rozdział 17
-pov noell -
- gdzie jedziemy? - zapytałam gdy już się trochę uspokoiłam.
- powiedzmy, że to będzie niespodzianka?
Po kilku minutach drogi Nate zaparkował i wysiadlismy z auta, chłopak wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku. Jednak po chwili okazało się, że miejsce w które Szliśmy był plac zabaw.
- plac zabaw? - zapytałam z lekkim śmiechem.
- A czemu nie? - powiedział i zaczął wspinać się na górę zjeżdżalni. Gdy był już na górze krzyknął - wchodzisz czy nie?
Pokręciłam rozśmieszona głową, zsunęłam obcasy z nóg i zaczęłam wchodzić na górę by usadowić się obok Nate'a.
- czemu tu przyjechaliśmy?
- Nie wiem, czuję się tu dobrze i chciałbym Ci coś opowiedzieć. Coś co jest dla mnie ważne i nie dzieliłem się tym z nikim...
- w porządku - położyłam się - możesz mówić, będę słuchała.
Chłopak zrobił jak ja i również się położył, patrzeliśmy w gwiazdy i po chwili zaczął mówić:
- No więc, zacznijmy od tego, że moi rodzice byli cudowni. Kochałem ich całym sercem, nazywali się Clover I Jamie. Dwa lata temu pojechali na urlop w góry, nas zostawili u wujostwa. Po tygodniu dostaliśmy wiadomość, i w tym dniu całe moje życie zawaliło się. Dostaliśmy wiadomość, że oni... podczas spinaczki...była lawina...I oni, oni nie przeżyli Noell. Umarli. Tak po prostu. Wtedy opiekę nade mną i Noah przejęli Wujek Arthur I ciocia Molly. Po tamtym dniu, moje życie się kompletnie zawaliło...wszystko straciło dla mnie sens...- gdy skoczył mówić wtuliłam się w Nate'a i odezwałam się.
- Tak mi przykro Nate... nie wiedziałam, że tyle przeszedłeś... ja...nie wiem ci dalej powiedzieć...- powiedziałam i mocniej wtuliłam się w bruneta, wyraźnie czułam jego perfumy. Pachniał naprawdę przyjemnie, nie wiem czemu ale czułam w nim deszcz, miętę i jakaś delikatną wodę kolońską... - opowiedzieć ci moją historie? Też będziesz pierwszym któremu dobrowolnie o tym opowiem...
- Tak.
- no więc, wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Od zawsze matka wytykała mi, że jestem nie taka jaka powinnam być. Przez nią popadłam w zaburzenia odżywiania, potrafiłam nie jeść tydzień... potem miałam napady i matka uświadamiała mi jaką jestem gruba i że co ja najlepszego narobiłam...później nie dawała Mi jedzenia... no i przez takie coś obecnie ważę 48kg i tak już trochę przytyłam od czasu gdy byłam w szpitalu, Andrew naprawdę o mnie dba. Wydaje mi się, że próbuję mi trochę zastąpić rodziców...
- świat jest powalony...
- świat jest okrutnie powalony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro