[10]
– I w prawo. I w lewo.
– Dlaczego mnie nie obudziłaś? Opuściłam pierwsze trzy lekcje – powiedziała Julie, dołączając do mnie i Flynn na zajęciach tanecznych.
– Mówiłaś, że już nigdy więcej nie pokażesz swojej twarzy w szkole. A ja jestem bardzo dosłowną osobą – broniła się oskarżona. Julie spojrzała na mnie.
– Miałam zamiar, ale Flynn zabrała mi telefon.
– W porządku. To wszystko przez te głupie duchy, na które jestem naprawdę zła. Zabiłabym je, gdyby nie byli już martwi.
– Posiadanie zespołu ma pomóc w życiu społecznym, a nie je zrujnować – zauważyła Flynn.
– Byłego zespołu.
– Dobrze. Przepraszam. Byłego zespołu – poprawiła się.
– To wszystko jest takie popieprzone. Myślałam, że są w tym ze mną. Ale oczywiście się myliłam.
– Hej, nie obwiniaj się. Możesz być tak silna tylko wtedy, gdy trzy urocze duchy proszą cię o dołączenie do zespołu.
– Mówiąc o przystojniakach, rozmawiałaś dzisiaj z Nickiem? Słyszałam, że był chętny do pomocy ci zeszłej nocy na dyskotece – powiedziałam, dzieląc spojrzenie z Flynn.
– Nie. I trochę się tego boję. Przynajmniej wiem, że nie zobaczę go na tych zajęciach... No chyba to są jakieś żarty.
– Co?
Zmieniłam pozycję i zobaczyłam, że drużyna lacrosse stoi przy drzwiach. A z nimi Nick.
– Co oni tu robią?
– Punktualnie, trenerze Barron. Tak więc, uczniowie, trener Barron i ja zdecydowaliśmy, że jego drużyna lacrosse będzie częścią naszej grupy przez kilka tygodni. Wielu profesjonalnych sportowców używa tańca, aby pomóc im w koordynacji i mobilności.
– Zero flirtowania z dziewczynami. Chodzi o to, abyśmy byli lepsi, żebyśmy mogli wygrać mecz. Ostatni przegraliśmy z Burbank. Burbank!
– Cóż, pamiętajmy wszyscy, że opanowanie jest dużą częścią tańca. Wszyscy łączą się w pary.
– Do roboty!
Podszedł do mnie chłopak o kręconych blond włosach.
– Hej, czy możemy zostać partnerami? – zapytał.
– Uh, tak, jasne. Joel, prawda?
– Tak! A ty jesteś Casey.
– Tak.
– Tak więc, panie, pokażmy to, czego nauczyłyśmy się w zeszłym tygodniu, i przedstawimy to z chłopakami w ten piątek. Trener Barron i ja zaprezentujemy.
– Nie. Nie tańczę. Więc...
– No to dziś pan zacznie.
////////////
– Wyskok, obrót i w górę! Obrót! Chłopcy robią wyskok! Okej! Jeszcze raz. Bez muzyki!
– Całkiem spoko, co? – zagadnął Joel.
– Tak, nieźle nam idzie.
– Jeszcze raz. Z muzyką!
////////////
– Case!
– Jezu! Przestraszyliście mnie.
– Przepraszam – westchnął Alex, siadając na moim łóżku.
– Hej, co się z wami dzieje? Gdzie Lu... o Boże. Dziś są jego urodziny.
– Tak. A Julie powiedziała mu kilka bardzo bolesnych rzeczy. Więc poszedł do rodziców – wyjaśnił Reggie bez zwykłej sobie radości.
– Nigdy ich nie spotkałaś, prawda? – zapytał drugi. – Rodziców Luke'a?
– Nie – westchnęłam.
Mój nastrój teraz całkowicie się pogorszył.
– Mieliśmy zabrać Julie do ich domu. Gdybyś chciała pójść z nami... – zaczął Reggie delikatnie.
– Okej. Spotkamy się na miejscu.
– Jasne, jasne
///////////
Julie, Reggie, Alex i ja schowaliśmy się za krzakami wystającymi z frontu domu Luke'a.
– Więc Emily jest jego mamą?
– Tak. Luke często tu przychodzi – odpowiedział Alex.
– Myśli, że nie wiemy, ale... śledziliśmy go. Po prostu spędza czas w ten sposób i obserwuje ich. Ale tak naprawdę nigdy nic nie robią.
Patrzyłam, jak ten płacze, siedząc na blacie w kuchni, a jego rodzice położyli na stole czekoladowe ciasto.
– Jedzą ciasto. To już coś – stwierdziła Julie.
– To tort urodzinowy – powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno, by pozostała trójka mogła usłyszeć.
– Dla Luke'a – dodał Reggie.
– Nigdy nie wiedziałam, że tak bardzo cierpi.
– Tak. Jest jeszcze gorzej, bo kiedy umarł... Uciekł z domu, skłócony z mamą. Wiesz, jego rodzice nie chcieli, żeby ich jedynak był w zespole rockowym, więc... po prostu uciekł. A gdy zmarł, stracił szansę, aby się z nimi pogodzić.
Luke podszedł do stołu, przy którym siedzieli jego rodzice, zapalając świecę na torcie. Gdy się zapaliła, zdmuchnął ją, a wyrazy twarzy członków rodziny łamały serce.
– Dlatego był taki zły. Gdyby Trevor przyznał, że piosenki są Luke'a... jego rodzice wiedzieliby, że jego marzenie było tego warte. – Reggie westchnął.
– Byliby tacy dumni.
Luke usiadł na trzecim krześle przy stole. Jego rodzice trzymali się za ręce. Świeca została ponownie zapalona. Cała trójka zdmuchnęła ją razem, a po mojej twarzy spłynęła łza, która uderzyła o podłoże.
Alex i Reggie znowu rozmawiali z Julie, ale podświadomie to ignorowałam, zbyt skupiona na chłopaku, którego kochałam.
///////////
Później tego wieczoru leżałam na łóżku z Luke'm obok mnie. Trzymałam jego dłoń w mojej i rysowałam niewidzialne kształty kciukiem tak, jak kiedyś.
– Wszystkiego najlepszego, Luke – odezwałam się, patrząc na niego.
– Dzięki. – Odwzajemnił spojrzenie z uśmiechem.
1995
– Już idę!
Zbiegłam po schodach i otworzyłam frontowe drzwi, odsłaniając zdenerwowanego Luke'a ze swoim rowerem i gitarą.
– Luke? Wszystko w porządku?
– Mogę wejść? Nie wiedziałem, gdzie pójść.
– Oczywiście. Chodź.
Oboje usiedliśmy na sofie. Rodzice byli u siebie, tak samo jak moja siostra. Chłopak chwycił moją dłoń w swoją i ścisnął.
– Co się stało? – zapytałam cicho, odgarniając część jego włosów, żeby dobrze widzieć twarz.
– Pokłóciliśmy się z mamą. Nie chce, żebym grał w zespole rockowym. Uważa, że to marnotrawstwo i że muszę się obudzić i zacząć żyć prawdziwym życiem, a nie marzeniami – westchnął.
– Luke, jesteś najlepszym autorem piosenek, jakiego znam, w dodatku bardzo utalentowanym. To twoje marzenie i jest niesamowite. Masz wielką szansę, żeby stało się rzeczywistością.
Spojrzał mi głęboko w oczy, pełen smutku i żalu. Może żałuje rzeczy, które powiedział swojej mamie, a których nie miał na myśli. Puścił moją dłoń i przyłożył swoją do policzka, pocierając go kciukiem. Powoli pochylił się i napotkał moje usta swoimi. Pocałunek był miękki i delikatny.
Odsunęłam się.
– Luke, jesteś zdenerwowany i zraniony. Nie tego chcesz.
– Może to jest to, czego...
– Nie, Luke. Jesteś teraz zdenerwowany. I potrzebujesz pocieszenia. Ale nie w ten sposób – zaprzeczyłam delikatnie.
– Czy możemy po prostu się położyć? Na chwilę – poprosił po krótkiej chwili. Ja patrzyłam na niego, on na podłogę.
– Oczywiście, że możemy.
Zdjął buty i położył się na łóżku, obejmując mnie ramionami i przyciągając do siebie. Tej nocy zasnęliśmy tam, leżąc w swoich objęciach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro