Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Wolność

- Jest piękna - Spytała na mnie pytającym wzrokiem - Gładka, podrapana, pocięta, posiniaczona. Taka piękna - Zachwycałam się jej przedramieniem a ta patrzyła na mnie jak na wariatkę - Nie możesz się ruszyć? - Przytaknęła smutno - Chodź, pomogę ci - Powiedziałam łapiąc ją pod pachą i podnosząc z krzesła

- D-dam sobie radę... - Jęknęła próbując wyrwać się z moich objęć, co po chwili jej się udało po czym upadła i zaczęła cicho szlochać - Czemu... Czemu już nie pamiętam jak to się robi? - Przykucnęłam przy niej

- Od miesiąca byłaś przykuta do krzesła, to naturalne, że możesz nie pamiętać jak się chodziło - Po raz drugi podniosłam ją do pionu - Słuchaj. Ja jestem bardzo niecierpliwa, więc jeżeli będziesz nie posłuszna mogę pozostawić cię na pastwę losu - Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem na co uśmiechnęłam się szczerze - Więc wiesz co masz robić

- T-tak... Pani...- Odparła

***

- Już umiem - Krzyknęła radośnie chodząc już o własnych siłach - D-dziękuję za pomoc... Pani... - Spuściła głowę - I... Przepraszam za moje nieposłuszeństwo

- Nie ma sprawy i nie szkodzi - Uśmiechnęłam się - To jak... Chcesz zobaczyć swój nowy pokój? - Pomachała radośnie głową na tak - Więc chodź - Zaprowadziłam ją do drzwi w rogu mojej piwnicy które po chwili otworzyłam.Ukazał nam się mały pokój z łóżkiem, stolikiem i niewielką szafą. - Więc tutaj będziesz spędzała od dzisiaj większość swojego czasu

- Woo - Zdziwiła się - Cz-czyli... Będę już na wolności? - Spojrzała na mnie

- Em... Nie będziesz już przykuta do krzesła, będziesz mogła normalnie chodzić, natomiast na powietrze będziesz wychodziła tylko pod moją opieką. - Na zdanie o wychodzeniu na dwór zdziwiła się jeszcze bardziej - Ale nie będzie to zbyt często, więc się nie napalaj - Próbowałam zgasić jej entuzjazm co niestety mi się nie udało

- Nie szkodzi. Dla mnie radością jest to, że mam już swój własny pokój i nie będę dwadzieścia cztery godziny na dobę przykuta do krzesła - Wbiegła wesoło do pokoju i zaczęła obczajać każdy kąt

- W szafie masz kilka rzeczy. Przebierz się a ja przyniosę ci coś do jedzenia - Powiedziałam wychodząc i zamykając za sobą drzwi

***

- Jak tam, dziewczyny? - Wparowała do nas Jannet w trakcie gdy pilnowałam by Nozomi zjadła swój posiłek - Jecie? Beze mnie? - Oburzyła się na co zaśmiałam się. Jest taka uroczy gdy się denerwuje

- Jak chcesz to chodź tu - Odparłam chłodnym tonem - Mam coś słodkiego na zagrychę - Na zdanie o słodkim jedzeniu w mgnieniu oka znalazła się przy stoliku

- Co dobrego, pani? - Zaciekawiła się Nozomi przerywając jedzenie

- Ty dostaniesz jak skończysz swoje - Odparłam na co młoda zaczęła szybciej jeść - Nie jedz tak szybko. I tak musisz zasłużyć na nagrodę - Zaśmiałam się dając Jannet jedno ciastko

- Zasłużyć? Czyli to, że przypomniałam sobie jak się chodzi to za mało? - Zaczęła marudzić - Co jeszcze muszę zrobić żeby dostać ciastko?

- Nie wiem. Zaskocz mnie

- Mizuki, daj jeszcze - Powiedziała McCurdy wskazując na pudełko ciastek

- Zjadłaś już pięć! Jeszcze ci mało?! - Krzyknęłam

- Słodkiego mi wiecznie jest mało! - Znów wkurzyła się robiąc się jeszcze bardziej urocza

- Uh... Masz - Dałam jej kolejne ciastko a ta ograbiła mnie z całego pudełka - Ej! A dla mnie?!

- Ty musisz schudnąć. Wyglądasz jak mamut - Powiedziała, po czym wstała i spierdoliła z całym pudełkiem ciastek do domu

- Ehh... Co ja się z nią mam? - Opadłam na podłogę a Nozomi zaczęła śmiać się z zaistniałej sytuacji

Licznik słów: 584

SIEMANDERO! Znaczy... Co? Każdeł razeł jutro na moim zadupiu jest festiwal lata. Taki festyn. Co roku przyjeżdżają tu jakieś fejmy. Kto przyjeżdża w tym roku? Zapytacie. Czadoman i doda. Walić, że nawet nie wiem kto to jest. I tak tam pójdę tylko na dobre kręcone ziemniaki. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro