Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. "Chodź, pomogę ci"

- Kruszyno - Wołałam wgłąb ciemnego pomieszczenia

- P-pani..? - Usłyszałam odgłos, rozbijający się po ścianach tworząc echo

- Oczywiście - Uśmiechnęłam się promiennie zapalając światło - Jak się spało? - Podeszłam bliżej

- D-dobrze... Pani... - Przyjrzałam się dziewczynie. Kości można było zobaczyć patrząc na jej ciało z daleka, pod oczami ogromne siniaki spowodowane brakiem snu i ogromną przemocą dokonywaną na niej z mojej strony, trzęsące się kończyny spowodowane strachem i bólem, dziesiątki ran, blizn, nacięć, siniaków, obtarć, podarte ubrania, zniszczone włosy... Okropny widok. Jakbym spotkała żywego trupa. I pomyśleć, że kiedyś wyglądałam tak samo...

- Słuchaj... - Przykucnęłam i ujęłam jej policzek w swoją dłoń - Czego pragniesz w życiu? - Jej źrenice momentalnie się powiększyły a twarz przybrała pytającą minę

- N-nie wiem... Pani... - Spuściła głowę - A-ale chcę zostać najlepszym zabójcą w kraju! - Szybko się poprawiła - T-tak jak pani... - Znów spuściła głowę

- Chciałabyś bym dzisiaj uwolniła cię z łańcuchów? - Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem - Jest już na to najwyższy czas

- J-jeżeli pani tego chce... - Wyglądała na bardzo szczęśliwą a jednocześnie niepewną - ...To pani tak zrobi...

- Powiedz wprost, czy chcesz, czy nie - Delikatnie krzyknęłam

- Ch...Chcę... - Odrzekła prawie niesłyszalnie

- Nie dziwię ci się - Uśmiechnęłam się szczerze - Po tylu dniach tortur również nie mogłam się doczekać wypuszczenia... - Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem - Oj. Powiedziałam chyba troszkę za dużo - Zaśmiałam się - Powiem ci o co dokładnie chodzi kiedy indziej - Okrążyłam krzesło i stanęłam za nim przejeżdżając palcem po jej ręce która wyraźnie zadrżała. Złapałam za łańcuch - Mam go odpiąć? - Nie usłyszałam odpowiedzi, więc ponowiłam pytanie głośniejszym tonem - Czy mam go odpiąć?

- T-tak... - Usłyszałam jej cichy głos, na co kąciki moich ust lekko uniosły się ku górze

Podeszłam do miejsca gdzie leżały wszystkie narzędzia tortur, wszystkie ubrudzone krwią Nozomi. Wzięłam do ręki klucz wiszący na ścianie i wróciłam do dziewczyny. Pomachałam jej kluczem przed nosem

- To jest klucz psujący do kłódki w łańcuchach którymi spięte są twoje kostki i nadgarstki. - Zbliżyłam się do jej ucha - Mam w końcu wykorzystać jego możliwości? - Szepnęłam

- T-tak... - Usłyszałam niepewną odpowiedź mojej kruszyny

Stanęłam za nią i schyliłam się do łańcucha wiążącego jej nadgarstki. Przejechałam palcem po przedramieniu i przyłożyłam klucz do dziurki od kłódki.

- To pierwszy raz od miesiąca gdy zazna wolności... - Pomyślałam

Włożyłam klucz do środka i powoli przekręciłam. Odpięłam kłódkę, zdjęłam ją z łańcucha i odplątałam go z jej nadgarstków. W pełnej okazałości zobaczyłam tą obdrapaną skórę. Nie ruszała rękami, czekała aż odepnę sznur z jej kostek, co po chwili również zrobiłam.

- J-już..? - Spytała gdy już od kilku sekund stałam nad nią czekając na jej ruch. Przytaknęłam. Spróbowała ruszyć ręką lecz nie bardzo jej to wychodziło. Wzięłam ową rękę w swoją dłoń i zaczęłam gładzić ją palcem

- Jest piękna - Spytała na mnie pytającym wzrokiem - Gładka, podrapana, pocięta, posiniaczona. Taka piękna - Zachwycałam się jej przedramieniem a ta patrzyła na mnie jak na wariatkę - Nie możesz się ruszyć? - Przytaknęła smutno - Chodź, pomogę ci - Powiedziałam łapiąc ją pod pachą i podnosząc z krzesła

Licznik słów: 516

Znów nie pisałam prawie miesiąc ;__; Tak, znów wyjazdy. Ale na szczęście już niedługo nowy komputer i nie mogę się tego doczekać ^^ Ostatnio działo się u mnie tyle, że aż książkę można by o tym napisać. Mam nadzieję, że już będzie spokojniej. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro