Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Susan spanikowana spojrzała w stronę biblioteki.

- Co mnie podkusiło...? - zapytała siebie Susan i spojrzała w stronę drzwi.

- Mój urok osobisty - odpowiedział Syriusz, a dziewczyna gwałtownie podskoczyła i zaczęła wpatrywać się w chłopaka.

- Ostatnia rzecz na którą bym poszła w twoim przypadku - powiedziała dziewczyna, zakładając ręce na piersi na co Syriusz uśmiechnął się do siebie i pokręcił głową.

- To w takim razie co Cię podkusiło? - zapytał Black. Dziewczyna chciała odpowiedzieć, lecz odpowiedzi na to pytanie nie znała. Może świadomość tego, że nie jest aż taki głupi? Dało się z nim normalnie rozmawiać, jak mu nie odwalało? Nie wiedziała.

- Nie wiem - przyznała i skierowała się w głąb biblioteki, a za nią Syriusz. - Musimy omówić zasady - dodała. Usiadła przy swoim ulubionym stoliku.

- Zasady? Kochana, problem taki, że ja się zasad nie trzymam - powiedział Syriusz, co było właściwie prawdą. - Ale czasami da się zrobić kilka wyjątków - powiedział Black, bo wściekły wzrok brunetki, sprawił, że miał ochotę z tamtąd uciec. Wyglądała w tamtej chwili jakby zaraz miała go otruć, albo i gorzej, ale pomimo strachu przed dziewczyną, uparcie siedział. Wypominałby sobie ucieczkę do końca życia nie tylko on sam, ale i James, który już o wszystkim wiedział.

- Super - powiedziała Susan, której humor automatycznie się poprawił. - Jak dla mnie możemy się zaprzyjaźnić, ale nie chodź wszędzie za mną i mnie nie podrywaj - powiedziała stanowczo na co Syriusz spojrzał na nią zaskoczony. Nigdy nie spodziewał się, że takie coś może komuś przeszkadzać.

- Dlaczego? - zapytał nie próbując ukryć swojego zaskoczenia.

- Nie sądzisz, że to może kogoś wkurzać? Ciągle podrywasz kogoś bez celu, nie wiem po co, ale nie widzę w tym żadnego sensu, a ja nie będę kolejną z listy. Naprawdę nie myślisz, że to denerwujące? Jeśli nie, to pomyśl - powiedziała Taylor, a Syriusz pokiwał głową. Raczej nie myślał o tym, że to może kogoś denerwować, a teraz jeszcze miał wrażenie, że mógł kogoś naprawdę mocno urazić.

- Pomyśle - mruknął Syriusz, a na twarz krukonki wpłynął uśmiech wyrażający duże zadowolenie.

- No to teraz możemy się dogadać paniczu Black. Susan Taylor - powiedziała wyciągnąć w jego stronę rękę i przedstawiając się jak należy.

- Syriusz Black - przedstawił się z uśmiechem mimo to, że już nie musiał tak naprawdę tego robić.

¯\_♫_/¯

- Ja umieram! - zawołała Susan pokładając się na ziemi ze zrezygnowaniem. Nie miała siły po treningu który urządził im kapitan drużyny.

- Ja też - powiedział Adrian biorąc przykład z przyjaciółki i również położył się na ziemi, wpatrując się w zachmurzone niebo. - Jestem śpiący - mruknął chłopak, któremu kompletnie nie chciało się wstać, a dziewczyna miała dokładnie ten sam problem.

- Ja też, ale bym coś jeszcze zjadła - powiedziała dziewczyna, a chłopak westchnął.

- A czy jest taki dzień w którym ty byś nie chciała jeść? - zapytał Smith.

- Nie ma - odparła Susan, a chłopak westchnął ponownie. - Co ty tak wzdychasz dzisiaj?

- Muszę Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak - mruknął, a dziewczyna gwałtownie wstała, zdając sobie sprawę z tego, że czegoś nie wie. Nienawidziła tego uczucia i to bardzo, ale jednak chciała rozegrać tą sytuację jakoś tak, aby nie wyszło nie kulturalnie.

- Najlepiej prosto z mostu - rzekła, chcąc wiedzieć wszystko jak najszybciej to tylko było możliwe.

- To nie takie proste - odparł, a dziewczyna już powoli zaczęła się denerwować. Jak chodziło o takie sytuacje była jeszcze bardziej nerwowa niż na codzień.

- Proste, tylko musisz powiedzieć - powiedziała Taylor, starając się panować nad sobą. - Szybko, krótko i na temat najlepiej.

- Zadłużyłem się w Madison - powiedział chłopak, a dziewczyna spojrzała na niebo, czując, że jej włosy już powoli zaczynają zmieniać kolor na czerwony.

- W sensie, że masz u niej jakiś dług do spłaty, tak? - zapytała z nadzieją, że ma rację, a chłopak spojrzał na dziewczynę jak na wariatkę.

- Co? Nie. Zakochałem się w niej - powiedział, delikatnie się odsuwając, widząc, że się denerwuje. - Mam odejść?

- Proszę odejdź, jeśli nie chcesz, aby moja dłoń miała nieco inne niż normalnie spotkanie z twoją twarzą  - powiedziała, odczuwając naprawdę spore zdenerwowanie, a Adrian tak jak prosiła, odszedł. Siedziała i wpatrywała się w mocno zachmurzone niebo z którego jakimś cudem nie padało powoli dochodząc do pierwszego stanu, który był wyjątkowo spokojny. Nie rozumiała miłości. Gubiła się w niej i to, że nie potrafiła zrozumieć, że Adrian zakochał się w jej siostrze, zdenerwowało ją.

- Co tutaj robisz? - zapytał znajomy głos i po chwili obok krukonki rozsiadł się właściciel głosu.

- Usiłuje uspokoić moje zdenerwowanie na pewnego osobnika - powiedziała Taylor i wpatrywała się dalej w niebo.

- Mam nadzieję, że nie na mnie... - zaczął gryfon, a dziewczyna pokręciła głową.

- Ktoś inny mnie zdenerwował - powiedziała, a chłopak wstał i stanął przed nią wyciągając rękę. Wysoki, czarnowłosy chłopak, ubrany w luźne ubranie z szarymi oczami i szczerym uśmiechem.

- Chodź - powiedział do niej, a dziewczyna podała chłopakowi rękę i ten pomógł jej wstać. - Zobaczymy jak bardzo uwielbiana przez chłopaków panna Taylor gra - powiedział Syriusz sięgając po obie miotły i podał dziewczynie jej własną.

- Naprawdę? Aż tak chcesz przegrać Syriuszu? - zapytała i szybko wzbiła się w powietrze, a zaraz za nią i Syriusz.

- Zobaczymy kto tu przegra - powiedział Black. Ścigali, ganiali siebie nawzajem, rzucali kamieniami przez obręcze i liczyli, które ma więcej. Dwa razy wygrała Susan i zamiast cieszyć się wygraną, jeszcze pokrzyczała na Syriusza, że słabo grał, ale w następnej rundzie Syriusz się odgryzł i on wygrał.

- No i co? - zapytał Syriusz, gdy wygrał i on jedną konkurencję.

- Głupi zawsze ma szczęście - powiedziała Susan, ale chłopak tego tak nie zostawił.

- Ale to ty więcej razy wygrałaś - powiedział, na co Susan się dumnie wyprostowała.

- Bo ja mam talent - odpowiedziała i wylądowała już na ziemię, a zaraz za nią i Syriusz.

- Raczej to pierwsze. Głupi zawsze ma szczęście - powiedział Syriusz na co Susan uderzyła go lekko w tył głowy.

- No wiesz co?! Tak piękną głowę ranisz?! Jak możesz?! - zapytał teatralnie łapiąc się za głowę.

- Zaraz zranie jeszcze raz! - zawołała i zaczęła biec za czarnowłosym który szybko uciekał, a gdy wbiegł do zamku idealnie lunął deszcz na biedną krukonkę, która jeszcze szybciej zaczęła biec w stronę zamku, a dokładniej w stronę Syriusza, który wręcz płakał ze śmiechu.

- IDIOTO! - zawołała i spojrzała na Syriusza, który zaczął się śmiać jeszcze głośniej i położył się na podłodze. - Dureń - mruknęła wpatrując się w Blacka, gdy do głowy przyszedł jej przepiękny plan. - Przytul się! - zawołała i szybko położyła się na Syriuszu, który zaraz był również cały mokry.

- Cholera jasna! - zawołał Black, który już się nie śmiał w przeciwieństwie do Susan, która ciągle się śmiała

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro