[12]
Luke POV
– Hej – powiedziałem, stając przy szafce Julie.
Dziewczyna sapnęła.
– Normalni ludzie tego nie robią. A duchy zdecydowanie nie powinny. Co ty tu robisz?
– Musimy porozmawiać o tym, jaką piosenkę zagramy dziś wieczorem. Proponuję... "Great"?
Julie uśmiechnęła się do przechodzących obok dziewczyn. Odchrząknęła i wyjęła telefon, przykładając go do ucha.
– Chcesz odebrać telefon, kiedy ze mną rozmawiasz? – zapytałem, lekko urażony. – Wiesz, jakie to niegrzeczne?
– Hej! Dzięki, że dzwonisz. W przeciwnym razie ludzie mogliby pomyśleć, że mówię do siebie.
– Jasne, sprytnie – przyznałem, chwytając, co robi.
– Nie, ale tak. Myślę, że to... świetny wybór.
– Świetnie. Cóż... to chyba wszystko, o czym chciałem z tobą porozmawiać. Więc...
– Och! Okej.
– Chociaż właściwie nie. Jest jeszcze jedna rzecz. To... Casey. – Nerwowo przygryzłem wargę.
– Co z nią? – zapytała.
Westchnąłem.
– Lubię ją. Ale wiem, że myśli, że coś się dzieje między tobą a mną.
– Ale nic się między nami nie dzieje. – Zmarszczyła brwi.
– Wiem. Dlatego potrzebuję twojej rady, co robić.
– Wyraźnie cię lubi, więc bądź z nią szczery. I z tego, co słyszałam, zawsze była między wami chemia.
– Okej, dzięki, Julie.
///////////
Casey POV
– Cześć, Case – przywitał się Luke, powodując, że podskoczyłam w miejscu.
– Jezu, Luke. Nie teraz, jestem w szkole.
– Och, uh, udawaj, że dzwonisz. Tak właśnie zrobiła Julie – uśmiechnął się, dumny z podłapanego pomysłu.
Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni i przyłożyłam do ucha, rozglądając się ostrożnie, mając nadzieję, że nikt nie widział wcześniejszych dwóch słów.
– No co chcesz? – zapytałam.
– Chciałem tylko powiedzieć, że uh... Myślałem, że może ty i ja moglibyśmy znowu zacząć razem pisać. Wiesz, tak jak kiedyś. To tylko luźna propozycja... To znaczy, nie musisz... – miotał się.
– Z przyjemnością.
– Okej, spoko. Uh... może moglibyśmy...
– Hej, Casey! – przerwał mu Joel.
– Cześć, Joel!
– A to mi matka zawsze powtarzała, że się wystroiłem jak szczur na otwarcie kanału. – Luke zakpił z czarnego garnituru chłopaka.
– Jesteś gotowa na wielki występ?
– Tak! Jestem taka podekscytowana! Zrobimy super show. – Lekko się zaśmiałam.
– Cieszę się, że chociaż jednej osobie nie brak pewności siebie. Rozmawiałem z Nickiem, ale niestety żaden z nas nie zalicza się do tego grona. Dobrze, że mam ciebie, bo inaczej byłaby tragedia. – Uśmiechnął się.
– Uch, och! Myślę, że ktoś się w tobie podkochuje. – Luke uśmiechnął się złośliwie.
Zaśmiałam się cicho.
– To naprawdę miłe, Joel. Ale z każdym innym też byś sobie poradził.
– Poważnie, Casey, bez ciebie nie byłbym dobry w tańcu.
Duch cały czas go przedrzeźniał, przez co z trudem tłumiłam chichot.
– Nie! Nie, byłbyś niesamowity beze mnie. Jesteś niesamowity beze mnie. Ale ja, um... Zobaczymy się później, tak? – Wątpiłam, mając nadzieję, że ta rozmowa zakończy się jak najszybciej. Nie dlatego, że nie lubiłam Joela, ale Luke ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
– Tak, zrobię co w mojej mocy, aby nie sprawić, że będziemy źle wyglądać. – Joel zachichotał, z duchem wciąż będącym mu cieniem, a potem odszedł.
– No chłopak jest przesłodki – skwitował mój przyjaciel, marszcząc twarz i wydymając wargi.
– Spadaj. Do zobaczenia później. – Powstrzymałam uśmiech najlepiej, jak potrafiłam.
– Mi też życzysz szczęścia? Tak jak kiedyś! – zawołał za mną.
Moja twarz promieniała.
////////////
– Chłopcy. Chcę, żebyście się skupili i dali z siebie wszystko.
– Nie słuchają cię – wtrąciła się nasza nauczycielka tańca. – Oddech. Otrząśnięcie się z nerwów. Poddajcie się muzyce i partnerowi. Zaczynamy.
– Co to znaczy poddać się? – zapytał mnie Joel.
– Po prostu powtarzaj moje ruchy, Luke.
– Kim jest Luke?
– Joel! Przepraszam, to znaczy Joel. Mój mózg był przez chwilę w innym świecie, ale już wrócił. Poradzisz sobie – westchnęłam.
– Pięć, sześć, siedem, osiem.
Szło nam naprawdę dobrze. Joel znacznie się poprawił. Ale moja uwaga została odwrócona, gdy spojrzałam w lustra i jedynymi ludźmi, których mogłam zobaczyć, byliśmy ja i... Luke? Miał uczesane włosy, białą koszulę i czarne spodnie.
(Luke)
"Step into my world
Bittersweet love story about a girl
Shook me to the core
Voice like an angel, I've never heard before"
Byliśmy teraz w innym pokoju, a on podszedł do mnie, biorąc moje ręce w swoje i zaczęliśmy tańczyć.
(Casey)
"Here in front of me
Shining so much brighter than I have ever seen
Life can be so mean
But when he goes I know he doesn't leave"
(Oboje)
"The truth is finally breaking through
Two worlds collide when I'm with you
Our voices rise and soar so high
We come to life when we're
In perfect harmony"
Piosenka dobiegła koca, Luke się odwrócił i znów tańczyłam z Joelem.
– Woah! Udało nam się! Dzięki, Case.
– Tak, uh... – Spojrzałam w lustro. – To było świetne. Byłeś wspaniały. – Na szczęście zadzwonił dzwonek. – Muszę iść. Zobaczymy się później.
////////////
Weszłam do klasy od muzyki i złapałam gitarę, siadając na jednym z krzeseł. Zaczęłam lekko brzdąkać utwór muzyczny, którego Luke nauczył mnie, kiedy spotkałam go po raz pierwszy.
– Tutaj jesteś. Wszędzie cię szukaliśmy – powiedziała Flynn, wchodząc do pokoju wraz z Julie. Usiadły na krzesłach obok mnie.
– Dlaczego uciekłaś stamtąd tak szybko? – zapytała druga z nich.
– Przepraszam, po prostu zrobiło się zbyt emocjonalnie.
– Och, zauważyłam. Między tobą a Joelem jest niesamowita chemia – wykrzyknęła Flynn, ale Julie chyba jej nie słuchała.
– Jasne. Tylko że przez cały czas, gdy tańczyliśmy, myślałam o kimś innym.
– Luke?
– Tak. – Westchnęłam, wiedząc, że go lubi.
– Czekaj! Lubisz Luke'a? Myślałam, że ty lubisz Luke'a – zdziwiła się nasza przyjaciółka, patrząc to na mnie, to na Julie.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
– Casey i Luke zawsze się lubili. Sposób, w jaki o niej mówi, jest naprawdę romantyczny.
– Myślę, że Joel może mnie lubić.
– Och, zdecydowanie! – przytaknęła Flynn.
– Ale coś jest między tobą a Lukiem.
– Zaczniemy znowu razem pisać. Oczywiście on nadal będzie z tobą tworzył, ale...
Julie tylko się uśmiechnęła.
– Jesteś w nim bardzo zauroczona!
– Zamknij się! – zaśmiałam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro