[14]
– Hej, Casey.
– Och! Hej, Joel.
– Um, zastanawiałem się... Skoro z tańcem nam się powodziło, może zechcesz też zostać moim partnerem do nauki?
– Uh, zazwyczaj jestem zajęta. Pracuję w klubie, więc nie wiem, czy znajdę czas. Przepraszam.
– Okej, w takim razie może chciałabyś kiedyś pójść na randkę?
– Joel. Nie wiem, czy dałam ci sprzeczne znaki, czy coś w tym stylu, ale nie przepadam za tobą – odezwałam się z wahaniem.
– Lubisz kogoś innego, prawda?
– Tak...
– Okej, ale nadal tańczymy, tak?
– Tak, oczywiście.
– Uch, do zobaczenia.
– Do zobaczenia. – Niezręcznie pomachałam.
– No to... co to było? – zapytała Julie.
– Chciał iść na randkę.
– Naprawdę?! – sapnęła Flynn.
– Ale się nie zgodziłam.
– Dobrze! Bo shipuję ciebie i Luke'a. – Uśmiechnęła się złośliwie.
/////////////
Po szkole usiadłam na werandzie i wkrótce towarzyszył mi Alex.
– Hej. – Trącił mnie.
– Cześć.
– Wszystko w porządku? Wydajesz się trochę zbita z tropu.
– Caleb obiecał mi, że nie zrobi nic, co mogłoby was skrzywdzić. A teraz złamał tę obietnicę i jeśli wam pomogę, a on się dowie, wszystko zostanie mi odebrane – westchnęłam.
Alex splótł swoje palce z moimi i ścisnął moją dłoń.
– Wiesz, kiedy Reggie nas przedstawił, nie miałem pojęcia, że staniesz się dla nas tak ważna. Zwłaszcza dla Luke'a. Nie musisz nic robić, nikt z nas nie chce, żebyś ryzykowała utratę wszystkiego, na czym ci zależy.
Alex puścił moją rękę i położył swoje ramię na moich, przyciągając je i owijając drugą rękę wokół mnie, podczas gdy ja obejmowałam jego talię.
– Alex, możesz zrobić mi przysługę?
– Tak, cokolwiek chcesz.
– Czy możesz znaleźć dla mnie „Unsaid Emily" z dziennika Luke'a?
– Tak, ale dlaczego? – zapytał.
– Poznam jego rodziców.
///////////
Podeszłam do frontowych drzwi Pattersona, trzymając w prawej ręce piosenkę dla Emily. Już miałam zadzwonić, kiedy ktoś pojawił się obok mnie.
– Luke!
– Co ty tutaj robisz?
– Uh, w zeszłym tygodniu w twoje urodziny przyjechałam tutaj, ponieważ byłam ciekaw twoich rodziców. To znaczy, nigdy ich nie spotkałam...
– Szpiegowałaś mnie? Nawet po tych wszystkich chwilach, kiedy ci mówiłem, że nie chcę, żebyś spotkała się z moimi rodzicami? I przyszłaś do ich domu, żeby mnie szpiegować? – oskarżył.
– Wiem. Przepraszam, nie powinnam. Ale martwiłam się o ciebie.
– Nie musisz.
– Ale to robię. Luke, zależy mi na tobie bardziej, niż słowa mogłyby kiedykolwiek wyrazić. I zasługujesz na to, żeby znowu porozmawiać z rodzicami – przemówiłam do niego delikatnie.
– Nawet nie wiem, co bym jej powiedział, gdyby mnie słyszała.
– Tak, wiesz. Już to powiedziałeś. Ufasz mi? – zapytałam.
Luke skinął głową.
Zadzwonił do drzwi i odsunął się trochę.
– Dzień dobry. W czym mogę ci pomóc? – powiedział jakiś starzec, kiedy otworzył drzwi. Założyłam, że tata Luke'a.
– Dzień dobry, jestem Casey. Uh, czy miał pan syna o imieniu Luke?
– Tak, zgadza się. Przepraszam, jak masz na imię?
– Casey Paul. Um... Zespół pana syna grał kiedyś w garażu mojej przyjaciółki. – Wydawał się nie mieć pojęcia. – Przeglądaliśmy stare rzeczy i natknęłam się na piosenkę, którą napisał. Doszłam do wniosku, że może byłby pan zainteresowany?
– Um, cóż, tak. Uh, proszę... wejdź. Jestem... Jestem Mitch. – Wyciągnął rękę.
– Miło cię poznać, Mitch. – Ścisnęłam jego dłoń. Przeszłam przez próg, a Luke powoli podążył za mną.
– Chciałabyś coś do picia? – zaproponował gospodarz, kiedy zamykałam frontowe drzwi.
– Nie, dziękuję. – Uśmiechnęłam się do niego.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam kilka zdjęć na stole. Był tam jeden młody chłopak.
– Czy to pana syn? – zapytałam, lekko na nie wskazując.
– Tak, to Luke. Kiedy miał dwa lata.
– Czy słyszałam dzwonek do drzwi? – Do pomieszczenia weszła starsza pani, mama Luke'a.
– Tak, kochanie. Um, to jest Casey.
– Cześć, Casey. Och, ale masz piękny naszyjnik – zachwyciła się.
– Dziękuję. Przyjaciel mi go dał.
1994
– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! – wrzasnęli trzej chłopcy synchronicznie.
– O mój Boże! – wykrzyknęłam, patrząc na wszystkie balony i ciasto. – Jesteście najlepsi!
– Chodź! Otwórz swoje prezenty. – Reggie rzucił się na mnie.
Po otwarciu wszystkich Alex i Reggie zabrali się za rozłożone przekąski.
– Hej, Case. Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent – powiedział Luke, powstrzymując mnie przed dołączeniem do pozostałych.
– Nie musiałeś.
– Proszę. – Wręczył mi małe pudełko z kokardką na górze.
Otworzyłam je. W środku znalazłam srebrny naszyjnik z małym serduszkiem. Wyjęłam go z pudełka i poprosiłam chłopaka o pomoc z założeniem.
Kiedy skończył, spojrzałam najpierw na podarek, a potem na przyjaciela.
– Dzięki, Luke. Uwielbiam to – powiedziałam, przyciągając go do uścisku.
2020
– Przyjaciółka Casey mieszka w domu, gdzie ćwiczyli Luke z zespołem. Właśnie mówiła mi, że znaleźli piosenkę, którą napisał – wyjaśnił swojej żonie Mitch.
– Chodzi o dziewczynę o imieniu Emily...
– Ja jestem Emily – zauważyła mama Luke'a łamiącym się głosem.
– Myślę, że twój syn napisał ją dla ciebie – powiedziałam, podając jej kartkę papieru.
„First things first
We start the scene in reverse
All of the lines rehearsed
Disappeared from my mind"
Kiedy czytali, Luke śpiewał i wszyscy mogliśmy usłyszeć piosenkę. Jego rodzice płakali. Ja też.
„When things got loud
One of us running out
I should have turned around
But I had too much pride"
1995
Luke siedział na krześle i pisał przez całą noc. Powiedział, że nie potrzebuje żadnej pomocy, więc zostawiłam go z tym.
Po kilku godzinach bazgrania i skreślania w swoim dzienniku zasnął z długopisem i kartką na kolanach. Podeszłam, wzięłam zeszyt i zamknęłam go, kładąc na stole razem z przyrządem do pisania. Ostrożnie okryłam chłopaka kocem i wyszłam do domu.
2020
„Unsaid Emily
Silent days
Mysteries and mistakes
Who'd be the first to break
Guess we're alike that way"
1995
Oparłam się o ścianę, gdy chłopcy ćwiczyli piosenkę napisaną przez Luke'a. „Unsaid Emily". Chodziło o jego mamę i kłótnię, którą toczyli przed jego wyjazdem.
2020
„If I could take us back
If I could just do that
And write in every empty space
The words I love you in replace
Then maybe time would not erase me
If you could only know
I never let you go"
1995
Siedziałam w swoim małym mieszkaniu kilka ulic od Orpheum. Byłam zadowolona, pisząc kilka piosenek.
To uczucie nie trwało długo. Czerwone i niebieskie migające światła przejechały obok w akompaniamencie syren. Zmarszczyłam brwi. Odniosłam wrażenie, że jest gorzej, niż się spodziewam.
Szybko włożyłam buty. Wciąż mając na sobie sukienkę, wybiegłam z budynku i ruszyłam za karetką. Zauważyłam, że zaparkowała i podeszłam bliżej, zobaczyć, co się stało.
Ładowali do niego trzy ciała. Od razu je rozpoznałam... Reggie, Alex i Luke.
Sapnęłam i przyłożyłam dłoń do ust, powstrzymując krzyk. Łzy spływały mi po twarzy. Oparłam się o ścianę, by po chwili zjechać i usiąść na ziemi.
Odeszli. Straciłam ich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro