Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[7]

– Okej, chłopaki. Koniec przerwy, tak? – Flynn wróciła, klaszcząc w dłonie. – Zabierajcie się.

– Odeszli – poinformowała ją Julie. – Myślę, że właśnie wypuściłam w świat trzy wściekłe duchy.

– Masz absolutną rację – zgodziłam się, dorabiając się jej irytacji i nadąsania drugiej.

– Ale myślę, że wiem, dokąd idą. Chodźcie.

//////////

Wślizgnęłyśmy się po schodach do frontowego wejścia gigantycznej rezydencji, nie wspominając o drobnej wpadce, jaką popełniła Flynn, która potknęła się o własne stopy. Zadzwoniliśmy do drzwi, które wkrótce otworzyła Carrie.

– Hej! – zawołała w tym samym czasie nasza trójka.

– Co tu robicie? Jak przeszliście obok ochroniarzy?

– Praca zespołowa – zachichotała Julie, kiedy posłałam gospodyni niewinny uśmiech.

– Masz opatrunek? Drut kolczasty jest naprawdę ostry.

– Czego chcecie? – zapytała, kładąc dłoń na biodrze.

– Uh... po prostu pomyślałam, że powinnaś wiedzieć, że zespół Julie gra dziś wieczorem. – Flynn zaśmiała się nerwowo.

– Teraz już wiesz! – Uśmiechnęłam się, robiąc dziwne efekty rękami. Miało to wyglądać fajnie, ale sądząc po minie dziewczyny, wyszło zupełnie na odwrót.

– Zachowujecie się dziwniej niż zwykle.

– Prawdopodobnie dlatego, że jesteśmy spragnione. Czy możemy wejść na szklankę wody? – zapytała Julie.

– Ugh. Dobra, jeśli to sprawi, że wyjdziecie stąd jeszcze szybciej. – Przewróciła oczami, wpuszczając nas. – Nie zniszczcie niczego.

Weszła do kuchni, a my poszłyśmy w przeciwnym kierunku, w stronę salonu.

– Gdzie jesteście?

– Tutaj!

Nagle ktoś odchrząknął. Zatrzymałyśmy się, a ja wytrzeszczyłam oczy, gdy się odwróciłam. Na sofie siedział Nick.

Zachichotałyśmy niezręcznie. Nie podejrzewałyśmy, że ktoś tam będzie.

– Nick! Patrz, Flynn, Case, tu jest Nick. Nickster, Nicky-poo – powiedziała nerwowo Julie.

– O mój Boże. Przestań – szepnęłam do niej zażenowana.

– Hej! Super, że tu jesteś, Nicky-poo – zaśmiała się trzecia z nas. – Chciałyśmy wam powiedzieć, że na dzisiejszej dyskotece gra zespół Julie.

– O tak. Widziałem twój post. – Chłopak usiadł.

– Te dziewczyny ci przeszkadzają, kochanie? – zapytała Carrie z kuchni.

– Nie, tylko opowiadają o dzisiejszym koncercie.

– Zgadza się. Julie i jej hologramowy zespół. Jak w ogóle nauczyłaś się robić te wszystkie hologramy? – zagadnęła, podając nam szklanki wody, które niosła na tacy.

– Internet. Pełen jest nie tylko porad dotyczących makijażu.

Głowa Carrie odskoczyła, by spojrzeć na nas po ostatnim komentarzu. Ups.

– Uch... co... co ty na to, kochanie? – Nick przełamał napięcie.

– Jasne. Zobaczmy pokaz hologramów. – Usiadła obok swojego chłopaka.

– Świetnie, um... Upewnię się, że przyjdą wszyscy moi kumple – dodał.

– Ooh! Jakie to ekscytujące. Tak dużo ludzi będzie się na was gapić – drażniła się jego partnerka. – Dziewczyny, pamiętacie, gdzie są drzwi, prawda?

– Tak – odpowiedziała Julie, rozlewając wodę. – O mój Boże! Tak mi przykro! Nie, nie, nie, nie. Wiem, gdzie są ręczniki. – Powstrzymała Carrie przed wstaniem i podała Flynn swoją szklankę.– Case! Pójdziesz z nią?

Julie złapała mnie za rękę i zabrała ze sobą.

– Oh, zabiję ich – wyszeptała, skradając się na górę, a ja za nią.

//////////

– Więc... słyszałam, że między tobą a Luckiem była chemia – powiedziała Julie, gdy przeszukiwaliśmy pokoje na piętrze.

– Uch, nie bardzo. Nic się nigdy nie wydarzyło.

– Nadal go lubisz, prawda?

Nie odpowiedziałam.

– W porządku. On też wyraźnie cię lubi – kontynuowała. – Byłby głupi, gdyby cię nie lubił. – Uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła. – Byłoby to głupie, gdybym stanęła między wami. A teraz chodź, najwyraźniej ich tu nie ma.

Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę schodów, a ja ruszyłam za nią rozpromieniona.

1993

Case, o co ci chodzi? Gwiezdne wojny są niesamowite! zawołał Reggie.

To po prostu nie jest mój rodzaj filmu broniłam się, lekko śmiejąc, kiedy szliśmy słabo oświetloną ścieżką.

Och! Widzisz tamtych dwóch? Wskazał na dwóch chłopaków opierających się o ścianę budynku.

Tak...

Musisz ich poznać.

Czy ja mam podejść do przypadkowych ludzi i zagadać? Co mi sugerujesz? zapytałam, lekko zaniepokojona, ale też rozbawiona.

Nic! To Alex i Luke.

No właśnie. Okej, w porządku powiedziałam, przypominając sobie niezliczone razy, kiedy o nich wspominał.

Cześć, ludzie! Mój towarzysz przywitał się ze swoim zwykłym uśmiechem.

Hej odpowiedzieli jednocześnie.

Chłopaki, to jest Casey. Casey, ten pajac to Alex wskazał na przystojnego blondyna, który miał na sobie odwróconą czapkę, różową bluzę i czarne spodnie a to...

Jestem Luke. Wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się szeroko.

Złapałam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.

Miło was poznać. Reg dużo o was mówi.

Tak, nam też wiele o tobie opowiadał. Alex wyszczerzył do nas zęby.

2020

– Więc dobrze się bawiliście? – spytała Julie, kiedy wyszliśmy na zewnątrz, gdzie byli chłopcy.

– Zrobiłabyś dokładnie to samo, gdyby jakiś palant ukradł wszystkie twoje piosenki. – Luke spierał się, zapinając dżinsy.

– Ale macie nowe utwory. Ze mną. Najlepszym sposobem na zemstę, jest to, żeby ten zespół świetnie sobie radził. A żeby robić świetną muzykę, musimy grać na dyskotece, a potem w klubach.

– I współpracować. Wiem – przyznał, robiąc krok do przodu.

– Do zobaczenia w szkole. Wychodzimy o dziewiątej, równo. Proszę, nie spóźnijcie się. Będzie tam dużo ludzi – błagała.

– Nie spóźnimy się, dobrze? Nie martw się – uspokoił ją Alex.

– Lepiej, żebyście tego nie spieprzyli. To jest dla niej naprawdę ważne – ostrzegłam.

– Case. – Luke podszedł do mnie, chwytając moją dłoń w swoją. – Obiecuję, przyjdziemy.

//////////

– Casey! Jak ci minął dzień?

– Było całkiem nieźle. Jak zawsze – odpowiedziałam, siadając na blacie.

– Bądź ostrożna. Wiesz, co się stanie, jeśli się zdemaskujesz.

– Wiem, wiem. To wszystko zostanie mi odebrane. Już mi mówiłeś, Caleb. – Zeskoczyłam na podłogę i skierowałam się do jednego z tylnych pokoi, żeby założyć coś ładniejszego na dzisiejszy wieczór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro