18. Brak
- Idiota - Syknęłam siadając na ławce obok Jannet
- Który? - Spytała
- Ten cały Fudou Akio, czy jak mu tam - Zaśmiałam się - Ale fajnie się go tłucze
- Fudou... Nie znam - Stwierdziła - Co w nim takiego złego?
- Przeszkodził mi w jedzeniu - McCurdy strzeliła facepalma - No co?
- Nic, nic... Jeden raz z nim rozmawiałaś i już mówisz, że jest idiotą... To takie typowe dla ciebie
- Możliwe - Zadzwonił dzwonek - No nareszcie!
***
- Jannet! - Wołałam po korytarzu za dziewczyną która wyszła nagle w trakcie lekcji - Jannet! Kurde gdzie ona jest? - Spytałam sama siebie - Hiroto! - Zauważyłam przechodzącego obok chłopaka do którego podbiegłam - Widziałeś gdzieś Jannet?
- Jannet? Hm... Chyba schodziła na dół...
- Dzięki! - Zbiegłam szybko na dół dalej wykrzykując imię dziewczyny. Nie miała w zwyczaju wychodzić gdzieś beze mnie, martwię się...
***
- Jenny! - Krzyczałam dalej idąc już gdzie nogi zaniosą, McCurdy w domu nie było... Nie wiem co ona wymyśliła - Jenny! Hm? - Zobaczyłam na ziemi ślady krwi - O, chyba kogoś zamordowali - Zaśmiałam się. Zapominając o poszukiwaniach dziewczyny poszłam za śladami. W końcu znalazłam ciało. Na pewno była to dziewczyna i na pewno z mojej szkoły ze względu na mundurek. Czyżby to była Jannet? Niemożliwe. Zaśmiałam się i szłam dalej za kolejnymi śladami krwi. Co dziwne, ciało było bez głowy. Może w końcu znajdę i głowę? Po jakimś czasie ślad się urwał, no nie! Czyli chyba powinnam wracać... Trudno.
***
Dom bez Jenny wygląda tak... Pusto... Przeszukałam kuchnię w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, chyba tosty to jedyne co pozostało mi jeść. Zrobiłam dwie porcje jedzenia, po czym szybkim krokiem zeszłam na dół do Nozomi
- Cześć Nozo... - Przywitałam się lekko przymulonym tonem
- Dzień dobry pani! - Uśmiechnęła się - Coś się stało..? - Posmutniała widząc mój nastrój
- Wiesz, Jannet wybiegła z klasy w trakcie lekcji i... I nie wróciła po prostu - Postawiłam oba talerze na stole
- Oh... To... Współczuję...- Nie bardzo wiedziała jak mnie pocieszyć
- Ta... Więc dzisiaj zjem z tobą - usiadłam po jednej stronie stołu a zaraz potem ona usiadła po drugiej - Dzisiaj tak trochę niezbyt pełny posiłek, bo nie umiem zrobić nic innego - Podrapałam się po karku
- Nie szkodzi - Uśmiechnęła się - Itadakimasu! - Zaczęłyśmy jeść - A... Może nauczysz mnie dziś czegoś nowego odnośnie walczenia? - Wyglądała na lekko zakłopotaną
- Hm... - Zamyśliłam się chwilowo - Możemy w sumie coś dzisiaj zrobić...
- Super! - Powróciła do posiłku, który do końca odbył się bez słowa. - Więc co będziemy robić? - Spytała po zakończonym posiłku
- Masz jakiś pomysł? - Ja nie miałam
- Może... Nauczysz mnie walczyć bronią długą, na przykład kataną?
- Mogę cię nauczyć - Odparłam
- Zawsze mnie ciekawiło jak to się robi!
- To poczekaj tutaj, ja pójdę po jakieś obiekty do nauki i wrócę za jakieś piętnaście minut
- Obiekty do nauki?
- Ludzi
- To już będę miała zabijać?!
- A znasz jakieś nieżyjące istoty które się poruszają jak ludzie?
- No... Nie znam...
- No właśnie, czyli idę po paru ludzi a następnie będziemy się uczyć, dobrze? - Uśmiechnęłam się promiennie
- No dobrze...
Licznik słów: 510
Data napisania: 23.09.2018
Ten rozdział to dno. Totalne dno. Eh, zatrzymałam się w środku i zupełnie nie miałam pomysłu o czym pisać dalej. To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro