No Powiedz!
-Nie powiedziałeś tego nadal-oznajmiłam i popatrzałam na ojca.
-Nie-wyszeptał.
-Jak,to nie i,dlaczego?!-krzyknęłam.
-Nie miałem siły-znów wyszeptał.
-Nie miałeś siły na co,do jasnej cholery?!-zaraz się uspokoiłam,bo w pomieszczeniu są dzieci.Jednak,kiedy spojrzałam na Adriena ze spuszczoną głową,jakby to on coś zrobił znowu się wściekłam-Czy na to,że nie interesowałeś się synem przez dziewiętnaście lat?!No odpowiedz!!!-spojrzałam na starszego brata,który miał w oczach łzy.Jak się może czuć nastolatek bez ojca?Ja wiem,bo tak naprawdę ojczym tylko pił i mnie bił,ale większość w tym pokoju miało rodziców.Podeszłam Adriena i przytuliłam go do piersi,a on się wtulił ufnie,jak skrzywdzone dziecko.
-Lucyferze wytłumacz mi to!-krzyknęła mama.Nie umiał nic powiedzieć.
-No powiedz!Powiedz,że opuściłeś kobietę w ciąży z twoim dzieckiem!Ała-syknęłam i puściłam swojego brata.Chwyciłam się za brzuch-Boże,jak to boli-Ayato podbiegł do mnie razem z dziećmi i mnie uspokajali:
-Wszystko będzie dobrze kochanie-Ayato.
-Mamusiu spokojnie-dzieci.Wzięłam dwa głębokie oddechy i wreszcie byłam spokojna.Mama też się zdenewowała.Usiadłam na kanapie i zawołali do nas Melisę.Przyszła i na starcie:
-Co tu się dzieję?
-Cześć Meliso.Ciebie też miło widzieć.Co u mnie?Hm...Oprócz tego,że brzuch mnie boli...bardzo to wszystko świetnie-powiedziałam z sarkazmem.
-A on to kto?-zapytała wskazując na Adriena.
-Kobieto one tu cierpią,a ty tu się pytasz kto to jest?-powiedział Ayato.Zaraz,chwila!One?MAMA!Zemdlała!Nie wybaczę sobie,jeśli mojemu bratu lub siostrze coś się stanie.Dalej nie wiem co się stało,bo zemdlałam.
--------------------------Ayato------------------------
Nie!Nie możemy ich stracić!
-Melisa do cholery!!!-krzyknęłem.Zamiast moją narzeczoną ratować ona gada z bratem mojej królewny.
-Ychm....Tutaj dwie kobiety w ciąży zemdlały-oznajmił Laito.Dwie?!Yui!Spojrzałem na nią i faktycznie jest nieprzytomna.Podeszła do nich,bo położyliśmy je obok siebie.
-Zanieście je do waszego pokoju Ayato-zrobiliśmy to co chcoała i wszyscy wyszli,oprócz mnie.Ja zostałem...
-----------------------------------------------------------
Jest kolejny.Wczoraj nie było,bo kazali mi lekturę czytać i zabrali telefon.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro