Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33 Kłopoty chodzą dziesiątkami

Dziękowałam Bogu, że już wracamy do domu. Przez ostatnie 2 dni Iruka sensei nie spuszczał ze mnie wzroku na którego widok przybierałam postać buraka... Takumi natomiast nieprzerwanie się uśmiechał do Kakashiego, a przechodząc obok Nary wybuchał śmiechem...

Miałam ochotę go za to ukatrupić... Dojeżdżając do domu byłam wykończona. Łażenie po wyżynach nadwyrężyło moją kondycję, a w dodatku byłam emocjonalną galaretą... Nara też miał parszywy nastrój... nie odzywał się do mnie w drodze powrotnej, a odburkiwał krótkie komunikaty w stylu „Tak", „Nie"...

Nie przejmowałam się już tym...wiedziałam, że muszę z nim zerwać i zrobię to nazajutrz po uczelni... wysiadając z autokaru pożegnałam się ze wszystkimi i wchodząc do domu od razu położyłam się spać, nawet się nie myjąc...

...........................................................

Siedząc na wykładzie z zarządzania kapitałem z profesorem Danzou błądziłam myślami... Układałam przemowę wstępną do rozmowy z Narą... Niestety nie skomponowałam nic sensownego... Takumi dawał mi porady jak zerwać, ale były nieadekwatne do mojej sytuacji.

Mój przyjaciel był flirciarzem i mógł się pochwalić sporą listą „byłych" związków. W jego przypadku teksty w stylu:

Beze mnie będziesz szczęśliwsza"

„Nie jestem dla ciebie zbyt dobry, zasługujesz na kogoś innego" czy

„ Nie mogę być z kobietą, która przypomina moją matkę"

Były skuteczne, nie zawsze druzgocząc serca młodych naiwniaczek...

- No, ale dlaczego nie chcesz użyć tej wymówki? – pytał nie rozumiejąc mnie zupełnie – przecież jest zgodna z prawdą

- Chciałabym w miarę cywilizowanie i pokojowo zakończyć ten związek, a tekst że był kiepski w łóżku nie do końca do tego pasuje – wyjaśniłam, żałując że Deki nie może mi doradzić, chociaż w tym wypadku miałaby podobne zdanie jak Takumi.

Niestety nasza księżniczka odpuściła sobie tego dnia uczelnie, bo musiała najpierw zrobić pranie, posprzątać i zadbać o siebie po powrocie. Skończyło się tym, że poszła spać o 5 nad ranem...

- Deki, Takumi przestańcie gadać... Danzou na was patrzy... - Miyuki siedząca za mną szturchnęła mnie nieznacznie. Byłam jej wdzięczna, bo ostry wzrok prowadzącego był przerażający... wolałam nie podpadać całemu personelowi uniwersyteckiemu...

- Dziękuję – wyszeptałam odwracając się delikatnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło i puściła mi oczko. Suigestu naprawdę trafił w dziesiątkę. Jego dziewczyna była najmilszą jaką znałam... przebijała swoim ujmującym usposobieniem nawet Ten Ten.

W pewnej chwili poczułam jak mój telefon zawibrował. Mimowolnie się uśmiechnęłam widząc, że to sms od Kakashiego.

Kolacja wieczorem? „

Szybko odpisałam:

Nie mogę się doczekać

„Mam nadzieję, że już będziesz po rozmowie?"

Westchnęłam... przez ostatnie dni wyjazdu wywierał na mnie ogromną presję bym zerwała z Narą... z drugiej strony nie dziwiłam się...ja też byłam już tym zmęczona

-Tak...

- „W takim razie będę czekał. Kocham"

- Czyżby nasz profesorek wywołał taki uśmiech na twojej twarzyczce? – zaśmiał się Takumi

- Cicho idioto... jeszcze ktoś usłyszy... - skarciłam go jednocześnie chcąc już móc spotkać się z mężczyzną , który wywoływał u mnie motylki w brzuchu...

..........................................................

Wchodząc do mieszkania byłam cała zestresowana. Nary jeszcze nie było więc na szybko ogarnęłam jego porozrzucane rzeczy i usiadłam na kanapie czekając aż się zjawi... Tkwiłam tak w bezruchu przez dwie godziny... wszedł do mieszkania, a widząc moją minę od razu wyczuł, że coś wisi w powietrzu.

- Musimy porozmawiać – powiedziałam niemal szeptem

- Brzmisz tak poważnie jakby ktoś umarł... - popatrzył na mnie uważnie, a widząc że nie reaguje usiadł naprzeciwko mnie

- Słucham – powiedział ziewając

- Nara...Ja... - zaczęłam, a jego pytający wzrok nie ułatwiał mi tego

- Śmiało... co się stało? Znów nabałaganiłem, tak? Nie możesz wreszcie wyluzować? – powiedział zblazowany, a mi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestało być go żal.

- To koniec – powiedziałam

- Koniec? – zrobił minę jakby nie rozumiał co do niego mówię

- Tak...koniec...koniec nas i naszego związku

- Jak to? O czym ty mówisz?

- Nie udawaj Shika... dobrze wiesz, że ostatnio się nam nie układa...

- To przejściowe... chciałem i chcę to naprawić

- Ale ja nie chcę... Jest już za późno... - odparłam

- Nigdy nie jest! Czemu tak mówisz!?

- Nie oszukujmy się... od dłuższego czasu nie jest dobrze pomiędzy nami... ciągle się od siebie oddalamy...

- Sora nie rezygnuj z nas... zmienię się! Obiecuję! Będę sprzątał, pomagał ci, znajdę dobrą pracę i ..... i zacznę cię zadowalać w łóżku... - nie wiem czemu, ale na ten argument zachciało mi się śmiać...

- Shika nie o to chodzi... - musiałam przypomnieć sobie jakieś traumatyczne przeżycia by nie wybuchnąć mu śmiechem w twarz...

- Możesz szczerze i z czystym sumieniem powiedzieć, że mnie kochasz? – zapytałam

Odpowiedziało mi głuche, długie milczenie....

- Widzisz sam... przyzwyczailiśmy się do siebie i tyle...

- Jak dawno podjęłaś tę decyzję?

- Już jakiś czas temu... jednak gdy się wprowadziłeś stwierdziłam, że nie będę cię tym dobijać...

- Masz kogoś?

- Shika to nie ma znaczenia...

- Czyli masz... - odparł smutno – rozumiem, że mam się wyprowadzić? – miałam wrażenie, że to było dla niego większym ciosem niż fakt, że nasz związek się skończył

- Nie widzę innej opcji – odparłam...

- Rozumiem... jeszcze dzisiaj przeniosę się do Chojiego...

- Przykro mi Shika... - odezwałam się po chwili... Było mi ciężko mimo że nic już do niego nie czułam...

- Mi też... bardzo lubiłem to mieszkanie... - podniósł się i lekceważąco poszedł do sypialni by spakować swoje rzeczy...

Zamurowało mnie... nie zależało mu na naszym związku...Jedynie czego żałował, to że traci wygodne lokum... Przetarłam twarz dłonią, a w głowie pojawiła się jedna myśl:

„Dlaczego zawsze trafiam na dupków...?"

.............................................................

Postanowiłam wyjść z domu i przejść się po parku.... W domu atmosfera była tak gęsta, że mona było ciąć ją nożem. Shikamaru zdążył już zamieścić informację o naszym rozstaniu na fb więc posypała się lawina telefonów i pytań... Nie chciałam słuchać, jak Nara rozmawia przez telefon i wyżala się naszym wspólnym znajomym... kiedyś zrobiłabym mu awanturę za to teraz natomiast było mi wszystko jedno... osiągnęłam to co chciałam... byłam wolna... i moje mieszkanie też...

Emocjonalnie zareagowała jednak moja przyjaciółka, która widząc post na portalu od razu do mnie zadzwoniła i dała upust swojemu zdenerwowaniu

- Ukręcę mu jaja! A ja miałam skrupuły, że go zdradzasz... Idiotka ze mnie! Wybacz mi Soruś... Takumi z Sasuke już planują jak mu dopiec za to jak się zachował... nie martw się, grunt, że ten śmieciarz już nie będzie syfił ci mieszkania!

Bawiła mnie jej kalkulacja. Z drugiej strony zachowanie Nary połączyło, a na pewno „zbliżyło" dwóch największych wrogów : Sasuke i Takumiego.

Idąc alejką rozkoszowałam się nadchodzącą wiosną... dalej było zimno, ale śnieg już dawno stopniał. Cieszyło mnie to ogromnie, bo po gorącej Hiszpanii i Portugalii ciężko było się przyzwyczaić do noszenia grubych ubrań i kurtek...

W pewnym momencie musiałam jednak przystanąć...

Na mojej drodze stanął wysoki mężczyzna o brązowych włosach i poważnym wyrazem twarzy...

Westchnęłam...

- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – zapytał

- Twoje pojawienie się zwiastuje kłopoty – odparłam

- Czyli robię za zły omen?

- Tak jakby... często mnie też ostrzegałeś przed nieszczęściem... jak jest teraz...? przynosisz ostrzeżenie czy wyrok? – patrzyłam mu prosto w oczy

- Nic się nie zmieniłaś Sora... wciąż pewna siebie, odważna... a jednocześnie krucha...

- Mylisz się Kankuro... Zmieniłam się i to bardzo... przestałam się chociażby bać twojego brata – odparłam z uśmiechem...

- To niedobrze... nie lekceważ go Sora... Jest w poważnych tarapatach i sięgnie po wszystko i każdego, kto może go z nich wyciągnąć.

- Te 4 miliony wyratują go z opresji? – zadrwiłam

- Nie... Gaara narobił niewyobrażalnych długów... wrócił do hazardu i narkotyków. Jest nieprzewidywalny, a dobrze wiesz, że nieprzewidywalny Gaara jest bardzo niebezpieczny

- Wiem...ale ja mu nie jestem do niczego potrzebna... a pieniędzy mu nie oddam... chyba, że sam po nie przyszedłeś – popatrzyłam na niego badawczo

- W żadnym wypadku...sam ci je przecież dałem... Wybacz, że dłużej nie udało mi się zmylić jego tropu...znalazł cię w nieodpowiednim momencie – miał przepraszający ton. Gdyby nie on może nigdy nie zdecydowałabym się uciec od Gaary... mój niedoszły szwagier był częstą podporą dla mnie

- Przestań się obwiniać... pomogłeś mi jako jedyny i ja tego nie zapomnę... Wiesz co kombinuje?

- Niestety nie, ale Temari mu pomaga... nasza firma stoi na krawędzi bankructwa... tracimy wpływy w mieście, a ojciec ciężko zachorował... przekazał dowodzenie Gaarze i skończyło się to katastrofą...

- W takim razie będę mieć oczy szeroko otwarte... - odparłam

- Tylko tyle mogę dla ciebie zrobić – uśmiechnął się blado – i staraj się nie chodzić sama po ulicy...

- Zmieniłam zdanie – powiedziałam już gdy chciał odejść – jesteś moim aniołem stróżem... dziękuję Kankuro...

- Nic takiego nie zrobiłem – odparł

- Zrobiłeś... dzięki tobie żyje... - wyszeptałam, a wspomnienie przeszłości ścisnęło mi gardło

- Nie wspominajmy już tamtych dni... nie byłem wcale lepszy od mojego brata...

- Byłeś... i dalej jesteś – posłałam mu ciepły uśmiech który odwzajemnił. Po chwili widziałam już tylko oddalającą się jego sylwetkę... Czując, że wspomnienia wracają usiadłam na ławce przy jednej z alejek i pozwoliłam, by retrospekcja z mojego życia pokazała mi je jeszcze raz...

Hej hej hej xD

Wybaczcie skarby, że małe opóźnienie, ale miałam trochę spraw rodzinnych do załatwienia... Chciałam podziękować za 7 tyś wyświetleń!!! ( szok, szok i nie dowierzanie xD ) dodatkowo możecie przygotować się na delikatne zakończenie – ta chwila musi kiedyś nadejść... niestety... nie określę ilość rozdziałów, bo zmienia się to w zależności od mojej inwencji twórczej, ale nie będzie to moda na sukces xD

Na pocieszenie pamiętajcie o shotach, które wtedy pojawiać się będą częściej ^^ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro