i zobaczyłam, że wszyscy wskazują placami jednego uczucia. Wodziłam wzrokiem i w poszukiwaniu osoby, która wzbudziła taką sensację. Kilka dziewczyn prawie piszczało z zachwytu, a ja w dalszym ciągu nic nie rozumiałam. Po chwili to do mnie dotarło jak grom. Przede mną staną Harry Hak, a przynajmniej myślałam, że to on. Był ubrany jak normalny, przeciętny nastolatek. Nie miał na sobie swojego czerwonego płaszcza, czy podartych starych ubrań. Był ubrany jak człowiek. W jeansy, adidasy, t-shirt i bluzę, a jego włosy były ułożone niemal idealnie. Patrzyłam na niego jak zamurowana i nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Co ty zrobiłeś? - spytałam powoli, tak żeby zrozumiał moje słowa. Mój pierwszy szok musiał minąć. W nocy widziałam pirata z krwi i kości, a teraz normalnego nastolatka.
- Nie podoba ci się? Wiesz do jakiego wniosku doszedłem? - spytał. Uniosłam brew i czekałam na jego opowiedz. - Tutaj w Auradonie mogę zacząć jako nowy człowiek. Zostawić przeszłość pirata za sobą i zostać prawdziwym nastolatkiem tak jak ty i reszta - wzruszył ramionami. Pokiwałam głową. Nie miałam więcej pytań. Nawet nie wiedziałam jak poruszyć ten temat dalej. Naprawdę nie mogłam oderwać od niego wzroku nawet na sekundę. Kiedy nie był ubrany tak jak Kapitan Hak, był bardzo atrakcyjny. Nie zauważyłam tego wcześniej pod kapeluszem i płaszczem.
- Rozumiem, że tak jak ja odbiłeś się od dna - powiedziałam, kiedy udało mi się zebrać moje myśli. Pokiwał delikatnie głową.
- Coś w tym stylu - odparł. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Harry poszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Odwróciłam się za nim jeszcze kilka razy, ponieważ to wciąż do mnie nie docierało. Jak z paskudnego pirata stał się przystojnym chłopakiem? Gdzie on się chował cały ten czas? Byłam pełna podziwu. Potrafił zaskoczyć i to w jakim stylu. Uśmiechnęłam się pod nosem. Musiałam przyznać, że kiedy zajął z siebie to wszystko nawet ja bym się za nim obejrzała. Był naprawdę przystojny..
***
- Wszyscy w szkole mówią tylko o Harry'm. Dobrze ci radzę Skye, masz szansę zdobyć jego serce. Spróbuj zrobić to zanim inna sprzątnie ci go sprzed nosa. - powiedziała Lonnie. Spojrzałam na nią po czym przewróciłam oczami. Córka Mulan zaśmiała się pod nosem - Mówię poważnie. Jeszcze masz szansę - dodała po chwili.
- Przestań. Harry to Harry, on myśli tylko o sobie. Każda dziewczyna w Auradonie, może ubiegać o jego względy - odezwałam się po chwili. Dołączyła do nas Gwen razem z Jayem.
- Nieprawda, syn Kapitana Haka mówi ciągle o tobie. Nie może się doczekać waszej randki - powiedział Jay. Tylko tego mi brakowało, jego opinii na ten temat.
- A co ty możesz wiedzieć. Pewnie tyle co nic.. - wzruszyłam ramionami. Pokręcił głową
- Zmieniając temat - przerwała Gwen - Wiecie, gdzie Ruby lub Jane, od rana nie były na żadnych zajęciach - dodała.
- Poszły porozmawiać z Dobrą Wróżką, miały do niej jakąś ważną sprawę...- powiedziałam. Usłyszałam czyjeś wołanie. W stronę naszego stolika Melody. Na ustach miała szeroki uśmiech. Usiadła miedzy mną, a Lonnie. Wymieniłam z dziewczyną spojrzenie po czym spojrzałam na córkę Ariel. Wzięła głęboki oddech i zerknęła w moją stronę. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale Jane i Ruby, które do nas dołączyły i jej przerwały.
- Nie uwierzycie -powiedziały. Nie umiały ukryć swojej radości oraz zadowolenia. Usiadły razem z nami. Melody uciszyła je i spojrzała na mnie.
- Po twojej postawie wobec Audrey, lista na pokaz talentów pęka w szwach. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jestem twoją dłużniczką - powiedziała Melody. Wyglądała na bardzo szczęśliwą, a mnie to cieszyły. Uśmiechnęłam się, po czym zaśmiałam pod nosem. Nie zrobiłam nic szczególnego. Po prostu powiedziałam Audrey otwarcie co o tym wszystkim myślę.
- Nawet nie musiałyśmy rozmawiać z Dobrą Wróżką ani jej przekonywać, że to głupi i beznadziejny pomysł, aby odwoływać Festiwal Morza. Król Bestia nie ma żadnego "ale" jeśli chodzi o Konkurs. Jest pod wrażeniem, że w naszej szkole tyle osób jest utalentowanych - powiedziała Ruby z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Moja mama mówi, że "przesłuchanie" musimy przesunąć na weekend, ponieważ dzisiaj byłoby za mało czasu. Musimy wiedzieć co macie nam do zaoferowania - powiedziała Melody, po czym uniosła brew. Westchnęłam, totalnie o tym zapomniałam. Miałam tylko jeden dzień żeby wymyślić cokolwiek, a nawet nie miałam pomysłu na samą siebie.
- Spokojnie. Skye zdąży się przygotować. Osobiście tego dopilnuję - poczułam dłonie na barkach. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Harry'ego, który stał ze swoim głupkowatym uśmiechem. Uniosłam brew.
- Ty? - spytałam. Pokiwał głową i usiadł obok mnie. Jego nowy styl ubiera, bardzo mnie urzekał i nawet nie umiałam oderwać od niego wzroku. Czułam, że miałam uśmiech na ustach, choć to nie było zamierzone, ale kiedy go widziałam nie mogłam zareagować inaczej.
- Siedzimy w tym razem. - uśmiechnął się szczerze, a ja zalałam się rumieńcem. Poczułam, że moje policzki płonęły. Odwróciłam wzrok i skupiłam swoją uwagę na jedzeniu. Kątem oka zobaczyłam, że dziewczyny i Jay zaczęli się rozchodzić. Nie chciałam zostawać z Harry'm sam na sam, ale oni mieli inny zamiar. Pośpiesznie odeszli, a ja zostałam z synem Kapitana Haka.
- Wciągałeś mnie w to - powiedziałam i na chwilę na niego spojrzałam. Wzruszył ramionami w wziął mnie delikatnie za rękę. Miałam odruch, żeby ją zabrać, ale jego uścisk, był bardzo delikatny i czuły. Spojrzałam na nasze dłonie, a później na niego. Uśmiechnęłam się blado.
- Chcę z tobą spędzić chociaż trochę czasu. Czy to złe? - spytał prawie szeptem. Nie umiałam mu odpowiedzieć. Jego zachowanie było zupełnie inne, takie nie w jego stylu. Nie do końca wiedziałam jak to miałam odebrać. Wydawało mi się, że im bardziej zagłębiałam się w znajomość z nim tym to zmieniało się w coś więcej, a ja się tego bałam. Z jednej strony nie umiałam tego zakończyć. Mała cząstka mnie ciągle mnie do niego przyciągała. Splotłam jego dłoń z moją.
- Jeśli to jest szczere, to nie ma w tym nic złego - powiedziałam po chwili.
- Jest bardzo szczere. Co robisz jutro wieczorem. Może żeby tego nie odwlekać, spotkamy się jutro? - spytał z nutką nadziei w głosie. Westchnęłam ciężko. Miałam na to ochotę, ale musiałam napisać piosenkę na Pokaz Talentów.
- Może w sobotę po przesłuchaniach? Chciałabym się jutro przygotować - powiedziałam i spojrzałam na niego. Widziałam, że błysk, który miał w oczach zgasł, a mnie na samą myśl o tym zabolało serce. - Chyba, że mi pomożesz. Tak jak powiedziałeś - dodałam pośpiesznie. Nie mogłam pozwolić, żeby był smutny. Nie lubiłam jak ktoś był smutny z mojego powodu.
- Pomogę, tak jak powiedziałem - powiedział trochę przygaszony, ale ucieszony. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wymieniliśmy spojrzenie, po czym powili wstaliśmy. Harry nawet na moment nie zabrał swojej dłoni. Wziął moją tackę z posiłkiem którego nie dokończyłam i oboje w ciszy skierowaliśmy się do szkoły. Wszyscy na nas zerkali. Czułam się dziwnie, ale nie mogłam się dziwić. Wciąż trzymaliśmy się za ręce. Wcale mi to nie przeszkadzało, ale miałam wrażenie, że byłam czerwona jak burak. Odnieśliśmy tackę i weszliśmy na szkolny korytarz.
- Jaki przedmiot masz teraz? - spytałam po chwili. Wzruszył ramionami.
- Chyba zajęcia artystyczne - usmiechnął się. Na moich ustach zagościł uśmiech. - A ty? - spytał.
- Geometrię - przewróciłam oczami. Nie lubiłam tego przedmiotu.
- W takim razie, chodź. Odprowadzę cię - rzucił pośpiesznie.
- Ale spóźnisz się - spojrzałam na syna Kapitana Haka. Jak widać, wcale go to nie ruszyło. Było mu to zupełnie obojętne. Pociągnął mnie za rękę i oboje skierowaliśmy się pod klasę, gdzie miałam lekcję. Na korytarzu wciąż mijaliśmy uczniów, którzy dziwnie na nas spoglądali, ale nie na nas to nie robiło wrażenia. Zajęliśmy się tylko sobą. Poszliśmy na górę. Zachowianie Harry'ego było dziwne, ale miłe i urocze. Chyba nawet troszkę mi imponowało. Podeszliśmy pod drzwi. - Muszę iść, ale dziękuję bardzo - uśmiechnęłam się do niego. Uniósł delikatnie moją dłoń, po czym pocałował jej wierz. Znów się zalałam rumieńcem. To było naprawdę uroczę z jego strony.
- Niech nie zwiedzie cię to, że jestem piratem. Ja też mam maniery - powiedział i spojrzał na mnie. Moje serce przy nim zaczynało mięknąć. Przestawałam w nim widzieć Harry'ego, który przybył tu z Wyspy Potępionych. Zaczynałam w nim dostrzegać kogoś zupełnie innego, oraz odmiennego. Strach przed nim zamienił się w coś zupełnie innego, co nie było mi do końca znajome. Posłał mi ostatni uśmiech, po czym odszedł i poszedł na swoją lekcję. Stałam jeszcze przez chwilę i obserwowałam go jak znikał wśród uczniów, którzy szli na lekcje. Próbowałam zrozumieć jego zachowanie, które wcale mi nie przeszkadzało, a bardziej imponowało. Podobała mi się jego zmiana. Może wcześniej tego nie dostrzegłam przez to jak byłam wrogo do niego nastawiona, ale im częściej się z nim spotykałam, chciałam go poznawać jeszcze lepiej i bliżej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro