[7]
– Okej, chłopaki. Koniec przerwy, tak? – Flynn wróciła, klaszcząc w dłonie. – Zabierajcie się.
– Odeszli – poinformowała ją Julie. – Myślę, że właśnie wypuściłam w świat trzy wściekłe duchy.
– Masz absolutną rację – zgodziłam się, dorabiając się jej irytacji i nadąsania drugiej.
– Ale myślę, że wiem, dokąd idą. Chodźcie.
//////////
Wślizgnęłyśmy się po schodach do frontowego wejścia gigantycznej rezydencji, nie wspominając o drobnej wpadce, jaką popełniła Flynn, która potknęła się o własne stopy. Zadzwoniliśmy do drzwi, które wkrótce otworzyła Carrie.
– Hej! – zawołała w tym samym czasie nasza trójka.
– Co tu robicie? Jak przeszliście obok ochroniarzy?
– Praca zespołowa – zachichotała Julie, kiedy posłałam gospodyni niewinny uśmiech.
– Masz opatrunek? Drut kolczasty jest naprawdę ostry.
– Czego chcecie? – zapytała, kładąc dłoń na biodrze.
– Uh... po prostu pomyślałam, że powinnaś wiedzieć, że zespół Julie gra dziś wieczorem. – Flynn zaśmiała się nerwowo.
– Teraz już wiesz! – Uśmiechnęłam się, robiąc dziwne efekty rękami. Miało to wyglądać fajnie, ale sądząc po minie dziewczyny, wyszło zupełnie na odwrót.
– Zachowujecie się dziwniej niż zwykle.
– Prawdopodobnie dlatego, że jesteśmy spragnione. Czy możemy wejść na szklankę wody? – zapytała Julie.
– Ugh. Dobra, jeśli to sprawi, że wyjdziecie stąd jeszcze szybciej. – Przewróciła oczami, wpuszczając nas. – Nie zniszczcie niczego.
Weszła do kuchni, a my poszłyśmy w przeciwnym kierunku, w stronę salonu.
– Gdzie jesteście?
– Tutaj!
Nagle ktoś odchrząknął. Zatrzymałyśmy się, a ja wytrzeszczyłam oczy, gdy się odwróciłam. Na sofie siedział Nick.
Zachichotałyśmy niezręcznie. Nie podejrzewałyśmy, że ktoś tam będzie.
– Nick! Patrz, Flynn, Case, tu jest Nick. Nickster, Nicky-poo – powiedziała nerwowo Julie.
– O mój Boże. Przestań – szepnęłam do niej zażenowana.
– Hej! Super, że tu jesteś, Nicky-poo – zaśmiała się trzecia z nas. – Chciałyśmy wam powiedzieć, że na dzisiejszej dyskotece gra zespół Julie.
– O tak. Widziałem twój post. – Chłopak usiadł.
– Te dziewczyny ci przeszkadzają, kochanie? – zapytała Carrie z kuchni.
– Nie, tylko opowiadają o dzisiejszym koncercie.
– Zgadza się. Julie i jej hologramowy zespół. Jak w ogóle nauczyłaś się robić te wszystkie hologramy? – zagadnęła, podając nam szklanki wody, które niosła na tacy.
– Internet. Pełen jest nie tylko porad dotyczących makijażu.
Głowa Carrie odskoczyła, by spojrzeć na nas po ostatnim komentarzu. Ups.
– Uch... co... co ty na to, kochanie? – Nick przełamał napięcie.
– Jasne. Zobaczmy pokaz hologramów. – Usiadła obok swojego chłopaka.
– Świetnie, um... Upewnię się, że przyjdą wszyscy moi kumple – dodał.
– Ooh! Jakie to ekscytujące. Tak dużo ludzi będzie się na was gapić – drażniła się jego partnerka. – Dziewczyny, pamiętacie, gdzie są drzwi, prawda?
– Tak – odpowiedziała Julie, rozlewając wodę. – O mój Boże! Tak mi przykro! Nie, nie, nie, nie. Wiem, gdzie są ręczniki. – Powstrzymała Carrie przed wstaniem i podała Flynn swoją szklankę.– Case! Pójdziesz z nią?
Julie złapała mnie za rękę i zabrała ze sobą.
– Oh, zabiję ich – wyszeptała, skradając się na górę, a ja za nią.
//////////
– Więc... słyszałam, że między tobą a Luckiem była chemia – powiedziała Julie, gdy przeszukiwaliśmy pokoje na piętrze.
– Uch, nie bardzo. Nic się nigdy nie wydarzyło.
– Nadal go lubisz, prawda?
Nie odpowiedziałam.
– W porządku. On też wyraźnie cię lubi – kontynuowała. – Byłby głupi, gdyby cię nie lubił. – Uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła. – Byłoby to głupie, gdybym stanęła między wami. A teraz chodź, najwyraźniej ich tu nie ma.
Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę schodów, a ja ruszyłam za nią rozpromieniona.
1993
– Case, o co ci chodzi? Gwiezdne wojny są niesamowite! – zawołał Reggie.
– To po prostu nie jest mój rodzaj filmu – broniłam się, lekko śmiejąc, kiedy szliśmy słabo oświetloną ścieżką.
– Och! Widzisz tamtych dwóch? – Wskazał na dwóch chłopaków opierających się o ścianę budynku.
– Tak...
– Musisz ich poznać.
– Czy ja mam podejść do przypadkowych ludzi i zagadać? Co mi sugerujesz? – zapytałam, lekko zaniepokojona, ale też rozbawiona.
– Nic! To Alex i Luke.
– No właśnie. Okej, w porządku – powiedziałam, przypominając sobie niezliczone razy, kiedy o nich wspominał.
– Cześć, ludzie! – Mój towarzysz przywitał się ze swoim zwykłym uśmiechem.
– Hej – odpowiedzieli jednocześnie.
– Chłopaki, to jest Casey. Casey, ten pajac to Alex – wskazał na przystojnego blondyna, który miał na sobie odwróconą czapkę, różową bluzę i czarne spodnie – a to...
– Jestem Luke. – Wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się szeroko.
Złapałam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
– Miło was poznać. Reg dużo o was mówi.
– Tak, nam też wiele o tobie opowiadał. – Alex wyszczerzył do nas zęby.
2020
– Więc dobrze się bawiliście? – spytała Julie, kiedy wyszliśmy na zewnątrz, gdzie byli chłopcy.
– Zrobiłabyś dokładnie to samo, gdyby jakiś palant ukradł wszystkie twoje piosenki. – Luke spierał się, zapinając dżinsy.
– Ale macie nowe utwory. Ze mną. Najlepszym sposobem na zemstę, jest to, żeby ten zespół świetnie sobie radził. A żeby robić świetną muzykę, musimy grać na dyskotece, a potem w klubach.
– I współpracować. Wiem – przyznał, robiąc krok do przodu.
– Do zobaczenia w szkole. Wychodzimy o dziewiątej, równo. Proszę, nie spóźnijcie się. Będzie tam dużo ludzi – błagała.
– Nie spóźnimy się, dobrze? Nie martw się – uspokoił ją Alex.
– Lepiej, żebyście tego nie spieprzyli. To jest dla niej naprawdę ważne – ostrzegłam.
– Case. – Luke podszedł do mnie, chwytając moją dłoń w swoją. – Obiecuję, przyjdziemy.
//////////
– Casey! Jak ci minął dzień?
– Było całkiem nieźle. Jak zawsze – odpowiedziałam, siadając na blacie.
– Bądź ostrożna. Wiesz, co się stanie, jeśli się zdemaskujesz.
– Wiem, wiem. To wszystko zostanie mi odebrane. Już mi mówiłeś, Caleb. – Zeskoczyłam na podłogę i skierowałam się do jednego z tylnych pokoi, żeby założyć coś ładniejszego na dzisiejszy wieczór.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro