Rozdział 8
Susan spanikowana spojrzała w stronę biblioteki.
- Co mnie podkusiło...? - zapytała siebie Susan i spojrzała w stronę drzwi.
- Mój urok osobisty - odpowiedział Syriusz, a dziewczyna gwałtownie podskoczyła i zaczęła wpatrywać się w chłopaka.
- Ostatnia rzecz na którą bym poszła w twoim przypadku - powiedziała dziewczyna, zakładając ręce na piersi na co Syriusz uśmiechnął się do siebie i pokręcił głową.
- To w takim razie co Cię podkusiło? - zapytał Black. Dziewczyna chciała odpowiedzieć, lecz odpowiedzi na to pytanie nie znała. Może świadomość tego, że nie jest aż taki głupi? Dało się z nim normalnie rozmawiać, jak mu nie odwalało? Nie wiedziała.
- Nie wiem - przyznała i skierowała się w głąb biblioteki, a za nią Syriusz. - Musimy omówić zasady - dodała. Usiadła przy swoim ulubionym stoliku.
- Zasady? Kochana, problem taki, że ja się zasad nie trzymam - powiedział Syriusz, co było właściwie prawdą. - Ale czasami da się zrobić kilka wyjątków - powiedział Black, bo wściekły wzrok brunetki, sprawił, że miał ochotę z tamtąd uciec. Wyglądała w tamtej chwili jakby zaraz miała go otruć, albo i gorzej, ale pomimo strachu przed dziewczyną, uparcie siedział. Wypominałby sobie ucieczkę do końca życia nie tylko on sam, ale i James, który już o wszystkim wiedział.
- Super - powiedziała Susan, której humor automatycznie się poprawił. - Jak dla mnie możemy się zaprzyjaźnić, ale nie chodź wszędzie za mną i mnie nie podrywaj - powiedziała stanowczo na co Syriusz spojrzał na nią zaskoczony. Nigdy nie spodziewał się, że takie coś może komuś przeszkadzać.
- Dlaczego? - zapytał nie próbując ukryć swojego zaskoczenia.
- Nie sądzisz, że to może kogoś wkurzać? Ciągle podrywasz kogoś bez celu, nie wiem po co, ale nie widzę w tym żadnego sensu, a ja nie będę kolejną z listy. Naprawdę nie myślisz, że to denerwujące? Jeśli nie, to pomyśl - powiedziała Taylor, a Syriusz pokiwał głową. Raczej nie myślał o tym, że to może kogoś denerwować, a teraz jeszcze miał wrażenie, że mógł kogoś naprawdę mocno urazić.
- Pomyśle - mruknął Syriusz, a na twarz krukonki wpłynął uśmiech wyrażający duże zadowolenie.
- No to teraz możemy się dogadać paniczu Black. Susan Taylor - powiedziała wyciągnąć w jego stronę rękę i przedstawiając się jak należy.
- Syriusz Black - przedstawił się z uśmiechem mimo to, że już nie musiał tak naprawdę tego robić.
¯\_♫_/¯
- Ja umieram! - zawołała Susan pokładając się na ziemi ze zrezygnowaniem. Nie miała siły po treningu który urządził im kapitan drużyny.
- Ja też - powiedział Adrian biorąc przykład z przyjaciółki i również położył się na ziemi, wpatrując się w zachmurzone niebo. - Jestem śpiący - mruknął chłopak, któremu kompletnie nie chciało się wstać, a dziewczyna miała dokładnie ten sam problem.
- Ja też, ale bym coś jeszcze zjadła - powiedziała dziewczyna, a chłopak westchnął.
- A czy jest taki dzień w którym ty byś nie chciała jeść? - zapytał Smith.
- Nie ma - odparła Susan, a chłopak westchnął ponownie. - Co ty tak wzdychasz dzisiaj?
- Muszę Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak - mruknął, a dziewczyna gwałtownie wstała, zdając sobie sprawę z tego, że czegoś nie wie. Nienawidziła tego uczucia i to bardzo, ale jednak chciała rozegrać tą sytuację jakoś tak, aby nie wyszło nie kulturalnie.
- Najlepiej prosto z mostu - rzekła, chcąc wiedzieć wszystko jak najszybciej to tylko było możliwe.
- To nie takie proste - odparł, a dziewczyna już powoli zaczęła się denerwować. Jak chodziło o takie sytuacje była jeszcze bardziej nerwowa niż na codzień.
- Proste, tylko musisz powiedzieć - powiedziała Taylor, starając się panować nad sobą. - Szybko, krótko i na temat najlepiej.
- Zadłużyłem się w Madison - powiedział chłopak, a dziewczyna spojrzała na niebo, czując, że jej włosy już powoli zaczynają zmieniać kolor na czerwony.
- W sensie, że masz u niej jakiś dług do spłaty, tak? - zapytała z nadzieją, że ma rację, a chłopak spojrzał na dziewczynę jak na wariatkę.
- Co? Nie. Zakochałem się w niej - powiedział, delikatnie się odsuwając, widząc, że się denerwuje. - Mam odejść?
- Proszę odejdź, jeśli nie chcesz, aby moja dłoń miała nieco inne niż normalnie spotkanie z twoją twarzą - powiedziała, odczuwając naprawdę spore zdenerwowanie, a Adrian tak jak prosiła, odszedł. Siedziała i wpatrywała się w mocno zachmurzone niebo z którego jakimś cudem nie padało powoli dochodząc do pierwszego stanu, który był wyjątkowo spokojny. Nie rozumiała miłości. Gubiła się w niej i to, że nie potrafiła zrozumieć, że Adrian zakochał się w jej siostrze, zdenerwowało ją.
- Co tutaj robisz? - zapytał znajomy głos i po chwili obok krukonki rozsiadł się właściciel głosu.
- Usiłuje uspokoić moje zdenerwowanie na pewnego osobnika - powiedziała Taylor i wpatrywała się dalej w niebo.
- Mam nadzieję, że nie na mnie... - zaczął gryfon, a dziewczyna pokręciła głową.
- Ktoś inny mnie zdenerwował - powiedziała, a chłopak wstał i stanął przed nią wyciągając rękę. Wysoki, czarnowłosy chłopak, ubrany w luźne ubranie z szarymi oczami i szczerym uśmiechem.
- Chodź - powiedział do niej, a dziewczyna podała chłopakowi rękę i ten pomógł jej wstać. - Zobaczymy jak bardzo uwielbiana przez chłopaków panna Taylor gra - powiedział Syriusz sięgając po obie miotły i podał dziewczynie jej własną.
- Naprawdę? Aż tak chcesz przegrać Syriuszu? - zapytała i szybko wzbiła się w powietrze, a zaraz za nią i Syriusz.
- Zobaczymy kto tu przegra - powiedział Black. Ścigali, ganiali siebie nawzajem, rzucali kamieniami przez obręcze i liczyli, które ma więcej. Dwa razy wygrała Susan i zamiast cieszyć się wygraną, jeszcze pokrzyczała na Syriusza, że słabo grał, ale w następnej rundzie Syriusz się odgryzł i on wygrał.
- No i co? - zapytał Syriusz, gdy wygrał i on jedną konkurencję.
- Głupi zawsze ma szczęście - powiedziała Susan, ale chłopak tego tak nie zostawił.
- Ale to ty więcej razy wygrałaś - powiedział, na co Susan się dumnie wyprostowała.
- Bo ja mam talent - odpowiedziała i wylądowała już na ziemię, a zaraz za nią i Syriusz.
- Raczej to pierwsze. Głupi zawsze ma szczęście - powiedział Syriusz na co Susan uderzyła go lekko w tył głowy.
- No wiesz co?! Tak piękną głowę ranisz?! Jak możesz?! - zapytał teatralnie łapiąc się za głowę.
- Zaraz zranie jeszcze raz! - zawołała i zaczęła biec za czarnowłosym który szybko uciekał, a gdy wbiegł do zamku idealnie lunął deszcz na biedną krukonkę, która jeszcze szybciej zaczęła biec w stronę zamku, a dokładniej w stronę Syriusza, który wręcz płakał ze śmiechu.
- IDIOTO! - zawołała i spojrzała na Syriusza, który zaczął się śmiać jeszcze głośniej i położył się na podłodze. - Dureń - mruknęła wpatrując się w Blacka, gdy do głowy przyszedł jej przepiękny plan. - Przytul się! - zawołała i szybko położyła się na Syriuszu, który zaraz był również cały mokry.
- Cholera jasna! - zawołał Black, który już się nie śmiał w przeciwieństwie do Susan, która ciągle się śmiała
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro