19. Przełamanie
- Zapraszam na zewnątrz - Powiedziałam po piętnastu minutach wchodząc do pokoju Nozomi. Pod ścianą stała już dziesiątka związanych ludzi
-W sensie tak... Na powietrze? - Spytała niepewnie a ja strzeliłam facepalma
- Nie. Do tego dużego pokoju gdzie byłaś związana kilkanaście dni temu
- Aaa - Wstała z łóżka i wyszła przez drzwi - I gdzie tera... - Nie dokończyła, bo zobaczyła ludzi pod ścianą - Cz... Cze... Czemu... - Jąkała się i patrzyła tępo w dół
- Hm? - Spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem - Kiedyś będziesz dziennie zabijać dziesięć razy więcej - Uśmiechnęłam się - No chodź - Złapałam ją za ramię i chciałam zaprowadzić bliżej ofiar
- Nie! - Krzyknęła uderzając moją rękę. Kucnęła na ziemi, skuliła się a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy - Nie chcę... Nie chcę... - Powtarzała co chwila pociągając nosem
- Sama chciałaś nauczyć się walczyć - Oparłam się o ścianę - Bez ludzi się tego nie nauczysz
- Ale ja nie chcę zabijać...
- Niestety, jesteś już na to skazana - Spojrzałam na ścianę na przeciwko mnie pod którą przywiązani byli ludzie skazani na śmierć - Jak spękasz to będę musiała cię zabić, więc musisz wybrać, albo umierasz ty, albo umierają inni ludzie
- Nie chcę zabijać... Nie chcę umierać... - Nadal płakała
- Zaczynasz mnie wkurwiać. Chodź już, spodoba ci się, jak zabijesz jedną osobę nie będziesz mogła przestać zabijać kolejnych - Złapałam ją za rękę i siłą zaprowadziłam bliżej ofiar - To jak, chcesz nauczyć się walczyć? - Podeszłam pod ścianę po lewej gdzie stały dwie katany i zabrałam obie
- Ch-chcę... - Wstała lecz patrzyła na mnie a nie na ludzi próbujących krzyczeć przez taśmę klejącą - Ale nie chcę zabijać... - Rzuciłam jej jedną katanę którą z trudem złapała
- To na chuj chcesz się nauczyć walczyć? Jesteś wybrana na kolejnego najsilniejszego zabójcę, nawet nie wiesz ile ludzi o tym marzy, a ty to masz pod nosem i nawet nie korzystasz. Gardzę takimi jak ty - Podniosłam na nią głos przez co znów po policzkach zaczęły cieknąć jej łzy - I nie rozklejaj się tak łatwo, co ty, baba jesteś? - Otarła szybko łzy rękawem
- D-dobrze... - Próbowała mówić wyraźniej i odważniej
- Grzeczna dziewczynka - Poklepałam ją lekko po głowie - A teraz obrót o 90 stopni - Dałam znak ręką co ma zrobić a ona po chwili to zrobiła. Stała teraz twarzą w twarz z ludźmi którzy właśnie przeżywali ostatnie chwile swojego życia. Lekko się wystraszyła - Teraz wdech, wydech... - Zrobiła to co kazałam - Okej, możemy zacząć?
- T-tak... - Nadal się jąkała
- Super, więc chodź tutaj bliżej do tego gostka - Podeszłam bliżej do człowieka przywiązanego najbardziej od lewej - Najpierw ci pokażę jak to zrobić a później spróbujesz sama, dobrze?
- D-dobrze... - Podpierała się kataną, widziałam jak bardzo trzęsły się jej nogi
- Okej, więc najpierw bierzesz katanę w twoją dowodzącą rękę, jesteś praworęczna? - Przytaknęła - Okej, więc bierzesz katanę w prawą rękę i wykonujesz taki ruch - Pokazałam jaki ruch ma zrobić co zaraz powtórzyła - Wyżej katanę trzymaj - Poprawiła się - Za wysoko, niżej - Znów się poprawiła - Źle stoisz, lewa noga bardziej do przodu, a prawa bardziej z tyłu, równolegle do siebie - Stanęła tak jak mówiłam i znów machnęła bronią - Za szybko tym machasz, ehh... To będzie długa noc
Licznik słów: 546
Data napisania: 27.09.2018
Nie mogłam się zebrać do napisania tego rozdziału ale w końcu mi się udało. Dzisiaj śniło mi się, że popełniłam samobójstwo, ten sen był naprawdę okropny, patrząc na to, jak bardzo boję się śmierci. Mam plan napisać pamiętnik, bo czemu nie? To tyle. Bayo!
Ps. Przepraszam za spóźnienie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro