Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡Rozdział 1♡

Pov:Wika

Razem z dziewczynami siedziałyśmy u mnie na kanapie oglądając film, gdy Faustyna wzięła telefon do ręki i szeroko otworzyła oczy.
H: Co jest ?
F: N-napisał do mnie...
J: KTO?!
H: Ja chyba wiem kto
F: Hania, uwież mi, że nie wiesz
H: O, stara ja wszystko wiem
W: NO TO KTO?!
Faustyna uśmiechnęła się lekko i odłożyła telefon.
F: Bartek...
Wszystkie spojrzałyśmy na siebie że dziwieniem. Ba, zdziwieniem. To było coś ZNACZNIE ZNACZNIE gorszego.
J: BARTEK?!
H: Stara, mam nadzieję, że Kubicki.
Fausti zakryła usta dłonią.
Wyglądała na strasznie podekscytowana.
F: MUSZĘ IŚĆ, PAAAA.
I wyszła z mojego mieszkania.
W: Zakład, że ją zaprosił?
J: Dziwne by było, gdyby nie zaprosił.
W: Teraz Hania nie jesteś jedyną dziewczyną z Genzie która jest zajęta XD.
           
                                ★★★

Pov: Hania

Już długo siedziałyśmy u Wiki, gdy na jej  telefon zadzwoniła Faustyna.
W: Halo, Fausti? Jak randka?
F: M-miałam wypadek samochodowy, zadzwoń po pomoc. Jestem pod blokiem Bart...
I się rozłączyła.

Pov: Hania

Po telefonie od Faustyny, wszystkie byłyśmy w szoku.
Szybko zadzwoniła na pogotowie i podała adres Bartka.
Piętnaście minut później, już byłyśmy w drodze do szpitala, w którym była nasza przyjaciółka.
Właśnie miała operację, więc postanowiłyśmy poczekać tyle, ile było trzeba, gdy napisał do mnie Bartek Kubicki.

Bartek:
Hej, nie wiesz może co z Fausti? Mieliśmy się spotkać godzinę temu.

Jezu, bałam się mu cokolwiek mówić.
Jakby zareagował?
No ale musiałam mu coś powiedzieć.

                                                               Hania:
                                           Przyjedź do szpitala.

Bartek:
Co? Po co?

                                                              Hania:
Przyjedź i tyle. To nie jest rozmowa na Messengera.

                        ~10 minut później~

Pov: Bartek

Po wiadomości od Hani nic tylko wyszedłem z mieszkania i wsiadłem do samochodu.
Byłem przerażony.
Trzy minuty później (i sześć mandatów później :D) stałem już w szpitalu.
Pobiegłem szybko pod salę operacyjną, gdzie siedziały dziewczyny.

B: CO JEST GRANE?!
W: Faustyna miała wypadek.
B: GDZIE?!
J: P-pod twoim blokiem.

Jezu, czemu byłem takim idiotą?!
Nawet jej nie zauważyłem!

                 ~Godzinę później~

Pov: Wika

Przyszedł lekarz.
Baliśmy się.
Naprawdę się baliśmy.
L: Mamy wiadomość odnośnie pani Faustyny Fugińskiej.

Pov: Hania

Chwyciłam szybko rękę Julity.
B:T-tak?
Wszyscy byliśmy przerażeni.
Bartek chyba najbardziej.
L: Yyy... A więc tak: Nie ma zbyt wielu obrażeń, tylko złamana ręka i... Tymczasowa utrata pamięci.
CO?!
B: Możemy ją zobaczyć?
L: Jesteście z rodziny?
Postanowiłam skłamać i powiedziałam:
H: Amm... Tak... Znaczy TAK! My jesteśmy jej rodzeństwem, a to jest jej... Narzeczony!
W sumie zbyt wielu rzeczy nie zmyśliłam.
Jesteśmy dla siebie przecież jak siostry!
L: Dobra, zapraszam za mną.
Szliśmy korytarzami szpitala.
Wreszcie lekarz wszedł do jakiejś sali a my za nim.
W niej leżała nasza przyjaciółka.
W: Kiedy się wybudzi?
L: Hmm... Jutro? Pojutrze?
Czyli długo sobie nie poczekamy.
Gdy wyszliśmy z sali zobaczyliśmy... Policję...
P: Dobry wieczór, przyśliśmy przesłuchać świadków wypadku.

Siemaa, wracam z tym czymś XD.
Rozdziały będą bardzo rzadko, chociaż nie wprowadzam korekty (przydałaby się)
Wyszło tylko 500 słów, chociaż tu są połączone trzy rozdziały XDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro