3
— To musi zostać między nami — powiedział poważnie Mazur.
— Nikt się nie dowie — potwierdziła Nitka. — Nikt poza naszą trójką.
— Trójką? — zdziwił się.
— George, przywitaj się — powiedziała Anita.
— Witam serdecznie — dał się słyszeć głos dobiegający ze smartfona — Jestem George. Program przeszukujący i selekcjonujący dane.
*
Pewnego dnia, z nie do końca wiadomych powodów, na zaniedbanym bazarze o dźwięcznej nazwie „Rampa" mieszczącym się w podwarszawskim Otwocku, handel nagle przestał być opłacalny. Mali handlowcy zniknęli, a ich miejsce zastąpiła pustka i ruina odznaczająca się na opuszczonych boksach. W krótkim czasie rozprzestrzeniły się one na inne budynki aż po Galerię Górna niczym nowotwór atakujący kolejne organy schorowanego organizmu.
Paradoksalnie o wiele mniej czasu było potrzeba, by po wykupieniu zrujnowanych budynków oraz kawałka terenu dworca (który wcześniej był dzikim parkingiem dla samochodów dojeżdżających do Warszawy japiszonów) przez pewnego dewelopera, wszystko zostało zrównane z ziemią. Jeszcze mniej czasu potrzebne było do wybudowania długiej, prostokątnej hali. Jej przeznaczeniem, poza uprzykrzaniem życia mieszkańcom, którzy od tamtej pory nie mieli gdzie parkować, było przede wszystkim przynosić właścicielowi ogromne zyski z targów i innych imprez, które były w stanie się tam zmieścić. Początkowo nikt w to nie wierzył, a mieszkańcy modlili się, żeby paskudny moloch upadł, jednak niesamowita bliskość stacji kolejowej uczyniła z hali Wróbel Warsaw Expo godną konkurencję dla innych tego typu lokacji, które wbrew swoim nazwom rozlokowane były wokół stolicy. Właśnie w tej hali od kilku lat odbywał się Warsaw Pop-con — święto wyznawców gier komputerowych, fanatyków seriali i komiksowych świrów.
Nitka spacerowała po hali, której do tej pory nie udało się do końca sprzątnąć. Oczy przesłaniały jej ogromne, niby narciarskie gogle, na których przedzie znajdował się zamontowany smartfon. Pomimo, że miała kompletnie przysłonięte oczy, krążyła po sali kręcąc głową to w jedna to w drugą stronę, nie potykając się przy tym choćby jeden raz.
— Nitka... Powiesz mi co robisz? — zapytał Mazur wciąż podążając za nią powolnym krokiem.
— Zwiedzam konwent — odpowiedziała mu.
— Niby jak? Nie było oficjalnych nagrań.
— Ale były kompilacje, zdjęcia, nagrania amatorskie. Zmontowałam to wszystko i stworzyłam sobie nagranie z widokiem „trzysta sześćdziesiąt". Nie jesteś zaznajomiony z technologiami, co panie Mazur?
— Nie zajmuję się technologiami.
— No tak — sarknęła Nitka. — Pan rozwiązuje problemy firmy. Oj...
Nitka uniosła rękę i przycisnęła guzik znajdujący się przy skroni. Znajdowali się przy zachodniej ścianie hali.
— O co chodzi? — zapytał Mazur.
— Tutaj była główna scena — oznajmiła Nitka. — Czyli właśnie tutaj kurier zostawił pieniądze...?
Mazur odwrócił wzrok, po czym kiwnął głową.
— Jeżeli kiwasz głową, to ja tego nie widzę, wiesz?
— Tak — Mazur niemal warknął. — To było przy głównej scenie.
Przesunęła nagranie na moment wystąpienia twórców serialu „The Bite". Obejrzała całe skupiając się nie na występujących, lecz na wszystkim co działo się wokół. Przez całe wydarzenie nie zauważyła jednak niczego niezwykłego. Słaba jakość nagrania nie pomagała w wychwytywaniu szczegółów. Nitka zatrzymała nagranie w momencie, kiedy zobaczyła niewyraźną sylwetkę rosłego chłopaka w żółtej koszulce firmy kurierskiej, zostawiającego plecak tuż pod sceną. Po chwili plecak zniknął. Tak po prostu. Cholerne kompilacje — pomyślała.
Zdjęła gogle. Zapatrzyła się w betonowa podłogę. Po chwili chwyciła półksiężyc zaczepiony na jej chokerze. Bawiła się nim w milczeniu.
Mazur odchrząknął. Dziewczyna w odpowiedzi uniosła palec. Następnie przygryzła wargi. Nagle wycelowała w Mazura wyimaginowaną bronią, której kurek stanowił wyprostowany kciuk. Za lufę robił uniesiony wcześniej palec wskazujący.
— To nolife — powiedziała — ale nietypowy. Ambitny. Nie idzie o zarobki czy pozycję. Raczej o uwielbienie.
— Pracownik? — stwierdził Mazur. — Mam listę.
— Możesz ją wywalić.
Wymowne zdziwienie pojawiło się na twarzy Mazura.
Nitka wyciągnęła przed siebie ręce układając palce obu dłoni w pozycję „L".
— Uwielbia ten serial, dlatego właśnie konwent był miejscem przekazania pieniędzy. To pierwsze miejsce o jakim pomyślał. Może marzył o byciu jak twórcy „The Bite". To byli jego duchowi mentorzy, ale do czasu. Teraz ma mocną urazę do całej firmy. Pokazał, co o was sądzi grając wam na nosie z tym dyskiem. Coś się stało. Coś, przez co zdecydował się skopiować Abigail. Może zrozumiał, że nigdy nie zdoła być tak dobry i chce zrobić coś własnego na jej podstawie...? Może to być były pracownik, ale nie pracował przy serialu. Dzięki temu wiedział o ochronie. Sfrustrowany zwolnieniem, chciał się zemścić za to, że firma go nie doceniła. Odebrać co mu się należy. No, to nawet pasuje.
— Wymyśliłaś to na poczekaniu, co? — stwierdził złośliwie Mazur, na którego sztuczki rodem z filmów kryminalnych nie tyle nie działały, co miały wręcz odwrotny skutek.
— Nawet nie wiesz co można przeczytać w komentarzach pod postami o „The Bite" — wyjaśniła spokojnie Nitka. — Albo ile mówi czysta kartka.
— A co mówi? — dopytywał.
— Że mimo wszystko boi się, że zostanie znaleziony — stwierdziła.
— Ten twój George ci to mówi?
— Ja tak mówię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro