Tomografia - czyli zdrowa, czy nie?
Końcówka sierpnia.
Przyjechaliśmy na tomografię (TK). Wcześniej trochę się stresowałam, bo podczas TK zawsze wstrzykiwano mi kontrast przez Cześka. Teraz już go nie mam, potrzebny jest wenflon, a ostatnim razem wkłuli mi go za 7 razem (z szukaniem żyły igłą podskórnie).
Ale nie może być aż tak źle. Przecież bez tego badania nie będę wiedziała czy jestem zdrowa.
Wchodzimy.
-Proszę wypić zawartość tej butelki - powiedziała pielęgniarka przynosząc pół litrową butelkę, pełną gorzkiego kontrastu.
Musiałam pić małymi łyczkami, żeby nie zwymiotować.
Kiedy wypiłam, przyszła pani, która miała wkłuć mi wenflon. Poprosiła mnie do sali zabiegowej.
Pierwsze wkłucie - nie udało się, same zrosty.
Drugie wkłucie - pusta żyła.
Trzecie wkłucie - pani niechcący wkłuła w kość (albo między kości), a mi poleciały łzy z bólu.
Czwarte wkłucie - udało się wkłuć w nadgarstek! Wreszcie! I już za czwartym razem!
Cieszyłam się, że już po wszystkim.
Teraz tylko TK.
Położyłam się na leżance i zostałam przyłączona do urządzenia podającego, dożylnie, kontrast. Panie poszły do pomieszczenia obok. Ja natomiast przechodziłam badanie. Podczas podawania kontrastu, żyła chyba pękła, bo poczułam przeszywający ból w prawej ręce.
Już po piętnastu minutach byłam na korytarzu. Potem wyjęli mi wenflon i mogłam iść do domu.
Niedługo wyniki...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro