♡Rozdział 1♡
Pov:Wika
Razem z dziewczynami siedziałyśmy u mnie na kanapie oglądając film, gdy Faustyna wzięła telefon do ręki i szeroko otworzyła oczy.
H: Co jest ?
F: N-napisał do mnie...
J: KTO?!
H: Ja chyba wiem kto
F: Hania, uwież mi, że nie wiesz
H: O, stara ja wszystko wiem
W: NO TO KTO?!
Faustyna uśmiechnęła się lekko i odłożyła telefon.
F: Bartek...
Wszystkie spojrzałyśmy na siebie że dziwieniem. Ba, zdziwieniem. To było coś ZNACZNIE ZNACZNIE gorszego.
J: BARTEK?!
H: Stara, mam nadzieję, że Kubicki.
Fausti zakryła usta dłonią.
Wyglądała na strasznie podekscytowana.
F: MUSZĘ IŚĆ, PAAAA.
I wyszła z mojego mieszkania.
W: Zakład, że ją zaprosił?
J: Dziwne by było, gdyby nie zaprosił.
W: Teraz Hania nie jesteś jedyną dziewczyną z Genzie która jest zajęta XD.
★★★
Pov: Hania
Już długo siedziałyśmy u Wiki, gdy na jej telefon zadzwoniła Faustyna.
W: Halo, Fausti? Jak randka?
F: M-miałam wypadek samochodowy, zadzwoń po pomoc. Jestem pod blokiem Bart...
I się rozłączyła.
Pov: Hania
Po telefonie od Faustyny, wszystkie byłyśmy w szoku.
Szybko zadzwoniła na pogotowie i podała adres Bartka.
Piętnaście minut później, już byłyśmy w drodze do szpitala, w którym była nasza przyjaciółka.
Właśnie miała operację, więc postanowiłyśmy poczekać tyle, ile było trzeba, gdy napisał do mnie Bartek Kubicki.
Bartek:
Hej, nie wiesz może co z Fausti? Mieliśmy się spotkać godzinę temu.
Jezu, bałam się mu cokolwiek mówić.
Jakby zareagował?
No ale musiałam mu coś powiedzieć.
Hania:
Przyjedź do szpitala.
Bartek:
Co? Po co?
Hania:
Przyjedź i tyle. To nie jest rozmowa na Messengera.
~10 minut później~
Pov: Bartek
Po wiadomości od Hani nic tylko wyszedłem z mieszkania i wsiadłem do samochodu.
Byłem przerażony.
Trzy minuty później (i sześć mandatów później :D) stałem już w szpitalu.
Pobiegłem szybko pod salę operacyjną, gdzie siedziały dziewczyny.
B: CO JEST GRANE?!
W: Faustyna miała wypadek.
B: GDZIE?!
J: P-pod twoim blokiem.
Jezu, czemu byłem takim idiotą?!
Nawet jej nie zauważyłem!
~Godzinę później~
Pov: Wika
Przyszedł lekarz.
Baliśmy się.
Naprawdę się baliśmy.
L: Mamy wiadomość odnośnie pani Faustyny Fugińskiej.
Pov: Hania
Chwyciłam szybko rękę Julity.
B:T-tak?
Wszyscy byliśmy przerażeni.
Bartek chyba najbardziej.
L: Yyy... A więc tak: Nie ma zbyt wielu obrażeń, tylko złamana ręka i... Tymczasowa utrata pamięci.
CO?!
B: Możemy ją zobaczyć?
L: Jesteście z rodziny?
Postanowiłam skłamać i powiedziałam:
H: Amm... Tak... Znaczy TAK! My jesteśmy jej rodzeństwem, a to jest jej... Narzeczony!
W sumie zbyt wielu rzeczy nie zmyśliłam.
Jesteśmy dla siebie przecież jak siostry!
L: Dobra, zapraszam za mną.
Szliśmy korytarzami szpitala.
Wreszcie lekarz wszedł do jakiejś sali a my za nim.
W niej leżała nasza przyjaciółka.
W: Kiedy się wybudzi?
L: Hmm... Jutro? Pojutrze?
Czyli długo sobie nie poczekamy.
Gdy wyszliśmy z sali zobaczyliśmy... Policję...
P: Dobry wieczór, przyśliśmy przesłuchać świadków wypadku.
Siemaa, wracam z tym czymś XD.
Rozdziały będą bardzo rzadko, chociaż nie wprowadzam korekty (przydałaby się)
Wyszło tylko 500 słów, chociaż tu są połączone trzy rozdziały XDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro