Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Terapia


Wątpliwym było, czy Berta ma jakiekolwiek kwalifikacje do prowadzenia ich terapii, jednak gdy osobiście zaprosiła lub zaciągnęła każdego z pacjentów oddziału na świetlicę, nikt nie opierał się zbyt długo. Baby Girl przyszła sama, bez stawiania oporu, jednak nie maskowała niczym swojej wzburzonej miny. Zdziwiła się, gdy pośród zamkniętego kręgu zajętych już w pewnej części krzeseł, zauważyła na jednym z nich siedzącego posłusznie Cheemsa. Opasły tyłek psa ledwie mieścił się na plastikowym siedzeniu, a zwierzę spoglądało dookoła zbolałym wzrokiem, jakby bało się po prostu zeskoczyć na podłogę i wrócić do piwnicy.

Baby Girl rozejrzała się po twarzach wokół niej. Wszyscy, poczynając od niej samej, wyglądali na albo niezmiernie wkurzonych, albo smutnych i załamanych. No, może oprócz Zoomera, który cieszył się jak dziecko z paczki od rodziców, którą wbrew wszelkim regulaminom pozwolono mu otworzyć. Prezentował na sobie pachnącą nowością koszulkę z logiem Fortnite'a na piersi, a konsola w jego dłoniach wydawała z siebie zupełnie inną melodyjkę, niż zazwyczaj.

W kręgu wolne były tylko dwa krzesła. Konserwatywka, która dotychczas mięła tylko ze zdenerwowaniem swoją sukienkę, podniosła wzrok na różowowłosą.

— Gdzie jest Alternatywka? — zapytała.

Dokładnie w tamtej chwili ze strony pokoju dziewcząt dobiegł ich donośny wrzask i tubalny, podniesiony głos Berty.

— Nigdzie nie idę! Nie wychodzę stąd! Zostaw mnie! — Alternatywka krzyczała tak, jakby Berta co najmniej zdzierała z niej skórę, a nie próbowała zaprowadzić na zwykłe spotkanie.

— Berta ma z nią małe problemy — wyjaśniła Baby Girl Konserwatywce obojętnym głosem.

Właściwie, to oni wszyscy mieli ze sobą ostatnio problemy. Wystarczyło spojrzeć na Chada i Doomera. Od kiedy Baby Girl próbowała wyjaśnić Alternatywce, że Doomer zerwał z nią nie dlatego, że była niewystarczająca, tylko przez swoją orientację, ta od razu poleciała do Chada z żalem, że odbił jej chłopaka. Dwaj mężczyźni, po odbyciu równie męskiej awantury, wyglądali teraz, jakby nie mogli na siebie patrzeć. No, nie można było tego do końca powiedzieć o Doomerze, który co chwila zerkał na jasnowłosego, jakby oczekując, że ten wyłamie się w końcu pierwszy z tej niezgody.

W jego dłoni tlił się papieros, a Baby Girl nadal nie mogła z nim dojść do porozumienia w kwestii jego prywatnych zapasów, które powinny zostać przecież uwspólnione. Nie miała jednak ostatnio czasu na zajmowanie się takimi drobnostkami, tak samo jak nie miała go na zorganizowanie ponownego tajnego spotkania w piwnicy, w celu skonkretyzowania ich wcześniejszych ustaleń. Spotkanie to nie miało z resztą obecnie sensu, skoro większość jego uczestników spoglądała teraz na siebie zabójczym wzrokiem.

Między nimi, w kręgu utworzonym w świetlicy, panowała cisza, którą wypełniała wpadająca w ucho muzyka z nowej gry Zoomera. Krzyki Alternatywki stawały się coraz mniej stanowcze. Baby Girl nie mogła zrozumieć, dlaczego dziewczyna nie potrafiła po prostu dojść do siebie i z jakiego powodu zachowywała się tak okropnie wobec niej i Konserwatywki. Być może ta podsłuchująca wszystkich, plotkująca dewotka zasługiwała na takie traktowanie, ale nie ona! Przecież była jej najlepszą przyjaciółką, a Alternatywka zarzucała jej wściekle puszczanie się i inne, równie nieprawdziwe rzeczy.

Alternatywka, pochlipująca i ocierająca tusz do rzęs spływający na policzki razem z łzami, została w końcu wprowadzona przez Bertę na świetlicę. Gdy podeszły do kręgu krzeseł, dziewczyna gwałtownie wyrwała swoje ramię z uścisku pielęgniarki i zajęła miejsce obok siedzącego ze spuszczoną głową Cheemsa. Pulchna kobieta poprawiła swój biały uniform i stanęła przy wolnym krześle obok niej, spoglądając na nich groźnie.

— Czy są już wszyscy? — zapytała, zanim usiadła.

Nikt jej nie odpowiedział, choć Baby Girl miała ochotę odwarknąć, że chyba powinna nauczyć się w końcu liczyć. Kobieta, jakby w ogóle nie oczekiwała ich reakcji na pytanie, przygładziła spódnicę i zaczęła kartkować pospiesznie trzymany dotąd pod pachą notatnik. Wszyscy spoglądali na nią z wyczekiwaniem, zamaskowanym irytacją i niechęcią.

Berta odchrząknęła, zamykając notatki.

— Dobra — powiedziała. — Za długo już nie było żadnych zajęć. Musicie coś robić, żeby w końcu się stąd wydostać, zgadzacie się ze mną? Przypominam, że to nie hotel. — Spojrzała wymownie na Baby Girl. Gdy mówiła, trzęsły się jej wszystkie podbródki. — Więc kto zacznie dzisiejszą sesję? Na dziś wybrałam temat: „Wydarzenie z dzieciństwa, które najbardziej mnie zmieniło". Ktoś jest chętny?

Nikt się nie odezwał. Cheems zajęczał jedynie przeciągle. Wyglądało na to, że obawa przed zeskoczeniem z krzesła była rzeczywiście jedyną rzeczą, która przytrzymywała go w tym miejscu.

— Słucham? — próbowała podjąć Berta, nie zważając na ich niechęć. — Na pewno macie dużo do opowiedzenia. Panie Chad, może pan pierwszy?

Kilka sekund przenikliwego spojrzenia błękitnych oczu wystarczyło jej za odpowiedź.

— Panie Doomer? Oh, proszę już zgasić tego papierosa! Wiem, że siostra Sandra wam na to pozwalała podczas terapii, ale ja uważam, że to okropny nawyk. No, już, proszę.

Doomer zgasił szluga, ale także milczał. Baby Girl, która, siedząc obok, była następna w kolejce, już przymierzała się do tego samego. Nie było jej jednak dane wyrazić w ten sposób swojego sprzeciwu.

— Rany boskie, co jest z wami?! — straciła w końcu cierpliwość pielęgniarka. — Zachowujecie się jak małe dzieci! Wiem, że warunki są ciężkie, ale apeluję do was, zacznijcie współpracować!

Cheems skulił się na dźwięk jej podniesionego głosu. Baby Girl miała już dość.

— To nie ma sensu! Co my tu robimy? I dlaczego akurat teraz? — zaczęła krzyczeć, podnosząc się z miejsca. — Mam dość, wracam do pokoju!

— O nie, moja panno — Berta także się uniosła. — Siadaj natychmiast z powrotem! Kontynuujemy spotkanie, musicie zasięgnąć trochę rozsądku...

— Ja też wracam do pokoju — drżący głos Konserwatywki ledwie do nich docierał. — Jeśli mam być szczera, to ten krzyk działa na mnie jeszcze mniej terapeutycznie, niż izolatka...

— Po tobie się tego nie spodziewałam! Proszę siadać wszyscy! Ale już!

Słychać było, że Berta zaczęła już zdawać sobie sprawę z tego, że traci kontrolę. Z krzeseł podnieśli się także Doomer i Chad, Alternatywka siedziała dalej obrażona na wszystkich, a Zoomer grający na konsoli miał wszystko w dupie.

— Po co mamy tutaj siedzieć? — podjęła znowu Baby Girl, czując się coraz bardziej pewnie.

— Bo widzę, że coś jest z wami nie tak! — odkrzyknęła kobieta wysokim głosem. — Patrzcie na nią! — Wskazała na Konserwatywkę, która wtuliła głowę w ramiona. — Nawet ją zepsuliście! Nigdy stąd nie wyjdziecie! Jesteście beznadziejni! — Po wykrzyknięciu tego ostatniego, rzuciła przed siebie swój notatnik, który z plaśnięciem wylądował na podłodze.

Tego było za wiele. Pielęgniarka nie wyglądała już, jak pocieszna, spokojna kobieta w średnim wieku, która każde napotkane na ulicy dziecko poczęstowałaby cukierkiem. Oczy wyszły jej na wierzch, twarz poczerwieniała i wydawało się, że z ust zacznie jej zaraz wyciekać piana. Chciała własnymi rękami usadzić ich wszystkich z powrotem w kręgu i już zbliżała się do Baby Girl, żeby to zrobić. Wtedy jednak Cheems, zamiast tylko bezsilnie jęczeć, zaczął w końcu szczekać.

Berta aż podskoczyła, nie wiedząc, o co chodzi. Baby Girl to jednak wystarczyło. Pchnęła ją w tył, a ta przewróciła się niczym pulchny, ludzki kręgiel. Gdy jej ciało zderzyło się z podłogą, huk był nieziemski. Przez kilka sekund wszyscy przyglądali się jej, jak leży, w osłupieniu. Zostali z niego wyrwani przez pisk Konserwatywki.

— Zrobiłaś jej krzywdę! — wrzasnęła, zasłaniając usta dłońmi. — Patrz, nie rusza się! O mój Boże, co teraz...

— Zamknij się — ucięła Baby Girl. Pomimo szoku jej myśli były przejrzyste i ostre. Wiedziała już, co chce zrobić. — Doomer, Chad, przynieście z pokoi jakieś prześcieradła. Zrobimy z nich linę. Tylko szybko, bo zaraz się obudzi!

Zerwali się biegiem, bez słowa sprzeciwu. Różowowłosa uklękła przy nieprzytomnej. Nie znalazła śladów krwi.

— C-co ty chcesz zrobić? — Zoomer pierwszy raz w życiu wyglądał, jakby coś obchodziło go bardziej od gry. Na jego pobladłej twarzy różowe wypryski trądziku stały się jeszcze bardziej widoczne.

— Zobaczysz — odpowiedziała mu. — Zamknij się, Cheems!

Konserwatywka nadal zasłaniała usta dłońmi. Pies przestał ujadać, wrócił do jęczenia. Alternatywka zachowywała się dalej, jakby jej nie było. Gdy chłopcy wrócili z prześcieradłami, bez słowa pomogli jej podnieść, związać i skneblować Bertę. Wspólnymi siłami zaciągnęli ją w kąt pomieszczenia, opierając o ścianę w pozycji siedzącej. Potem we trójkę spoglądali na swoje dzieło w milczeniu, a pozostali mieszkańcy Ośrodka, chcąc nie chcąc, podchodzili do nich po kolei, tworząc półokrąg.

— I co teraz? — zapytała półszeptem Konserwatywka.

Baby Girl uśmiechnęła się na te słowa, pocierając palcami podbródek. Odwróciła się do zgromadzonych, rzucając cień na wciąż nieruchome ciało.

— Teraz — podjęła. — Teraz mamy całą tę dziurę tylko dla siebie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro