Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*~12~*

Weszli do windy, w której nadal trzymali się za ręce jadąc do góry w ciszy, która była przyjemna. Jak winda się otworzyła wziął młodszego na ręce jak księżniczkę wchodząc do środka.

Kookie uśmiechał się cały czas pod nosem. W końcu było dobrze, wręcz idealnie tak jak zawsze miało być.

- Hyung, a może zrobimy razem kolację hm? - Zaproponował już w mieszkaniu - i wykąpiemy się razem, ale to na pewno i nawet nie pytam czy chcesz - uśmiechnął się słodko.

- To nasz dzień, zrobię wszystko co byś tylko chciał - zdjął buty jak i bluzę.

Zszedł z niego i też zdjął buty.

- To co najpierw? Kąpiel? - dochodziła 16 ale wieczór pewnie spędzą bardzo "pracowicie".

- Kąpiel, ale najpierw zamów co tylko chcesz skądkolwiek - poszedł do łazienki naszykować kąpiel.

Mieli razem gotować, ale chyba lepiej będzie jeśli zamówi. Poszedł za nim z telefonem w dłoni.

- A co chcesz zjeść? Bo ja mam ochotę na szaszłyki jagnięce z ryżem - znalazł numer z restauracji hotelowej.

- Trzeba by było zrobić zakupy, zapomniałem, że szafki są puste - nalał wody do wanny dodając do niej pięknie pachnące płyny.

- Ale to już nie dzisiaj - przytulił się do jego pleców - dzisiaj skupiasz się na mnie... To nasz dzień pamiętaj - pocałował jego kark.

- Dlatego coś zamówimy - zdjął swoją koszulkę - dzwoń kochanie.

- Szampan czy wino? - Zapytał gdy miał już słuchawkę przy uchu.

- Szampan - zaczął się rozbierać.

- Rozbierzesz mnie skarbie? - Zapytał cicho zaraz po tym składając zamówienie.

- Już Kookie - dawno mu tak nie mówił, choć dzisiaj chyba już mu sie zdarzyło. Pozbył się jego koszulki.

Po złożeniu zamówienia odłożył telefon na pralkę i czekał aż Jimin go Rozbierze.

Wziął go lekko do góry, by pozbyć się i bokserek.

- Już - uśmiechnął się odstawiając go - wejdę pierwszy - wszedł do wanny rozkładając nogi. Młodszy usiadł między jego nogami tyłem do ukochanego. Westchnął błogo i oparł się na jego torsie.

- Jesteś naprawdę piękny w tych krótkich włosach, długie zasłaniały ci jedynie buzie.

- Cieszę się, że to mówisz - uśmiechnął się szeroko. Odwrócił głowę żeby go pocałować słodko.

- A ten obraz który namalowałeś powiesimy w salonie albo w nowym domu.

- W nowym domu? - Odwrócił się całkiem żeby spojrzeć na niego.

- Gdzieś blisko Tae, nie lubię go, ale mały przytulny dom nie byłby lepszy?

- J-jasne, że by był... Ale co z twoją karierą? Ludzie się dowiedzą, że jesteś ze mną.

- Sam mówiłeś, że mamy dużo pieniędzy, a jak pójdę do pracy to nie znikną one tak szybko z konta. Oczywiście nadal jestem gwiazdą, więc tworzenie piosenek da mi duże zyski.

Chwile patrzył na niego bez ruchu jednak zaraz rzucił się mu na szyję przytulając go mocno.

- Kocham cię... Cieszę się, że taką dezycje podjąłeś - objął go nogami w pasie przytulając go teraz jak miś koala.

- Uważaj bo wodę rozlejesz - ucałował jego włoski - Też cię kocham Kookie ale do wyprowadzki jeszcze daleko.

- Ale ja już się cieszę - odsunął się łapiąc jego policzku i całując go krótko.

- Potem mi to zademonstrujesz w łóżku - puść mu oczko.

- Raczej ty mi... Długo nie patrzyłeś na to jak ranisz mnie warcząc "Jenny" a nie "Jungkookie ".

- Nie zaczynaj, przeprosiłem już, a w sumie to mówiłem, że ci obciągnę tego malucha, tak?

- Może i to ja jestem na dole ale mam swoją męską dumę wiesz? - Zszedł z niego zakrywając od razu się nogami tak żeby nie było widać członka. Sam spojrzał w dół na niego - Nie jest wcale taki mały... - mruknął cicho żeby go nie słyszał.

- Maluszek - klepnal jego pupę - już wychodzisz?

- Nie umyłeś mnie - jęknął gdy go klepnął. - No ale trudno sam to zrobię - wziął mydło zaczynając od klatki.

- Jaki pracowity chłopak - uśmiechnął się szeroko. - Mój chłopak - będzie to powtarzał przez jakiś czas.

Zarumienił się lekko.

- Tylko twój - skończył się myć i wyszedł pierwszy. Zadzwonił dzwonek dlatego w samym ręczniku poszedł odebrać zamówienie.

Jimin wyszedł od razu po nim martwiąc się o to, że Jungkook wyszedł w samym ręczniku. Wytarł się i w bokserkach poszedł za nim.

No i wyszedł tylko w ręczniku obwiązanym wokół pasa.

- Dziękuję - odebrał wózek z jedzeniem od innego mężczyzny, który lustrował go wzrokiem.

- Pomogę panu - zaoferował się od razu. Zabrał wiadro lodu z szampanem z wózka, a Jungkook wziął dwa talerze.

- Kochanie, wezmę to - wziął od niego talerze. Wzrok tego mężczyzny nie podobał mu się.

- Poradziłbym sobie - fuknął robiąc dzióbek. Mężczyzna prawie się przewrócił zagapiony na chłopca.

Jimin uśmiechał się miło by demon w środku nie wydostał się na zewnątrz i nie zabił tego kolesia.

- Życzą sobie państwo czegoś jeszcze? - zapytał głównie do Jungkooka niż do Jimina.

- Nie, już podziękujemy - objął w pasie młodszego.

- Do widzenia - Kookie uśmiechnął się miło, wtulając się w swojego chłopaka. Mężczyzna ukłonił się życząc smacznego i wyszedł zabierając wózek.

- Skąd zamówiłeś jedzenie?

- Z hotelowej restauracji, a co? - odsunął się od niego i poszedł do pokoju ubrać coś na siebie.

- Nigdy już tam nie zamawiaj - poustawiał wszystko na stole.

- Czemu?! - Zawołał z pokoju. Po chwili wrócił w jednej z bluzek starszego mając pod nią różowe majteczki.

- Za bardzo się na ciebie patrzył... gorzej niż Tae - usiadł.

- Nie przesadzasz? - zaśmiał się siadając obok niego.

- Nie, ty za to przesadziłeś z tą dziewczyną na zdjęciu - przypomniał mu.

- Nie będę ci przypominał z czym ty przesadziłeś ostatnio - wziął się za jedzenie. - Koniec kłótni. Dzisiaj nasza rocznica.

Kiwnął biorąc się za jedzenie, a bardziej karmienie swojego ukochanego.

Jadł od niego robiąc "aaa". W końcu sam podsunął ukochanemu widelec z mięsem odsuwając go gdy chciał zjeść.

Takiej rocznicy mu brakowało. Tej spędzonej razem w domu na jedzeniu czy leniuchowaniu.

- Masz dla mnie jeszcze jakąś niespodziankę hyung?- zapytał gdy zjedli pijąc szampana.

- Mój prezent jest do wyrzucenia -  westchnął. - Jutro ci coś pięknego dam, a jak na razie - poszedł na kolana - rozłóż nóżki - uśmiechnął się krzywo.

Zagryzł mocno wargę rozkładając nogi jak kazał.

- Nie martw się tym prezentem hyung... Zobaczysz, że kiedyś będziemy się z tego śmiać razem z naszymi dziećmi.

- Słodko powiedziane - podwinął mu koszulkę - Widzę że mimo, że mam chłopczyka majteczki nadal będą się znajdować na tobie - złapał je i powoli ściągnął

- Bo je lubisz - uśmiechnął się.

- Bardzo - po ciągnięciu powąchał je, odkładając na bok - tak ślicznie tobą pachną - wziął kieliszek z szampanem.

Kookie zarumienił się mocno przez jego uwagę...

Wiecie co? Muszę przepisać resztę z messengera xD
Nie wiedziałam że nie ma całości. Wybaczcie ale musicie poczekać
Kocham was ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro