Rozdział 39 Gdy burza staje się huraganem
Moi przyjaciele zapewne byli na egzaminie, który rozpoczął się gdy tylko weszłam do gabinetu Tsunade, ale sądziłam że Kakashi poczeka na mnie. Wszystko we mnie aż dygotało. Nie mogłam uwierzyć, że przeze mnie Kakashi skończy w więzieniu jako nauczyciel molestujący swoje uczennice. Nie dość, że było to okropne miejsce, to osoby z takim oskarżeniem były terroryzowane przez innych więźniów na każdym kroku.
Pobiegłam pod gabinet mojego byłego promotora. Miał godzinę by zabrać swoje rzeczy więc na pewno musiał tam jeszcze być. Jakie było moje zdziwienie, gdy drzwi były zamknięte. Przez chwile myślałam, że zamknął je od środka, ale nie widząc żadnych cieni w szparze pomiędzy drzwiami, a podłogą doszłam do wniosku, że najzwyczajniej go tam nie ma. Żałowałam, że jestem na tyle głupia by nie naładować telefonu. Gdybym zadzwoniła wiedziałabym od razu gdzie jest.
Na parkingu nie było już jego samochodu... łzy popłynęły z moich niebieskich oczu. Nie wiedziałam czy z powodu całej sytuacji czy może dlatego, że przez chwile pomyślałam, że w gabinecie Tsunade nie grał, a mówił szczerą prawdę. Jeśli byłoby przecież inaczej to zaczekałby... dałby jakiś znak...
Nie miałam sił by czekać, aż Deki i reszta skończą pisać test. Nie czekałam nawet na autobus, tylko pędem ruszyłam w kierunku wielkiego apartamentowca. Musiałam się upewnić co faktycznie było rzeczywistością, a zwykłym złudzeniem...
...................................
Szybko otworzyłam drzwi od jego mieszkania. Już od dawna miałam klucze, bo często na niego czekałam, gdy miał spotkania i wystąpienia na wydziale. Gdy tylko przekroczyłam próg korytarza poczułam jak ściska mnie w gardle... Nie było go w żadnym pomieszczeniu...
Usiadłam na kanapie i ukrywając twarz w dłoniach zaczęłam wylewać swoje wszystkie emocje w postaci łez.
W pewnej chwili poczułam dotyk na policzku. Podniosłam wzrok, a przede mną stał on... przystojny, bez maski i o niezwykle zmartwionych oczach
-Kakashi!!! – rzuciłam się mu na szyję płacząc dalej, a on mnie objął i gładząc po plecach wyciszał
- Wybacz mi Sora... to wszystko moja wina...
- Jesteś! Gdzie byłeś? Czemu nie czekałeś!?? Przez to ja .... Ja... - nie mogłam dokończyć zdania wypłakując mu się w koszule
- Chyba nie myślałaś, że mówię poważnie... - był zaskoczony, że mogło mi to nawet wpaść do głowy
- Przez chwilę przeszło mi to przez myśl... byłeś bardzo przekonujący
- Głuptasie... jesteś najlepszym co mi się przytrafiło i nie zamierzam żałować tego co się stało... Nie chciałem jednak byś miała większe kłopoty.
- To jest wręcz niemożliwe, że istnieje ktoś taki jak ty... jesteś ideałem – powiedziałam lekko się wyciszając
- Nie jestem... - chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Stała w nich spora grupa dobrze mi znanych osób
- Mówiłam, że tu ją znajdziemy! – Deki tryumfowała jakby wygrała zakład
- Nie wiedziałem, że nasz profesorek się tak świetnie urządził – Takumi zaczął rozglądać się po mieszkaniu
- Nie kojarzę bym zapraszał więcej gości – Kakashi uśmiechnął się na widok Itachiego i Sasuke
- To nie czas na żarty Kakashi. Mamy poważny problem – Itachi był niewzruszony niczym głaz
- No nie gadaj, że chcesz się mieszać w zwykłe molestowanie... masz zupełnie inną specjalizację – Kakashi zbagatelizował problem, a Sasuke sprecyzował dokładniej co jego brat miał na myśli
- Nie chodzi o sprawę waszego romansu. Mamy obecnie poważniejszy problem na głowie. Shikamaru Nara został porwany
Nie wierzyłam własnym uszom! To niemożliwe...
- Aale... - nim zdążyłam zadać pytanie odezwała się Deki
- Zaraz po egzaminie gdy wyszliśmy przed wydział podjechało czarne auto i wciągnęło Narę do środka. Zdążyłam tylko dostrzec blond kudły i jego przerażenie...
- Temari... Gaara... - powiedziałam, a całe towarzystwo spojrzało na mnie, łącznie z Kakashim
- Wiesz czemu mogli chcieć porwać twojego byłego? – zapytał przeszywając mnie wzrokiem... Wiedziałam, że to jest moment gdzie moja przeszłość wreszcie wyjdzie na jaw...
- Myślę, że chodzi o mnie... Wiedzą, że był dla mnie kimś ważnym...
- To oczywiste, ale czego chcieli dokładnie – pytał dalej
- Pieniędzy...
- Od studentki? – zaśmiał się drwiąco Kakashi – no to Kazekage ma naprawdę niezłe problemy finansowe
Zamrugałam raptownie. Nie zdziwiło go imię Gaary, bo dobrze je znał! Łącznie z jego nazwiskiem i problemami!!!
- Skąd ty.. – znów mi przerwano.
- Musimy jechać do firmy... Reszta już na ciebie czeka – Itachi zwrócił się do białowłosego
- Wiem. Będę gotowy za 10 min – powiedział i wyszedł do sypialni
- Moment, moment bo czegoś nie rozumiem. Chcecie ratować sami Narę, ale zapominacie, że nie tylko my widzieliśmy jego porwanie tylko jeszcze paru studentów. A co jak się do tego wszystkiego wmiesza polica!? – Takumi wtrącił swoje spostrzeżenia
- Policję to my trzymamy w garści...- Madara wszedł do korytarza razem z Deidarą i Kisame – Gotowy by wreszcie wrócić, gdzie twoje miejsce? – powiedział do Kakasiego, który kręcił się po mieszkaniu pakując coś do teczki
- Widzę, że nie mam innego wyjścia. Staruszek się ucieszy... - skwitował
- Wyjaśni mi ktoś co tu jest grane!? – krzyknęłam nie wytrzymując napięcia
Wszyscy popatrzyli na mnie, a Madara uśmiechnął się zadziornie
- Cóż skarbie... twój chłopak to niezła szycha... mówię oczywiście o obecnym. Gaara to zwykła imitacja gangstera – powiedział radośnie
Zerknęłam na Kakashiego, który dalej czegoś szukał
- Chciałem ci tego oszczędzić, ale pozwól że wyjaśnię ci to po krótce nim ruszymy – Itachi usiadł na krześle i patrząc mi w oczy zaczął swoją odpowiedź
- Kakashi nie jest zwykłym biznesmenem... A najbardziej wpływowym człowiekiem w kraju. W każdej ważnej korporacji ma swoich ludzi i nimi steruje. Akatsuki czyli My należymy do jego najbliższych współpracowników. Niestety naszą największą konkurencją jest rodzina Kazekage, na której czele stoi obecnie Gaara.
Pobladłam... ja po prostu nie uwolniłam się od poprzedniego życia, tylko zmieniłam jego otoczenie!!
- Jednym słowem dalej jesteś dziewczyną gangstera – Deki widząc moje „załamanie" ujęła moją dłoń
- Można powiedzieć mała, że przeszłaś do lepszej drużyny – Kisame zaśmiał się podsumowywując
- Od jak dawna wiedziałeś co mnie łączyło z Gaarą? – spytałam Kakashiego, który teraz obserwował moją reakcję na opowiedziany fragment historii
- Nie od samego początku... Uświadomił mnie Itachi, gdy zauważył, że się do ciebie podwalam
- Więc czemu nic nie powiedziałeś!!? – byłam w istnej furii! Wszyscy wszystko wiedzieli z wyjątkiem mnie... i Takumiego który przybrał zagubiony wyraz twarzy. Nawet Deki była mniej zaskoczona tym wszystkim!
- Sora, myślę że nie jest to rozmowa na teraz. Gaara czeka na ciebie, więc dla twojego bezpieczeństwa musimy go zlikwidować. Inaczej twoja przeszłość będzie dalej Cię gonić, a mi będzie coraz bardziej bruździł w interesach – Patrzyłam na tego samego człowieka, ale jego obycie się zmieniło. Zawsze był pewny siebie, ale to co teraz sobą reprezentował emanowało czystym przywództwem.
- Na pewno całe Akatsuki już jest na miejscu? – powiedział do Itachiego
- Owszem. Rin i Obito też się stawili – odparł, a ja wybałuszyłam oczy składając kolejne części układanki. Oni wszyscy byli w mafii! W mafii, której przywódcą był mój promotor, nauczyciel i kochanek... Aż rozbolała mnie głowa...
- Świetnie. W takim razie Sora zostanie tutaj, Deki jedziesz z Takumim do domu Itachiego, a Sasuke zajmie się przekazaniem dokumentów do głównodowodzącego policji, by się nie wtrącali – Kakashi rozporządził nami i wręczył Sasuke teczkę, do której pakował wcześniej jakieś papiery
- Dlaczego Ja mam jechać z Deki do Yumi!? Dajcie mi coś sensownego! Ja też się przydam na super akcji! – Takumi biadolił nawet w takim momencie
- Nadajesz się tylko do pilnowania kobiet – Sasuke zadrwił pod nosem
- Ja jestem za by z nami jechał – Wreszcie głos zabrał Deidara - Mogę go wykorzystać jako żywą bombę
Takumi na dźwięk tego zdania, aż wstrzymał powietrze
- Takumi... Moja żona jest w ciąży i nie może się denerwować. Twoja w tym głowa, by Dekashi nie zdradziła nic z naszej akcji, a poza tym będę się lepiej czuł, że zostały pod twoją opieką. Sasuke dołączy do ciebie gdy tylko skontaktuje się z naszym ojcem - Itachi był konkretny jak zwykle w sprawach biznesowych
- To wasz ojciec też w tym siedzi!? Mafia każdego szczebla – Takumi był tak samo zaskoczony jak ja – nie rozumiem jednego. Czemu Sora ma zostać tutaj?
- Informatorzy Gaary nie domyślili się, kto jest nowym partnerem Sory więc zagrał najsłabszą kartą: Narą. Jeśli się nie zjawi, będzie jej szukał. Tutaj na pewno jej nie znajdzie, a do czasu jak dotrze pod adres Itachiego, będzie już tam patrol radiowozów zapewniający wam ochronę do momentu, aż nie zrobimy z nim porządku.
Czułam się jak w środku akcji rodem z filmu! Wzięłam się w garść i przetworzyłam wszystko i cały plan
- Musicie zabrać mnie ze sobą – powiedziałam do Kakashiego, a reszta towarzystwa popatrzyła na mnie jak na wariatkę, która chyba nie słuchała co przed chwilą się tu mówiło
- Mowy nie ma – Kakashi, aż zacisnął pięści
- Jeśli Gaara trzyma Narę to jestem wręcz niezbędna, byście mogli dostać się do jego biurowca. Znam wszystkie kody i alarmy
- Od tego jest Rin. Potrafi otworzyć każdy zamek i wyłączyć każde zabezpieczenie – powiedział zimno, a ja poczułam ukłucie zazdrości.
- Nie lekceważ mnie Kakashi. Żyłam z Gaarą wiele lat i znam ten budynek jak własną kieszeń, a w rozgryzieniu planów Rin ci nie pomoże – mój ton był ostry jak żyletki
- Ile w niej iskry... wreszcie znalazłeś kobietę, która cię ujarzmi – Madara popatrzył na mnie z szacunkiem z czego wewnętrznie się cieszyłam
- Ona może dać nam przewagę Kakashi... - Itachi wstawił się za mną, a mój ukochany popatrzył wnikliwie na mnie i powiedział
- Niech będzie. Ale masz trzymać się mnie i nie robić żadnych głupot! Jeśli każę ci się wycofać z kimś z naszych robisz to bez szemrania, obiecaj mi to Sora...
Wiedziałam, że martwi się o moje bezpieczeństwo, dlatego powiedziałam:
- Obiecuję...
- Możemy już jechać?? Chce mieć możliwość wysadzenia czegoś przed wylotem - Deidara wyszedł pierwszy nie mogąc się doczekać konfrontacji z Gaarą i jego ludźmi. Idąc za nimi wiedziałam, że to nie koniec tajemnic, które uświadomią mi, że moje życie nie było i nie będzie nigdy normalne...
Gwiazdeczki kochane, zrobiłam lekki maraton xD
Z tego ff wyszła chyba historia kryminalna xD Ręka w górę, kto się domyślał takiego obrotu spraw!?
Liczę na wasze opinie w komentarzach, bo bardzo emocjonalnie podeszłam do tego rozdziału nadając nowych charakter wielu postaciom. Liczę, że was chociaż troszkę zaskoczyłam i zadowoliłam.
Co do następnego rozdziału – nie wiem kiedy będzie. W planach muszę napisać jeszcze one shota i zrobić pracę dla mojego promotora... postaram się wszystko tak pogodzić, by rozdział pojawił się niedziela/ poniedziałek. W między czasie zapraszam na shoty ^^
Kocham i caaallluujjeeeee!!!
Wasza / Twoja
Juri xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro