Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Królowa Ginewra i sir Tristan

Ginewra pchnęła drzwi i znalazła się w mauzoleum. Oddychała powoli i ciężko. Nerwowo przełknęła ślinę. Przed nią stały grobowce dwojga kochanków. Z tego należącego do Tristana wyrastał niebotyczny gąszcz gałęzi, które oplatały drugi, w którym snem wiecznym spała Izolda.

Królowa Camelotu obserwowała sarkofagi z melancholią i żalem. Czyż ona tak samo, jak Izolda nie kochała dwóch mężczyzn - króla i jego rycerza - jednocześnie? Czyż nie odebrała Lancelota tej ślicznej Elaine (mimo, że nie mógł być naprawdę jej - Ginewry), tak jak żona króla Marka pozbawiła małżeńskiego szczęścia tę nieszczęsną dziewczynę o Białych Dłoniach?

Ginewra wyciągnęła z fałd sukni maleńką porcelanową buteleczkę, którą dawno temu ofiarowała jej szwagierka - czarodziejka Morgana.

"Będziesz wiedziała, kiedy go użyć", powiedziała złowrogo siostra Artura. Przez 20 lat eliksir pozostał nietknięty. Teraz go potrzebowała.

Odkorkowała buteleczkę i energicznie skropiła nią kwiaty głogu. Błękitno-zielona mgła zasnuła mauzoleum, a kiedy opadła, przed żoną króla Artura stał widmowy młodzieniec, najwyżej 20-letni. Duch zaklęty w roślinie.

Pochylił głowę.

- Pani.

- Tristanie - odpowiedziała.

Przez chwilę oboje milczeli.

- Zostawiłam Artura - oznajmiła po chwili.

Chłopka przekrzywił głowę.

- To znaczy... przyszłaś się  m n i e  spytać, czy powinnaś zostać z Lancelotem.

Przytaknęła.

- Bardzo go przypominasz, możesz domyślać się, co czuje będąc moim ukochanym, a zarazem... najbliższym druhem mego męża.

Tristan spojrzał na nią z bólem.

- Ty naprawdę uważasz, że jestem do  n i e g o  podobny? - Potrząsnął głową. - Marek był moim wujem i panem. Artur i Lancelot traktują się, jak równi sobie przyjaciele.

- Nie są już przyjaciółmi! - jęknęła Ginewra. - Poróżniłam ich!

Duch wzruszył ramionami.

- Mój wuj nigdy naprawdę nie miał pewności, co do mnie i Izoldy. A Artur zyskał ją, odkąd zobaczył was dwoje w twoim łożu.

- Dlatego wyjechaliśmy - szepnęła królowa. - Chcemy być razem...

- Nie, nie chcecie. Ginewro, ty już podjęłaś decyzję. Nie chcesz wojny między twoim kochankiem, a mężem. Zamierzasz zrezygnować na zawsze z Lancelota, prawda?

Zapadła głucha cisza.

- Nie wiem, jak mam mu to powiedzieć - wyznała niepewnie władczyni. - Tak wiele dla mnie poświęcił. Zbrukał swój honor i kodeks, w który wierzył...

- Po prostu mu powiedz. On poczuje ulgę. Ja nie umiałem nigdy zapomnieć Izoldy, a moja żona nigdy nie zaznała mojej miłości. Natomiast Lancelot próbował znaleźć własne szczęście. Czyż Elaine nie dała mu syna? Porzucił ją i wrócił do ciebie, bo sama tego żądałaś.

Ginewra zachłysnęła się tym stwierdzeniem. Czyżby duch zmarłego miał rację? Naprawdę byłą tak egoistyczna i samolubna?

- Więc.... powinnam wrócić do Artura? Myślisz, że mnie przyjmie? Jak Marek Izoldę?

Tristan uśmiechnął się smutno.

- Chyba wiesz, że Artur miał przed tobą inną kobietę! Teraz ona jest znowu przy nim.

"Morgana", pomyślała Ginewra z bólem.

- Dziękuję, że uświadomiłeś mi prawdę.

Widmo młodzieńca rozwiało się. Ginewra spojrzała gdzieś przed siebie. Zrozumiałą, że z własnej winy straciła wszystko. Zniszczyła osoby, które najbardziej kochała. Znalazła się sama w ponurym, wrogim świecie. "Idę do klasztoru".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro