6
Szliśmy już drugą godzinę, a ja omało co pięć razy nie zabiłam każdego z osobna. Jednak nie mogę ich winić, bo nie mają takiej kondycji jak ja. Dla nich to prawdziwe koszary i pole treningowe.
- Daleko jeszcze?
- Kapitanie, kochanieńki. Jeszcze raz mnie o to zapytasz, a zrobię z ciebie salatkę dla utrapionych dusz z lasu.
Widziałam jak Boomerang ściska swojego jednorożca i próbuje odsunąć się ode mnie jak najdalej. Flagg zdążył zrozumieć, że nie jestem zbyt cierpliwą osobą, więc nawet nie próbował nic mówić. Jedynie Quinni szła równo ze mną i nie przejmowała się moim podłym humorem. Z moich kalkulacji wynikało, że zostały nam jeszcze trzy kilometry do jednej z jaskiń. Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę towarzyszy. Wszyscy odsunęli się pięć kroków w tył. Czyżbym była aż tak straszna? Ja rozumiem, że nie mam zbytniej cierpliwości, no ale bez przesady.
- Nie chcesz nas pozabijać prawda?
Dotknęłam dłonią nasadę nosa i westchnęłam.
- Nie o to mi chodzi. Zostały nam trzy kilometry. Dacie radę je przejść czy chcecie postój?
Na twarzach wszystkich zauważyłam zaskoczenie.
- To nie chcesz nas zabić za marudzenie Ghost?
Pokręciłam przecząco głową.
- W takim razie odpocznijmy pięć minut.
Usiadłam pod drzewem i oparłam się o nie plecami. Oczywiście Quinni spoczęła obok mnie. Spojrzałam w górę i zaczęłam przyglądać się jakże ciekawym chmurą. Chociaż i tak ich nie widziałam zbyt dobrze bo gałęzie drzew tworzyły kopułę u góry. Nagle za plecami poczułam czyjś oddech. Jakim cudem? Przecież ja jestem oparta o drzewo!
,, Chodź za mną. Nie przejmuj się nimi. Wiem czego pragniesz."
Po każdym słowie ciepły oddech kogoś lub czegoś będącego za mną owiewał moją szyję. Dostałam, aż gęsiej skórki. Powoli odwróciłam głowę. Przestraszona podskoczyłam i upadłam metr dalej. Dosłownie czułam wzrok tego czegoś na sobie. Twarz stwora do złudzenia przypominała moją. Skóra na policzkach odpadała przez co widać było mięśnie i kości. Nie było oczu. Zamiast nich były dwie czarne dziury. Białe włosy były gdzieniegdzie powyrywane.
,, Przecież to ja Ayla. Zawsze jestem z tobą. Czemu się mnie boisz? Pozabijamy ich tak jak lubisz."
To coś czyta mi w myślach! Zawsze wyobrażałam sobie Ayle jako siebie tylko z bardziej demonicznymi oczami. To przede mną nie było głosem w mojej głowie. Kiedy ktoś złapał mnie za ramiona, w samoobronie uniosłam łokieć prosto na spotkanie z twarzą osoby za mną. Nie mogłam oderwać oczu od czarnych dziur demona. Były przerażające. Rzadko kiedy się boje, ale jesli mi się to zdarzy to panikuje i to porządnie. Tym bardziej, że to coś przypomina mnie.
-Lea spokojnie. Nikt ci nic nie zrobi.
Usłyszałam cichy i spokojny głos Floyda przy swoim uchu. Poczułam również jego ramiona, które zaczęły mnie tulić do siebie. Zmusiłam się, aby zamknąć oczy. Obraz stwora został wymazany, ale jego głos nadal pobrzmiewał w mojej głowie.
,, Będziesz idealna do zabicia ich. Będziesz idealna jako moja najdoskonalsza marionetka. Miej się na baczności."
Ile ja bym dała, aby Ayla teraz powiedziała coś. Przekonała mnie, że to nie ona i nie mam się czego bać. Tak bardzo tego pragnęłam. Jestem słaba, za słaba na życie. Tylko moje marzenie trzyma mnie przy życiu. To moja ostatnia deska ratunku.
- Lea nic ci nie grozi. Możesz otworzyć oczy słońce.
Wtuliłam się mocniej w Floyda i starałam się zebrać w sobie odwagę do otworzenia oczu. Co jeśli ten demon nadal tam jest?
Nie sraj w gacie tylko otwórz te oczy tchórzu jeden.
Ayla! Pierwszy raz się cieszę, że ją słyszę. Nadal trzymając ręce kurczowo ściśnięte na kombinezonie Deadshoota otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam twarze wszystkich. Generałek pochylił się nade mną i zaczął mi się uważnie przyglądać.
- Co to było?
Zamrugałam dwa razy i przypomniawszy sobie dlaczego tu jestem, odpowiedziałam.
- To był nasz cel, ten demon. Jetem tego pewna.
Wyrazy zaskoczenia na twarzach wszystkich nieco mnie rozbawiły.
- Dlaczego demon sam do nas przyszedł? To podejrzane, ty coś kręcisz Ghost.
Tym razem to ja byłam zaskoczona. Przecież mówiłam prawdę. Powiedziałam to co widziałam.
- Mówię prawdę! Wiem co widziałam.
Poczułam jak Floyd delikatnie zaczyna mną bujać w tył i przód. To mnie uspokajało. Przynajmniej na razie.
Po pięciu minutach przekonywania wszystkich o tym co widziałam, dałam sobie spokój. Bo przecież i tak mi nie uwierzą. Wstałam, uwolniłam się z uścisku Floyda i niepewnie ruszyłam dalej do jaskini. Po jakichś pięciu metrach. Zerwał się ostry wiatr, a wraz z nim usłyszałam ten sam głos co wcześniej. Tym razem śpiewał.
Are you, are you
Coming to the tree?
Wear a necklace of hope
Side by side with me
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met at midnight
In the hanging tree
Are you, are you
Coming to the tree?
Where I told you to run
So we'd both be free
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met at midnight
In the hanging tree
Are you, are you
Coming to the tree?
They strung up a man
They say who murdered three
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met at midnight
In the hanging tree
Are you, are you
Coming to the tree?
Where dead man called out
For his love to flee
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met at midnight
In the hanging tree*
Ciarki przeszły mi po plecach. Od razu doskoczyłam do Floyda i schowałam się za nim. Wszyscy i tak stali zbici obok siebie. Każdy trząsł się ze strachu. No bo w lesie gdzie echo jest nienaturalne, głos demona to prawdziwy strach.
- Czy teraz mi wierzycie?
Wszyscy przytaknęli. Przed nami pojawił się obłok dymu, a w nim ujrzałam demona z wcześniej. Uśmiechał się szyderczo i wyciągnął przed siebie rękę.
,, Oddajcie mi białowłosą dziewczynę, a nikomu innemu nic się nie stanie. "
- Przykro mi to mówić, ale Lea jest moja i nie oddam jej nikomu.
Deadshoot na potwierdzenie swoich słów objął mnie ramieniem. Czułam jak moje zdradzieckie rumieńce pojawiają się na moich policzkach.
,, W takim razie ja i moja siostra zabijemy was."
To coś ma siostrę?! Toż to skandal! Trzeba się jak najszybciej jej pozbyć! Zarządzam polowanie na demonice.
***
*Drzewo Wisielców z Igrzysk Śmierci.
No moje pchełki ( tak się będę do was zwracać xD) coś się już dzieje. Mam nadzieje, że nie za szybko
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro