Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

Przez cały dzień byłem nieobecny. Nawet nie udzielałem się na lekcjach. Byłem cicho i nie miałem humoru, a to tylko przez jeden, głupi sen. Nastała przerwa obiadowa, więc wszyscy uczniowie poszli na stołówkę. Ja nie miałem takiej ochoty. Usiadłem sam na korytarzu i zająłem się czytaniem książki, lecz na tym też nie mogłem się skupić. 

- Niall? - usłyszałem. Podniosłem głowę i zobaczyłem Josh'a. - Dlaczego siedzisz tu sam? 

- Chcę pobyć chwilę w samotności, Josh. - odpowiedziałem.

- Zrobiliśmy coś nie tak? - spytał. 

- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu mam dziś kiepski humor, nie przejmujcie się. - wyjaśniłem.

- Od rana chodzisz jakiś zamyślony, Niall. Jesteśmy przyjaciółmi, możesz powiedzieć mi o wszystkim. - powiedział i usiadł obok mnie na podłodze. 

- Wiem i dziękuję Ci za to. - uśmiechnąłem się. - J-ja po prostu miałem dziwny sen.

- O czym był? - spytał. 

- Po prostu wszystko było po staremu, wszyscy się ze mnie śmiali, ale doszliście do tego Ty i Mercy. Nie mogłem tego znieść i po prostu myślę, że... - tu uciąłem.

- Że możemy to zrobić, tak? 

- Przepraszam. - szepnął.

- Niall nigdy tak nie myśl. Lubię Cię, jesteś dla mnie jak brat, nie mógłbym Ci skrzywdzić. A Mercy nie widzi świata poza Tobą, jesteś jej chłopakiem, jej normalnym chłopakiem, który wiem, że jej nie zrani. Ty kochasz ją, a ona Ciebie i nic tego nie zmieni. A sen? Czasami są głupie, ale nigdy się nie sprawdzają. No chyba, że sen o wielkiej pizzy, wtedy się spełnia. - powiedział, a j zaśmiałem się na ostatnie zdanie. - Głowa do góry, Niall. - uśmiechnął się. - Nawet Harry się zmienił i na razie nie zanosi się na to by znów zaczął grać króla tego świata, bo i tka nim nie był, był tylko frajerem, który znęcał się nad słabszymi. 

- Dzięki Josh. - uśmiechnąłem się. - Dziękuję, że jesteś. 

- Nie ma sprawy. - powiedział i wstał z ziemi. - Chodź. - podał mi rękę. Złapałem ją i pomógł mi wstać. Schyliłem się po plecak i po chwili razem ruszyliśmy w kierunku stołówki. Weszliśmy do środka i od razu ruszyliśmy w kierunku stolika, przy którym siedziała Mercy, Harry i Zayn. - Nie będziesz jadł?

- Nie. - odpowiedziałem krótko. Usiadłem obok Mercy, która uśmiechnęła się do mnie. Czułem się nieswojo z tym, że Zayn tu jest. Harry sobie odpuścił, ale nie wiedziałem co z Zayn'em. Przez całą przerwę czułem na sobie jego wzrok i nie podobało mi się to. W końcu zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli wychodzić ze stołówki. Zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem w kierunku wyjścia nie czekając na moją dziewczynę. Chciałem uciec od Zayn'a i jego chłodnego spojrzenia. Wszedłem do klasy i zająłem swoje miejsce. Po chwili do klasy weszła reszta uczniów i jak na złość na lekcji historii musiałem siedzieć z czarnowłosym. Nie chciałem przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, a co dopiero w jednej ławce. Odsunąłem się na sam koniec ławki i oparłem głowę na ręce. Wpatrywałem się w tablicę, ale czułem jego wzrok na sobie. - Czego chcesz? - spytałem szeptem. 

- Wiesz, ofiara zawsze pozostaję ofiarą, niedługo się o tym przekonasz. - szepnął. 

- O co Ci chodzi? 

- Dowiesz się nie długo. - puścił mi oczko. Przełknąłem ślinę i wróciłem wzrokiem na tablicę. 

Boję się. 

XXXX

Zawiodłam. Miałam pisać to opowiadanie i jak zwykle zawaliłam. Przepraszam! 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro