Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Od rana towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że coś się wydarzy, i to raczej nie będzie nic dobrego. Zaczęło się od małych rzeczy – Jay'a nie było w mieszkaniu, gdy się obudziłam, co samo w sobie było nietypowe. Zazwyczaj, jeśli wychodził wcześniej, zostawiał mi wiadomość albo przynajmniej kawę na blacie. Tym razem nic. Nawet jego telefon, który zwykle leżał na stoliku nocnym, zniknął.

Westchnęłam, starając się nie panikować. Może po prostu miał coś ważnego do załatwienia? Próbowałam skupić się na codziennych obowiązkach, ale uczucie niepokoju nie chciało mnie opuścić.

Zajęcia na uczelni minęły w rozkojarzeniu. Sprawdzałam telefon co kilka minut, licząc na jakąś wiadomość od niego. Nic. Postanowiłam, że zajrzę do jego ulubionego miejsca w bibliotece, ale tam też go nie było.

– Szukasz kogoś? – zapytała Emily, jedna z moich koleżanek z roku, widząc, jak rozglądam się po sali.

– Nie, tak tylko... – próbowałam ukryć swoją frustrację, ale nie do końca mi się to udało.

Po zajęciach wróciłam do mieszkania, mając nadzieję, że może znajdę go tam. Jednak mieszkanie było dokładnie takie, jak je zostawiłam rano – ciche i puste. Mój niepokój zamienił się w irytację.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer, ale po trzech sygnałach połączenie zostało przerwane.

„Co do cholery, Jay?" – pomyślałam, przechadzając się po salonie.

Minuty mijały jak godziny. W końcu usłyszałam dźwięk kluczy w zamku. Od razu podbiegłam do drzwi, a gdy tylko się otworzyły, zobaczyłam go – Jay wyglądał na zmęczonego, a jego włosy były w nieładzie.

– Gdzie ty byłeś? – zapytałam ostro, zanim zdążyłam się powstrzymać.

Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, jakby nie spodziewał się takiego tonu.

– Musiałem coś załatwić – odpowiedział spokojnie, zdejmując kurtkę.

– Coś? – Uniosłam brwi. – Nie dało się mnie poinformować? Martwiłam się, Jay.

Przez chwilę milczał, jakby rozważał, co powiedzieć. W końcu westchnął i spojrzał mi prosto w oczy.

– Soo, to nie jest coś, czym musisz się przejmować. Obiecuję, że wszystko jest pod kontrolą.

Jego odpowiedź była zbyt wymijająca, żeby mnie uspokoić. Coś było nie tak, i to bardzo. Jay ruszył w kierunku sypialni, jakby liczył na to, że jego wymijająca odpowiedź zakończy rozmowę. Ale ja nie zamierzałam odpuszczać.

– Jay! – zawołałam, idąc za nim szybkim krokiem. Widziałam, jak napięły się jego ramiona, ale nie zatrzymał się, dopóki nie dotarł do sypialni. Otworzył drzwi i właśnie miał je zamknąć, kiedy wsunęłam się za nim, zatrzymując je dłonią.

– Nie uciekaj od rozmowy– moje słowa zabrzmiały ostrzejszej, niż zamierzałam, ale nie mogłam już zapanować nad narastającą frustracją.

Odwrócił się powoli, patrząc na mnie z wyraźnym zmęczeniem w oczach.

– Soo, naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać.

– A ja nie chcę być trzymana w niepewności. – Skrzyżowałam ramiona na piersi, próbując wyglądać na bardziej pewną siebie, niż się czułam. – Co się dzieje, Jay? Gdzie byłeś cały dzień?

Przez chwilę patrzył na mnie, jakby zastanawiał się, czy powinien mi powiedzieć prawdę. W końcu westchnął i przesunął dłonią po włosach, co zawsze robił, gdy był zdenerwowany.

– To nic wielkiego, Soo. Po prostu sprawy rodzinne, okej? – powiedział, siadając na brzegu łóżka.

Zmrużyłam oczy, analizując jego słowa. Sprawy rodzinne? To nie brzmiało jak coś, co wymagałoby całego dnia milczenia i unikania mnie.

– Nie wierzę ci. – Pokręciłam głową, robiąc krok w jego stronę. – Jeśli to naprawdę nic wielkiego, dlaczego zachowujesz się, jakby to był jakiś sekret?

Jay westchnął ciężko, podnosząc na mnie wzrok.

– Soo, musisz mi zaufać, dobrze? Są rzeczy, których nie mogę ci teraz wyjaśnić.

– Dlaczego nie? – zapytałam, czując, jak narasta we mnie gniew. – Jeśli to dotyczy ciebie, to dotyczy też mnie, Jay. Nie możesz mnie odsuwać na bok, kiedy ci to pasuje.

Przez chwilę milczał, a potem podszedł do mnie, chwytając mnie delikatnie za dłonie.

– Posłuchaj, wiem, że to dla ciebie frustrujące. Ale proszę, daj mi trochę czasu. Wszystko ci wyjaśnię, obiecuję.

Chciałam mu wierzyć. Chciałam uwierzyć w jego słowa, ale coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że Jay ukrywa coś znacznie większego, niż chciał przyznać.

Postanowiłam na razie odpuścić. Wiedziałam, że dalsze naciskanie nie przyniesie żadnych rezultatów, a zmęczenie coraz mocniej dawało mi się we znaki. Bez słowa położyłam się na łóżku i odwróciłam do niego plecami. Czułam jego obecność tuż za mną, ale nie zamierzałam mu tego ułatwiać.

Chwila ciszy przeciągała się w nieskończoność, aż w końcu poczułam, jak materac lekko ugina się pod jego ciężarem. Jay położył się obok mnie, a jego oddech był wyczuwalny na mojej szyi. Przez moment miałam nadzieję, że się odezwie, spróbuje wyjaśnić cokolwiek. Ale zamiast tego zrobił coś, co zupełnie mnie zaskoczyło.

Delikatnie przesunął dłoń po moim boku, aż w końcu objął mnie w pasie. Jego dotyk był pewny, ale nie narzucający się. Przyciągnął mnie do siebie, tak że moje plecy spoczęły na jego klatce piersiowej.

– Dobranoc, Soo – wyszeptał cicho, jakby nic się nie stało.

Zamknęłam oczy, próbując uspokoić myśli. Była we mnie mieszanka gniewu i ciepła, które zawsze czułam, gdy mnie obejmował. Chciałam go odtrącić, zmusić do rozmowy, ale jednocześnie to, jak mnie trzymał, dawało złudne poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo teraz potrzebowałam.

Udawał, że wszystko jest w porządku, a ja pozwoliłam mu na to – przynajmniej na tę jedną noc.  A przynajmniej tak mi się wydawało. W środku nocy obudziłam się nagle, czując, że łóżko jest dziwnie puste. Otworzyłam oczy, a półmrok pokoju wydał mi się jeszcze bardziej przytłaczający. Jay'a nie było obok.

Rozejrzałam się leniwie po sypialni, aż zauważyłam uchylone drzwi. W świetle delikatnie wpadającym z korytarza dostrzegłam cień jego sylwetki. Wyglądało na to, że stał w salonie, tyłem do mnie. W ciszy nocy dało się słyszeć przyciszony głos – mówił coś przez telefon.

Z trudem zmusiłam się, by wstać. Przeszłam kilka kroków, starając się nie narobić hałasu. Zatrzymałam się za drzwiami, wystarczająco blisko, by słyszeć jego głos, ale na tyle daleko, by pozostać niezauważoną.

– Wiem, ale teraz nie mogę tego zrobić... Nie, nie dzisiaj. – Jego ton był napięty, zupełnie inny niż zwykle. – Tak, rozumiem, ale... – Urwał, westchnął ciężko, a potem dodał ciszej: – Daj mi więcej czasu.

Serce zaczęło mi bić szybciej. Nie miałam pojęcia, o czym rozmawia, ale ton jego głosu sprawiał, że w mojej głowie rodziły się najgorsze scenariusze.

Przez chwilę miałam ochotę podejść i zapytać, o co chodzi, ale coś mnie powstrzymało. Być może strach, a może zwykła ciekawość, by dowiedzieć się więcej, zanim się ujawnię.

– Tak, wszystko jest pod kontrolą – powiedział po chwili, a w jego głosie pojawiła się nuta niecierpliwości. – Zaufaj mi.

Potem zapadła cisza. Usłyszałam tylko cichy dźwięk kończenia rozmowy. Jay przez chwilę jeszcze stał w miejscu, jakby zbierał myśli. Zanim zdążyłam się cofnąć, ruszył w stronę sypialni. Szybko weszłam do pomieszczenia, rzucając się od razu na łóżko.  

Jay stanął w drzwiach, a jego sylwetka rysowała się w półmroku. Spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, które szybko zastąpił spokojny wyraz twarzy.

– Dlaczego nie śpisz? – zapytał, zbliżając się do łóżka.

Zamiast odpowiedzieć od razu, przyjrzałam mu się uważnie. Jego włosy były potargane, a spojrzenie wydawało się zmęczone, choć starał się to ukryć.

– Mogłabym zapytać o to samo – odparłam, próbując nadać swojemu głosowi neutralny ton, choć czułam, jak napięcie rośnie.

Jay uśmiechnął się lekko, ale był to ten rodzaj uśmiechu, który więcej ukrywał, niż zdradzał.

– Nie mogłem zasnąć, więc wyszedłem na chwilę się przewietrzyć.

Zmarszczyłam brwi, krzyżując ramiona na piersi.

– Przewietrzyć się przez telefon? – rzuciłam ostrożnie, testując jego reakcję.

Jego twarz na moment stężała, ale szybko się opanował.

– To nic ważnego, Soo. – Podszedł bliżej, a jego dłoń spoczęła delikatnie na moim ramieniu. – Naprawdę, nie musisz się martwić.

Nie mogłam jednak tak po prostu odpuścić. W jego głosie było coś, co sugerowało, że nie mówił całej prawdy.

– Jay, nie jesteś najlepszy w ukrywaniu rzeczy, kiedy chodzi o mnie. – Spojrzałam mu prosto w oczy. – O co chodzi?

Westchnął, przesuwając dłonią po włosach, jakby szukał słów.

– To... – Zawahał się, zanim dokończył. – To po prostu sprawy firmowe. Naprawdę nic, co powinno cię niepokoić.

Chciałam mu uwierzyć, ale coś w jego zachowaniu nie dawało mi spokoju. Zamiast naciskać dalej, skinęłam głową.

– Dobrze, ale jeśli coś się dzieje, chcę wiedzieć – powiedziałam cicho, odwracając wzrok.

Jay pochylił się, delikatnie dotykając mojego policzka.

– Wiem. Nie martw się, Soo. – Jego głos brzmiał teraz łagodniej, niemal uspokajająco. – Wracajmy do łóżka, dobrze?

Mimo że nie byłam przekonana, pozwoliłam by chłopak wszedł na łóżko. Jay objął mnie mocno, jakby chciał zapewnić mnie, że wszystko jest w porządku. Ale w mojej głowie wciąż brzmiały jego słowa z rozmowy telefonicznej. „Zaufaj mi." Tylko czy naprawdę mogłam?

notka od autorki

No i zaczyna się. Co ukrywa Jay?

Dla tych co nie widzieli dodałam małą zajawkę do nowej książki, w której główną rolę będzie grał Niki.

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro