Piłka
*Przed religią*
Tego dnia do Gim przyniosłam moją ulubioną piłkę tenisową. Kilka lat temu, kiedy grałam w tenisa (trenowałam xd), zabrałam ją za pozwoleniem trenera. Obecnie służy jako najlepsza zabawka mojej suni, heh. Teraz, tak samo, jak kilka lat temu w podstawówce, przyniosłam ją do Gim.
Taki „wspominajkowy" przedmiot. Kiedyś wezmę ją przypadkowo do ręki i przypomnę sobie dawne lata, jak to było grać z klasą i bawić się z moim ukochanym psem...
No więc, przed religią, czyli naszą ostatnią lekcją w piątki, rzucaliśmy sobie piłkę między sobą, na półpiętrze. Ewa celowo mnie denerwowała i zrzucała ją na niższe piętro, celując w szparę między oknem, a podłogą (Takie dziwne ustawienie okien z podłogą, co poradzić). Kiedy piłka zlatywała, uderzała przy okazji w szybę. Gdy po nią zbiegałam, zauważył mnie jakiś facet, woźny, czy nie wiem, nawet kto (Nazwałam go później Starym Grzybem).
Przerwa skończyła się niefajnie- piłkę złapał Adrian, a pan od religii kazał mu ją oddać. I ten... (szkoda słów), zamiast mi ją rzucić, to mu ją oddał.
Facet ją sobie po prostu wziął. Potem okazało się, że nie wiem jakim cudem, znalazła się u Starego Grzyba.
*Na lekcji*
Ja: Fajnie pan przestrzega „10 przykazań". „Nie kradnij", to gdzie?
Zaczął oczywiście coś kręcić. Ja swoje wiem, nigdzie nie jest napisane, że nie można piłką sobie rzucać na przerwie.
*Lekcja trwa dalej*
W międzyczasie Adam zabrał Adzie koszulę, a kiedy facet od reli kazał ją oddać, powiedziałam:
-Uczniowie tylko naśladują nauczycieli.
*Kilka minut przed dzwonkiem*
Ustaliliśmy, że ja, Adam, Ewa, Michał i Adrian idziemy do Grzyba po piłkę.
Zdążyłam już porządnie nawrzucać na Grzyba. Że pewnie zazdrościł, że go rodzice nie kochali itd.
*Przerwa*
Zanim do niego poszliśmy, sprawdziliśmy, czy piłki nie było w koszu. Nie. Poszliśmy do tego Grzyba. Ludzie z klasy stali przy mnie, a ja powiedziałam (bez dzień dobry, czy pocałuj mnie w ...):
-Chcę odzyskać moją piłkę, którą sobie pan wziął.
SG: Będzie do odebrania w poniedziałek u pani pedagog.
Chciał mnie nastraszyć? Bo nie wiem.
Ja: To dobrze się składa, bo z panią pedagog mamy bardzo dobre relacje.
Kiedy szliśmy do szatni, skorzystaliśmy z okazji i nagadaliśmy o Złodziejskim Grzybie dyrektorowi, z którym mamy matmę. A co? W końcu koniec 3 klasy, co mogą nam zrobić. Pf xd
W poniedziałek wspólnie, całą ustaloną już grupą idziemy po piłkę, heh xD
Niby tylko piłka, ale... ja swoich rzeczy pilnuję i nie pozwolę, żeby jakiś byle robol mi je zabierał. Z całym szacunkiem, ale co moje, to moje i ma do mnie wrócić :,) On jak chce, to niech sobie kupi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro