[6]
– Hej, Julie. Pamiętasz te kule na zdjęciach taty? – Carlos wszedł, przechodząc przez Alexa. – Myślę, że to duchy. Ale nie martw się. Ten pokój jest od nich wolny... – oznajmił, rozglądając się.
– Znowu źle, mały koleżko – rzucił rozbawiony Reggie.
– Nie bój się. Jeśli wrócą, będę cię chronić, bo jestem panem tego domu.
– Czy tata nie powinien być panem domu? – zapytała Julie.
– Może być dwóch.
Nasza trójka zachichotała.
– Tata potrzebuje wszelkiej pomocy, jaką może uzyskać, prawda?
Carlos wyjął solniczkę z kieszeni.
– Według internetu sól wypala ich dusze.
Spojrzeliśmy na siebie z szeroko otwartymi oczami. Może nie wyglądam na ducha, ale nadal nim jestem, więc martwiłam się o swoje (nie)życie.
– Trochę rozsypanej soli powstrzyma ich przed wejściem tutaj.
Zaczął rozrzucać ją przed Reggiem, potem Lukiem i Alexem. Pierwsi dwaj podnieśli stopy na krzesła, gdzie trzeci po prostu krzyknął "nie".
– O Boże, ja umieram! Ja... Wszystko w porządku. Wszystko w porządku. Całkowicie w porządku.
– Och! Carlos, zgadnij, kto jest głodny? Ja. Um, posól mi ścieżkę do kuchni – poprosiła Flynn.
Kiedy wyszli, odezwała się Julie.
– Spróbujemy ponownie?
– Tak, proszę. Ale przypomnij mi później, że mam kilka piosenek Sunset Curve, które chciałem ci pokazać – poprosił Luke, wstając.
– Ooh! Pokaż mi teraz.
– Dobra.
Chłopak ukląkł, podnosząc swój notatnik, w którym zawsze pisał teksty.
– Dom jest tam, gdzie jest mój koń? – przeczytał z wystającej z niego kartki papieru. – Reggie, przestań umieszczać swoje wiejskie piosenki w moim dzienniku.
– To był prezent.
– Dzięki, stary.
– Może rozważyłbyś jednak muzykę country. Wiesz, bo ja...
– Nie w tym życiu. – Podał Julie przedmiot, a ona przerzuciła strony.
– Kim jest Emily? – zapytała.
– Ta nie ma zagiętych rogów! – powiedział Luke, sięgając po zeszyt.
Dziewczyna chwyciła go, podnosząc się. Zaczęła czytać piosenkę.
– Gdybym tylko wiedział, nigdy nie pozwoliłbym ci odejść... Wow, Luke, nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
– Bo nie jest. Ta piosenka właściwie dotyczy... – Alex nie dokończył, bo przerwał mu sam zainteresowany.
– Nikogo. Uh, jeśli przejdziesz do następnej strony z zagiętymi rogami, mam piosenkę, która jest po prostu... – próbował zmienić temat. – Ma zabójczy rytm.
Zaczął grać melodię na swojej gitarze, a my wszyscy słuchaliśmy i obserwowaliśmy. Jak zwykle wyszło świetnie.
– Więc chcesz plagiatować – orzekła Julie, siadając z powrotem przy klawiaturze.
– Co to niby znaczy? – zdziwił się.
– Grasz czyjąś muzykę. Ja i moja mama przez cały czas śpiewałyśmy to w samochodzie na całe gardła. To piosenka Trevora Wilsona.
Zmarszczyłam brwi. Nigdy nie słyszałam o "Trevorze Wilsonie".
– Nie. To nasza piosenka.
– Ja nawet nie nie słyszałem o Trevorze Wilsonie – przyznał Reggie, a jego zwykły uśmiech wciąż pozostawał widoczny.
– Tak, może pomyliłaś to z, no wiesz, inną piosenką. Case, znasz Trevora Wilsona? – Alex spojrzał na mnie.
– Nigdy o typie nie słyszałam. Ale pamiętam, że nasza dwójka – wskazałam na Luke'a – ją napisała, podczas gdy wasza dwójka – tu pokazałam na Reggiego i Alexa – miała nam pomagać, ale zamiast tego małpowaliście jak małpy w zoo.
Uśmiecham się przelotnie na tę myśl.
1995
– Chłopaki! Pomożecie? – zawołał Luke do przyjaciół.
– Wiesz, że są bardziej zainteresowani wygłupami. W porządku, pomogą później. Na razie ty i ja możemy zacząć pisać – powiedziałam, luźno splatając nasze palce.
– Okej – westchnął, siadając obok mnie.
Luke POV-1995
Nie wiem, jak długo pisaliśmy, ale prawie skończyliśmy teksty. Poczułem ciężar na moim ramieniu. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, jak zmęczone oczy Casey zamykają się, a jej głowa do końca opada na mnie.
Ja też musiałem zasnąć, bo rano obudzili nas Alex i Reg.
– Pobudka, papużki nierozłączki – zanucił przed nami jeden z nich.
– Nie jesteśmy ptakami, Al – narzekała budząca się dziewczyna.
– Jasne, jasne. – Chłopaki roześmiali się cicho, a ja spojrzałem na nią z uśmiechem.
Casey POV-2020
– Nie mieszam piosenek, uwierz mi – oznajmiła Julie bezczelnie. – Ja i jego córka byłyśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółkami. Cały czas spędzałam u nich. Znam tę piosenkę.
– Dobrze – powiedział Alex cicho, a nasza czwórka patrzyła na siebie zdziwiona.
– Okej. Udowodnię to – postanowiła nastolatka, wyjmując laptopa i szybko coś wpisując.
Podeszłam i stanęłam obok Luke'a, który stał obok Alexa, który stał obok Reggiego.
– Jego pierwszy album miał mnóstwo hitów, ale żaden z jego najnowszych utworów nie jest tak dobry. – Obróciła ekran, żebyśmy mogli go zobaczyć. Święty...
To Bobby. To nie może być Bobby. Ale to JEST Bobby.
– To Bobby – potwierdził Luke.
– Co za osioł. Właśnie powiedziałam ci, że nazywa się Trevor.
– Ok, świetnie. Czyli nie dość, że ukradł piosenki, to jeszcze zmienił imię? Bo to na pewno Bobby. Był naszym drugim gitarzystą – wyjaśnił Alex.
– Trevor Wilson był w waszym zespole? – prychnęła.
– Wiedziałem, że zawsze był brzydki, ale na stare lata jest jeszcze gorszy... – Reggie zmarszczył brwi na zdjęcie 42-letniego mężczyzny.
– Och... Wygląda na nauczyciela, który chętnie by zajrzał dziewczynie tu i ówdzie.
– Julie. Jakie były jego inne hity? – zapytał Luke.
– Get Lost.
– Tak. Napisałem to.
– Long Weekend?
– Tak, to też napisał – oznajmił Reggie.
– Crooked Teeth?
- I to. Chodziło o Reggiego. – Alex na niego wskazał.
– Co? Myślałem, że to o tobie! Już nie lubię tej piosenki. – Duch zmarszczył brwi.
– Poczekaj. To... mnie przeraża. Piosenki Trevora są dla mnie dość ważne. To on wprowadził mnie w świat rocka.
– Tak, wmawiaj sobie. To Luke wprowadził cię do rocka – zadrwiłam.
– Więc przez cały ten czas myślałam, że jesteś połączony z moją mamą. Ale zamiast tego jesteś połączony z tatą Carrie? Spośród wszystkich ludzi to musiała być jedyna dziewczyna, która śmierdzi plastikiem i jej misją życiową jest upokarzanie mnie!
– W porządku, mamy kolejne pytanie na naszej coraz dłuższej liście... – westchnął Alex, siadając na podłodze.
– Kiedy przyjaźniłam się z Carrie, cała nasza trójka nieustannie rozmawiała o muzyce. Nigdy o was nie wspominał.
– I to niewiarygodne! – wykrzyknął Luke, rzucając lotkami w tarczę. – Okej, może wziąć cały tekst, ale żeby nawet o nas nie wspomnieć?
Uniosłam brwi, wzdychając z rozczarowania i poczucia zdrady. Chodzi mi o to, że ja i Luke nie spaliśmy przez całą noc, pisząc piosenki, a cała trójka bardzo ciężko pracowała na próbach. A teraz Bobby myśli, że może po prostu przyjąć to na siebie.
– I jest bogaty – dodała Julie. – Ma swój własny helikopter.
Moja głowa natychmiast odwróciła się w jej stronę.
– Ma... Ma... helikopter? – wyjąkał Alex.
– Z jego twarzą na nim.
– I parkuje go przed pałacem? – zainteresował się Reggie.
– Jestem prawie pewna, że to jego dom – westchnęłam.
– To jego posiadłość – potwierdziła nastolatka.
– Co? To takie budynki są mieszkalne? – Głos Reggiego stał się wysoki.
– Stary, mieszkamy w garażu – zwrócił się Alex do Luke'a.
– Tu nie chodzi o pieniądze. Tu chodzi o muzykę!
– Ale też trochę o pieniądze! – zawołał Reggie.
– Trochę no... Ma rację. – Alex cofnął się o krok.
– Nie mylą się, Luke – zgodziłam się.
– Mógłby podzielić się tym z naszymi rodzinami. Może wtedy moi rodzice nie zamieniliby swojego domu w szałas na rowery.
– Ciołek ukradł nasze dziedzictwo.
Nastąpiła krótka chwila ciszy, zanim Luke znów się odezwał.
– Gdzie on mieszka?
– Nad plażą w Malibu – ustąpiła po chwili nastolatka.
– Chodźmy dać mu nauczkę.
– Czekaj, co? Chłopaki! Musimy ćwiczyć na występ. To nasz pierwszy koncert!
Nie tracili czasu na wygłupy. Zakładam, że od razu udali się do domu Bobby'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro