27
Od tygodnia nie postawiłam nogi poza swoim mieszkaniem. Każdy dzień wyglądał tak samo – wylegiwanie się w łóżku, jedzenie na pocieszenie i godziny spędzone na oglądaniu dram, które tylko pogłębiały moją melancholię. Ale dziś coś we mnie pękło. Nie mogłam tak dłużej żyć.
Z trudem zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzenie w lustro uświadomiło mi, jak bardzo zaniedbałam siebie przez ostatnie dni. Moja twarz była blada, oczy podkrążone, a włosy w kompletnym nieładzie. Westchnęłam ciężko, ale zamiast wrócić do łóżka, postanowiłam coś z tym zrobić.
Wzięłam długi, gorący prysznic, pozwalając wodzie zmyć resztki zmęczenia i złych emocji. Po raz pierwszy od dawna zrobiłam pełny makijaż i wybrałam coś bardziej wyjściowego niż dresy – czarne dżinsy, biała koszula i mój ulubiony płaszcz w kolorze karmelu. Czułam się jak inna osoba, choć w środku nadal byłam rozbita.
Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam na zewnątrz. Powietrze było rześkie, a ulice pełne ludzi spieszących do swoich obowiązków. Z każdym krokiem czułam, jakby ciężar ostatnich dni powoli opuszczał moje ramiona.
Dotarłam na uczelnię kilka minut przed zajęciami. Sala wykładowa była wypełniona znajomymi twarzami, ale czułam, jakby każdy patrzył na mnie inaczej. Czy to tylko moje wrażenie, czy naprawdę wszyscy zauważyli, że coś się we mnie zmieniło?
Usiadłam w jednym z tylnych rzędów, próbując skupić się na wykładzie. Ale moje myśli wciąż krążyły wokół ostatnich wydarzeń. Gdyby ktoś zapytał mnie o treść wykładu, nie byłabym w stanie odpowiedzieć.
Nagle drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Do środka wszedł Jay. Jego spojrzenie szybko przeskanowało salę, aż zatrzymało się na mnie. Nasze oczy spotkały się na chwilę, a moje serce zamarło.
Jay ruszył w moją stronę, ignorując spojrzenia wszystkich innych. Próbowałam skupić się na swoich notatkach, ale czułam, jak jego obecność staje się coraz bliższa. Jednak zanim Jay zdążył się do mnie zbliżyć, wykładowca przerwał swoje wywody, zerkając ponad okularami w jego stronę.
– Panie Park, skoro już raczył pan zaszczycić nas swoją obecnością, proszę zająć miejsce i nie przeszkadzać w zajęciach – powiedział stanowczym, choć nieco zniecierpliwionym tonem.
Cała sala wybuchła cichym śmiechem, ale ja nie mogłam się zdobyć na choćby cień uśmiechu. Jay wydawał się niezrażony. Zamiast przeprosić czy pospiesznie zająć miejsce, jego spojrzenie wciąż utkwione było we mnie.
– Oczywiście, zaraz zajmę miejsce – odpowiedział spokojnie, ale z wyraźną nutą determinacji.
Na moment odwrócił wzrok od wykładowcy i przeniósł go z powrotem na mnie. Widać było, że miał ochotę podejść i powiedzieć coś jeszcze, ale ostatecznie skinął głową i usiadł w pierwszym wolnym miejscu w jednym z przednich rzędów.
Próbowałam skupić się na wykładzie, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Co chwilę zerkałam w jego stronę, choć starałam się robić to niezauważalnie. Jay ani razu nie odwrócił głowy w stronę wykładowcy, jakby cała jego uwaga była skupiona wyłącznie na mnie.
Gdy wykład dobiegł końca, zebrałam swoje rzeczy, mając nadzieję, że zdołam wymknąć się z sali, zanim Jay zdąży mnie zatrzymać. Jednak zanim zrobiłam choćby dwa kroki, poczułam jego rękę na swoim ramieniu.
– Soo, możemy porozmawiać? – zapytał cicho, a w jego głosie dało się wyczuć napięcie.
Westchnęłam ciężko, wiedząc, że to będzie trudniejsza rozmowa, niż byłam na nią gotowa.
– Jeżeli nie masz w planach wyjaśnienia pewnych kwestii, to nie mamy o czym rozmawiać – powiedziałam stanowczo, odwracając się w jego stronę. Moje spojrzenie było chłodne, a głos pozbawiony emocji, choć wewnętrznie czułam burzę.
Jay zawahał się, jego dłoń powoli opadła z mojego ramienia. Widziałam w jego oczach coś, co wyglądało jak zranienie, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Byłam zmęczona jego unikami i brakiem konkretów.
– Soo, proszę, daj mi chwilę... – zaczął, ale przerwałam mu, unosząc rękę w geście, który miał go uciszyć.
– Nie chcę słuchać wymówek, Jay. Jeśli naprawdę chciałbyś, żebym cię wysłuchała, powiedziałbyś prawdę od razu. A jeśli dalej będziesz się bawił w sekrety, nie ma sensu, żebyśmy w ogóle rozmawiali.
Widziałam, jak zaciska szczękę, a jego dłonie tworzą pięści. Wyglądał, jakby walczył z samym sobą. Przez chwilę zastanawiałam się, czy w końcu zdecyduje się na szczerość, ale w jego spojrzeniu była jedynie frustracja.
– Dobrze, Soo. Jeśli tak to widzisz... – powiedział cicho, a jego głos był pełen goryczy.
Odsunął się o krok, a potem jeszcze jeden, jakby próbował przyjąć dystans, który sama narzuciłam.
– Nie będę cię zmuszał do niczego. Kiedy będziesz gotowa, żeby porozmawiać, daj znać – dodał, a w jego głosie zabrzmiała nuta żalu, która sprawiła, że poczułam ukłucie w sercu.
Patrzyłam, jak odchodzi, czując mieszankę ulgi i smutku. Miałam nadzieję, że może w końcu zacznie traktować sprawę poważnie. Ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, czułam, że to koniec drogi, którą do tej pory wspólnie przemierzaliśmy.
Wracając do domu, byłam tak pochłonięta własnymi myślami, że nie zauważyłam, jak ktoś nagle staje przede mną. Zatrzymałam się gwałtownie, a spojrzenie napotkało dobrze znaną twarz.
– Soo? – zapytał Lee Heeseung, a jego ton był ciepły, ale również pełen zaskoczenia.
– Heeseung? – wykrztusiłam, unosząc brew. – Co ty tutaj robisz?
– Mógłbym zapytać o to samo – odparł z lekkim uśmiechem, ale jego oczy szybko przesunęły się po mojej twarzy. – Wyglądasz... na zmęczoną. Wszystko w porządku?
– Po prostu trudny dzień – odpowiedziałam wymijająco, próbując go wyminąć.
– Soo – powiedział stanowczo, zatrzymując mnie delikatnym ruchem dłoni. – Tak łatwo mi nie uciekniesz. Chodź, pogadamy.
– Heeseung, naprawdę nie mam ochoty... – zaczęłam, ale on nie dał mi skończyć.
– Kawę. Tylko kawa i chwila rozmowy. Potem cię odprowadzę. Obiecuję, że nie będę męczył – przerwał mi, wskazując najbliższą kawiarnię. Jego wyraz twarzy był tak szczery, że ciężko było odmówić.
Westchnęłam, w końcu poddając się.
– Dobra. Ale tylko na chwilę.
W kawiarni było cicho i przytulnie. Usiedliśmy przy jednym z małych stolików w kącie, a Heeseung zamówił dla nas kawę.
– No to, co się dzieje? – zapytał po chwili, kładąc filiżankę przede mną.
– Nic szczególnego – odpowiedziałam, wpatrując się w parującą powierzchnię napoju.
– Soo, znam was lepiej niż myślisz. Jeśli nic by się nie działo, nie wyglądałabyś, jakbyś nosiła na barkach cały świat.
Spojrzałam na niego, a jego poważne spojrzenie sprawiło, że poczułam, jak mury, które zbudowałam wokół siebie, zaczynają pękać.
– To skomplikowane, Heeseung – powiedziałam cicho, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– Jay, prawda? – zapytał bez ogródek.
Nie odpowiedziałam, ale moje milczenie było wystarczającą odpowiedzią. Heeseung westchnął, przechylając się lekko na krześle.
– Słuchaj, nie wiem, co dokładnie się między wami wydarzyło, ale jedno wiem na pewno – Jay nie jest sobą. Nie był od kilku dni. Cokolwiek widziałaś albo słyszałaś, jestem pewien, że to nie jest cała historia.
– A co, jeśli jest? – zapytałam gorzko, unosząc na niego wzrok. – Co, jeśli naprawdę się pomyliłam co do niego?
Heeseung przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się, jak odpowiedzieć.
– Wiem, że nie jestem idealnym rzecznikiem Jay'a, ale jednego jestem pewien – on naprawdę cię kocha, Soo.
Jego słowa sprawiły, że coś we mnie drgnęło, ale wciąż nie mogłam się przemóc, by w to uwierzyć.
– Nawet jeśli – powiedziałam, spuszczając wzrok – czasem miłość nie wystarcza.
Heeseung wyglądał na smutnego, ale nie naciskał dalej. Po prostu skinął głową i zmienił temat, starając się rozluźnić atmosferę. Pomimo wszystkiego, jego obecność była jak kojący balsam na moje skołatane nerwy.
– Tak w ogóle powiedział ci o problemach w firmie, w które wkręcił go jego ojciec?
Zamarłam, słysząc pytanie Heeseunga. Uniosłam wzrok, a moje serce zaczęło bić szybciej.
– Problemy w firmie? – powtórzyłam, starając się zachować neutralny ton, choć w środku aż kipiałam z ciekawości. – O czym ty mówisz?
Heeseung zmarszczył brwi, jakby zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo.
– Och, czyli jednak nie powiedział – mruknął, kręcąc głową. – Typowy Jay.
– Heeseung – zaczęłam stanowczo, pochylając się lekko do przodu. – Jeśli coś wiesz, to mów. Co się dzieje w tej firmie?
Westchnął ciężko i potarł dłonią kark, jakby ważył, czy powinien mi cokolwiek zdradzić.
– Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to nie moja sprawa, ale powiem tak: jego ojciec wciągnął go w jakieś nieczyste interesy. Jay próbował to naprawić, ale wygląda na to, że sprawy są bardziej skomplikowane, niż się wydawało.
Zmarszczyłam brwi, próbując to wszystko przetrawić.
– Ale co to ma wspólnego z... z tym, co widziałam w jego biurze? – zapytałam, czując, jak gniew miesza się z dezorientacją.
Heeseung spojrzał na mnie uważnie, jakby ważył każde słowo.
– Powiem ci tylko tyle – ta dziewczyna, którą widziałaś, nie pojawiła się tam przypadkiem. Jeśli chcesz znać resztę, musisz porozmawiać z Jayem.
– Już próbowałam – powiedziałam gorzko, zaciskając dłonie na kubku kawy. – Nie chciał mi nic powiedzieć.
– Soo, on cię chroni – odparł cicho Heeseung. – Nawet jeśli czasem robi to w najbardziej głupi sposób.
Zamilkłam, a słowa Heeseunga zaczęły krążyć w mojej głowie. Jay zawsze wydawał się mieć swoje tajemnice, ale teraz zaczynałam się zastanawiać, ile z nich miało mnie uchronić przed czymś większym, niż mogłam sobie wyobrazić.
notka od autorki
Trochę moje plany nie wyszły, ale dziś na pewno pojawi się kolejny rozdział, bo jest już napisany tylko czeka na sprawdzenie i dodanie.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro