Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*~11~*

Gdy wyszli z hotelu, Jungkook usiadł na miejscu pasażera. Wyjął telefon by odczytać SMSy od Tae, który żądał wyjaśnień i zaczął mu opisywać plan działania wcześniej dodając, że wyjaśni mu już na miejscu.

- Skup się trochę na mnie - prowadził do domu jego wroga. - Jak ci minął dzień?

- Dobrze - mruknął nadal jednak skupiony na wyjaśnianiu planu.

- Myślałem... że najlepiej będzie jak zrobię sobie małą przerwę od bycia "gwiazdą" - patrzył uważnie na drogę - Teraz muszę się skupić na mojej ukochanej.

- Byłbym bardzo szczęśliwy hyung... - odłożył telefon po wysłaniu smsa. - Wiesz myślałem trochę nad tym... Czy nie moglibyśmy zaszyć się gdzieś już na zawsze? Zarobiłeś wystarczająco dużo pieniążków by starczyło nam do końca życia.

- Po operacji zostanie ich mało, jednak możemy spróbować, ale muszę znowu je zarobić - posłał mu szybko uśmiech - i mów mi oppa głupia.

Westchnął ciężko.

- A gdybyśmy nie robili operacji to by starczyło? Pytam teoretycznie.

- Na pewno.

Kiwnął głową siedząc już cicho.

W końcu dojechali przed dom Tae. Wyszli z auta trzymając się za ręce.

- Cześć hyung - Kook przytulił byłego chłopka zaraz po zdjęciu butów. Po tym przeszedł od razu do salonu.

- Nie miała być to chwila? - spytał z lekką pretensją w głosie, jednak sam też zdjął buty.

- Chwila, czy godzina - wzruszył ramionami. - Nie ma różnicy.

- Oh Park słuchaj - Tae podszedł do wspomnianego - Mam coś świetnego co na pewno spodoba się króliczkowi. Nawet ci pożyczę - poruszył zabawnie brwiami i pociągnął go do swojej sypialni.

- Stać mnie na pewno na więcej niż ciebie więc mogę po prostu kupić... - szedł mimo tego za nim.

- No to kupisz - Kookie cicho szedł za nimi - zobacz jest pod łóżkiem, a ja zajmę czymś Kooka żeby tu nie przylazł - wyszedł szybko z pokoju zaraz po tym zamykając drzwi i przekrecając w nich klucz.

- Na pewno nie otworzy? - Zapytał cicho Jungkook.

- Nie ma opcji.

Jimin spojrzał pod łóżko, ale nic nie znalazł. Prychnął.

- Mogłem się spodziewać, że to żart - wyprostował się podchodząc do drzwi, które chciał otworzyć - hm? - pociągnął - Kookie?!

- Wow powiedział Kookie - westchnął ciężko i usiadł na kanapie.

Pokręcił głową i zaczął ciągnąc za klamkę.

- Jenny! Co do cholery! Tae ty Pierdolony chuju, wiedziałem, że coś kombinujesz! Tylko ją dotknij, a cię zabiję!

- Słyszysz go? - zapytał Tae - słyszysz jak do mnie mówi?

W końcu Park zaczął kopać w drzwi, chcąc je wywarzyć.

- On tak od kilku dni - ciągnął Kookie. Podkulił nogi. - Dzisiaj na rocznicę dał mi możliwość zmienienia płci żebym był idealny i piękny.

- Czemu nic mi wcześniej nie powiedziałeś? - Tae objął go, kiedy usiadł obok - to nie jest normalne.

- Nie spodziewałem się, że to tak się skończy - Jimin ciągle walił w drzwi co go trochę martwiło - zadzwonisz proszę do tego psychologa o którym mi mówiłeś?

- Zrobiłem to jak już tylko do mnie napisałeś, powienen być za parę minut - pocałował jego skroń.

- Dziękuję - oparł głowę na jego ramieniu. Potrzebował teraz wsparcia, którego Jimin niestety nie mógł mu dać. Gdyby się do niego zbliżył zaraz trafiłby na stół operacyjny...

Zadzwonił dzwonek.

- Pewnie przyszedł - Kim poszedł otworzyć drzwi.

- Hej słodziaku - wysoki chłopak elegancko ubrany wszedł do mieszkania. Nie wyszło im ze względu na to, że żaden nie chciał być tym uległym.

- Jungkookie to jest Minho, Minho to jest Jungkook - przedstawił ich sobie i wrócił na kanapę do młodszego, który cicho się przywitał.

- No to co mam robić? - Zapytał. Jeon wyjaśnił mu całą sytuację pokrótce. Razem ustalili, że Tae z Kookiem pójdą gdzieś na miasto, a on tutaj zostanie z Parkiem. Tak też zrobili. Gdy dwójka byłych kochanków wyszła z mieszkania, zamykając je od zewnątrz Minho otworzył drzwi od sypialni.

Park siedział na łóżku dawno się poddając.

- Taehyung zapierdole cię - wstał z łóżka jednak nie oczekiwał zobaczyć obcego mężczyzny - kim ty jesteś?

- Nazywam się Cha Minho - podał mu rękę.

Założył ręce na piersi.

- Gdzie jest Jenny?

- Jenny nie ma Jimin - zaczął spokojnie zabierając rękę - ona nie istnieje.

- Wychodzę - chciał go ominąć.

- Nie wyjdziesz - poszedł do salonu gdzie spokojnie sobie usiadł - To był pomysł Jungkooka! Chciał bym z tobą porozmawiał! - Krzyknął do niego.

Jimin chciał otworzyć drzwi jednak byku zamknięte.

- Tu też... gdzie ten kretyn poszedł z moją dziewczyną!? - krzyknął wściekły idąc do salonu.

Minho siedział na kanapie nic nie mówiąc. Daje Jiminowi 20 minut, jak do tego czasu sam do niego nie przyjdzie to on weźmie się do roboty.

Park stanął przed nim łapiąc przód jego koszuli.

- Gdzie!? - Bał się o swoją ukochaną kiedy była sama z tym kosmitą.

- Ale gdzie jest kto? - zapytał udając głupka.

- Gdzie jest moja ukochana!

- Nie masz jej Jimin - złapał jego ręce ale nie mocno. - Nie kochasz żadnej kobiety.

- Dzisiaj wszyscy ze mnie robią głupka, ty nawet nie próbuj - zabrał ręce. - Jestem z nią pięć jebanych lat, wyszukaj sobie w internecie.

- Jimin to nie jest prawda - wziął telefon Jungkooka który chłopak mu zostawił. W galerii miał wszystkie ich zdjęcia od tych pięciu lat. - Sam spójrz. Obejrzyj galerie w telefonie osoby, którą kochasz - pokazał mu zdjęcia z ich pierwszej randki, a potem przewijał do kolejnych.

Usiadł obok niego przeglądając zdjęcia.

- Widzę moją ukochaną... co w tym dziwnego?

- Jimin przyjrzyj jej się. To jest chłopiec. Zero biustu, krótkie włoski, typowo chłopięcy styl ubierania się... - tłumaczył mu powoli.

- To nadal moja ta sama Jenny, operacja doda jej więcej kształtów tak żeby czuła się pewniej...

- Źle Jimin - skarcił go. - Jenny to Jungkook, który czuje się pewnie będąc sobą czyli mężczyzną. Informacja o operacji bardzo go zraniła - położył rękę na jego ramieniu. - Pomyśl Jimin. Kogo Tae przedstawił ci pięć lat temu?

Zamknął oczy.

- To jest Jenny... - pokręcił głową. - To jest Jungkook, mój chłopak - uśmiechnął się wskazując słodką... słodkiego chłopaka.

- Dobrze - uśmiechnął się. Pokazał kolejne zdjęcie tym razem z basenu z Jungkookiem na wielkim jednorożcu - a to kto?

- Mój...moja - jego wspomnienia mieszały się z iluzją.

- Kto? Możesz powtórzyć? Z imienia i nazwiska - ponaglił go.

- Jeon... Jungkook - spojrzał na niego.

- Kim jest Jungkook? - Nie raz miał takich pacjentów, którym musiał zadawać pytania jak dzieciom. Na szczęście takie działanie działało. To i tak Jimin szybko odzyskiwał rozum.

- Chłopakiem... ale ja mam dziewczynę.

- Zastanów się dobrze Jimin... Masz kochającego chłopaka, który się o ciebie martwi i troszczy czy dziewczynę, o której nic nie wiesz?

- Wiem wszystko o Jenny - zaczął wymieniać wszystko to co lubi Kookie.

- Jesteś pewien, że to wszystko co mówisz dotyczy Jenny? - Zapytał podejrzliwie ale nadal łagodnie.

- Nie pamiętam Jungkooka... ale czuję, że go też dobrze znam.

- Zastanów się Jimin kogo nie pamiętasz. Jesteś pewien, że nie pamiętasz właśnie Jungkooka?

Zamknął oczy wyobrażając sobie swojego ukochanego, nie ukochaną. Otworzył szeroko oczy patrząc na psychologa.

- Jungkook... - tylko tyle wystarczyło by sobie przypomniał? Jak on musiał go skrzywdzić...

- Co Jungkook? Kto to? - Zapytał z łagodnym uśmiechem zabierając telefon już.

Jimin wstał natychmiast z kanapy chcąc się szybko zobaczyć ze swoim chłopakiem, tak! Z chłopakiem.

- Gdzie są klucze?!

Cha wstał i wyjął zapasowe klucze, które leżały pod wycieraczką. Tae był bardzo przewidywalny, zastanawiało go jednak czemu akurat pod wycieraczką leżała prezerwatywa... Nie myślał jednak długo o tym i otworzył drzwi Jiminowi.

Zapominając maski, dużo osób poznało go na ulicy ale nawet się tym nie przejął. Teraz martwił się tym co musi czuć Jungkook, którego tak potraktował.

Kookie siedział razem z Tae w parku niedaleko bloku w którym Kim mieszka. Wcześniej byli na lodach a teraz tylko czekali na jakieś wieści od Minho.

Park przebiegł prawie całą okolicę, przypominając sobie w końcu o parku. Do niego wbiegł już zasapany rozglądając się.

Młodszy chodził w tę i we w tę koło fontanny. Martwił się. Nie miał telefonu to może by jakoś się zajął ale tak to myślał tylko o Jiminie.

Wreszcie Jimin w oddali zauważył chłopaka, a nie mając już siły biec szedł w jego kierunku wolno, kiedy już stało za nim mnóstwo reporterów i fotografów.

Odwrócił się na pięcie chcąc wrócić do Tae i wtedy zobaczył idącego w jego stronę Jimina. Bez zastanowienia rzucił się biegiem do mężczyzny  ignorując wszystkich fotografów i kamerzystów. Rzucił mu się w ramiona, a starszy podniósł go lekko okręcając się z nim dookoła.

- Przepraszam, przepraszam... - szeptał bez przerwy.

Objął go mocno za szyję, a nawet nogami w pasie. Trzymał buzie blisko tej jego co chwila całując jego policzek.

- Kocham cię - szepnął pociągając noskiem. Płakał, ale ze szczęścia. W końcu ze szczęścia...

- Jungkook, kocham cię, ciebie jako mężczyzne, nie żadną kobietę - całował sam jego policzki.

Jeszcze bardziej płakał słysząc to. Cały się trząsł nie mogąc uwierzyć w to co słyszy. Był szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy.

- Wróciłeś Jimin-ah... - szepnął wtulając głowę w jego szyję. - Błagam nie odchodź już nigdy...

Ignorował flesze, każde pytanie. Po prostu całował swojego ukochanego nie przejmując się już tak sławą, w tych czasach nawet geje są na szczycie.

Złapał jego policzki masując je delikatnie, oddając czułe pocałunki pełne tęsknoty. Będzie musiał podziękować Minho i Tae za pomoc, ale to później teraz liczyła się ich chwila.

Oprzytomniał kiedy dotarły do niego pytania. Oderwał się od Jimina i schował w jego szyi czerwony ze wstydu.

- Wracamy do domu - bez żadnego słowa wyjaśnienia osobom zadającym dużo pytań w tej sytuacji, wyszedł z parku kierując się do swojego samochodu gdzie dopiero odstawił chłopaka, zapinając pasy. Obszedł do drugiej strony by usiąść za kierownicą.

Jak tylko starszy wsiadł Jungkook od razu położył swoją rękę na tej jego i zacisnął na niej paluszki tak żeby mógł spokojnie prowadzić.

Uśmiechnął się wracając prosto do domu.

- Kocham cię Jungkookie, mój chłopaku.

- Ja ciebie też hyung - otarł wolną dłonią poliki z łez - tak bardzo się cieszę.

- W mojej głowie coś się pomieszało... myślałem, że naprawę jesteś dziewczyną - zaśmiał się cicho, bo było mu przykro. - Sława uderzyła mi chyba do głowy...

- Chyba - mruknął. - Ale nie mam ci nic za złe... Ważne, że się ocknąłem.

- Było mnie kopnąć w jaja, może bym się ogarnął.

Zaśmiał się cicho. Tak dawno tego nie robił...

- A dzisiaj coś czego nie robiłem przez parę lat. Dobrze ci tam na dole ~

Zarumienił się mocno i odwrócił od niego wzrok.

- Najpierw chcę spędzić prawidłowo rocznicę z ukochanym - wyznał.

- Na to trochę już za późno... można jednak przełożyć to na jutro.

- Nie ważna jest dla mnie pora. Nie musimy przecież nigdzie iść... Chce spędzić z tobą miło resztę dnia.

- Dobrze... w ogóle wróciło do mnie parę wspomnieć. Pamiętam jak pierwszy raz cię zobaczyłem, wtedy jeszcze byłeś z Taehyungiem... nie wiem jednak czemu go tak nienawidzę, a nie on mnie. Przecież to ja mu ciebie zabrałem.

Kookie wzruszył ramionami.

- Nie wiem... Ale miło, że pamiętasz ten dzień... - uśmiechnął się.

- I nasz pierwszy pocałunek, kiedy oglądaliśmy film podczas, którego zasnął Taehyung, wtedy spojrzeliśmy na siebie w jednym momencie... i jakoś poszło.

- Pamiętam... Patrzyłeś na mnie wtedy w taki sposób, że nawet nie wiem kiedy się do ciebie przysunąłem - uśmiechał się błogo na wspomnienia.

- A sam seks był w łazience - zaśmiał się głośniej. - Pamiętam jak musiałem ci zatykać usta byś nie krzyczał z przyjemności. Tae musiał być naprawdę głuchy, ale sądzę, że już wtedy wiedział.

- Nie. On tak mocno śpi. Powiedziałem mu dwa dni później dzień przed naszą randką. Zerwałem z nim też wtedy.

- Nie wydawał się jakoś zły tym...

- Bo mnie zdradzał - powiedział luźno jakby rozmawiali o pogodzie. Nie patrzył przy tym na Jimina. - Od dwóch tygodni.

- To mu się należało! Debil jebany... ale lepiej dla ciebie bo znalazłeś kogoś lepszego - Prychnął.

- Skromnyś skarbie - zaśmiał się. - byłem z Tae rok, ale znam go od dziecka. Wiem jaki jest, nie raz mnie zdradzał, ale nigdy mnie to nie bolało... Nie kochałem Taehyunga choć się starałem - dopiero wtedy spojrzał na niego - wystarczyło, że raz spojrzałem w twoje oczy hyung żeby wiedzieć, że lepiej się nie starać z tym kosmitą.

- Cieszę się naprawdę - dojechali do domu. - Widzę już jutrzejsze gazety - wysiedli z auta. - Nawet nie będę tego tłumaczył.

- I bardzo dobrze - wyszedł z auta i szybko znalazł się przy ukochanym łapiąc go za rękę do której zaraz się  przytulił.

Myślę że przerwa w tym miejscu na reklamy to dobry pomysł :D inaczej rozdział miałby jakieś 3000 słów a tak ma 2000 prawie. Dzień dobry wszystkim 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro