Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05.

Szedłem do domu zaraz ze szkoły. Znów wszyscy mnie wyzywali. Mercy nie było dzisiaj w szkole i mnie to martwiło. Może się rozchorowała? A może stało się coś o wiele gorszego? Potrząsnąłem głową i wszedłem do domu. Moja mama była w pracy, więc nie mogła zobaczyć mojej rozwalonej wargi czy podartych ubrań. Harry zaciągnął mnie na tyły szkoły i pobił wraz z Dan'em, kolejnym ze szkolnej ekipy.

Dlaczego oni tak bardzo mnie nienawidzą?

Co ja im zrobiłem?

Wszedłem do łazienki i rozebrałem się do bielizny. Podszedłem do lustra i z szafki wyciągnął apteczkę. Nasączyłem gazik wodą utlenioną i zaczął czyścić moje ranny na twarzy i brzuchu, który również miał siniaki czy imne zadrapania. Syknąłem, gdy dotknąłem gazikiem łuk brwiowy. Ściągnąłem swoje okulary i na ''ślepo'' przemyłem twarz zimną wodą. Założyłem okulary i przejrzałem się w lustrze. Byłem nikim. Zwykły kujon, którym można się wysługiwać, bić go, poniżać. Nie dziwiłem się, że Mercy mnie nie chcę. Usiadłem na ziemi i przyciągnąłem nogi do brody.

Byłem nic nie wart.

***

Następnego dnia wszedłem do szkoły i od razu na korytarzu zobaczyłem Mercy. Była uśmiechnięta zapewne przez Josh'a.

Chciałbym być na jego miejscu.

Ruszyłemw stronę klasy, ale zanim tam dotarłem moja droga została zagrodzona.

- Cześć, kujonie. - usłyszałem znajomy głos.

- Cz-czego o-ode mnia chcesz? - spytałem.

- Kasa. - syknął.

- Nie mam. - powiedziałem cicho.

- Harry. - usłyszałem głos za sobą. Odwróciłem sił i zobaczyłem Mercy. - Daj mu spokój.

- Nie będziesz mi rozkazywać. - prychnął i popchnął mnie tak, że wpadłem na Mercy. Chłopak odszedł, a ja szybko odsunąłem się od brunetki.

- Harry Ci to zrobił? - spytała. Nie powiedziałem nic. Milczałem. - Znam odpowiedź. - mruknęła i ruszyła za Harry'm. - Co Ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła w stronę Harry'ego.

- Mercy, nie wtrącaj się. - powiedział i machnął na nią ręką.

Jak on może ją ignorować?

- Co on Ci takiego zrobił?! - wykrzyczała.

- Po prostu istnieje. - warknął, a mnie zrobiło się przykro.

- Jesteś nic nie wart. - powiedziała i odeszła. - Niall, idziesz? - spytała, a ja kiwnąłem głową. Wyszliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w kierunku parku.

Pierwszy raz poszedłem na wagary.

- Dzięki, znowu. - powiedziałem cicho.

- Dlaczego nie ubrałeś nowych ciuchów? - spytała, przycokazji zmieniając temat.

- Są za drogie, bałem się je zniszczyć. - wytłumaczyłem.

- Niall. - zaśmiała się. Usiedliśmy na ławce i przez chwilę patrzyliśmy się w niebo.

- Dlaczego nadal mi pomagasz? - odezwałem się po chwili.

- Już Ci to tłumaczyłam, Niall. - odpowiedziała, a ja westchnąłem.

- Dziękuję.

***

- Jestem! - krzyknąłem, gdy wszedłem do domu.

- Niall James Horan, do kuchni, w tej chwili! - usłyszałem krzyk mojego taty. Przęłknąłem ślinę i wszedłem do pomieszczenia, gdzie byli moi rodzice. - Poszedłeś na wagary?! - spytał.

- T-tak. - przyznałem się.

- Dlaczego?

- T-to nie ważne. - powiedziałem cicho, a mój tata uderzył dłonią w stół i wstał na równe nogi.

- Nie ważne!? - krzyknął. - Wychodzisz sobie ze szkoły i mówisz mi, że to nie ważne dlaczego poszedłeś?! Czy Ty siebie słyszysz?!

- Prze-przepraszam, to się więcej nie po-powtórzy. - jąkałem się.

- Skąd masz te ubrania? - odezwała się moja mama, zmieniając od razu temat. Pokazała rekalmówki, które powinny być u mnie w pokoju.

- T-to od koleżanki. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Jak się nazywa? - spytał mój tata, a ja nie odpowiedziałem. - Pytałem, jak się nazywa?! - krzyknął, a ja się wzdrygnąłem.

- Tomlinson. Mercy Tomlinson.

XXXX

Witam w nowym rozdziale :)

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro