Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

           Byłam zdenerwowana. Ten demon jawnie kpił sobie z nas i nawet zdradził, że ma siostrę. Czy aby na pewno jest z nim w porządku?  Czekajcie, co?! To demon, z nim nigdy nie będzie w porządku. 
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, ale i tak go zabij.
Rany, ona nigdy nie wie kiedy milczeć.
- Musimy się wycofać! 
Ten generałek naprawdę jest głupi. Przecież mamy do czynienia z demonem. Znajdzie nas nawet na drugim końcu świata. Bingo! No przecież potrafię teleportować ludzi, przedmioty i zwierzęta. Czasami zastanawiam się czy ja kiedykolwiek wymyśliłam plan szybciej niż podczas walki.
Nigdy
- Zamknij się z łaski swojej.

,, Jak śmiesz mówić tak do mnie?  Jestem bytem znacznie wyższym cywilizacyjnie niż jakieś ludzkie robaki"

On myślał, że to było do niego? Zresztą nieważne. Zamknęłam oczy i machnęłam ręką, aby wszystkich, oprócz demona, przenieść do jaskini.
       Kiedy znów otworzyłam oczy, przede mną stał generałek i Floyd. Ten pierwszy nie był zachwycony. Co ja gadam, był wkurzony na mnie. Na szczęście Deadshoot nie miał takiego wyrazu twarzy. On raczej śmiał się z zaistniałej sytuacji.
- Nie mogłaś nas teleportować wcześniej?!
- Po co?
Wszyscy oprócz Katany i generałka zaczęli się śmiać. Takie rozładowanie atmosfery dobrze wszystkim zrobiło. Najbardziej i tak martwiła mnie sprawa z siostrą tego demona. Byłam ciekawa gdzie jest.
Bliżej niż myślisz.
Chciałam jej coś powiedzieć, ale zrezygnowałam. Dla mojej psychiki to i tak za wiele. Gdyby nie moje marzenie,  Floyd i Quinni już dawno skończyłabym tą całą szopkę z życiem. Powinnam ją skończyć już dawno.
- Ghost o czym myślisz?
Cholera! Czy oni nie wiedzą co to prywatność?  Znaczy na tej misji i tak jej  nie mam, ale to nie oznacza, że muszą się o wszystko pytać.
- O siostrze tego demona. Ona jest problemem.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Czyżbym miała coś na twarzy? Dotknęłam ręką policzka i spytałam:
- Czy coś nie tak?
- Pierwszy raz powiedziałaś coś z sensem i co jest dobrym spostrzeżeniem.
Serio? Oni tak na poważnie? Dotknęłam czubka nosa i pokazałam im, że się załamałam. Przecież jestem osobą inteligentną.
Czyżby?  Każdy w to wątpi.
- Mam twoje zdanie głęboko w dupie.
Generałek pokazał mi telefon z detonatorem czujnika w mojej szyji. Chciał mnie zastraszyć. Tylko, że ja przecież kompletnie nic nie zrobiłam! Przewróciłam oczami i podeszłam do Floyda. Mężczyzna wiedział,  że mam zły chumor i raczej nie chciał ze mną zadzierać. Mimo to przytulił mnie i starał się mnie pocieszyć. Tylko po co? I tak będę przygnębiona. W końcu demon przestraszył mnie i jeszcze powiedział,  że ma siostrę,  a ja kompletnie nic nie zrobiłam,  oprócz przeteleportowania nas do jaskini. Chyba zbliża mi się okres. Mam za duże chuśtawki emocjonalne. Odkleiłam sie od Floyda i usiadłam na kamieniu. Zamknęłam oczy i starałam się zajrzeć w głąb siebie. Tylko raz udało mi się zobaczyć Ayle. Było to od razu po moim wypadku, ale jej twarz zawsze jest rozmazana. Może teraz uda mi się ją dostrzec? Zobaczyłam pokój rozświetlony zielonym światłem. Jest dobrze,  znajduje się w mojej duszy. Teraz do Ayli! Otworzyłam drzwi znajdujące się najbliżej mnie i zajrzałam do środka. Ciemny korytarz i nic więcej. Wątpię, aby prowadził on do tej wariatki. Zamknęłam z trzaskiem drzwi i przeszłam do kolejnych. Powtórzyłam to co z pierwszymi. Po kolejnych dziesięciu byłam wkurzona. Przecież ona musi gdzieś tu być!
Ostrzegałam cie, że nie będę więcej tolerować  poszukiwań. Tym razem nie ubłagasz mnie, abym darowała ci życie. Zabije jak psa.
Odwróciłam się i omniemiałam. Ayla wyglądała jak żeńska wersja tego głupiego demona!
- To ty jesteś siostrą tamtego ścierwa?
Och, kochanie. Oczywiście, że tak. Przecież mówiłam, że jestem bliżej niż myślisz.
Cofnęłam się do tyłu. Niestety natrafiłam na ścianę. Zaraz, moment, mam przecież swoje moce!  Wyprostowałam się i już miałam machnąć ręką,  kiedy Ayla zmaterializowała się tuż przede mną. Złapała mnie za rękę i przycisnęła ją do ściany. Następnie położyła swoje szpony na mojej szyi. Pierwszy raz w życiu pomyślałam, że umrę. Pomimo moich myśli samobójczych,  tak naprawdę nie chciałam umierać. Miałam dla kogo jeszcze żyć. Teraz był ten pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy nie mam jak uciec od tych myśli.
Myślisz, że dlaczego miałaś moc? Tp ja ci ją dawałam, abyś mogła zabijać. Byłaś mi potrzebna tylko do rozrywki. Patrząc na twój obłęd cieszyłam się jak małe dziecko. 
Ayla zacisnęła mocniej swoje szpony na mojej szyi i zbliżyła swoją ochydną twarz bliżej mojej. Uniosłam drugą rękę i starałam się wyszarpnąć drugą dłoń z jej szponów. Z marnym skutkiem. Nie mogłam teraz umrzeć. Nie kiedy jestem na misji. Nawet bez mocy jestem wystarczająco silna. Starałam się kopnąć Ayle,  ale bez skutku.
- Dlaczego ja?
Byłaś taka idealna, aż chciało się cie  zniszczyć  i splamić krwią niewinnych.
Czułam jak powoli brakowało mi tlenu. Coraz trudniej mi się oddychało. Przecież nie mogę zginąć w takiej sytuacji! Lea do cholery jasnej to twoje wnętrze, ty tu rządzisz!
Mylisz się złotko. Już dawno przejęłam nad tobą kontrolę. Jesteś nikim. Nic nie wartą marionetką w moich rękach.
Czy na pewno? Czy jestem tylko marionetką? Moje uczucia, odczucia, doświadczenia. To wszystko sama zdobyłam. Ona próbowała mi to zabrać. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Mimo, że z trudem łapałam już oddech zaczęłam śpiewać. Śpiew zawsze denerwował Ayle. Nie nawidziła wysokich dźwięków. Moment! To jest to! Wysokie dźwięki!  Demonica od zawsze miała wrażliwe uszy.

The days are gone now,
But I still remember.
The way we used to be,

You and me.
And days are long now,
I'm trying to get along now.
And baby don't you see,
I'm the one to be.

Here I am.
Standing in the shadows of the dull,
Oh yeah!
Here I am now,
Waiting for your charity.
Here I am now,
Standing alone.
Here I am now, waiting for your lovin'.
So i'm taking my blues away.

Demonica puściła mnie o zakryła swoje uszy. Uśmiechnęłam się zadziornie i oparłam dłonie na kolanach. Chciałam złapać oddech. Czułam się jakbym przebiegła z pięć maratonów.
- I co teraz? Już nie jesteś tak pewna siebie jak wcześniej. 
Bracie, pomocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro