28
Minął miesiąc, a ja wciąż nie rozmawiałam z Jay'em. Każdego dnia starałam się go ignorować, mimo że widywałam go na uczelni, wciąż przebywając w tym samym kręgu, z tą samą niewypowiedzianą granicą między nami. Nasze spojrzenia, choć milczące, były pełne niezrozumienia i ukrytej tęsknoty, ale żadne z nas nie miało odwagi, by przekroczyć tę linię.
Dziś jednak wiedziałam, że nie będę miała wyboru. Dziś wszystko miało się zmienić. Bankiet, na który zaproszone zostały nasze rodziny, miał być momentem, w którym nasze drogi znów się skrzyżują w sposób nieunikniony. Atmosfera była ciężka, a ja, mimo że starałam się wyglądać na spokojną, czułam, jak moje serce bije szybciej na myśl o tym, co miało nadejść.
Wszyscy goście zebrali się w eleganckiej sali, a kelnerzy krzątali się wokół nas, niosąc kieliszki z winem. Muzyka grała w tle, ale ja czułam, że to, co miało się wydarzyć, będzie głośniejsze niż jakikolwiek dźwięk. Jay był tam, ubrany w ciemny garnitur, który podkreślał jego sylwetkę. Widziałam go, jak rozmawia z jednym z gości, ale jego oczy, mimo że starał się je odwrócić, nieustannie spoglądały w moją stronę.
Starałam się nie patrzeć na niego, choć wiedziałam, że to już było niemożliwe. Zbliżał się moment, kiedy nasza rozmowa była nieunikniona. Musiałam się zmierzyć z tym wszystkim, z emocjami, które przez ten miesiąc narastały we mnie, i z pytaniami, które nie mogły dłużej czekać na odpowiedzi. Dlatego wyszłam na korytarz, by nie być na widoku wszystkich.
– Sooyeon – usłyszałam znajomy głos. Zanim zdążyłam się odwrócić, poczułam, jak ktoś delikatnie kładzie dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Jay'a stojącego obok mnie, z poważnym wyrazem twarzy.
– Musimy porozmawiać – powiedział, patrząc mi w oczy.
Serce zabiło mi mocniej. Wszystkie moje obawy i niepewności wróciły w mgnieniu oka, ale wiedziałam, że to teraz, w tej chwili, nie możemy już dłużej udawać.
– Rodzice nie wiedzą, Jay. Myślą, że cały czas jesteśmy razem
Jay spojrzał na mnie przez chwilę, jakby nie do końca rozumiał, co właśnie powiedziałam. Jego twarz stwardniała, a w oczach pojawił się cień zrozumienia, ale również zmieszania. Wzrok miał ciężki, pełen czegoś, czego nie potrafiłam rozczytać.
– Co masz na myśli? – zapytał, lekko się unosząc, jakby chciał zrozumieć, czy to, co słyszy, to rzeczywiście prawda.
– To, że rodzice wciąż nie wiedzą, że nie jesteśmy razem. Że to, co się wydarzyło, wszystko, co było między nami, jest tajemnicą – odpowiedziałam, czując, jak każdy wyraz tych słów jest trudniejszy od poprzedniego. – Oni myślą, że wszystko jest w porządku. Że to tylko taki moment w życiu, który przejdzie, a my znowu będziemy szczęśliwi jak wcześniej.
Jay milczał przez długą chwilę, patrząc na mnie. Jego usta zaciśnięte, jakby próbował coś powiedzieć, ale słowa nie chciały wyjść. Zatrzymał wzrok na moich oczach, szukając w nich odpowiedzi na własne pytania.
– To nie jest takie łatwe, Sooyeon – w końcu powiedział cicho. – Myślisz, że nie wiem, co się stało? Myślisz, że nie czuję tego samego, co ty? Ale... ale wszystko, co się stało, nie miało być takie, jakie jest teraz. Wiesz, jak to jest. Rodzina, oczekiwania, firma. I ja, i ty, wciąż musimy stawić czoła tym wszystkim rzeczom, których nie możemy zmienić.
Jego słowa były jak cios, który trafił prosto w moje serce, ale miałam wrażenie, że w jego głosie było coś innego. Zawstydzenie, niepewność, może... żal? Niezależnie od tego, nie potrafiłam tego pojąć w pełni. Wszystko, co między nami zbudowaliśmy, wydawało się ulotne, jak bańka mydlana, która zaraz pęknie.
– Ale nie możemy tego dłużej ukrywać, Jay. – Moje słowa brzmiały pewniej niż to, co czułam w środku. – To nie jest tylko nasza sprawa. Jeśli wciąż udajemy, że wszystko jest w porządku, to zniszczymy nie tylko siebie, ale i wszystkich wokół nas.
Zanim zdążył zareagować, poczułam, jak ktoś nagle wpada na nas, a ja tracę równowagę. W jednej chwili znalazłam się na ziemi, leżąc na Jay'u. Z jego klatki piersiowej wydobył się krótki, zdenerwowany oddech, a nasze twarze były tak blisko, że niemal czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Byłam zaskoczona, nie wiedziałam, jak zareagować.
Żadne z nas się nie poruszyło, gdy upadliśmy. Leżeliśmy tam na podłodze, wpatrując się w siebie w absolutnej ciszy. Moje serce biło mocno, a Jay wciąż patrzył na mnie z poważnym, nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Jego dłonie spoczywały na moich ramionach, ale nie zdawał się ich ruszać.
W jego spojrzeniu dostrzegałam mieszankę emocji – napięcie, które wydawało się nie do przejścia, a jednocześnie coś głębszego. Nie odrywałam od niego wzroku, nie miałam odwagi. Czułam, jakby czas zatrzymał się na tę jedną chwilę. W jego oczach widziałam cień żalu, smutku, ale także coś więcej, coś, co było nieuchwytne.
Chciałam coś powiedzieć, ale każde słowo wydawało się niewystarczające. W powietrzu wisiała jakaś niewypowiedziana prawda, która oboje ignorowaliśmy, udając, że jej nie ma.
Zadrżałam lekko, czując ciepło jego dłoni na moim ramieniu.
Nie mogłam już dłużej tego ignorować. To spojrzenie, ta cisza była zbyt ciężka, aby pozwolić, by wszystko to zostało niezauważone. Wyciągnęłam powoli rękę i delikatnie dotknęłam jego dłoni.
– Jay... – wyszeptałam, lecz z trudem przełknęłam słowa.
Nagle nasze spojrzenia się spotkały i wtedy w jego oczach dostrzegłam coś, czego się nie spodziewałam. Jakby szukał odpowiedzi, tak jak ja.
Następnie Jay lekko się pochylił, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Spędziliśmy tam chwilę, leżąc na podłodze, wpatrując się w siebie w ciszy, jakby świat wokół nas przestał istnieć. A potem, jakby bezwiednie, jego usta znalazły moje.
Pocałunek był cichy, pełen napięcia i niedopowiedzianych słów. Jay nie spieszył się, jakby próbował naprawić coś, co zostało zburzone. Oboje wiedzieliśmy, że nie da się już wrócić do przeszłości, ale ten moment mógł być początkiem czegoś nowego.
Kiedy Jay powoli się odsunął, spojrzał na mnie i dostrzegłam w jego oczach tę samą niepewność, która go trzymała z dala. Nie powiedział nic więcej. Tylko patrzył na mnie z czułością, która wyrażała więcej niż jakiekolwiek słowa.
Czułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. I wiedziałam, że nasza historia z każdym dniem stawała się coraz bardziej skomplikowana. Ale w tym momencie, w tych cichych i pełnych emocji sekundach, to było wystarczające.
Nagle, jakby znikąd, błysk flesza rozbłysnął w mroku, a ja poderwałam się lekko, przestraszona. Jay od razu odwrócił głowę, próbując dostrzec, kto stał w pobliżu. Dźwięk aparatu odbił się echem w moich uszach, a serce zaczęło bić szybciej, teraz już nie tylko z powodu bliskości Jaya, ale także z niepokoju.
– Ktoś nas zobaczył – powiedziałam cicho, patrząc na Jaya, którego twarz natychmiast spoważniała. Jego oczy, które jeszcze chwilę temu były pełne emocji, teraz były przeszywające i zimne.
Jay spojrzał na mnie zniecierpliwiony, a potem wstał gwałtownie. Spojrzałam na niego, niepewna, co się zaraz wydarzy. Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Ten moment, który wydawał się być tak intymny, tak pełen znaczenia, teraz został przerwany przez niespodziewaną interwencję.
Chłopak podszedł do okna i spojrzał na zewnątrz, jakby sprawdzając, kto mógłby być tam, zbyt blisko nas, by zrobić to zdjęcie. Wrócił do mnie po kilku sekundach, z wyrazem twarzy, który mówił wszystko – ta sytuacja nie była dobra. Moje serce zacisnęło się w piersi. Co jeśli to zdjęcie wycieknie?
– Kto to był? – zapytałam niepewnie, ale Jay tylko wzruszył ramionami, jakby nie miał pojęcia, kto mógł to zrobić. Był wściekły, ale nie wybuchał, raczej panował nad sobą, próbując ocenić sytuację.
W jego oczach dostrzegałam frustrację, ale także determinację, by rozwiązać problem. Wiedziałam, że ta chwila, która mogła stać się czymś wyjątkowym, teraz zamieniła się w coś zupełnie innego. Wszystko zależało od tego, co stanie się dalej, ale jedno było pewne – nie mogliśmy tego zignorować.
– Czy w końcu powiesz mi o co chodzi?
– Obiecuję, że dziś wszystko ci wyjaśnię, Soo.
Z jego słów wybrzmiewała powaga, ale w moich oczach wciąż była niepewność. Patrzyłam na niego, starając się dostrzec choć najmniejszy znak, który mogłyby mi dać odpowiedź na wszystkie pytania, które od miesięcy trzymały mnie w niepewności.
– Naprawdę, Jay? – zapytałam, nie wierząc do końca w jego obietnicę. – Wszystko?
On kiwnął głową, po czym wziął głęboki oddech, jakby przygotowywał się na coś trudnego.
– Tak, wszystko. – Jego głos brzmiał cicho, ale mocno. – Obiecuję, że dziś... po wszystkim wyjaśnię ci, co się działo, dlaczego tak się zachowywałem, dlaczego nie powiedziałem ci wszystkiego od razu.
Poczułam, jak moje serce na moment zwolniło, ale wciąż czułam tę ogromną pustkę w środku. Z jednej strony chciałam uwierzyć w jego słowa, z drugiej jednak obawiałam się, że prawda, którą mi zdradzi, będzie czymś, czego nie będę w stanie zrozumieć.
– Dlaczego nie od razu, Jay? – zapytałam cicho, patrząc mu prosto w oczy. – Dlaczego przez cały ten czas nie powiedziałeś mi prawdy? Nie sądzisz, że mieliśmy prawo wiedzieć?
Jay westchnął, zamykając oczy na chwilę, jakby walczył z własnymi myślami.
– Wiem, że zawiodłem, Soo. I wiem, że nie zasługuję na twoje wybaczenie... ale obiecuję, że dzisiaj, po wszystkim, wyjaśnię ci wszystko. I mam nadzieję, że będziesz w stanie mnie zrozumieć.
Cisza, która zapadła, była niemal namacalna. Patrzyłam na niego, czując, jak w moim sercu wzbierały emocje, a jednocześnie nie byłam pewna, czy jestem gotowa na to, co za chwilę usłyszę. Jay miał obiecać, że wszystko mi wyjaśni. Ale czy to oznaczało, że nasze życie się zmieni? Czy po tym, co usłyszę, będę mogła jeszcze patrzeć na niego tak samo?
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Jay złapał moją dłoń, a ja poczułam, że coś w tej chwili, w tym kontakcie, wciąż nas łączy. Może nie wszystko było stracone. Może po prostu musiałam usłyszeć, co kryje się za tym wszystkim.
notka od autorki
Co raz bliżej końca tej historii, którą myślę, że zamknę na 35 rozdziale i to prawdopodobnie jeszcze w styczniu.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro