[4]
– Chodź ze mną – powiedziała Flynn, chwytając mnie za rękę, gdy szłam otworzyć frontowe drzwi.
– Och, dobrze. Gdzie?
– Do Julie. Odwdzięczymy się za to, że nas okłamała.
– Flynn, co ty wymyśliłaś? – zapytałam zdenerwowana.
– Nic – odpowiedziała, ani trochę mnie nie przekonując.
Gdy staliśmy już na werandzie Julie, zajrzałam do otwartej torby dziewczyny.
– Jajka? Naprawdę?
– Co? Okłamała nas i ukryła trzech super słodkich chłopaków – próbowała się usprawiedliwić.
– Nie wiem, o co ty się tak denerwujesz... – mruknęłam.
– Flynn! Case! Co tu robicie? Wszędzie was szukałam – zawołała nadchodząca Julie, kiedy nas zobaczyła.
– Nie wszędzie. Bo tu jesteśmy.
– Pisałam do ciebie cały dzień. Mogłaś przynajmniej mi odpisać. Casey to zrobiła – oznajmiła, idąc ścieżką, a my zeszliśmy w dół.
– Wysłałam emoji kupy. Myślę, że to ci wszystko wyjaśniło.
Flynn wyciągnęła koszulkę z logo ich wymyślonego zespołu, którą zrobiła specjalnie dla Julie. Miały plany, żeby wspólnie grać.
Cóż, ja nie byłam zaangażowana i, szczerze mówiąc, nie przeszkadzało mi to. To ich sprawa. Były przyjaciółkami na długo przed tym, zanim je poznałam.
– Nie będę już tego potrzebować – oznajmiła nastolatka.
– Nie wezmę tego.
– W porządku. Przyjemniej mój tata będzie miał czym myć samochód, chociaż kłamstwo mogłoby porysować lakier – zaoponowała bezczelnie.
– Słuchaj, bardzo mi przykro, że ci nie powiedziałam. Ale chcę, żebyście wiedziały, jak ważne dla mnie jesteście. Obie. Nie ma mowy, bym przeszła przez ten rok, gdyby nie wy.
– A jednak to trzech nieznajomych wciągnęło cię z powrotem w muzykę. Nie potrzebuję w moim życiu kogoś, kto kłamie i ukrywa przede mną prawdę. Do widzenia, Julie.
Dziewczyna powstrzymała ją przed odejściem.
– To duchy.
Moje oczy się rozszerzyły. Nie dlatego, że nie wiedziałam, ale dlatego, że przyznała się do tego Flynn.
– Co?
– Chłopcy z mojego zespołu. To nie są hologramy. To duchy. A kiedy gramy razem, ludzie mogą ich zobaczyć.
– Co masz na myśli, mówiąc „duchy"? Na przykład takie, które grzechoczą łańcuchami i robią „buu"? – zakpiła.
– Nie i jestem prawie pewna, że to tylko bolesny stereotyp. Oni to zwykli martwi kolesie. Cóż... Nie Reggie.
Zaśmiałam się z tego. Przywróciła dobre wspomnienia.
Flynn wyjęła telefon i zaczęła do kogoś pisać.
– Do kogo piszesz?
– Do twojego taty – opowiedziałam za nią, spoglądając przez ramię na ekran urządzenia.
– Powiedział mi, żebym do niego napisała, jeśli będę się o ciebie martwić. I um... Martwię się. Widzisz różne rzeczy, Jules.
Julie wyrwała telefon z ręki przyjaciółki, a ja wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
– W porządku. Więc chcesz znać prawdę? Spotkajmy się w pracowni mojej mamy za trzydzieści minut, a udowodnię ci, że nie wariuje. Przyjdźcie obie. I proszę, nie piszcie do mojego taty.
– Masz trzydzieści minut.
Dziewczyna westchnęła, zanim spojrzała na torbę Flynn.
– Jajka? Dlaczego przyniosłaś jajka?
– Och! Um... Nie. Widzisz, złapałam je przez pomyłkę. To nie tak, żebym chciała rzucić nimi w okno twojej sypialni czy coś.
//////////
Zapukałam do drzwi garażu, żeby Flynn mogła zrobić swoją fajną pozę pod tytułem „nadal jestem na ciebie wściekła".
– Dziękuję za przybycie – przywitała się Julie, otwierając drzwi. – Chcieliśmy przećwiczyć piosenkę, żeby była idealna, co nie wyszło, ale nieważne.
– Nie. Jeśli mam usłyszeć piosenkę twojego wyimaginowanego zespołu duchów, to chcę, żeby była idealna. Więc wracajcie tam. Wszyscy. Wy też. – Flynn kpiąco wskazała na garaż, na co przewróciłam oczami.
– Nie ma ich tutaj. – Gospodyni zachichotała.
– Oh, no przecież wiem – oznajmiła, wchodząc do środka.
Ja i Julie wymieniliśmy spojrzenia i uśmiechy.
– Powodzenia – wyszeptałam do niej.
Luke POV
Ktoś zapukał do drzwi pracowni i Julie je otworzyła. Z miejsca, w którym staliśmy, Casey nie widziała mnie ani reszty chłopaków, ale ja miałem doskonały widok na nią.
Była tak piękna, jak zawsze, a jej oczy wciąż błyszczały tym samym odcieniem niebieskiego.
Flynn coś powiedziała, a Casey przewróciła oczami z uśmiechem tak, jak zawsze to robiła, gdy Reggie rzucił coś dziwnego. Albo gdy oboje się wygłupialiśmy. Albo gdy Alex był rozczarowany czymś, co padło z ust moich lub Reggiego.
Nadal była idealna.
Casey POV
Weszliśmy do garażu, ale wszystko, co mówiły Julie i Flynn, przestało mieć znaczenie, kiedy moje spojrzenie spoczęło na trzech chłopcach.
Moje oczy rozszerzyły się, a usta lekko opadły. Odetchnęłam, uśmiechając się.
– Myślisz, że nas widzi? – zapytał Reggie Alexa.
– Tak.
– Hej, Case! – Chłopak się rozpromienił.
– Cześć, Reg – odpowiedziałam zdyszana.
– Czekaj, możesz ich zobaczyć? – zapytała Julie, podchodząc do mnie.
– To długa historia – westchnęłam.
– O rany, jesteście przezabawne. Naprawdę. – Flynn zachichotała.
– Po prostu poczekaj, dobrze?
Julie uśmiechnęła się do mnie, gdy poszłam usiąść na sofie. Boże, tęskniłam za tym meblem.
– Chłopaki wzięli wiersz, który napisałam z myślą o tobie i stworzyli do niego muzykę. – Julie westchnęła, patrząc na przyjaciółkę.
– Aww! Żałuję, że będę musiała potem porozmawiać z twoim tatą.
– Ma tytuł "Lecę solo". – Dziewczyna zaśmiała się lekko. – Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Pochyliłam głowę, gdy zaczęła śpiewać.
„If I leave you on a bad note
Leave you on a sad note
Guess that means I'm buying lunch that day
I know all your secrets
You know all my deep-dish
Guess that means some things they never"
Zakładam, że chłopcy stali się widoczni dla Flynn, gdy zaczęli grać na swoich instrumentach, a ona krzyknęła. Wrażenie, które wywarli na mnie wspólnie bawiący się nastolatkowie, było czymś, czego nie czułam od dawna.
Dokładnie od dwudziestu pięciu lat.
To samo uczucie, co gdy grali w latach 90.
Luke podszedł do mikrofonu obok sofy. Kiedy to zrobił, pochylił się lekko przede mną, wciąż grając na gitarze i uśmiechnął się do mnie. Tym samym uśmieszkiem, który zawsze mi posyłał. Spojrzałam w jego brązowe oczy i poczułam, że moje serce znów topnieje.
Chłopak usiadł na skraju kanapy, tuż obok mnie. Grał, patrząc na mnie, podczas gdy ja obserwowałam, jak dwie dziewczyny dobrze się bawią, tańcząc przed Alexem.
Flynn wetknęła rękę w ramię Reggiego.
– Dziwne, prawda? – Uśmiechnęła się młoda Molina.
– To duchy!
– Och, bardziej preferujemy muzyczne dusze – poprawił ją Alex.
– Julie... Więc czy to oznacza, że dołączysz z zespołu? – zapytał Luke.
– Um... Właściwie to wy dołączycie do niej – powiedziała Flynn zuchwale.
– Ja się zgadzam z powyższym – potwierdziła zainteresowana.
Dwie dziewczyny dalej tańczyły, a Alex mrugnął do mnie, grając na perkusji.
– Nadal chcesz porozmawiać z moim tatą?
– Nie, odechciało mi się.
Wszyscy uśmiechnęliśmy się do przypieczętowujących zgodę przytulasem nastolatek.
Luke spojrzał na mnie, a za jego przykładem poszli Reggie i Alex. Wpatrywałam się w każdego z nich z szerokim uśmiechem na twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro