Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To Koniec!Nie Uratowałam Go!

Obudziłam się z płaczem.Dzieci mnie przytuliły,a ja dostałam wizji:
Ayato ucieka z tego pokoju i domu poprzez teleportację.Nie mam pojęcia,gdzie wylądował.Dużo drzew i rzeczka.Masę kwiatów.Ayato kulejąc doszedł do rzeki i napił się.On żyje!Usiadł na ziemi i odpoczywał.
-Yui.Gdzie ja jestem?-zapytał się mnie nie zdając sobie sprawy z mojej obecności...
I tu wszystko się rozmazało.Już wiem,gdzie on jest!Na tej polance co mi ją pokazał,kiedy miał zły sen!Popłakałam się ze szczęścia.Wiem,gdzie on jest!
-Co się stało mamo?-zapytał Ayato.
-Wiem,gdzie jest wasz tata!-dzieci zaczęły piszczeć.
-Ubieramy się i idziemy po niego-ubraliśmy się i wyszliśmy na słońce.Musimy szybko go znaleźć,bo jest osłabiony.
Pół godziny później
Jest!Znalazłam!Podbiegłam do wstającej postaci i pokazał mi się Ayato.Mam nadzieję,że to ten prawdziwy.
-To ty Yui-objął moją twarz i pocałował.To on!
-Nareszcie.
-Jak to nareszcie?Nie było mnie tydzień-potrząsłam głową na nie.
-Nie było cię rok.
-Co?!
-Dzieci!Chodźcie tu!-przybiegły i teraz były pewne,że to ich tata.
-Tata!!!-krzyknęły i przytuliły się do naszych nóg.Ayato nie miał siły ich podnieść.
-Przepraszam gromadki,ale nie mam na nic siły-oznajmił,a ja popatrzyłam na jego ciało.Twarz cała w siniakach i zadrapaniach,z których leci nadal krew.Koszulka cała potargana i w krwi,tak samo spodnie.Butów nie ma.
-Chodź Ayato-podszedł do mnie ten duży-Wy też dzieci-wziełam dwóch Ayatów za ręce,a oni dziewczynki i teleportowałam ich przed dom.Puściłam rękę mojego ukochanego,a on zaczął upadać.Umrze z wycieńczenia.
-Nie!!!!-wszyscy w domu to usłyszeli,bo wybiegli przed dom,ale oni mnie teraz nie obchodzą.Połączyłam wszystkie żywioły.To może mnie zabić,ale najważniejsze,żeby on żył.
-Nie!Trzeba ją zatrzymać!Jeśli nie przestanie to umrze!-krzyczała mama.Podbiegł do mnie mały Ayato i powiedział:
-Mamo przestań!-wiem,że muszę,ale nie mogę.On musi żyć!Nagle upadłam na ziemię i nie miałam na nic sił.Tylko jedna łza popłynęła po policzku:
-To koniec!Nie uratowałam go...
-----------------------------------------------------------
I mamy rozdział.Długo mi zajęło jego napisanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro