[5]
– Więc jak to działa? – zapytał leżący na moim łóżku Reggie.
– Właśnie! Możemy cię dotknąć? – Luke rozszerzył zakres. – A jak widzą cię żywi ludzie? Jak jesz? Nie zauważają, że się nie starzejesz?
– Znam kogoś, kto pozwolił mi funkcjonować jak zwykły śmiertelnik. To nie jest idealne, ale lepsze niż bycie całkowicie samotnym przez dwadzieścia pięć lat. Oprócz chodzenia do trzydziestu różnych szkół i posiadania dwudziestu różnych rodziców – wyjaśniłam krótko.
– Jak umarłaś? – Wyraźnie zainteresowany perkusista podniósł się do siadu.
– Stary... – Alex przechylił głowę i wyciągnął rękę, słysząc go.
– Nie, w porządku. Uch, przechodziłam przez ulicę i jakiś idiota, mimo czerwonego, zdecydował się jechać. Uderzył we mnie i trzy inne osoby.
– Cholera, przykro mi, Case – powiedział Luke, podchodząc do mnie.
– Tak, to jest do bani. – Alex posłał mi smutne spojrzenie.
– Przynajmniej była to lepsza śmierć niż zjedzenie hot doga. – Reggie wzruszył ramionami.
– Tak, chociaż w tym mi się poszczęściło. – Zaśmiałam się, a inni się przyłączyli.
Po kilku godzinach rozmowy i wspólnego spędzania czasu Reggie i Alex wyszli. To znaczy, że zostaliśmy tylko Luke i ja. Leżeliśmy obok siebie na moim łóżku, wpatrując się w sufit.
– Tęskniłem za tym – przemówił, odwracając głowę, żeby na mnie spojrzeć.
– Tak, przegapiłam tyle czasu, który mogłam spędzić z wami wszystkimi.
– Nie, Case. – Zachichotał lekko. – To znaczy, tęsknię za tymi chwilami, w których ty i ja po prostu odpoczywalibyśmy, wiesz? – Mówiąc to, usiadł.
– Ja też za tym tęskniłam. – Również zmieniłam pozycję.
Chłopak wyciągnął rękę do mojego policzka, który delikatnie potarł kciukiem.
– Więc możemy cię dotknąć – powiedział cicho z uśmiechem.
– Tak, możecie...
///////////
– Hej, co tam? – zapytała Julie, kiedy ja i Flynn podeszłyśmy do niej ze śmiechem.
– Nic. Po prostu miło widzieć cię z powrotem w twoim dawnym, dziwnym ja.
– Dzięki?
– Jak tam zespół? Chłopaki wciąż przystojni? Utalentowani? Martwi?
– Niesamowici – zachichotała dziewczyna. – Luke i ja spędziliśmy cały weekend na pisaniu piosenek. Chodź, chcesz usłyszeć niektóre z nich?
– Meh.
Wiem, że prawdopodobnie przesadziłam, ale moje serce zamarło, kiedy powiedziała, na czym upłynął im czas. To znaczy, tęsknię za tym, kiedy ja i on to robilibyśmy, ale myślę, że to zupełnie inna sytuacja.
///////////
Julie usiadła przy fortepianie, gotowa do zagrania fragmentów piosenek, nad którymi pracowali z duchem.
– Więc to jest pierwsza, którą napisaliśmy. Oto fragment refrenu:
Cause we're standing on the edge of great...
– Wow! Podoba mi się! Szczególnie ten klimat Gagi – wykrzyknęła Flynn.
– Tak, to naprawdę dobre, Jules. Ty i Luke nieźle ze sobą współpracujecie – przyznałam.
Prawda, to było niesamowite. Oboje są bardzo utalentowani. Nadal jednak bolało, pomimo tego, że on i ja nigdy nie umawialiśmy się na randki.
– Dzięki! Czuję, że mamy coś wspólnego. To coś, nad czym siedziałyśmy z mamą. On pomógł mi to skończyć.
– To... to jest piękne – stwierdziła jej przyjaciółka.
– Zgadzam się – potwierdziłam z uśmiechem.
– Aaa moja mała dziewczynka jest zakochana... W przystojniaku, który ma na imię Luke.
Poczułam się, jakby właśnie dźgnięto mnie tępym patykiem prosto w serce. Czy to może być prawda?
– Co? Nie. Luke to duch.
– Ale uroczy duch.
– Z idealnym uśmiechem... – dodała Julie z rumieńcem na twarzy.
– Ha! Wiedziałam! Pamiętaj tylko, że jest zrobiony z powietrza.
– Ale z idealnego powietrza...
– Po prostu nie daj się zranić, dobrze? Oczywiście jest między wami chemia. Wszyscy nie mogą się doczekać, kiedy znowu zagracie.
– Muszę iść, do zobaczenia później! – zawołałam, otrzymując tylko kolejną wymianę zdań na temat Luke'a i zespołu.
Nie powinnam być zazdrosna. Luke i ja nie widzieliśmy się od dwudziestu pięciu lat!
A ja nadal zachowuję się jak zakochana 12-latka. To znaczy, dobrze dla nich, jeśli się lubią i cieszę się z ich powodu.
Ale ja... nie wiem. Julie jest moją przyjaciółką. On też, w dodatku najlepszym. Nie mogłabym stanąć między nimi, nawet gdybym próbowała.
///////////
Słyszałam ich piosenkę dobiegającą z mojego pokoju, więc postanowiłam wejść do środka i zobaczyć, co zamierzają.
– Brzmicie świetnie! – zawołałam, starając się przekrzyczeć muzykę.
Wszyscy zatrzymali się na krótką przerwę.
– Dzięki. Choć nie jest to "porządny koncert", to zawsze od czegoś trzeba zacząć – powiedział Luke, siadając obok mnie na sofie.
– Po prostu bądź wdzięczny, że ktoś chce usłyszeć, jak grasz. Przez lata trochę zardzewiałeś – zażartowałam.
POV Reggie
Luke usiadł obok Casey i mogłem zobaczyć, jak na niego patrzyła. Wciąż tak samo jak 25 lat temu. A on ostatnio zdawał się mieć ku Julie... Kiedy jednak nazwała go zardzewiałym, uśmiechał się i śmiał i wtedy wróciło spojrzenie, które zawsze przy niej miał. Może nadal ją kocha?
Zawsze mieli świetne połączenie, ale ostatnio on i Julie... Chłopak ma jakiś dramat dla dziewczyn!
POV Casey
Kończyli kolejny trening, kiedy przybył Alex.
– Och. Hej, Alex. – Reggie promieniał jak zwykle.
– Gdzie byłeś, człowieku? Musimy zacząć ćwiczyć – dodał Luke.
– Tak? Po co?
Kiedy Julie już miała odpowiedzieć, Flynn weszła przez drzwi.
– Kto jest najlepszą menadżerką i załatwił wam koncert? Co prawda na szkolnej dyskotece, ale nie obchodzi mnie to, bo jestem tak podekscytowana!
– O rany! Gramy koncert? – zapytał szczęśliwy spóźnialski.
– Oczywiście, stary. W ten sposób w dzisiejszych czasach zyskujemy fanów.
– Właśnie, bierz się w końcu do pracy, Alex.
– Co? Chłopaki są tutaj? – wykrzyknęła dziewczyna. – No siema! – Pomachała im w zupełnie przeciwnym kierunku.
– W drugą stronę, Flynn. – Kiwnęłam głową w ich kierunku.
Odwróciła się, wciąż machając. Reggie i Alex odmachali spowrotem.
– Dobrze, teraz kiedy Alex zaszczycił nas swoją obecnością, możemy zacząć pracować? – zapytał Luke.
– Tak! Będziemy ćwiczyć. Chcesz zostać?
– Mam do nadmuchania pięćset balonów, ale to brzmi o wiele lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro