Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Do końca dnia miałam parszywy nastrój... nawet paplanina Deki i Takumiego nie poprawiła mi humoru. Dodatkowo Suigestu cały czas biadolił, że tęskni za Miyuki co pogłębiało moją melancholie. Niestety jego dziewczyna była rok niżej i nie mogła jechać na terenówki razem z nami. Wykończeni całodziennym marszem, zwiedzaniem, referowaniem i wykopkami geologicznymi wracaliśmy na kwatery. Następny dzień mieliśmy mieć cały wolny więc Kiba z Naruto jako główni organizatorzy zabaw postanowili, że dzień spędzimy bawiąc się na plaży, a wieczorem urządzimy imprezę.

Nie miałam na to ochoty, ale błam zbyt zmęczona by się sprzeciwiać. Ignorując wszystko i wszystkich poszłam spać. Nawet Nara nie miał śmiałości mnie „zaczepiać" i usunął się w cień na tę jedną noc...

..............................

Gdy się wyspałam, a słońce zaczęło przyjemnie grzać stwierdziłam, że powinnam przestać przejmować się Kakashim i odpuścić. Postanowiłam, że przez ten jeden dzień wolnego będę świetnie się bawić. Wstałam jak zwykle przed Shiką i pobiegłam do pokoju Deki. Otworzył mi zaspany Sasuke

- Nie wierzę, że wstałaś przed nami... jest dopiero... - spojrzał na zegarek

- Już 8.30!! – zawołałam radośnie – Gdzie Deki??

- W dużym pokoju czegoś szuka – odparł ziewając i wpuszczając mnie do środka. Pobiegłam od razu we wskazane miejsce

- Dekuś!

- Nie wierzę!

- Że wstałam? – zaśmiałam się

- Nie... Że nie masz żądzy mordu na twarzy... - zironizowała

- Przeszło mi... wystarczyło się wyspać... i nie chce sama zniszczyć sobie wolnego dnia... Idziemy przecież na plażę!

- Wreszcie jesteś sobą... normalnie wczoraj to się ciebie bałam... - powiedziała po czym się rozpogodziła zupełnie – daj mi chwilę, przebiorę się w kostium.

Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie seksowną czarną koszulkę nocną...

- Ekhm... Minimami, że miałaś wczoraj romantyczny wieczór? – zapytałam znacząco lustrując jej strój

- Nie... tak się o ciebie martwiłam, że nawet nie miałam ochoty...

- Wybacz Dekuś... - powiedziałam uświadamiając sobie, że moimi nerwami sprawiam też przykrość moim przyjaciołom

- Przestań już mi tu skruszoną udawać i marsz się przebrać – zawołała radośnie. Już po chwili byłyśmy gotowe na plaże. Ustaliłyśmy z Sasuke, że idziemy zająć jakieś fajne miejsce, a on z resztą do nas dołączy. Nie musieliśmy długo czekać. Już po chwili plaża była pełna.

Naruto, Ten Ten, Takumi, Neji, Suigetsu, Kiba, Shika a także nasi prowadzący wszyscy prawie zeszli się w jednej chwili. Takumi z Ten Ten od razu do nas podeszli i rozłożyli ręczniki przy nas. Od czasu do czasu zerkałam w kierunku Kakashiego, który leżał na leżaku pod parasolem i czytał książkę...

W odróżnieniu od Iruki, który razem z Naruto świetnie się bawił w morzu, Nie zwracał na nas uwagi. Gdy z dziewczynami wygrzewałyśmy nasze piękne ciała na piasku przed oczami przemknęła mi Sakura...

- Sakura a gdzie się podziały twoje cycki!? – krzyknął przerażony Takumi. Wszyscy momentalnie spojrzeli w kierunku różowowłosej i widząc o co chodzi chłopakowi zaczęli się śmiać. Dziewczyna była totalnie płaska. Dodatkowo jeszcze bardziej było to widoczne, bo każda z nas miała czym oddychać. Nawet Ten Ten mogła pochwalić się pokaźnych rozmiarów biustem.

- Nienawidzę cię!! – Krzyknęła różowa szmata do mojego przyjaciela odwracając się i ze łzami w oczach poszła z powrotem w kierunku domków

- No już nie becz... nie wiedziałem, że trzymasz je na plecach! – krzyknął za nią oglądając jej niknącą sylwetkę. Plażę wypełnił nasz grupowy śmiech, który został przerwany uwagą promotora

- Panie Takumi, proszę nie dokuczać koleżankom

- Ona nie jest naszą koleżanką – powiedział, a ja dodałam zaczepnie :

- Zawsze może ją Pan Profesor pocieszyć...

Spojrzał na mnie zaskoczony, po czym uśmiechnął się pod nosem, jednak nic nie odpowiedział wracając do czytania książki.

- Dobra... pora posurfować – Takumi wstał i otrzepał się z piasku. Dokładnie w tym momencie do Ten Ten podbiegł Naruto i krzyknął:

- Ganiasz!!! – po czym radośnie uciekł. Nie zdziwiło by mnie to wcale, gdyby nie fakt, że nasza spokojna Ten Ten pobiegła za nim śmiejąc się radośnie. Obie z Deki popatrzyłyśmy na Takumiego, który tylko się uśmiechnął i powiedział:

- No i co się tak gapicie... Same mówiłyście, że nikt normalny nie będzie ze mną chodził. Jak widać Ten Ten idealnie do mnie pasuje – teraz leżałyśmy z Deki ze śmiechu ledwo łapiąc powietrze...

- Dobra to wy się tu śmiejcie, a ja idę wypożyczyć deski – powiedział

- Dla mnie też – powiedział Sasuke

- I dla mnie – Odezwał się Nara, a ja wybałuszyłam oczy

- Nie wiedziałam, że potrafisz surfować – powiedziałam

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz kochanie – uśmiechnął się i wstał

- Chodź Sasuke, Takumi przecież sam się nie zabierze z tym wszystkim...

Popatrzyłyśmy z Deki na naszych mężczyzn jak odchodzą w kierunku malej budki. Takumi widać już się zdążył zaprzyjaźnić z jej właścicielem bo śmiali się i przyjaźnie poklepywali.

Po chwili każdy z nich miał własną deskę...

- To chodźmy się zabawić – zawoła Takumi pierwszy prując do wody

- Shika zanim pójdziesz, nasmaruj mi plecy...- Poprosiłam uwodzicielsko, a Nara natychmiast podszedł. Podałam mu olejek, a Kakashi wstał ze swojego miejsca i poszedł w kierunku Iruki.

Wiedziałam, że szlag go trafił. Cieszyła mnie ta mała zemsta... Gdy chłopaki poszli, zauważyłam że Suigestu leż nad brzegiem i obserwuje melancholijnie małe żyjątka i kraby... nie zwracał nawet uwagi na dziewczynę, która podeszła do niego i chciała zagadać. Widać się jej spodobał

- A temu co? – spytała Ten Ten powróciwszy na swoje miejsce obok białowłosej

- Tęskni za swoją pieguską... Nie sądziłam, że może tak się zakochać – wyjaśniła Deki

- Miłość dopadnie każdego – odparła z bladym uśmiechem Ten Ten

- Dziewczyny chodźcie do nas! – Krzyknął Takumi. Stwierdziłyśmy, że to świetny pomysł zanurzyć się w lazurowej wodzie i popływać. Weszłyśmy do wody w której pluchtali się już wszyscy z autokaru... no oczywiście z wyjątkiem Sakury, która wróciła do swojego pokoju.

- Sora chodź do mnie – zawołał Shika, a ja pokonawszy fale podpłynęłam do niego.

- Stań na desce – polecił

- Shika, ale ja nie potrafię... nigdy nie surfowałam – powiedziałam

- We wszystkim musi być pierwszy raz – ucałował czule mój policzek... szok... kolejny z rzędu.

Nawet Takumi nie poznawał swojego kumpla... Nara nareszcie pokazywał, że mu zależy... szkoda, że tak późno... gdyby nie to, że Kakashi stał po łokcie w wodzie kila metrów dalej i na nas patrzył, odeszłabym... Chciałam jednak pokazać mu, że ze mną się nie pogrywa. Posłusznie wykonałam wskazówki Nary jak mam stanąć i jak utrzymać równowagę... zaraz potem stanął za mną i podpływając złapaliśmy falę. Już po chwili unosiliśmy się na jej „powierzchni". Byłam zachwycona i przerażona jednocześnie.

Śmiałam się i krzyczałam na przemian. W pewnym momencie straciłam kontrolę i wpadliśmy w sam środek wielkiej fali. Bawiłam się wyśmienicie!

Po kilku godzinach zabawy w morzu postanowiłam „wyschnąć" i odpocząć na rozgrzanym piasku. Przymknęłam powieki uświadamiając sobie, że dawno tak się nie czułam... zapach słonej wody, delikatna bryza... to było coś co kochałam... Kiedyś bardzo często przesiadywałam na plaży... z Gaarą.

Momentalnie w mojej głowie stanął jego obraz... w miejscu podobnym do tego spędzaliśmy naprawdę cudownie czas... gdy nie zamienił się jeszcze w nieczułego tyrana i gangstera, a najbardziej w jego życiu liczyłam się ja...Wspominając dawne życie zasnęłam...

.............................

- Sora nygusie! Wstawaj! Idziemy robić imprezę! – Głos Kiby obudził mnie całkowicie. Zachód słońca pięknie malował krajobraz, a plaża była już prawie pusta. Wszyscy poszli się ogarnąć przed planowanym ogniskiem. Deki stała nade mną z ręcznikiem

- No piękna trzeba się ogarnąć. Czuje normalnie, że piasek mam wszędzie...

- Trzeba było nie baraszkować z Sasuke za wydmami – zażartowałam, a moja przyjaciółka przybrała kolor buraka

- Bbyło nas słychać??? – spytała zawstydzona – mówiłam mu, że to zły pomysł... zachciało mu się przeżyć z plaży

- hahaha nie było tak źle. Ja po prostu was za dobrze znam i wiem, że jak znikacie na więcej niż 10 min to tylko w jednym celu

- Jesteś okropna! – rzuciła we mnie ręcznikiem śmiejąc się

- Bo za dużo przebywam z tobą! – oddałam jej i po chwili poszłyśmy w kierunku naszych kawter.

.....................................................

Po godzinie byłyśmy gotowe i bardzo głodne. Na szczęście był z nami Neji który zadbał o to by ognisko rozpalić wystarczająco wcześnie i zacząć piec kiełbaski.

Kiba stał i rozmawiał z Narą, który jak zwykle musiał kopcić, a ja sączyłam powoli trunek, który podała mi Ten Ten.

Czas upływał naprawdę szybko. Alkohol, muzyka i zapach smażonego jedzenia był idealnym zwieńczeniem dzisiejszego dnia. Nigdzie jednak nie było widać naszych prowadzących...

„Pewnie śpią w swoich pokojach" – pomyślałam, licząc na to, że Kakashi nie sprowadził sobie do towarzystwa żadnej Hiszpanki, które podczas naszych wycieczek, aż się do niego kleiły... Nasze Towarzystwo zrobiło się dosyć głośne, mniemam że po wypitych 4 skrzynkach piwa...

W pewnej chwili poczułam, że moje oczy pełne są piasku i dymu. Zaczęłam je trzeć

- Przestań bo pogorszysz sprawę – Deki zorientowała się co mi dolega

- Kurde, ale szczypie – powiedziałam

- W kosmetyczce, którą u ciebie zostawiłam w pokoju są krople do oczu. Idź zakropl je – poleciła

- Nosisz, ze sobą krople? – zdziwiłam się

- Jak i 500 innych niepotrzebnych rzeczy. Wiesz, że na każdą ewentualność wolę być przygotowana – odparła

- Też fakt. Dzięki, kochana jesteś – wstałam i poszłam do swojego pokoju. Wcześniej z Deki szykowałyśmy się u mnie więc wszędzie pełno było jej rzeczy. Bluzka, kosmetyczka, a nawet kanapka, którą zaczęła konsumować nie mogąc doczekać się grilla... Szybko odnalazłam to czego szukałam. Wkropliłam po 2 krople zbawiennego płynu. Gdy obraz wreszcie przestał się mi rozmazywać zorientowałam się że nie jestem sama.

To Nara wszedł za mną i zamknąwszy drzwi patrzył na mnie

- Co tu robisz? – zapytałam zaskoczona

- Stęskniłem się – odparł

- Przecież cały czas przy tobie siedziałam – nie rozumiałam jego toku rozumowania

- Stęskniłem się inaczej... - podszedł i objął mnie szczelnie w swoim uścisku

- Shika puść mnie...

- Mowy nie ma... Nawet nie masz pojęcia jak cię pragnę – miał nieprzytomny wzrok, który bardzo dobrze pamiętałam z wesela Itachiego i Yumi. On był pijany!

Na moje nieszczęście zamiast paść i zasnąć zebrało mu się na miłostki...

- Jesteś pijany... a ja nie mam ochoty – wyrywałam się unikając pocałunku. Niestety był ode mnie dużo silniejszy. Jego ramiona oplotły mnie jeszcze mocniej

- Lubię gdy grasz niedostępną skarbie

- Cholera Nara! Nie gram!! Puść bo zacznę krzyczeć! – byłam bliska paniki, gdy zaczął całować moją szyję i podwijać bluzkę

- To krzycz... kazałem chłopakom nam nie przeszkadzać – powiedział zadowolony z siebie.

Dopiero teraz zaczęłam się bać... znaczyło to bowiem, że nikt nie zareaguje, bo będą myśleli, że świetnie się bawimy... Żałowałam ogromnie, że pozwalałam sobie tego dnia na zbytnie poufałości z nim, które utwierdziły go w przekonaniu, że pomiędzy nami można wszystko naprawić. Gdyby nie moje zachowanie nie znalazłabym się w takiej patowej sytuacji

- Nara błagam puść mnie- wyrywałam się, ale on już nie zwracał na to uwagi... na nic...

Zamknęłam oczy przeklinając się za głupotę. Gdy łzy zaczęły spływać mi po policzkach poczułam jak ktoś mnie odpycha i oswobadza z uścisku Nary. Otwierając oczy, byłam zszokowana widokiem jaki zobaczyłam.

Shikamaru leżał na podłodze bez ruchu powalony jednym ciosem. Stracił przytomność. Nad nim stał nie kto inny jak mój promotor, który odwrócił się w moją stronę. Jego oczy mówiły wszystko...

Mogłam w nich dostrzec rozpacz, żal i gniew... a ja byłam powodem wszystkich tych uczuć... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro