26
Przez tydzień nie ruszyłam się z domu. Leżałam na łóżku, otoczona pustymi opakowaniami po chipsach i pudełkami po pizzy, podczas gdy na ekranie telewizora przewijały się kolejne odcinki dram. Byłam w samym środku emocjonalnego chaosu, a oglądanie wymyślonych problemów bohaterów zdawało się dziwnie kojące.
Jimin zaglądał do mnie codziennie, przynosząc zakupy, próbując wyciągnąć mnie z tego stanu. Za każdym razem powtarzał, że nie mogę tak dalej, ale ja tylko wzruszałam ramionami. Nie miałam siły, żeby zmierzyć się z rzeczywistością, nie mówiąc już o wyjściu z domu.
Właśnie kończyłam oglądać dramatyczną scenę w kolejnej dramie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to znowu Jimin, więc nie spieszyłam się z wstaniem.
– Wejdź, Jimin! – krzyknęłam leniwie, nie ruszając się z łóżka.
Ku mojemu zdziwieniu drzwi się nie otworzyły, a dzwonek zadzwonił ponownie. Wyciągnęłam się z westchnieniem i skierowałam do drzwi, otwierając je z miną, która jasno mówiła, że nie mam ochoty na żadne rozmowy.
Ale to nie był Jimin.
Na progu stał Jay. Wyglądał na zmęczonego i... zdesperowanego? Jego oczy były zaczerwienione, jakby przez brak snu, a dłonie zaciskały się w pięści, jakby walczył z własnym zdenerwowaniem.
– Soo... – zaczął, a jego głos był bardziej ochrypły niż zwykle. – Możemy porozmawiać?
Zamarłam. Wszystkie uczucia, które przez ten tydzień próbowałam zepchnąć na bok, wróciły ze zdwojoną siłą. Gniew, smutek, tęsknota – wszystko naraz.
– Nie mamy o czym rozmawiać, Jay – odpowiedziałam chłodno, próbując zamknąć drzwi.
Ale Jay złapał za krawędź drzwi, powstrzymując mnie.
– Proszę, Soo. Daj mi chociaż kilka minut. Muszę ci coś wyjaśnić.
Spojrzałam na niego, próbując ocenić, czy warto było w ogóle go słuchać. Moje serce biło szybko, a głowa krzyczała, by go odprawić. Ale coś w jego oczach sprawiło, że zamarłam.
– Masz pięć minut – powiedziałam w końcu, otwierając szerzej drzwi. – I lepiej, żeby to było dobre wyjaśnienie.
Przeszliśmy do salonu. Jay zajął miejsce na fotelu naprzeciwko kanapy, na której usiadłam, z daleka, jakbyśmy byli sobie całkowicie obcy. Czułam, jak cisza między nami staje się coraz bardziej napięta, niemal namacalna. Nie miałam zamiaru ułatwiać mu zadania – to on nalegał na rozmowę.
Po kilku minutach, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność, Jay w końcu wziął głęboki oddech.
– Soo... – zaczął cicho, spoglądając na swoje dłonie. – Wiem, że to, co widziałaś, wyglądało... źle.
Prychnęłam pod nosem, krzyżując ręce na piersi.
– Wyglądało? Jay, to była scena jak z taniej telenoweli – powiedziałam, patrząc na niego z chłodną obojętnością, choć w środku czułam, jak znowu zaczynają kipieć we mnie emocje.
Jay podniósł wzrok, a jego spojrzenie było pełne bólu.
– To nie było tak, jak myślisz. Ona... ona próbowała mnie sprowokować. Chciała sprawdzić, czy dam się wciągnąć w jej gierki.
Zmrużyłam oczy, próbując ocenić, czy mówi prawdę, czy po prostu desperacko próbuje się wybronić.
– Dlaczego więc nic nie zrobiłeś, żeby ją powstrzymać? Dlaczego pozwoliłeś jej na takie zachowanie? – zapytałam, a mój głos drżał od złości. – Jay, byłeś dla mnie wszystkim, a ja czułam się, jakbym...
Zawahałam się, a łzy napłynęły mi do oczu, zanim zdążyłam je powstrzymać.
– ...jakbym była tylko jedną z opcji – dokończyłam szeptem, spuszczając wzrok.
Jay wstał, jakby chciał skrócić dystans między nami, ale nie ruszył się dalej niż na kilka kroków.
– Soo, nigdy nie byłaś opcją. Jesteś wszystkim – powiedział z naciskiem, a jego głos był pełen determinacji. – Wiem, że zawiodłem cię, że wyglądało to, jakbym pozwolił jej na więcej niż powinienem, ale nie mogę zmienić tego, co się stało. Mogę ci tylko powiedzieć, że nigdy jej nie chciałem.
Spojrzałam na niego, próbując odczytać coś więcej z jego twarzy. Czułam się rozdarta – jego słowa brzmiały szczerze, ale czy mogłam mu zaufać po tym, co widziałam?
– Dlaczego, Jay? Dlaczego teraz? Dlaczego przyszedłeś, skoro wiesz, że to wszystko może być już za późno? – zapytałam, a moje serce biło boleśnie szybko.
Jay spojrzał mi w oczy, a jego głos był cichy, ale zdecydowany.
– Bo nie mogę pozwolić, żebyś myślała, że nie jesteś dla mnie najważniejsza.
– Czegoś mi nie mówisz, Jay. Dlaczego ona tam była?
– Nie mogę tego powiedzieć. Jeszcze nie teraz.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, a jego słowa tylko podsyciły moją frustrację.
– Nie możesz tego powiedzieć? Jeszcze nie teraz? – powtórzyłam, niemal się śmiejąc z niedowierzania. – Jay, naprawdę myślisz, że po tym wszystkim, co się stało, jestem w stanie przyjąć takie wyjaśnienie?
Jay opuścił wzrok, jego dłonie zacisnęły się w pięści, jakby walczył z samym sobą.
– Soo, to nie jest tak, że nie chcę ci tego powiedzieć. Po prostu... – urwał, szukając słów. – To jest bardziej skomplikowane, niż myślisz.
Poczułam, jak narasta we mnie złość.
– Bardziej skomplikowane? – powtórzyłam, wstając z miejsca. – Jay, widziałam ją, jak siedziała na twoim biurku, robiąc wszystko, żeby zwrócić twoją uwagę. Jeśli to nie jest proste, to co niby jest?
– To nie jest to, co myślisz! – powiedział nagle, podnosząc głos. Jego spojrzenie było pełne desperacji. – Soo, proszę, musisz mi zaufać.
Zatrzymałam się, próbując złapać oddech. Słowa "musisz mi zaufać" brzmiały pusto po tym, co widziałam.
– Jay, jak mam ci zaufać, skoro nawet nie możesz być ze mną szczery? – zapytałam, patrząc na niego prosto w oczy. – Jeśli naprawdę chcemy to naprawić, musisz mi powiedzieć prawdę. Całą prawdę.
Jay przez chwilę milczał, jakby rozważał każdą możliwą odpowiedź. W końcu spojrzał na mnie z bólem, jakby wiedział, że to, co powie, może wszystko zmienić.
– Nie mogę tego zrobić, Soo. Nie teraz – powiedział cicho, a jego słowa brzmiały jak wyrok. – Ale obiecuję, że kiedy będę mógł, powiem ci wszystko.
Zakręciło mi się w głowie od jego słów. To nie była odpowiedź, której potrzebowałam, ani na którą zasługiwałam.
– W takim razie, Jay, nie wiem, czy możemy to dalej ciągnąć – powiedziałam, a mój głos był lodowato spokojny. – Bo ja nie mogę żyć w cieniu twoich tajemnic.
Odwróciłam się od niego i ruszyłam w stronę drzwi. Jay zrobił krok w moją stronę, ale się zatrzymał, jakby coś go powstrzymało.
– Soo... – powiedział, ale jego głos był ledwie słyszalny.
Nie odwróciłam się. W tej chwili nie chciałam widzieć jego twarzy, nie chciałam widzieć bólu, który wiedziałam, że w niej był. Nie chciałam, bo moje serce pękało na nowo.
Stanęłam przy drzwiach, otwierając je szeroko. Moje dłonie lekko drżały, ale spojrzenie pozostawało twarde.
– Wyjdź, Jay – powiedziałam chłodno, nie patrząc mu w oczy.
Jay zawahał się, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego tylko patrzył na mnie. Jego spojrzenie było pełne bólu i żalu, ale ja nie miałam siły, by na nie reagować.
– Soo, proszę... – zaczął, ale przerwałam mu, podnosząc rękę.
– Nie, Jay. Już wystarczy – powiedziałam stanowczo, choć mój głos lekko zadrżał. – Jeśli nie możesz być ze mną szczery, to nie ma sensu, żebyś tu zostawał.
Jay spuścił głowę, a jego szczęka zacisnęła się, jakby próbował zapanować nad emocjami. Powoli ruszył w stronę drzwi, mijając mnie bez słowa. Gdy przekroczył próg, odwrócił się jeszcze na chwilę.
– Przepraszam – wyszeptał, a jego głos był niemal łamliwy.
Nie odpowiedziałam. Zamknęłam drzwi, opierając się o nie plecami. W moich oczach pojawiły się łzy, które starałam się powstrzymać. Serce chciało, żebym rzuciła się za nim, ale rozum mówił, że zrobiłam to, co musiałam.
Zsunęłam się powoli po drzwiach, siadając na podłodze. Cisza w mieszkaniu była niemal ogłuszająca. Wszystkie emocje, które tak długo w sobie tłumiłam, teraz wypełniały mnie całkowicie.
Czułam, że coś między nami pękło. I choć to bolało bardziej niż cokolwiek innego, wiedziałam, że była to jedyna słuszna decyzja.
notka od autorki
To wieczorem powinien pojawić się kolejny rozdział i w niedzielę, tak samo dwa rozdziały jak się uda, ponieważ zanim planowałam mini maraton to nie wiedziałam o kilku rzeczach, które rodzinka zaplanowała.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro