Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Wściekła wróciłam do domu, ponieważ Jay nie dawał mi spokoju przez cały dzień. Jego słowa krążyły po mojej głowie i nie dawały mi spokoju. I mimo że wiedziałam, że nie powinno mi to zależeć, nie mogłam pozbyć się uczucia, że coś jest w tym chłopaku, co wytrąca mnie z równowagi. A może po prostu nie cierpiałam tego, że trafił w punkt.

Zatrzasnęłam drzwi za sobą, starając się uspokoić oddech. To był jeden z tych dni, które zaczynały mnie przytłaczać. Oparłam się o nie, zamykając oczy na chwilę, jakby ta zwykła czynność mogła pomóc mi pozbyć się tej wściekłości, która kipiała we mnie.

W głowie miałam chaos. Wolałabym wrócić do swojego spokojnego świata uczelni, gdzie mogłam być tylko kolejną anonimową osobą, ale Jay przekroczył granice. I teraz nie wiedziałam, jak się z tym uporać.

—  Daj spokój... — mruknęłam do siebie, zrzucając torbę na kanapę. – Nie będziesz mi psuł dnia.

Zrobiłam kilka kroków w stronę kuchni, ale wtedy przypomniałam sobie, że miałam jeszcze odpowiedzieć na wiadomość od matki. Kolejne przypomnienie o moim życiu, które wolałabym na chwilę wyłączyć. Sięgnęłam po telefon, ale zanim zdążyłam go odblokować, dźwięk z zewnątrz przyciągnął moją uwagę. Ktoś pukał do drzwi.

Zaskoczona, podeszłam powoli. To nie był czas na gości. W szczególności nie dla nikogo, kto mógłby przyjść w sprawie, która tylko pogłębiała moją frustrację.

Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam twarz mojego brata.

Zatrzymałam się w miejscu, a serce na moment zatrzymało mi się w piersi. Minęło tyle czasu, odkąd wyjechał do Stanów. Zawsze mówił, że wróci, ale nigdy nie było wiadomo, kiedy dokładnie. Patrzyłam na niego, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę on.

—  Jimin...? — wydusiłam z siebie, z trudem łapiąc oddech.

Jimin uśmiechnął się delikatnie, widocznie zaskoczony moją reakcją.

—  Hej, siostra — powiedział, a jego głos był ciepły i pełen tej samej troski, którą pamiętałam. — Nie wiedziałem, że tak się ucieszysz.

Złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął, jakby zapraszając do siebie, ale ja stałam w miejscu, wciąż oszołomiona jego niespodziewaną obecnością.

—  Co ty tu robisz? — zapytałam, nie kryjąc zaskoczenia. — Myślałam, że jeszcze długo będziesz siedział w Stanach.

—  Tak, ale miałem trochę spraw do załatwienia, więc wpadłem na chwilę — odpowiedział, zerkając na mnie, jakby sprawdzał, czy dobrze się czuję. — Brakuje mi ciebie. Mamy do nadrobienia trochę rozmów i ploteczek, nie sądzisz?

Czułam, jak całe napięcie z dnia powoli zaczyna ze mnie schodzić, zastąpione przez coś, czego nie potrafiłam określić. Jimin zawsze miał tę moc, by sprawić, że czułam się lepiej, niezależnie od tego, co działo się wokół mnie.

—  Oh, daj spokój — odpowiedziałam, wzdychając, choć coś w jego obecności sprawiało, że poczułam się lepiej.

Jimin spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, jakby zauważył moją irytację.

—  Jay dalej działa ci na nerwy? — zapytał, opierając się wygodnie na kanapie.

—  A żebyś wiedział, Jimin — dodałam, starając się powstrzymać frustrację. — Facet naprawdę potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Nie wiem, co bardziej mnie irytuje – to, że nie daje mi spokoju, czy fakt, że jego obecność sprawia, że czuję się... dziwnie.

Jimin roześmiał się cicho, jakby starał się rozładować napięcie, ale widziałam, że dostrzega coś więcej w moich oczach.

—  Może mogę mu przyłożyć, jeśli to ci pomoże — powiedział z żartobliwym tonem, ale widziałam, że wcale nie byłoby to dla niego problemem.

—  Nie, Jimin, nie chodzi mi o to — odpowiedziałam szybko, choć zaczęłam się zastanawiać, czy może naprawdę potrzebuję, by ktoś go powstrzymał. Z drugiej strony, nie chciałam, by mój brat angażował się w coś, co mogło tylko pogorszyć sytuację.

Jimin spojrzał na mnie uważnie, jakby zauważył, że coś się za tym kryje, ale nie naciskał.

—  Dobra, nie będę cię zmuszał do niczego — powiedział, z lekkim uśmiechem. — Pamiętaj jednak, że masz mnie, jeśli czegoś będziesz potrzebować.

Usiedliśmy razem na kanapie, a rozmowa zeszła na inne tematy, choć wciąż miałam w głowie obraz Jay'a i jego uśmiech, który tak skutecznie mnie prowokował.

Spędziłam tak na rozmowach z moim bratem dobre dwie godziny. Bardzo się cieszyłam, że wrócił do Korei nawet jeśli tylko na kilka dni. Wiedziałam, że będzie też się to wiązało z tą nie zbyt przyjemną częścią naszego życia, jaką są biznesy, ale zniosę to. Chciałam tylko spędzić więcej czasu z bratem i była idealna ku temu okazja.

—  Rodzice wiedzą, że wróciłeś? — zapytałam, gdy przygotowywałam dla nas kolejną kawę.

—  Na razie nic im nie mówiłem, bo nie planuje też zatrzymać się u nich w domu na ten czas.

—  To niby, gdzie chcesz spać?

—  No jak to gdzie? — zaśmiał się i złapał mnie za policzki, ściskając w taki sposób, że moje usta uformowały się w dziubek. — U mojej kochanej siostrzyczki.

—  Jimin— jęknęłam błagalnie, ponieważ wiedziałam, co oznaczało jego spanie u mnie. Zakupy, alkohol i imprezy. Zawsze tak się kończyło, gdy spędzaliśmy razem więcej czasu. Mój brat nie umiał odpuścić żadnej imprezy oraz był zakupoholikiem. Choć nie narzekałam na ten drugi aspekt, ponieważ za moje ciuchy też zawsze on płacił, to było to męczące, gdy musiał mnie przeciągnąć przez wszystkie możliwe sklepy.

—  Będzie fajnie. Zobaczysz, Soo — powiedział, puszczając mi oczko i śmiejąc się jak mały chłopiec.

Mimo że wiedziałam, jak skończy się jego wizyta – setki kroków po galeriach handlowych, późne noce przy winie i długie rozmowy, które zawsze kończyły się wspomnieniami – nie mogłam się na niego gniewać. Obecność Jimina była jak powrót do czasów, gdy życie wydawało się prostsze, wolne od zobowiązań i całej tej biznesowej otoczki, która teraz była moją codziennością.

—  Wiesz, tęskniłam za tym — przyznałam w końcu, stawiając przed nim filiżankę kawy. — Za tobą i za tym całym bałaganem, który zawsze wprowadzasz do mojego życia.

Jimin uśmiechnął się łagodnie, co rzadko się zdarzało. Spojrzał na mnie uważnie, jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale w końcu tylko wzruszył ramionami i upił łyk kawy.

—  Ja też tęskniłem, Soo – odpowiedział cicho. — I wiem, że nie jest ci łatwo. Zawsze żyłaś między dwoma światami.

Oparłam się o blat, próbując ukryć wzruszenie. Jimin był jedyną osobą, która naprawdę rozumiała, jak ciężko było mi udawać kogoś, kim nie chciałam być.

—  Dlatego teraz, przez te kilka dni, odetniemy się od tego wszystkiego – powiedział z przekonaniem, patrząc mi w oczy. — Zrobimy sobie przerwę od całej tej rodziny Parków i ich oczekiwań.

Poczułam, jak kamień spada mi z serca. Na te kilka dni mogłam po prostu być jego młodszą siostrą, bez całej tej otoczki.

—  W takim razie przygotuj się, bo ja też nie zamierzam cię oszczędzać — dodałam z uśmiechem.

—  Na to liczę! — zawołał, wstając i chwytając mnie za rękę. — Czeka nas kilka szalonych dni, Soo.

Chciałam coś odpowiedzieć, ale przerwał mi telefon. Spojrzałam na ekran i niemal zakrztusiłam się kawą. Dzwonił Jay. Jay, który nie miał mojego numeru na uczelni, ale najwyraźniej zdołał zdobyć go jako jeden z gości naszych biznesowych imprez. Poczułam, jak moje serce przyspiesza, a w głowie pojawiły się setki pytań. Dlaczego do mnie dzwonił? Czego mógł chcieć, skoro spotkaliśmy się ledwie kilka godzin temu?

—  Odbierz — powiedział Jimin z zaciekawieniem, zauważając moją reakcję. — Może to ważne?

Spojrzałam na niego z wahaniem, po czym wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

—  Halo? — powiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał neutralnie.

—  Soo, jak miło słyszeć twój głos — odezwał się Jay, a w jego tonie wyczułam tę znajomą, lekko kpiącą nutę, która za każdym razem sprawiała, że moja irytacja sięgała zenitu.

—  Czego chcesz, Jay? — zapytałam chłodno, zerkając kątem oka na Jimina, który z wyrazem zaciekawienia przysłuchiwał się rozmowie.

—  Spokojnie, skarbie, nie musisz być taka ostra — zaśmiał się lekko. — Mam nadzieję, że pamiętasz o jutrzejszej imprezie?

—  Imprezie? — zmarszczyłam brwi, nie będąc pewna, o co mu chodzi.

—  Tak, tej, którą organizują twoi rodzice — wyjaśnił, jakby to było oczywiste. — Usłyszałem, że będziesz jednym z głównych gości, a ja nie mógłbym sobie odpuścić okazji, żeby cię zobaczyć w akcji.

Przygryzłam wargę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Faktycznie, moi rodzice wspominali o bankiecie dla kluczowych partnerów biznesowych, na którym miałam pełnić rolę ich „idealnej córki." Nie spodziewałam się jednak, że Jay będzie jednym z zaproszonych.

—  No to... miłej zabawy — odpowiedziałam sucho.

—  Właśnie tego nie zamierzam robić sam — ciągnął Jay z wyraźnym rozbawieniem. — Myślałem, że może dasz się namówić na wspólny wieczór. Możemy nawet pominąć te oficjalne grzeczności, skoro tak cię irytują.

—  A co, jeśli nie mam na to ochoty?

Jay zaśmiał się cicho, jakby spodziewał się mojej odpowiedzi.

—  Cóż, Soo, nie mogę sobie wyobrazić imprezy bez ciebie. To by było zbyt nudne.

Usłyszałam, jak Jimin parska śmiechem, obserwując, jak walczę z irytacją.

—  Cóż, przemyśl to, skarbie — powiedział Jay, nim się rozłączył, pozostawiając mnie w złości i konsternacji.

Jimin spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

—  Wygląda na to, że masz bardzo oddanego wielbiciela.

—  Nie chcę tam iść – jęknęłam, opadając na kanapę i zakrywając twarz dłońmi.

Jimin tylko się zaśmiał i usiadł obok mnie, klepiąc mnie po ramieniu.

—  Soo, czasami trzeba grać w tej całej maskaradzie. A Jay... może być całkiem zabawny, kiedy nie próbuje działać ci na nerwy.

—  Może — westchnęłam, opuszczając ręce. — Ale w jego przypadku to chyba jakaś niemożliwa do powstrzymania potrzeba. Tylko szuka okazji, by mnie zirytować.

—  Może lubi cię trochę bardziej, niż chce to pokazać — mrugnął porozumiewawczo Jimin, co sprawiło, że przewróciłam oczami.

—  Świetnie, kolejna teoria spiskowa — mruknęłam, próbując zignorować narastające uczucie niepokoju na myśl o tym, co Jay jeszcze dla mnie zaplanował na ten wieczór. 

notka od autorki

Kolejny rozdział i trochę mniej Jay'a, ale spokojnie nadrobimy to!

Za bardzo kusiło mnie dodanie kolejnego rozdziału dzisiaj.

Kolejny rozdział jak można się spodziewać będzie miał akcję podczas imprezy.

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro