Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Promotor


- Mowy nie ma! – powiedziałam dość głośno pomimo bólu gardła

- Do boju tygrysie – Deki zaśmiała się widząc jak podnoszę rękę w celu zagadnięcia prowadzącego

- Słucham Pani w warkoczu- Iruka sensei uśmiechnął się szczerze

- Ja jednak wolałabym zmienić promotora. Co w związku z tym mogę zrobić? – zapytałam śmiertelnie poważnie

- Obawiam się, że nie będzie takiej możliwości ponieważ nad podziałem pracowano miesiąc czasu. Wielu promotorów ma studentów nie tylko z waszego wydziału i muszą pogodzić to z planami nie tylko wszystkich grup, ale i kierunków na których wykładają. Jednak można się jeszcze udać do Dziekana. A do kogo dostała pani przydział? – zapytał patrząc w kartkę

- Do Profesora Hatake – odparłam smętnie, a kilka dziewczyn popatrzyło na mnie z zazdrością

- To powinna się Pani cieszyć. Nasz wydział ma ogromne szczęście, że zgodził się wykładać zagadnienia związane z architekturą. Dodatkowo jest Pani jedyną studentką turystyki, którą wziął pod swoje skrzydła. Reszta osób jest z innych kierunków. – popatrzył na mnie zdziwiony, że przyszło mi do głowy tak irracjonalne pytanie. Gdy nie odpowiedziałam już ani słowem, zaczął prowadzić wykład.

- Mniemam, że na przerwie idziemy do dziekanatu? – zapytała cicho Deki uśmiechając się pod nosem

- Jak ty mnie dobrze znasz – odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do robienia notatek

..................................................................

- Absolutnie to niemożliwe – powiedziała do mnie blondynka o ogromnym biuście. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona że tak atrakcyjna kobieta jest naszym Dziekanem. Bił od niej silny charakter, ale od razu poczułam do niej sympatię. Miły ton głosu i z uwagą jaką mnie słuchała bardzo dodały mi odwagi, by powiedzieć z czym przyszłam.

Jednak moje argumenty i prośby na nią nie wpłynęły nawet w najmniejszym stopniu.

- Nie mogę Pani nigdzie wcisnąć, gdyż połowa z promotorów ma już wystarczająco wypakowany plan. Nasz wydział nawiązał współpracę z wykładowcami innych wydziałów, chcąc podnieś rangę naszych kierunków... to jest tego cena. Mamy mniejsze pole do negocjacji planów. Bardzo mi przykro Sora. – popatrzyła zrezygnowana, gdyż ewidentnie chciała mi pomóc

- Eh... rozumiem... dziękuję, że poświęciła Pani Dziekan dla mnie swój czas – powiedziałam i wyszłam

- No i jak? – Deki dopadła mnie od razu po wyjściu na korytarz

- Do dupy... będę musiała męczyć się z nim przez najbliższe 2,5 roku...

- Nie przejmuj się tym już... zrobiłaś co mogłaś... zobaczysz czas szybko zleci... gdyby nie to, że wybrałaś zagadnienie z architekturą która mnie usypia, odstąpiłabym ci swojego promotora

- Jesteś kochana Deki – powiedziałam lekko wzruszona jej słowami

- Mówisz tak, bo nie znasz Orochimaru – zaśmiała się słodko i zadziornie – chodź na stołówkę. Mamy godzinę do następnych zajęć, a Sasuke dał mi już znać, że całą paczką czekają na nas.

.......................................................

- Sora zjedz coś, wyglądasz strasznie blado – Naruto próbował wcisnąć mi swojego kurczaka z ryżem

- To właśnie przez jedzenie tak wygląda – Deki uświadomiła radośnie blondyna siedząc na kolanach Sasuke i pałaszując jego zapiekankę...

- Dzięki Naruto, ale swoje danie możesz oddać kumplowi bo jego dziewczyna pożarła już znaczną część jego prowiantu - docięłam jej żartobliwie

- Do tej pory się zastanawiam gdzie ty to mieścisz – do białowłosej zwrócił się Takumi, który właśnie się dosiadł.

- Co w tym złego, że kocham jeść... Mam idealną przemianę materii - pochwaliła się, teatralnie prężąc swoje ciało

- Albo to dzięki mnie spalasz wszystkie kalorie – Sasuke ucałował pieszczotliwie jej drobne ramię. Dobrze wiedziałam, że takie zachowanie ma na celu zdenerwować naszego przyjaciela, który już chciał się odgryźć, ale uniemożliwiło mu to przyjście kolejnych osób

- Heeejjj wamm!!! – Choji machał do nas na przywitanie. Za nim szli długowłosy chłopak o szarych oczach i błękitno włosy o dosyć nietypowym rekinowatym uzębieniu, które zaobserwowałam gdy się uśmiechnął. Na samym końcu podążał Shikamaru

- Sora, chyba jeszcze nie poznałaś moich kumpli z kierunku– odezwał się Sasuke – to Neji i Suigetsu

- Hej Piękna – odezwał się Suigetsu chcąc przysiąść się obok

- Przykro mi stary, ale to miejsce jest już zajęte – Shikamaru przecisnął się przed chłopaka, zajmując miejsce po mojej prawej stronie.

- Kurczę, Nara! Nie rozumiem co takie bombowe laski w tobie widzą – Suigetsu udawał obrażonego

- Gada mniej od ciebie. To cały sukces – zażartował Neji

- Miło mi was poznać...ale właściwie nurtuje mnie jedno pytanie... Naruto jak to się stało, że nie poszedłeś na ten sam kierunek z Sasuke? – Zapytałam

- Bo był za tępy – zaśmiał się czarnowłosy

- Myślałem, że tylko takich do was przyjmują –odezwał się Takumi, a oczy Sasuke zawrzały. Nie odpowiedział jednak nic na tą zaczepkę, gdyż Deki popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem, prosząc by odpuścił.

- Architektura połączona z urbanistyką to nie dla mnie – odpowiedział w końcu Naruto – nie mam talentu do projektów... Dodatkowo zagapiłem się ze złożeniem papierów i było tylko wolne miejsce na turystyce

- Błagam nie rozmawiajmy w wolnym czasie o studiach... - Neji chciał zakończyć temat

- Jestem za – Deki wyrwała się pierwsza – potrzebujemy trochę rozrywki. Może zorganizujemy jakąś imprezę?

- Za dużo z tym zachodu – odezwał się Nara, kładąc rękę na oparciu krzesła za moimi plecami. Gdy to zrobił poczułam lekki dreszczyk wędrujący po całym ciele. Chyba to zauważył, bo uśmiechnął się zawadiacko i spojrzał na mnie.

- Oj nie bądź taki Nara, myślę że to super pomysł! – Naruto był w wniebowzięty – Możemy zrobić imprezę w naszym akademiku. Od czegoś jest ta wielka hala na samym dole

- Trzeba tylko ją zarezerwować – zauważył Suigetsu

- No to postanowione! Wyrobimy się do jutra? – Takumi zapalił się do pomysłu

- Jasne, że tak. Wyślę dzisiaj do wszystkich wiadomość – Choji zawtórował, wyjmując telefon

- Neji...zabierz ze sobą tę ładną kuzynkę... - Naruto błagalnym tonem zwrócił się do szarookiego

- Hinata raczej nie przepada za takimi spotkaniami, ale spytam jej – uśmiechnął się do blondyna

- W ogóle mogłyby przyjść jakieś fajne laski – Błękitno włosy rozmarzył się na jawie

- Dałem cynk Kibie... on już wszystko załatwi – Choji poinformował nas wszystkich

- Kibie? – zdziwiłam się

- Studiuje razem z nami, ale często nie ma go na wykładach. Dlatego go jeszcze nie poznałaś- Shikamaru wyjaśnił mi na poczekaniu – Sora... dobrze się czujesz? Jesteś rozpalona – powiedział zmartwiony przykładając mi rękę do czoła. Całemu zajściu przyglądała się bacznie moja przyjaciółka, uśmiechając pod nosem.

- Nie jest źle – powiedziałam chodź czułam się paskudnie. Za wszelką cenę chciałam być przy nim dzielna

- Zostawcie sobie te amory na jutro – Suigetsu wywrócił oczyma

- Niestety jutro nie dam rady być ani na imprezie ani na uczelni – powiedział Nara

- Jak to!? – Zapytali niemal wszyscy, łącznie ze mną

- Ojciec chce załatwić coś w sąsiednim mieście i musze mu pomóc.

- W takim razie przełóżmy imprezę! – Deki starała się by mój obiekt westchnień spotkał się z nami na zabawie

- Nie ma takiej potrzeby... to nie ostatnia impreza jaką zorganizujemy. A znając Kibię, zdążył już obwieścić całemu Uniwerkowi, gdzie się jutro spotykamy – Shikamaru przewidział cały scenariusz

- Eh... no trudno...ale w takim razie wkrótce robimy powtórkę! – zawyrokowała moja przyjaciółka

- Skarbie, muszę już iść – Sasuke zwrócił się do białowłosej, a ta natychmiast oswobodziła jego kolana

- My też w zasadzie powinnyśmy się zbierać – odezwała się

- Myślałem że już masz wolne na dziś – Nara zwrócił się do mnie

- Niestety... czeka mnie jeszcze seminarium zapoznawcze... - odparłam bliska płaczu

- widziałem listę... Nie łam się, Kakashi nie jest taki zły – Shika przytulił mnie i ucałował moje czoło

- Oby tak było – odpowiedziałam podekscytowana jego czułościami. Byliśmy dopiero po 1 randce, ale zdecydowanie czuliśmy, że jesteśmy blisko.

- Nie mogę na ciebie poczekać, ale zadzwonię wieczorem i wszystko mi opowiesz – powiedział odchodząc, a ja poczułam jak motylki w moim brzuchu chcą się wyrwać by lecieć za nim...

...........................................................

Dotarłam pod salę 315. Przed jej drzwiami stała już grupka studentów w tym kilka dziewczyn. Nie znałam nikogo z tych osób nawet z widzenia, co było oczywiste skoro byli to seminarzyści z innych kierunków. Stanęłam pod ścianą słuchając paplaniny trzech dziewczyn zachwycających się osobą samego promotora.

- Nie wierzyłam w swoje szczęście... on jest boski! – powiedziała jedna z nich

- I to jego spojrzenie... no aż mam ciarki!!! – odezwała się druga

Szczerze mówiąc męczyły mnie już te ohy i ahy więc oddaliłam się od dziwnego fanklubu i usiadłam na ławce przy drzwiach. Słabo robiło mi się od samego egzystowania z powodu choroby, a co dopiero od słuchania tych bredni. Żałowałam, że nie ma przy mnie Deki. Znając ją od razu byśmy wyśmiały te pustogłowe lalki.

- A ty nie w kółku zachwytów? – chłopak w ciemnych okularach i kurtce z wysokim kołnierzem zagadnął do mnie wskazując wcześniej obserwowane przeze mnie dziewczyny

- Nie podzielam raczej ich zainteresowań – odparłam

- Jedyna normalna... Jestem Shino – podał mi rękę

- Sora – uśmiechnęłam się z radością, że znalazłam kogoś z kim można normalnie porozmawiać

- Wiesz coś więcej na temat tego całego Hatake? – zapytałam po kilku minutach dyskusji

- Zdobył tytuł profesora w dość młodym wieku i wyróżnia się znaczną wiedzą na tle innych prowadzących. Jest bardzo wymagający i dosyć powściągliwy

- A czemu nosi maskę na pół twarzy? – dopytywałam

- Podobno to z powodu blizny. Ale nic więcej nie wiem.- chciał jeszcze coś dodać, ale na horyzoncie pojawił się już obiekt naszych rozmów

- Wejdźcie- powiedział otwierając gabinet, nawet nie patrząc na swoich seminarzystów

Usiedliśmy w okręgu, gdyż tak ułożone były ławki. Jako jedyna dziewczyna usiadłam najdalej od prowadzącego, co zwróciło uwagę damskiej części publiczności. Zaczęły szeptać między sobą, patrząc w moim kierunku.

Byłam odporna na takie zachowania jeśli chodziło o osoby na których mi nie zależy. Usiadłam z nogą na nogę i starałam się siłą umysłu niwelować skutki przeziębienia.

- Chciałbym ustalić parę rzeczy na wstępie – odezwał się nasz profesor – Przede wszystkim termin i godzina naszych seminariów. Z powodu dodatkowych zajęć jakie mi przydzielono proponuje Poniedziałki o 14:00 – wszyscy przyjęli to z entuzjazmem, jedynie ja wiedziałam że już w pierwszych minutach spotkania musze o siebie zawalczyć. Odezwałam się grzecznie aczkolwiek pewna siebie

- Niestety w moim przypadku koliduje to z zajęciami

Spojrzał na mnie badawczo i zapytał

- To Pani jest z turystyki?

Przytaknęłam twierdząco

- I właśnie dlatego chciałem by przydzielili Panią do kogoś innego, ale bez skutecznie... Plan waszego kierunku jest strasznie poplątany i czułem, że będą z tym jakieś problemy – westchnął zniesmaczony, a dziewczyny w ławkach zaczęły chichotać. Facet jawnie mówił, że mnie nie chce i wciśnięto mnie na siłę... Zawrzało we mnie

- Zgadza się, ja również próbowałam przenieść się od razu jak otrzymałam listę przydziału jednak i mi odmówiono. Skoro więc jesteśmy na siebie skazani to może warto znaleźć jakoś rozwiązanie tej beznadziejnej sytuacji...? – powiedziałam w ogóle nie myśląc jakie konsekwencje mogą mnie spotkać za tego typu zachowanie. Profesorek ewidentnie był zszokowany, ale szybko się opanował.

- Zgadzam się. Kwestię kolidujących zajęć zostawiam Pani i liczę, że się nie będzie Pani spóźniała na seminaria. Powtórzę termin: Poniedziałki godzina 14:00 obecność obowiązkowa jako podstawa do zaliczenia.

Nie wierzyłam własnym uszom... olał mnie i to, że dokładnie wtedy mam zajęcia w ogóle go nie interesowało.

- Przecież powiedziałam, że nie mogę – odezwałam się ponownie z naciskiem

- Pani chyba czegoś tu nie rozumie... To ja ustalam zasady, sposób pisania waszych prac, a także daty spotkań. Tylko Pani zgłosiła swój sprzeciw więc niejako można powiedzieć, że Panią przegłosowano. Proszę nie robić afery o taką rzecz i postarać się rozwiązać swój problem – powiedział niezwykle opanowany. Myślałam, że wyjdę z siebie

- Ponieważ jest to seminarium zapoznawcze, przygotowałem wam plan tematyczny na najbliższe pół roku. Zapoznajcie się z nim i w razie pytań wyślijcie maila, który podany jest na dole strony – rozdał nam wszystkim kartki – to koniec na dziś, do zobaczenia za tydzień w poniedziałek.

Wszyscy wstali kierując się do wyjścia, a mnie jakby wmurowało. Siedziałam nie wierząc, że najzwyczajniej w świecie mnie zignorowano. Ktoś, kto powinien czuwać nad moją „karierą" właśnie ją zdeptał. Gdy gabinet był już pusty, Profesor odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie uważnie.

- Skoro ma Pani ochotę tu jeszcze posiedzieć to proszę oddać klucz woźnej – położył plik kluczy na krześle przy drzwiach i zamknął je za sobą.

Siedziałam tak przez chwilę walcząc z napływającymi łzami bezradności do oczu. Po chwili jednak postanowiłam, że pokarzę jeszcze temu dupkowi, że mnie się tak nie traktuje.

Kolejna dawka wyjaśnienia terminów xD

Seminarium – spotkanie Promotora z seminarzystami czyli inaczej studentami będącymi pod jego „opieką"

Dziekan – najważniejsza osoba na wydziale, decydująca o jego funkcjonowaniu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro