Ja kocham Wiktorię, Lenkę i Zuzię - czyli miłość na onkologii.
Kolejne dni mijają...
Zuzia ma podawaną chemię, a ja jeżdżę na radioterapię. Kinga już poszła do domu, a na jej miejsce przyszedł Artur. Artura poznałam na początku leczenia. To sympatyczny, kochany 3-latek. Okazało się, że Arti zna też Zuzu. Oboje chorują na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Zuzia i Artur od razu zaczęli rozmawiać. Usiedli na jednym łóżku i grali na tabletach. Zwykle jeździli na wózeczkach inwalidzkich. Tym razem Zuzu miała podłączoną chemię.
Artur był przy nas, trochę, wstydliwy, więc nie mówił tego co myślał. Jednak jego mama nam o tym opowiedziała.
Artur w domu mówił: "Kocham Wiktorię (mnie ^^), Lenkę, Zuzię i Karolinkę" (jego siostrzyczkę). Przywiózł też strój Spider-Mana do szpitala (można? - można.), który oczywiście założył.
Mamy Zuzu i Artura rozmawiały na temat tego co mówił Arti i zapytały go, czy kocha Zuzię.
Artur odpowiedział, że tak.
Wszystkie mamy się roześmiały. Ja natomiast myślałam, że to urocze.
Potem Zuzu i Arti zostali "parą". Co również było przeurocze!!!
Onkologia - niby tak straszne miejsce. Dla niektórych jednak może być wyjątkowym miejscem
(w tym dla mnie).
Na zdjęciu ja, Zuzu i Arti ☺
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro