Misiowa sprawiedliwość - czyli Wiki ratuje sytuację.
Cały oddział był zapełniony. Nataszka była już w domu, a na jej miejscu leżała Zuzia. Na sali leżała też Kinga.
Na onkologii było niemałe zamieszanie. Okazało się, że rodzice pewnej dziewczynki z onkologii pracują w sklepie z zabawkami, w której zaczęli robić misie z broviakami. Podobno miały je dostać dzieci, które były nowe na oddziale (my ich nie dostałyśmy). Jednak Zuzia zauważyła, że na sali obok jest dziewczyna o rok starsza ode mnie. Nie byłoby w tym nic dziwnego (starsi od niej też dostali zabawkę) gdyby nie to, że ona leczyła się tu dość długo. Zuzu patrzyła na ślicznego misia należącego do dziewczyny na sali obok przez szybę.
Według mnie, to nie było sprawiedliwe. 15-letnia dziewczyna dostała zabawkę, a 3-letnia Zuzia mogła tylko na to patrzeć. Była smutna, bo bardzo chciała mieć misia. Gdybym go miała, chętnie ustąpiłabym Zuzu. Wkurzyło mnie to. Przecież to niesprawiedliwe. Zapytałam ją, czy chce misia (chociaż odpowiedź malowała się w jej smutnych oczkach). Mama mówiła, że nie mam iść, ale Zuzia zdecydowanie zasłużyła na zabawkę.
Powiedziałam, że idę do łazienki i rzeczywiście byłam tam chwilę, żeby umyć ręce (nienawidzę kłamać). Po wyjściu z łazienki, poszłam do przełożonej pielęgniarek, która znalazła oddziałową.
Właśnie z nią rozmawiałam na temat "Misiowej afery" i okazało się, że tylko ja i Zuzu nie dostałyśmy misiów. Dlaczego zrobili to Zuzi?
Na drugi dzień kiedy byłam po radioterapii zobaczyłam misia na łóżku dziewczynki. Może to trochę dziwne, ale byłam z siebie dumna. Zuzu wreszcie jest szczęśliwa, ale zobaczyłam też misia na swoim łóżku.
Taka sytuacja. 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro