29
Jay wprowadził mnie do sali, nadal mocno trzymając mnie za rękę, jakby obawiał się, że mogę się wyrwać i uciec. Jego pewność siebie była niemal namacalna, choć ja czułam na sobie dziesiątki spojrzeń. Rozmowy przy stolikach ucichły na moment, a wszyscy zgromadzeni zwrócili wzrok w naszym kierunku. Było to przytłaczające, ale Jay wydawał się niewzruszony.
– Wszyscy patrzą – szepnęłam, próbując cofnąć rękę, ale on tylko mocniej ją ścisnął. Jego uścisk był ciepły, ale stanowczy.
– Niech patrzą – odpowiedział spokojnie, nie odrywając wzroku od celu, którym był stół znajdujący się w samym centrum sali. – Nic nas to nie obchodzi.
Nie byłam tego taka pewna. Mój puls przyspieszył, gdy mijaliśmy kolejnych ludzi, którzy szeptali między sobą. Kilka znajomych twarzy patrzyło na mnie z niedowierzaniem, jakby próbowali zrozumieć, dlaczego Jay trzyma mnie za rękę tak, jakbyśmy byli nierozłączni.
Gdy dotarliśmy do stołu, przy którym siedzieli nasi rodzice, atmosfera zgęstniała jeszcze bardziej. Ojciec Jay'a spojrzał na nas z uniesioną brwią, a moja mama wydawała się zaskoczona, ale szybko przywołała na twarz sztuczny uśmiech, który zawsze nosiła w sytuacjach publicznych.
– Cieszę się, że do nas dołączyliście – powiedział ojciec Jay'a, patrząc na nas z wyraźnym zainteresowaniem. – Już myślałem, że zrezygnujecie z tego wieczoru.
– Nie moglibyśmy tego zrobić – odparł Jay spokojnie, siadając obok mnie, nie puszczając mojej ręki ani na chwilę.
Czułam, jak napięcie w sali rośnie, a wszyscy dookoła nas obserwują. Starałam się uspokoić oddech i wyglądać na bardziej opanowaną, ale w środku miałam ochotę uciec.
– Soo, dawno cię nie widziałam – odezwała się moja mama, starając się przejąć inicjatywę. – Wyglądasz na... zajętą i zestresowaną.
Jej spojrzenie na nasze splecione dłonie było wymowne, ale nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Jay wyręczył mnie, odzywając się z uśmiechem.
– Soo była ostatnio zajęta uczelnią, ale teraz mamy więcej czasu dla siebie.
Jego słowa sprawiły, że wszyscy przy stole spojrzeli na nas z jeszcze większym zainteresowaniem. Mój ojciec, który do tej pory milczał, w końcu zabrał głos.
– Mam nadzieję, że ten czas spędzicie rozsądnie – powiedział, jego ton był spokojny, ale wyczuwałam w nim ukrytą sugestię.
Jay odpowiedział tylko lekkim uśmiechem, jakby doskonale wiedział, o co chodzi. Ja natomiast czułam się coraz bardziej zagubiona w tej grze pozorów. Wszystko, co się działo, wydawało się zbyt intensywne, zbyt publiczne, a Jay zdawał się być jedyną osobą, która miała nad tym pełną kontrolę.
Jay poprowadził mnie z dala od stołu naszych rodziców, a ja w duchu odetchnęłam z ulgą, że choć na chwilę mogę uniknąć tych wnikliwych spojrzeń i podtekstów w każdym wypowiedzianym słowie. Trzymał mnie za rękę, a jego pewność siebie sprawiała, że szliśmy jak para, która nie ma przed sobą tajemnic. Ja jednak wiedziałam, że to dalekie od prawdy.
Los, jakby chciał dodatkowo mnie przetestować, postanowił przypomnieć o tamtym dniu w biurze. Dosłownie wpadliśmy na nią. Dziewczynę, którą widziałam wtedy w gabinecie Jay'a. Stała przede mną, uśmiechając się z wyraźną satysfakcją, jakby czekała na tę chwilę.
– Jay – odezwała się melodyjnym, przesadnie słodkim głosem. – Miło cię widzieć. Nie spodziewałam się, że tu będziesz.
Nie odpowiedział od razu, ale czułam, jak jego palce mocniej zaciskają się na mojej dłoni, jakby chciał upewnić się, że nie puszczę go teraz i nie ucieknę. Spojrzałam na niego, ale on nie odwzajemnił mojego spojrzenia – jego wzrok był utkwiony w niej, jakby próbował odczytać jej zamiary.
– Ty też tutaj? – zapytał chłodno, bez choćby cienia uśmiechu. Ton, którego u niego nie znałam.
Dziewczyna nie przejęła się jego reakcją. Przeciwnie, wydało się, że tylko bardziej ją to bawi.
– Oczywiście. Rodzinny biznes wymaga obecności na takich wydarzeniach – odpowiedziała, przesuwając wzrokiem na mnie. – A to musi być Soo, o której tyle słyszałam. Miło cię poznać.
Jej spojrzenie było oceniające, jakby próbowała mnie zmierzyć wzrokiem i określić, jak dużym zagrożeniem jestem. Nie wyciągnęła ręki na przywitanie, tylko stała, czekając na moją reakcję.
– Mi również – odpowiedziałam chłodno, starając się zachować spokój, choć w środku kipiałam z emocji. Moje spojrzenie było wymowne – wiedziała, że ją rozpoznałam.
– Jeśli pozwolisz, mamy coś do załatwienia – wtrącił Jay, przerywając niezręczną wymianę spojrzeń. Jego głos był twardy, niemal rozkazujący.
Dziewczyna uniosła brew, ale jej uśmiech nie zniknął.
– Oczywiście. Miłego wieczoru – powiedziała z udawaną uprzejmością, zanim odwróciła się i odeszła, jej perfumy pozostawiły po sobie słodki, drażniący zapach.
Jay ruszył dalej, ciągnąc mnie za sobą, ale ja nie mogłam tak po prostu tego zostawić. Zatrzymałam się, zmuszając go, by spojrzał mi w oczy.
– Kim ona jest, Jay? I dlaczego czuję, że ukrywasz jeszcze więcej niż mówisz? – zapytałam, nie kryjąc frustracji.
Widziałam, jak napięła się jego szczęka. Wyglądał, jakby walczył z samym sobą, ale nie mogłam już dłużej czekać.
– No dobra– powiedział przyciszonym głosem– myśli, że udajesz moją dziewczynę by zadowolić naszych rodziców. I chyba myśli, że jestem jej chłopakiem
Wpatrywałam się w niego, próbując przetworzyć słowa, które właśnie wypowiedział. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w głowie kłębiły się myśli. Ona myśli, że jest jego dziewczyną?
– Co? – wydusiłam w końcu, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Jay, co to w ogóle ma znaczyć? Jak mogła dojść do takiego wniosku?
Jay spuścił wzrok, a jego dłoń przesunęła się do tyłu głowy, jakby próbował znaleźć sposób, by się z tego wyplątać.
– To... skomplikowane – powiedział cicho, wciąż unikając mojego spojrzenia.
– Skomplikowane? – powtórzyłam, podnosząc głos. – Jay, to nie jest skomplikowane. Albo jest twoją dziewczyną, albo nią nie jest. Więc... co? – Moje słowa były ostre, ale nie mogłam już dłużej tego w sobie tłumić.
Jay westchnął głęboko i spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam napięcie, ale też coś, co wyglądało jak... żal?
– Słuchaj, Soo. To nigdy nie było tak, że byłem z nią... naprawdę – zaczął, a jego głos brzmiał teraz łagodniej. – Ona jest córką jednego z partnerów biznesowych mojego ojca. Zaczęła ze mną flirtować jakiś czas temu, a ojciec uznał, że to świetny sposób na umocnienie relacji między rodzinami.
Zamrugałam kilka razy, próbując pojąć, co właśnie usłyszałam.
– A ty co na to? – zapytałam, czując, jak narasta we mnie gniew. – Po prostu pozwoliłeś jej myśleć, że coś was łączy, bo tak chciał jej ojciec?
Jay spuścił wzrok, jakby te słowa go zabolały.
– Nie chciałem robić zamieszania, zwłaszcza że wtedy nie zależało mi na nikim innym – wyznał cicho. – Ale potem pojawiłaś się ty, Soo, i wszystko się zmieniło.
– Zmieniło? – Prychnęłam, krzyżując ręce na piersi. – Jeśli naprawdę coś się zmieniło, to dlaczego ona nadal myśli, że jesteście razem? Dlaczego pozwalasz jej na takie zachowanie?
Jay sięgnął do mojej dłoni, ale odsunęłam ją, robiąc krok w tył.
– Próbowałem jej to powiedzieć, naprawdę – powiedział z wyraźnym napięciem w głosie. – Ale ona... nie słucha. Myśli, że ty jesteś tylko „grą na pokaz" dla rodziców, a ja i tak w końcu do niej wrócę.
Moje serce zamarło na te słowa. Nie wiedziałam, czy bardziej bolała mnie sama sytuacja, czy to, że Jay pozwolił na to, by wymknęła się spod kontroli.
– Jay, to jest chora sytuacja – powiedziałam w końcu, łamiącym się głosem. – Jeśli naprawdę coś do mnie czujesz, to dlaczego nie zrobiłeś z tym porządku od razu?
Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, jakby sam szukał odpowiedzi.
– Masz rację – powiedział w końcu, a w jego głosie pojawiła się determinacja. – Muszę to skończyć. Muszę wyjaśnić wszystko raz na zawsze.
– Nie „musisz" – poprawiłam go, spoglądając mu prosto w oczy. – Ty powinieneś to zrobić, Jay. Jeśli naprawdę chcesz, żebym w to wszystko wierzyła... musisz mi pokazać, że to ma sens.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia z sali, zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć. W mojej głowie wciąż rozbrzmiewały jego słowa, a serce biło jak oszalałe. Jeśli Jay nie zamierzał podjąć działań, nie widziałam dla nas przyszłości.
notka od autorki
W przerwie od przygotowywania prac zaliczeniowych na ten weekend, napisałam dzisiaj dla was rozdział.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro