Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

Rozdział pisany do piosenki na górze, myślę, że będzie pasować i wam :) 

- Niall, spóźnisz się! - krzyknął Josh, a ja szybko wstałem z łóżka. Cholera, pierwszy raz zaspałem! Założyłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy i wpakowałem do plecaka książki. Wszedłem do łazienki i ułożyłem włosy, założyłem soczewki i umyłem zęby. Wyszedłem z łazienki i zabrałem swój plecak. Zbiegłem na dół i założyłem buty. Pożegnałem się z rodzicami Josh'a i razem z chłopakiem wyszliśmy z domu. 

- Nie mogłeś obudzić mnie wcześniej? - spytałem, gdy spojrzałem na zegarek. 

- Nic się nie stanie, gdy spóźnisz się ten jeden jedyny raz. 

- Ucierpi na tym moje stypendium. - mruknąłem.

- Budziłem Cię. - mruknął brunet. - To się nazywa gadanie z Mercy po nocy. 

- Ty też z nią gadałeś. - broniłem się.

- Ale to ja pierwszy poszedłem spać. - uśmiechnął się zwycięsko. Szybko wbiegliśmy do szkoły i nikogo nie było już na korytarzu.

- Kurwa. - przekląłem, a chłopak spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. - Co?

- Pierwszy raz słyszę jak kujon przeklina. - uśmiechnął się, a ja posłałem mu wrogie spojrzenie. Biegiem ruszyliśmy do klasy i na moje szczęście nauczycielki nie było w klasie. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem do swojej ławki, po drodze mijając ławkę Mercy. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem jej gest. Usiadłem na krześle i w tym momencie do klasy weszła Pani Moon. Przywitała się z nami i sprawdziła obecność. 

Cholera, co ta dziewczyna ze mną robi?

***

Nastała przerwa obiadowa, a mój brzuch dał o sobie znać. Nie jadłem śniadania, więc musiałem zjeść dość dużą porcję obiadu. Usiadłem przy naszym stoliku i zacząłem jeść, ale coś mi tu nie pasowało.


- Gdzie Mercy? - spytałem i zmarszczyłem brwi. 

- W łazience. - odpowiedział Josh. 

- Ona coś dzisiaj jadła? - zadałem kolejne pytanie, a Josh podniósł głowę znad książki i szybko wstał z miejsca, a ja zaraz za nim. Wybiegliśmy ze stołówki i ruszyliśmy w kierunku toalet. Ona nie mogła tego zrobić. Nie byłem zbyt dobry z wf'u, ale tu chodziło o Mercy. Znaleźliśmy ją przy szafkach, gdzie rozmawiała z David'em. Stanąłem w miejscu i uspokoiłem swój oddech. Pożegnała się z chłopakiem i spojrzała na nas. Uśmiechnęła się i podeszła do nas. 

- Chuchnij. - powiedział Josh, a Mercy się spięła. 

- Josh, o co Ci chodzi? - spytała zdziwiona. 

- Chcę tylko sprawdzić, czy wymiotowałaś, więc chuchnij. - warknął. 

- Nie. - powiedziała stanowczo. 

- Mercy. - ostrzegł.

- Nie wymiotowałam, okej? Nie robię tego już od roku, pamiętasz?

- Od roku, tak? - spytał i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a Mercy przytaknęła głową. - A co było trzy miesiące temu? - zadał pytanie, a brunetka spuściła głowę. 

- To był ostatni raz, nie zmuszam się do wymiotowania. - powiedziała. 

- Mam Cię na oku, Tomlinson. - powiedział i odszedł od nas. 

- Mercy. - zacząłem. - Zrobiłaś to, prawda? - spytałem, a ona przytaknęła głową. - Dlaczego? 

- Nienawidzę siebie, nienawidzę swojego ciała, jestem odrażająca. - powiedziała, a w kącikach jej oczu pojawiły się łzy.

- To nie prawda. Jesteś idealna, Mers. Wiem to, bo podkochuję się w Tobie od podstawówki. - powiedziałem, a dziewczyna się zaśmiała. - Taką Cię pokochałem. 

- Nadal nie lubię swojego ciała. 

- Obiecaj, że już więcej tego nie zrobisz.

- Obiecuję. 

***

Josh wpadł do pokoju cały zapłakany. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do bruneta. 

- Josh, co się stało? - spytałem. 

- Mercy, jest w szpitalu! - krzyknął. - Znów to zrobiła! - dodał, a mnie coś zakuło w serce. 

Przecież mi obiecała. 

Usiadłem na podłodze i schowałem twarz w dłoniach. 

- Kurwa, miałem ją pilnować! - uderzył pięścią w ścianę, a ja aż się wzdrygnąłem. - Wiedziałeś, prawda? 

- Powiedziała mi dzisiaj, jak poszedłeś. Obiecała, że to się więcej nie powtórzy. - powiedziałem i pokręciłem głową. - Obiecała mi to. 

- Mnie też i jakoś nie dotrzymała tej jebanej obietnicy! Kurwa! 

- Uspokój się, bo zaraz Ty trafisz do szpitala. - powiedziałem i złapałem go za ręce. Jego skóra na kostkach u ręki była popękana i sączyła się z nich krew. Szybko zabrałem chłopaka do łazienki i obmyłem jego rany. 

Obiecała, przecież mi obiecała. 

XXXX

Jestem okropna! 

Zabijcie mnie, zakopcie, zastrzelcie, co tam tylko chcecie :( 

Przepraszam, że zaniedbałam to ff, ale miałam za dużo na głowie. 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro