Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

- Syyriuuuuusz - zawołała z uśmiechem ciemnowłosa rozglądając się wokół siebie. Czarnowłosemu nie spodobał się pomysł przytulania gdy dziewczyna jest mokra i zaraz zaczął przed nią uciekać. Taylor oczywiście rzuciła się za nim ale zgubiła chłopaka z oczu. Po prostu znikł. Jakby wchłonęła go jakaś ściana. - Syriusz! Bo zaraz stąd pójdę! - zawołała już zdążywszy się zdenerwować i zaczęła się rozglądać.
Miała odchodzić gdy ściana się rozsunęła, a dziewczyna wręcz podskoczyła gdy pojawiła się przed nią twarz Blacka.

- Czyli nie pójdziesz? - zapytał Black, a dziewczyna zamrugała kilkukrotnie nie wiedząc co może powiedzieć. On rozsunął ścianę. Ten, którego uważała za głupszego od siebie znał jakieś miejsca pochowane w Hogwarcie.

- Co jest - burknęła tylko Susan nie rozumiejąc o co może chodzić. Słyszała o pokoju życzeń, ale to bardziej wyglądało jak jakiś kantorek. Dwa krzesła, zegar, jedna trochę w jednym miejscu podarta kanapa i jakiś mały metalowy stolik.

- Z chłopakami kiedyś znaleźliśmy te pomieszczenie, gdy uciekaliśmy przed Filchem - powiedział Syriusz. - A w sumie to Glizdek znalazł, bo nie zdążył skręcić i wpadł w ścianę przyciskając przy tym cegłę, która otwierała to. Wróciliśmy się po niego, zobaczyliśmy pomieszczenie i tam schowaliśmy się przed Filchem, a teraz jakoś lubimy tu przychodzić.

- O kurwa - mruknęła Susan, którą naprawdę zatkało. Jednak po chwili weszła do pomieszczenia i się uśmiechnęła do siebie. Słodkie było, że wrócili się po Pettigrew narażając się na Filcha, który na pewno byłby surowy gdyby tylko ich zobaczył.

- Najpierw zostawiliśmy tu kosz na środku, aby zobaczyć czy ktoś weźmie to i zwróci na to uwagę. Kosz nie został zauważony i zrobiliśmy sobie coś na kształt siedziby - powiedział Syriusz wchodząc ponownie za dziewczyną.

Rozsiadła się na kanapie jakby była tu codziennie, a Syriusz zamknął pomieszczenie. Zaraz wziął leżącą

- Skąd macie te meble? - zapytała Susan tego ciekawa najbardziej.

- Kanapę rodzice Jamesa wyrzucić chcieli bo kot rozwalił jak zresztą widzisz i wtedy James powiedział, że on się pozbędzie. Zmniejszył ją na trochę i przywiózł tutaj - powiedział dumny ze swojego przyjaciela Syriusz. - Krzesła zabrał Peter swoim rodzicom, a Remus stolik babci, a ja zegar w sumie mój - powiedział Black nagle trochę przybity.

Czyli wykiwali rodzinę krótko mówiąc pomyślała dziewczyna, ale zaraz zaczęła się zastanawiać nad Jamesem.

- Jak James zabrał tak po prostu kanapę? Jak? - zapytała dziewczyna, a Black się zaśmiał.

- Żeby to tylko kanapa była - powiedział z uśmiechem, a Susan przyglądała się jego twarzy w blasku pochodni, która wisiała na ścianie.

- Co jeszcze zabrał ten złodziej? - zaśmiała się dziewczyna, a Black uśmiechnął się.

- Stół, obrus, komodę...

- Komodę?! - zapytała Susan niedowierzając w to co słyszy.

- To jeszcze nic. Zabrał raz uchwyt od prysznica. Dawno pani Euphemia nie była na niego aż tak wściekła - parsknął głośno Black.

- Na cholerę był mu uchwyt? - zapytała nie ukrywając swojego zdziwienia brunetka.

- Tego to nawet ja się nie dowiedziałem - powiedział Syriusz. Jeśli on tego nie wiedział to już nikt nie wiedział. Tego mogła być pewna.

Rozmowy nie miały końca, a właściwie to historie Syriusza. W niektóre dziewczyna nie chciała wręcz wierzyć, ale Black zapewniał, że są prawdziwe. W ten oto sposób dziewczyna ciągle się śmiała i brzuch ją strasznie bolał, przez co jej towarzysz na chwilę się uspokoił, aby za bardzo jej nie bolał. Po prostu siedział uśmiechając się i patrząc się na nią. Jego szare tęczówki spoczywały na jej twarzy dokładnie badając każdy jej cal, ale nie aż tak intensywnie jak te brunetki.

Jego twarz rozciągnięta była w tamtej chwili w szerokim uśmiechu przez co jego oczy aż lekko się zmrużyły, czarne włosy były wręcz wszędzie, opadając swobodnie gdzie im się zachciało. Ręce luźnie podpierały się o krzesło. Jego postura była swobodna. Luźno siedział na krześle w aktualnej chwili rozwalając się jak tylko mu się chciało. Musiała przyznać, że nie dziwiła się dziewczyną, które się w nim dłużyły. Miły, pomocny, zabawny, troskliwy, przystojny. Wręcz ideał. Ale dziewczyna widziała w nim tylko dobrego kolegę i cieszyło ją to niezmiernie, bo jakby miała odganiać od niego całą zgraję dziewczyn to chyba by nie wytrzymała nerwowo.

- Już przestał Cię boleć ten brzuch? Czy jeszcze boli i dalej będziesz się na mnie patrzeć? - zapytał Black, a dziewczyna wyrwała się z transu i spojrzała na niego pobłażliwie.

- Lepiej opowiedz mi o tym, jak przez przypadek Peterowi głowa utknęła między szczeblami łóżka - powiedziała twardo dziewczyna unosząc się delikatnie z pozycji leżącej, a Syriusz zaśmiał się i zaczął dalej opowiadać.

¯\_♫_/¯

Gdy Susan wróciła do dormitorium pod pilnym okiem Syriusza, czuła mocny ból brzucha i głowy. Chyba jak dla niej było już za dużo śmiechu jak na jeden dzień. Wpatrywała się w sufit nie mogąc wytrzymać z historii, którą opowiedział jej Syriusz. Za wszelkie skarby próbowała powstrzymać śmiech dla dobre współlokatorek i własnego. One by ją rozniosły jakby w środku nocy się śmiała i je obudziła.

Z Syriuszem stracili poczucie czasu i gdy spojrzeli na zegar wybijała godzina druga nad ranem. Postanowili wrócić do siebie, a Syriusz stwierdził, że ją podprowadzi. Na ich szczęście Remus stał na patrolu i na spokojnie przepuścił ich dalej. Trochę pogadał, ale wypuścił ich bez punktów minusowych.

Dziewczyna chwilę myślała jeszcze o tym wszystkim, po czym zasnęła, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie przesłuchanie ma w tamtej chwili Syriusz.

- No nareszcie! - zawołał James, gdy Syriusz wszedł do pokoju. Pierwsze co po tym usłyszał głośne chrapanie Petera.

Wolałem śmiech Susan pomyślał Syriusz słysząc Glizdogona i weschnął gdy zobaczył pełną ciekawego napięcia twarz Jamesa.

- Co wyście tam robili, że wracasz o tej godzinie? - zapytał Potter mrużąc niebezpiecznie oczy.

- Rozmawialiśmy - odpowiedział zgodnie z prawdą Syriusz uśmiechając się.

- O czym takim, że aż tak szczęśliwy jesteś? Mam nadzieję że nie palnąłeś nic o dzieciach - powiedział James, a gdy Syriusz zamyślił się na chwilę, James podskoczył. - O Merlinie! Mówiłeś o dzieciach?! Ja nie mogę! Trzeba jej powiedzieć że to był jakiś żart! Cokolwiek! - zawołał James łapiąc się za głowę i wtedy Black powrócił do rzeczywistości.

- Co? Nie! Nie mówiłem o żadnych dzieciach - powiedział wpatrując się w Pottera jakby go do reszty powaliło.

- No to o czym jej mówiłeś? - zapytał James, a Syriusz uśmiechnął się lekko. - O czym?! - zapytał już poddenerwowany James. Odpowiedzi starszego chłopaka były denerwujące, bo jakieś głupie uśmiechy nie były dla niego wystarczającą odpowiedzią.

- O kilkunastu naszych żartach, o tym jak natknęliśmy się na to pomieszczenie, o tobie i o tym że okradłeś rodziców z mebli - powiedział jakby nigdy nic Syriusz wzruszając ramionami. A James spojrzał na niego zdziwiony.

- Czy ty zrobiłeś przed nią ze mnie złodzieja? - zapytał James, a Syriusz położył się na swoim łóżku.

- Możliwe - mruknął Syriusz przykrywając się po uszy.

- Łapa! - zawołał James, a Black się uśmiechnął.

- Rogacz! - odpowiedział Syriusz, a Potter weschnął. - Dobranoc - dodał Syriusz, a James ponownie weschnął.

- Dobranoc - powiedział i odpuścił sam się kładąc. Dzisiaj nie miał siły, ale zawsze jest jeszcze jutrzejszy dzień, czyż nie?

Przez 10 miesięcy ta książka umarła. I nie obiecuje że nie umrze zaraz ponownie na jakieś ok. 2/3 miesiące, ale napisałam w końcu rozdział. Jupi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro