Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Po upływie wyznaczonego czasu znów wszyscy stanęliśmy przed generałkiem.
- Dobra pajace, otrzymaliście już drugie zadanie w ciągu pół roku. Tym razem polecicie do Lasu Samobójców w Japonii. Podobno tam grasuje demon, który uciekł z artefaktu przywiezionego przez amerykańskiego turystę, dlatego rząd Japonii schwytanie go rozkazał nam.
Jęknęłam i niezbyt zadowolona ruszyłam za Quinni. Weszliśmy do samolotu wojskowego i zajęliśmy miejsca. Najpierw, w głębi samolotu, siedział Kapitan Bumerang następnie Crock, Quinni, ja i Floyd. Naprzeciwko nas siedział generałek wraz z swoimi żołnierzami. Do samolotu weszła jeszcze jedna osoba. Była to kobieta około trzydziestki z prostymi czarnymi włosami sięgającymi jej do ramienia. Na twarzy nosiła białą maskę z czerwoną plamą na czole. Jej strój był czerwony i przylegający.
- To jest Katana moja ochrona przed wami jaki i nasz przewodnik. Jeśli coś zrobicie, że się zdenerwuje ona was zabije.
- Przecież to wiemy kochanieńki.
- Twoja koleżanka nie wie Harley.
Kobieta usiadła obok generałka i zapięła pas. Po chwili klapa samolotu się podniosła i poczuliśmy szarpnięcie co oznaczało, że startujemy. Do głowy wpadł mi wspaniały pomysł. Rozwesele ich piosenką. Uśmiechnąłam się i zaczęłam.

After all the lights go down
I'm just the words, you are the sound.
A strange type of chemistry,
how you become a part of me.
And when I sit alone at night
your thoughts go through me like a fire.
You're the only one who knows
who I really am.

We all wanna be somebody
We just need a taste of who we are
We all wanna be somebody
We're willing to go but not that far...*

Nagle przy moim gardle znalazła się katana Katany. Czaicie to?
Przymknij się. Nie jesteś śmieszna.
- Odwal się.
Czarnowłosa warknęła coś i bardziej nacisnęła ostrzem na moją szyje.
- Ledwo co wystartowaliśmy, a ty już chcesz zginąć?
W mojej obronie stanęła Quinni.
- To nie jej wina jasne.
Generałek zaczął się śmiać.
- Jasne, to ktoś ją zmusił do tego, aby kazała Katanie się odwalić. I to ktoś kazał jej śpiewać.
Blondynka spojrzała na mnie, a ja doskonale wiedziałam o co jej chodzi. Jeśli miałam przeżyć to musiałam powiedzieć im o mojej schizofrenii. Skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Przynajmniej próbowałam, bo ostrze przy mojej szyi nie pomagało.
- Lea ma schizofrenię paranoidalną.
Wszyscy wpatrywali się we mnie z niedowierzaniem.
- Wy sobie chyba jaja robicie.
Quinni pokręciła głową.
- Nie naraziłabym Lei. Mam jeszcze resztki swojego honoru psychiatry.
No i się wydało. Co teraz zrobisz? Zabijesz?
Zignorowałam padalca i niewinnie spojrzałam się na Katanę.
- Czy ona mogłaby zabrać spowrotem swoją katane?
Generałek machnął ręką i kobieta usiadła chowając swoją broń.
- Co ze śpiewaniem? To też część choroby?
Tym razem to ja zamierzałam wyjaśnić im przyczynę mojego śpiewania.
- Nie, śpiewam, aby zagłuszyć przeszłość i poprawić sobie samopoczucie.
Uśmiechnęłam się szeroko i przekrzywiłam głowę w prawo patrząc się wyczekująco w generałka. Mężczyzna westchnął i dotknął ręką nosa przymykając przy tym oczy.
- No dobrze, możesz śpiewać pod dwoma warunkami.
Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej. Uwielbiałam jak coś szło po mojej myśli.
- Śpiewasz maksymalnie dwie zwrotki i wtedy kiedy nie walczymy ani nie skradamy się.
Przytaknęłam. Szczerze to nawet nie spodziewałam się, że ktoś może zgodzić się na moje śpiewanie. Od dobrych dziesięciu lat wszyscy każą mi się zamknąć. To właśnie wtedy chce pozabijać każdego na swojej drodze.
I słusznie. Zabijanie jest fajne. Możesz poczuć dreszcz podniecenia i adrenalinę.
Naburmuszyłam się i zaplotłam ręce na piersi. Nagle wszyscy usłyszeli dźwięk zwracania. Spojrzałam się na Crocka i z ciekawością przyglądałam się jak zwraca na wpół strawioną kozę. Następnie zaczął ją jeść.Harley zaczęła się śmiać, ja życzyłam mu smacznego a Kapitan Bumerang starał się oddalić od niego jak najdalej. Po jakże emocjonującym starcie na pokładzie zapanowała cisza. Wykorzystałam ją do własnych celów, a mianowicie do rozmowy z Quinni. Opowiedziała mi wszystko co działo się na poprzedniej misji. Nie ominęła niczego. Reszta albo jej coś dopowiadała, albo zaprzeczała faktom. Ogólnie dzięki mnie wszyscy włączyli się do rozmowy.
- Wiesz co Lea jak stąd wyjdziemy to umówisz się ze mną na picie?
Z zakłopotaniem spojrzałam się na Kapitana. Nie nawidze alkoholu. Po nim Ayla szaleje. Tak moi kochani Ayla czyli głos, który słyszę. Opowiedzieć wam coś o nim? Chcecie? Dobrze, opowiem. Mając czternaście lat uderzyłam się w głowę. Spadłam wtedy z mojej tajnej kryjówki na drzewie. Nic nikomu nie powiedziała, aby nie wydało się, że mam domek na drzewie. Jednak od tamtego czasu zaczęłam słyszeć dziwne szmery. Jak się później okazało uderzenie było tylko ,,kluczem" do otworzenia się mojej choroby. Miałam ją już wcześniej, ale była tak lekka, że nic podejrzanego się nie działo. No i dopiero wtedy moje piekło się zaczęło. Od tamtego pechowego dnia. Gdybym nie poszła wtedy do domku na drzewie siedziałabym teraz w domu i zajmowała się dzieckiem. Czekała na męża i wiodła zupełnie normalne życie. Zamiast tego siedze w samolocie i lecę do Japonii z samymi świrami, którzy jako jedyni mnie zaakceptowali. Czasami chciałam krzyczeć tak głośno i długo, aż strace głos.
- Ghost jesteś podejrzanie cicho.
- Czyżby generałek się o mnie martwił?
Mężczyzna prychnął i odwrócił wzrok.
- Jeśli chcesz możesz coś zaśpiewać.
Od razu rozpromieniłam się. Floyd nachylił się i wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Zaśpiewaj dla mnie to co wczesniej.
Na moje policzki wkradły się zdradzieckie rumieńce. Przytaknęłam i wzięłam głęboki wdech.

After all the lights go down
I'm just the words, you are the sound.
A strange type of chemistry,
how you become a part of me.
And when I sit alone at night
your thoughts go through me like a fire.
You're the only one who knows
who I really am.

We all wanna be somebody
We just need a taste of who we are
We all wanna be somebody
We're willing to go but not that far...*

Następnie zmęczona już przygodami dzisiejszego dnia oparłam głowę o ramię Floyda i zasnęłam. Mogłam, bo lot miał trwać jeszcze sześć godzin.

***

Już 4 rozdział jak szybko to idzie.

* piosenka to Be Somebody- Thousand Foot Krutch

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro