Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43


Obudził mnie silny ból głowy i w nadgarstkach. Nim w pełni otworzyłam oczy minęło sporo czasu. Po chwili usłyszałam złowieszczy śmiech

- Gaara... - wyszeptałam...

- No proszę... długo byłaś nieprzytomna, ale mój głos zawsze poznasz, co? Schlebia mi to – przeszedł obok i kucnął przy mnie

- Jesteś trochę poobijana skarbie... ledwo zmieniasz faceta i już źle kończysz... przy mnie nie spotkałoby cię nic takiego –zadrwił

- Przy tobie spotykały mnie gorsze rzeczy – powiedziałam ledwo łapiąc powietrze. W głowie strasznie mnie ćmiło. Nie rozumiałam jak mogło do tego dojść... Przecież Akatsuki budziło postrach... mówili, że Gaara to płotka... jakim cudem on jest górą... Z rozmyślań wybił mnie dotyk na wewnętrznej stronie dłoni. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem oparta o czyjeś plecy a moje ręce są związane z innymi. Odwróciłam głowę czując przy tym szalony ból

- Kakashi! – krzyknęłam ze łzami. Nie mogłam go zobaczyć, ale czułam że coś jest nie tak

- Potraktowałem go kilka razy paralizatorem – Gaara zaśmiał mi się w twarz – minie trochę czasu nim się obudzi... nim go zabije trochę się nim pobawię – wstał i otrzepał się

- TY sukinkocie, zapłacisz za to!!!! – wrzasnęłam zrozpaczona...

- Nie Sora... to ty zapłacisz za to co zrobiłaś... a teraz spytam grzecznie... gdzie moje pieniądze?

- Wal się!

- Nie rozumiemy się chyba – powiedział i uderzył mnie w twarz, a ja ponownie zobaczyłam mroczki

- Radzę ci powiedzieć nim oszpecę cię do takiego stopnia, że nikt cię nie zechce

- Śmiało... „odetnij sobie rękę na złość innym" to motto którego się przy tobie nauczyłam – drwiąco popatrzyłam na niego. Dokładnie w tym momencie chciał mnie znów uderzyć, ale głos Kankuro mu w tym przeszkodził

- Gaara...

- Czego!!!? – znów zaślepiła go furia

- Orochimaru ma dla ciebie jakieś informacje. Mówi, że to pilne

- Niech go... akurat teraz... pilnuj ich. Zaraz wracam. Zajęliście się resztą intruzów?

- Tak. Trzech kage dalej walczy z Akatsuki ale już poza terenem włości

- Rozumiem... w takim razie zrobię potem porządek z ich przywódcą... - powiedział i wyszedł. Zaczęłam analizować co powiedział Kankuro... najwidoczniej nie zorientowali się, że w budynku jest jeszcze Rin z Obito i Sasori. Wszystko dzięki dobrej znajomości tenerenu i systemu alarmowego oraz kamer... Dalej mieliśmy szansę...

- Sora jak się czujesz!? – Kankuro przyłożył mi mokrą ściereczkę do skroni

- Zostaw mnie gnido... zabiłeś Itachiego!!!- Warknęłam

- Gdybym nie ja do niego strzelił, Temari skrzywdziłaby go o wiele bardziej – powiedział smutno

- Pieprzenie! Gdzie jest jego ciało i gdzie jest Kisame!!? – wyrywałam się bezsilnie

- Uspokój się...

- Nie będziesz mi rozkazywać! Zabiję cię tchórzu!!! A ja myślałam, że jesteś porządnym człowiekiem... - łzy spływały mi po policzkach

- Bo jest porządny – głos Kakashiego momentalnie mnie wyciszył

- Kakashi, obudziłeś się?

- Nie byłem nieprzytomny... wybacz, że nie zareagowałem jak ten skurwiel cię uderzył, ale musiałem czekać

- Czekać? Na co?

- Na moje super wejście rybeńko – to Kisame wszedł we własnej osobie

- Kisame?? Gdzie Itachi... czemu zostawiłeś jego ciało... - zawołałam

- Ciało? No co ty Sora, przecież on żyje... Dzięki temu tutaj... strzelił w najbardziej krwawiące miejsce, a nie witalne.

Popatrzyłam na Kankuro z niezgromieniem, a w międzyczasie Kisame podał Kakashiemu nóż do rozcięcia więzów

- Nie rozumiem... co to ma znaczyć

- Nie dostaliśmy po mordzie bo jesteśmy słabi...sami się podłożyliśmy – wyjaśnił Kisame

- Ale dlaczego!? – zapytałam

- Z dwóch powodów. Jeden to by kupić Rin i Obito więcej czasu, a dwa musiałem sprawdzić, kto z mojego otoczenia był wrogiem. Od pewnego czasu wiedziałem, że w firmie mam kreta... teraz wiem, że to Orochimaru i jego świta – Kakashi wyjaśnił mi wszystko, a ja dopiero teraz zobaczyłam, że cały jest we krwi... swojej własnej

- Kakashi... Ty... - podeszłam dotykając jego rozcięć

- Spokojnie Sora to nic takiego... niewielka cena za to co mu teraz zrobię – znów stał się zimny i oschły

- Kisame Itachi jest w bezpiecznym miejscu?

- Tak Kankuro mi pomógł...

- Więc jesteś z nami? – zapytałam zszokowana

- Tak jakby... Nie zamierzam więcej pomagać Gaarze – powiedział wkładając ręce do kieszeni

- Kisame... telefon – polecił Kakashi a po chwili dostał to czego żądał. Wkręcił numer i chwilę z kimś rozmawiał

- Madara i reszta są już na miejscu. Złapali kage. Rin i Obito też zdobyli to czego potrzebowaliśmy. Jedynie Sasori został na pozycji póki się stąd nie wydostaniemy

- Całe szczęście... - powiedział Kisame

- A teraz powiedz gdzie jest Shikamaru Nara – Kakashi zwrócił się do Kankuro

- To za chwilę... Gaara wraca

- Kankuro, gdzie jest ku- zaczął Gaara widząc naszą nieobecność lecz nie dokończył, bo spotkał go mocny cios

- Po raz ostatni tknąłeś Sorę – Kakashi okładał pięściami Gaarę, który nie miał siły nawet się bronić

- Bierz Narę i spadamy stąd! – Krzyknął do Kankuro okładając dalej czerwonowłosego

Patrzyłam jak głowa Gaary coraz bardziej zdobi się krwią, gdy nad moją głową padł strzał

- Temari! – Warknął Gaara wykorzystując zamieszanie i oswobadzając się z silnych dłoni Kakashiego

- Łap! – zawołała rzucając mu broń, którą natychmiast wykorzystał. Wszystko działo się tak szybko, jednak Kakashi już się nie powstrzymywał. Ranił Gaarę kilkakrotnie, że ten ledwo stał na nogach

- Puść mnie Kisame trzeba mu pomóc!!! – warknęłam do rekina, który ochraniał mnie samym sobą

- Jeszcze mi życie miłe! Miałem pilnować ciebie, jeśli zlekceważę rozkaz Kakashiego zostanie ze mnie gorsza miazga niż z twojego byłego! - powiedział, a ja zaczynałam wszystko rozumieć. Kakashi chciał zrobić istną czystkę z rodziną Kazekage... Pozwolił mi iść, ale dalej w pełni wszystko kontrolował... każdy z Akatsuki miał podwójną rolę, a ja znałam tylko połowę ich planu... początkowe niepowodzenie było wabikiem, by durny Gaara opuścił gardę...

Gdy to analizowałam, byłam świadkiem nietypowej sceny... Gaarze skończyła się amunicja, co wykorzystał szarowłosy oddając strzał prosto między oczy tak jak obiecał wcześniej... Widząc co go czeka Gaara złapał Temari za nadgarstek i zasłonił się nią niczym żywą tarczą. Nie miała szans przeżyć... cała jej twarz zalała krew...

- Teeemmmmaariii!!!!! – krzyk rozpaczy z gardła Nary wyrwał mnie z transu. Akurat w tym momencie Kankuro musiał go przyprowadzić...

- Ktoś taki jak ty nie powinien stąpać nawet po ziemi... Poświęciłeś własną siostrę! – warknął Kakashi rzucając się z nożem na Gaarę

- Masz rację... była dla mnie tylko pionkiem... was czeka to samo – wypowiadając te słowa wyjął z kieszeni granat i zębami odbezpieczył zawleczkę by następnie rzucić go w naszym kierunku. Źrenice zwęziły mi się do maksimum

- Uciekajcie!!! – usłyszałam, ale nie wiem czyj głos to był. Wybuch spowodował, że w uszach słyszałam tylko szum, a lecący kawałek czegoś ciężkiego i dym pozbawił mnie po raz kolejny przytomności

...................................

-Co z nią!? – zatroskany głos mojej przyjaciółki dotarł do mnie z podwójną głośnością

- Chyba właśnie się budzi – powiedziała Yumi z uśmiechem

- Gdzie Kakashi? – to pierwsze pytanie które wydobyło się z moich ust

- Odpoczywaj... - Deki chciała zmienić temat

- Odpowiedz! – ponagliłam

- Ma masę spraw do załatwienia i zatuszowania. Nie może póki co pokazywać się publicznie więc przez pewien czas nie zobaczycie się

- Rozumiem... najważniejsze, że żyje...a co z resztą!?

- Itachi ma się dużo lepiej, a Kisame z Narą jeszcze są na OIOMIE. Reszta cała i zdrowa...

- Kisame? – zapytałam patrząc, że mam zabandażowane prawie całe ciało

- Nic nie pamiętasz prawda? – Takumi, którego wcześniej nie widziałam podszedł do nas...

- Co powinnam pamiętać?

- Zawalił się na was budynek... Kisame ochronił cię własnym ciałem, bo byliście w zasadzie w samym centrum wybuchu. Kakashi natomiast gołymi rękoma odkopał was... całe szczęście. Nim przyjechałaby pomoc mogłoby być za późno – powiedział, a ja po raz kolejny miałam wyrzuty, że naraziłam przyjaciół na śmierć... gdybym w przeszłości ich posłuchała i nie zadawała się z Gaarą mój i ich los wyglądałby zupełnie inaczej...

Gwiazdeczki moje czy wam się podobało? :D nie byłam w stanie uśmiercić Itachiego, ale podobał mi się wasz „bunt" xD

A ci co chcieli mnie zabić... natychmiast się wytłumaczcie! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro