Szia, Bátor Tábor!
Cześć! Co u Was?
U mnie wakacje pełną parą. 15 lipca wyjechałam na obóz, Bátor Tábor, dla młodzieży po onkologii. Obóz znajdował się na Węgrzech, w Hatvan. Byłam tam tylko przez pięć dni, ale każdy był pełen wrażeń. Poznałam wiele wspaniałych ludzi i uczyłam się węgierskiego z wolontariuszami z Węgier.
Na obozie nauczyłam się wielu rzeczy. Jazdy konnej, łowienia ryb, strzelania z łuku, życia bez telefonu :p, (musieliśmy oddać telefony, jedzenie i leki w pierwszysm dniu obozu)
ale przede wszystkim nauczyłam się pokonywać swoje bariery, odważyłam się np. huśtać na ogromnej huśtawce 10 metrów nad ziemią. Chociaż były jeszcze większe sukcesy wśród obozowiczów. Dziewczyny z lękiem wysokości pokonywały strach i nie dość, że pokonywały przeszkody na wysokości 6 metrów nad ziemią, to jeszcze były właśnie na tamtej huśtawce, gdzie nawet osoby, które nie miały tego lęku, czuły strach.
Tam całkowicie zapomniałam o chorobie, co po takim czasie jest naprawdę trudne.
Dopiero po roku/dwóch latach po raku, przychodzi taki czas kiedy nic nie jest pewne. Zaczynamy myśleć o przyszłości. Po nowotworach musimy wybrać sobie pracę bez większego wysiłku fizycznego i stresu.
Z drugiej strony każdy boi się zakładać, że czeka nas 'idealna' przyszłość, z pracą, która jest 'zdrowa', bez tego całego szpitalnego zamieszania, z rodziną, która nie traktuje cię jak jajko, bo każdego tak samo zaskoczył rak.
Ta choroba to pułapka. Psuje życie w czasie i po leczeniu. Kiedy myślimy, że naprawdę jest dobrze, że wszystko już idzie po naszej myśli, on uderza w nasz najsłabszy punkt.
Dlatego powstają takie fundacje jak Bátor Tábor. Dają nam pewność, że cokolwiek napotkamy na swojej drodze, było na niej postawione, bo mamy siłę by się z tym zmierzyć.
Czy chodzi o normalne życie, czy walkę z rakiem i tak musimy się z tym zmierzyć, bo kto jak nie my?
Na obozie mówiliśmy po polsku, angielsku i czasami po wegiersku. Pamiętam jak Bea, wolontariuszka z parku linowego, powiedziała po angielsku, że jestem silna. Trochę nad tym myślałam, bo zanim w ogóle weszłam na ściankę wspinaczkową spadłam cztery razy, zdarłam sobie skórę na palcach i strasznie się zmęczyłam i gdzie tu siła? Ja nie miałam siły, nawet, żeby złapać się tamtych sztucznych kamieni.
Siła tkwi w każdym z nas, nie tylko fizyczna. Tą siłą może być wytrwałość, ambicja. To po prostu jedna z naszych cech. Dobrych cech. Dzięki, której możemy więcej.
Na zdjęciach u góry ja i naprawdę silne dziewczyny. ❤
To tyle ode mnie :)
A jak Wam mijają wakacje? Nauczyliście się czegoś nowego? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro