Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Wyścig w Australii

Pov: Max

Nie mogłem spać. Wiem, może to głupie, ale wciąż myślałem o tym, co wydarzyło się między mną, a Eli. Ona tylko udaje i nawet powiedziała mi wprost. Ja chyba po prostu jestem tak długo sam, że zaczyna mi odbijać i potrzebuję kogoś.

Czemu ona mnie nie chce? Może jestem za mało męski? Może takie kobiety wolą żołnierzy, snajperów itp. 

Z drugiej strony zaproszenie Charliego też jest miłe. Byłem już kiedyś z facetem. Z Danielem i to był cudowny związek. 

Teraz jednak to ona mnie pocałowała i kurde... jakbym siebie nie oszukiwał. Poczułem coś.

Zapaliłem szybko światło w pokoju i podszedłem do lustra. Spojrzałem w swoje odbicie. Czy ja wyglądam obecnie jakkolwiek atrakcyjnie? 

Potrąciłem łokciem moją ładowarkę, która runęła na ziemię z hukiem. Nie zdążyłem nawet jej podnieść, a Eli z bronią w ręku wkroczyła do pokoju.

Miała ładną dwuczęściową, czarną piżdżamę z koronką. Spojrzałem na nią zaskoczony. Trzymała glocka w swoich dłoniach.

Przeszła po pokoju jakby nigdy nic, po czym zaczęła obserować sytuację za oknem.

- Przepraszam, ładowarka mi spadła - odparłem. - Ale czemu ty nie śpisz?

- Mam czujny sen, jakby coś miało ci się stać, jestem tu po to, by cię ratować.

- Ty śpisz z bronią? - zapytałem niepewnie.

- Tak, mam ją na stoliku nocnym - odparła.

Wyszła z pokoju szybkim krokiem, a ja odprowadziłem ją wzrokiem. Usiadłem na łóżku, zacząłem bić się z myślami.

A co jeśli? Nie, to zły pomysł. A może jednak?

Bez dalszych rozmyślań ruszyłem do sypialni, gdzie stała. Lando nadal siedział przy kompie i odprowadził mnie takim wzrokiem, że myślałem, że zapadnę się pod ziemię.

Wtarngąłem do jej pokoju. Leżała na łóżku i celowała do mnie ze swojego pistoletu. Z przerażeniem podniosłem ręce.

- A to tylko Ty, Maxie? - odparała i odłożyła pistolet. - Co cię do mnie sprowadza skarbie?

- Yhm... Nie chcę się narzucać. Ale czy mogę zostać tu z tobą?

Spjrzała na mnie z kpiącym uśmiechem.

- Ja tylko... Nie mogę spać?

- I chcesz, żebym cię utuliła do snu? - zażartowała ze mnie.

- Nie... nie wiem po co właściwie tu przyszedłem... Przepraszam, już sobie pójdę - próbowałem się wycofać.

- Wskakuj - odpowiedziała, odsłaniając pościel i robiąc mi miejsce. - Jak ma to ci jakoś pomóc, to nie krępuj się.

- Uhm... Nie masz nic przeciwko? 

- Nie. Jak ma ci to pomóc zasnąć? Poza tym jutro masz wyścig, lepiej żebyć był wyspany.

Położyłem się niepewnie obok niej i przykryłem kołdrą. Położyła się na boku, plecami do mnie.

- Uhm... Dobranoc - odparłem niepewnie, ale dziwnie spokojny.

- Dobranoc, Maxie.

***

Obudziłem się sam w pokoju Eli, nie do końca pamiętałem, co robiłem wczoraj. Potrzebowałem chwili, żeby wspomnienia do mnie wróciły.

Co ja odwaliłem? A ona mi pozwoliła tu zostać? Wow.

Po chwili usłyszałem hałas. Wyszła z łazienki ubrana znów w jakąś seksowną czarną sukienkę. Westchnąłem, przygldając się jej.

- Uhm, cześć - odparłem, drapiąc się po karku.

- Witam księcia Holandii, lepiej się pospiesz, bo za godzinę masz wyścig - odparła i rzuciła we mnie kombinezonem. - Śniadanie w kuchni, za 20 minut wychodzimy.

Pokiwałem głową i zacząłem się szybko ubierać, chciałem być gotowy na czas.

***

Ledwie zdążyliśmy. Wpakowałem się do bolidu i szybko ustawiłem samochód na starcie. Miałem dziwne przeczucia.

Rozglądałem się po mechanikach, spojrzałem na Eli rozmawiającą z Christianem w garażu. Niby wszystko było normalnie, ale jednak coś nie grało.

- Test radia - usłyszałem głos GP, mojego inżyniera.

- Słyszę cię GP, czy bolid wygląda okay? - zapytałem.

- Tak, mechanicy Red Bulla sprawdzali go tuż przed wyścigiem. Wszystko działa. Nie martw się Maxie, kolejne zwycięstwo masz w kieszeni. Tylko dobry start!

- Tak, tak. Zrobię, co w mojej mocy, żeby dać nam kolejne zwycięstwo.

Spojrzałem na Charlesa, który siedział w bolidzie obok. Puścił mi oczko. Jakoś dziwnie ciepło mi się zrobiło. Leclerc jest tak atrakcyjny, aż dziwne, że poświęca mi tyle uwagi.

Czerwone światła zaczęły się pojawiać na tablicy, a ja byłem skupiony już wyłącznie na zadaniu. Kiedy zgasły, dodałem gazu i ruszyłem.

Ruszyłem, szybko objąłem porwadzenie. Carlos jechał tuż za mną.

Chciałem dodać gazu i zwiać mu, ale coś jakby mnie blokowało. Zdziwiłem się nieco. 

- GP, czy z bolidem na pewno wszystko w porządku? Możesz to sprawdzić? - zapytałem niepewnie.

Czułem jakiś nieprzyjemny zapach. 

- Max, z silnikiem wszystko dobrze, ale nie masz mocy... Bateria wygląda również okay... - kontynuował mój inżynier.

Wtedy usłyszałem ogromny huk, a mój samochód odbił się od asfaltu i skręcił w dziwny sposób. Próbowałem kręcić kierownicą, ale nic z tego. Nie działała.

Uderzyłem w bandę z ogromną siłą. Aż mój wypadek z 2021 roku mi się przypomniał. Na szczęście tym razem nie staraciłem świadomości ani na chwilę.

Widziałem, że bolid się pali. Zmobilizowałem w sobie wszystkie siły, żeby wstać i się z niego wydostać.

- Kurwa, Max - usłyszałem głos GP w słuchawce.

- Max, uciekaj! - krzyknął w moich słuchawkach Horner.

Właśnie to próbowałem zrobić. Podciągnąłem się na rękach i wstałem na nogi. Szybko wyślizgnąłem się z bolidu.

Stanąłem na kamieniach pobocza, gdy nastąpił kolejny wybuch. Odrzuciło mnie na metr od samochodu.

Moja głowa w tym kasku była taka ciężka, a powietrze dosłownie paliło ogniem.

Próbowałem się podnieść najpierw na nogi, a potem na kolana i uciec stamtąd jak najszybciej, ale miałem coraz mniej siły.

Nagle poczułem parę dłoni, które próbują mnie odciągnąć. Ujrzałem kombinezon Mercedesa. 

To mógł być tylko Lewis albo George. Nikt inny. Czułem jak mnie ciągnie. Zamknąłem oczy, wierząc, że jestem już bezpieczny.

Ocknąłem się z 15 minut później. Stał nade mną Lewis i była tam też Eli. Strażacy gasili mój samochód. Leżałem na jakiś noszach.

- Musiałaś kraść samochód bezpieczeństwa? - słyszałem głos Lewisa.

- Chciałam się do niego dostać za wszelką cenę.

- Będziesz w telewizji! - zawołał kierowca Mercedesa.

- To spraw bym nie była - odszczekała dziewczyna.

- Max? - zaptał Lewis. - Max? Słyszysz mnie?

Pokiwałem głową, przymykając oczy. Czułem się taki ociężały i bezsilny. Chyba właśnie przeżyłem podwójny wybuch.

- Zabierzemy cię do szpitala, okay? - odparła Eli, chwytając moją rękę.

_____________

Witam z powrotem!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro