Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

- Ach jedzenie! Czyż nie brzmi pięknie? - rzekła Susan spoglądając na Ruby która zdawała się zastanawiać.

- O ile to są lody to brzmi - powiedziała w końcu ślizgonka, na co Susan zdawała się oburzona.

- No wiesz co?! Tylko lody, a co z resztą?! - zawołała oburzona krukonka na co Martin westchnęła wiedząc że teraz będzie musiała dużo argumentować.

- Flaków sama nie zjesz, a to też jedzenie - powiedziała ślizgonka przez co Susan stanęła w miejscu, a zaraz potem i Ruby.

- Kto normalny je flaki?!

- Twój brat.

- On nie jest normalny, wręcz przeciwnie - powiedziała Susan na co Ruby przewróciła oczami.

- Mój tata uwielbia.

- Żal mi go. Czyżby nie zajadał prawdziwych rozkoszy?

- Susan ogarnij się - każdy lubi co mu się żywnie podoba. Ktoś może lubić lody truskawkowe z czekoladową chłodną polewą... - zaczęła rozmarzając się dziewczyna. - Lub flaki, a nawet słyszałam że niektóre rodziny jedzą skrzaty domowe ale nie wiem czy to...

- CO?! - wrzasnęła Susan, a jej włosy przybrały ciemny czerwony kolor jak i oczy strasząc tym samym podchodzącego do nich Jake'a który doskoczył do Ruby delikatnie ją przytulając aby nie wyszło że jest jego tarczą. - JAK MOŻNA JEŚĆ SKRZATY DOMOWE?! - wrzasnęła Taylor mocno zdenerwowana.

- Słyszałem że niektórzy czarodzieje wywieszają ich ciała przy drzwiach - dodał z zawachaniem Jake dalej nie wychodząc zza Ruby.

- Boidupa - powiedziała ślizgonka cicho do chłopaka na co Gray tylko spojrzał na nią zirytowany po czym się uśmiechnął, lecz ten uśmiech szybko znikł.

- JAK TAK MOŻNA?! - wrzasnęła trzy razy głośniej niż wcześniej przez co każdy przechodzący spojrzał na nich jak na walniętych.

- Co wy robicie? - zapytała rudowłosa puchonka podchodząc wraz z czwórką osób, których w tym momencie żadne z osób tam zgromadzonych nie chciało widzieć. Szkolni żartobnisie przy wścieklej Susan nie brzmieli za dobrze z pewnością.

- Oddychamy póki co, a to już coś - odparł gryfon który zastanawiał się czy na ten moment powiedzenie czegokolwiek więcej nie rozwścieczy krukonki jeszcze bardziej.

- JAK MOŻNA WIESZAĆ SKRZATY DOMOWE DLA POSTRACHU?! CZY GŁOWĘ CZY NOGĘ CZY KURDE TYŁEK NO ALE JAK TAK MOŻNA?! - wrzasnęła Susan na co zapadła cisza, lecz Taylor i tak zauważyła że Black zachowuje się inaczej. - Czybyś nie miał dziś humoru Syriuszu? - zapytała tak miło że było to aż dziwne, a Black na chwilę oniemał nie do końca wiedząc co ma powiedzieć. - Żartuję. Nie obchodzi mnie to. No ale jak można wieszać głowy skrzatów? Nie dość że Ci służą, pomagają, kochają... - powiedziała krukonka z naciskiem na ostatnie słowo. Jak można zabić, albo powieść jego część po śmierci kogoś kto go kocha? Nie rozumiała tego i zrozumieć nie chciała.

- W tą miłość skrzata trochę powątpiewam - powiedział Syriusz trochę nie przekonany do słów Susan, sam mając nie do końca miłego skrzata w domu.

- A ja nie. Cokolwiek by Ci się zdawało skrzaty przywiązują się do każdej osoby które są dla niego miłe - powiedziała Susan zdeterminowana.

- No nie wiem Alison - odpowiedział Black ponownie na co większość zgromadzenia spojrzała na niego jak na wariata. - O co wam chodzi? Czemu się tak na mnie gapicie? - zapytał Syriusz na co Jake wybuchł nieopanowanym śmiechem przez co Ruby do której w dalszym ciągu się przytulał podskoczyła, a Daniel, Oliver oraz Adrian którzy przed chwilą przyszli spojrzeli na nich wszystkich z rozbawieniem. - O co wam chodzi? - zapytał zdezorientowany kompletnie Black nie rozumiejąc co ich tak bawi.

- Ona ma na imię Susan - powiedziała Madison stając obok siostry po czym obejmując ramieniem spojrzała na Syriusza.

- To dlaczego przedstawiłaś mi się jako Alison? - zapytał gryfon patrząc na krukonkę niezrozumiałym wzrokiem.

- Nie tylko Ty lubisz żarty, ale oczywiście Mads ma nie wyparzony jęzor i musiała się wygadać - odparła Sus z uśmiechem, po czym spojrzała na siostrę już ze srogą miną lecz ta zdawała się nie przejęta i pogilgotała brunetkę przez co ta zaczęła się śmiać, zamieniając się z Jake'm który z małą pomocą Ruby się uspokoił.

- Lubię osoby z poczuciem humoru - powiedział Syriusz patrząc na młodszą Taylor lecz ta zdawała się nie przejęta.

- Jeśli czarny humor to się dogadamy - oświadczyła dziewczyna zaczynając kierować się w stronę wielkiej sali do której nie mieli co prawda daleko. - Do którego stołu idziemy dzisiaj? - zapytała wiedząc że raz siadają przy jednym ze stołów, a raz przy innym i tak w kółko ze względu na różnorodność domów jej przyjaciół.

- Gryfonów jest najwięcej - powiedział Adrian słusznie tym samym skierowali się wszyscy w stronę stołu domu lwa.

- Jestem głodna i śpiąca - powiedziała Susan siadając oraz kładąc głowę na dłoń, a jej łokieć oparła o stół aby było jej wygodniej.

- Możesz się o mnie oprzeć. Nie pogardzę tak pięknej damie - powiedział Syriusz który wepchał się pomiędzy Susan, a Jake'a początkowo chcąc usiąść z drugiej strony krukonki lecz tam siadła ślizgonka i spojrzała na niego tak groźnie gdy się chciał wepchać, że doszedł do wniosku że to może grozić uszczerbkiem na zdrowiu.

- Jedyne co to mogę Ci na razie walnąć, bo mnie denerwujesz mój drogi - burknęła Taylor nawet na niego nie patrząc.

- Czemu?

- Bo ciągle za mną łazisz, chcesz abym się z tobą umówiła mimo że mówię Ci że nie chcę, wpychasz się pomiędzy mnie a Jake'a aby być bliżej mnie, śledzisz mnie, drzesz japę gdy mnie widzisz. W skrócie uważam że masz coś nie halo z głową, a Twoje zachowanie prowadzi do relacji jaką teraz ma Lily z Jamesem - oświadczyła dziewczyna uchyliwszy powieki aby zobaczyć minę Black'a, a ten tylko otwierał i zamykał usta nie wiedząc co powiedzieć.

- Ej! - zawołał Potter widocznie oburzony na porównanie jej oraz rudowłosej. - Zobaczysz Lily będzie jeszcze moja!

- A czy ja mówię że nie będzie? - zapytała Taylor nie mając zamiaru się kłócić. - Mówię tylko że na razie twoja relacja z Lily nie jest najlepsza bo ma Cię dość.

- Czyli sugerujesz że Lilcia jeszcze będzie moja? - zapytał Potter, a Susan już chciała odpowiedzieć lecz postanowił zrobić to ktoś inny.

- Chciałbyś Potter - powiedziała Lily stanowczo siadając obok Ruby z którą załapała bardzo dobry kontakt, ba można by je nazwać przyjaciółkami, a to dzięki - co może zabrzmieć dziwnie - Severusowi Snape'owi z którym obie się kiedyś przyjaźniły, przez co też rozmawiały. Severus co prawda przyjaźnił się kiedyś z jeszcze jedną dziewczyną lecz z nią dziewczyny nie załapały żadnej relacji gdyż tylko je widziała kierujące się w ich stronę odchodziła ze słowami na ustach „To szlama i zdrajca, nie mam zamiaru z nimi rozmawiać, a ty rób co tam chcesz“ lecz najgorsze było to że zawsze to słyszały, a Snape starał się ją wytłumaczyć tym że tak została wychowana na co zazwyczaj Ruby odpowiadała „Severusie, Syriusz jest jej bratem, a jakoś traktuje innych normalnie“ przez co często wybuchały kłótnie.

Później młoda Black przestała interesować ich obecność zaczynając ich traktować wręcz normalnie ale i tak kończyła co miała do powiedzenia po czym odchodziła bez zbędnych wyzwisk.

Dziewczyny były zdziwione dlaczego nagle przestała je wyzywać, a gdy się do niej zwracały odpowiadała im normalnie co było tak specyficzne oraz dziwne zaczęło im się zdawać że dziewczynie coś się poprzewracało w głowie, lecz pod koniec piątego roku zaraz po egzaminach, Snape był dręczony przez Huncwotów i trzy dziewczyny chciały mu pomóc więc zwyzywał je zacząwszy na Lily, a kończąc na Hydrze która była tak wściekła że gdy tylko ktokolwiek do niej podchodził wyzywała go aby odszedł i dał jej święty spokój, a jedynie młodszego brata - Regulusa nie wyzywała, ani nie komentowała.

Najgorsze było że to nie minęło i aż do tej pory ktokolwiek prócz jej brata chciał z nią porozmawiać został zwyzywany nie licząc nauczycieli do których dziewczyna utrzymywała szacunek mimo niechęci.

Ruby podzieliła się z tym wszystkim z Susan mając nadzieję że ona będzie miała jakieś podejrzenia co do tego lecz ta tylko pokręciła głową, mówiąc że nie wie i nie zna praktycznie wcale Black, po czym poszły coś zjeść tak jak teraz.

- Jedzenie! - zawołała Susan zlewając wszystko inne i sięgając po kawałek udka z kurczaka, co zaraz po niej zrobił i Jake.

- Jak ja kocham udka! - zawołał Jake wgryzając się z przyjemnością w jedzenie, a Susan pokiwała głową już trafiąc co miała w buzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro