Rozdział 28 W drogę czas!
Postanowiłam nie poruszać póki co tematu broni... Chciałam chociaż przez jeden dzień odciąć się od nietypowych problemów i zagadek przeszłości... Położyłam się ponownie wtulając w plecy mojego ukochanego. Jednak nie mieliśmy sposobności by nacieszyć się sobą o poranku. O godzinie 6 Kakashi już był na nogach
- Czemu tak wcześnie wstałeś? – zapytałam sennie
- Uczelnia wzywa nie tylko studentów – pogładził mnie po policzku
- Cholera, ja też powinnam wstać... - westchnęłam zrozpaczona
- W kuchni naszykowałem ci śniadanie. Masz prawo jazdy?
- Mam, czemu pytasz? – przebudziłam się już całkowicie
- Wiem, że na uczelnie teoretycznie mam nie daleko, ale w garażu pod budynkiem jest mój 2 samochód. Położę ci kluczki na blacie
- Z każdą chwilą uświadamiam sobie, że mam romans z facetem, którego zupełnie nie znam... - powiedziałam z niedowierzaniem na co tylko się uśmiechnął
- To działa w 2 strony skarbie. Widzimy się na wydziale – pocałował mnie i ubrawszy marynarkę wyszedł niczym wzorowy prowadzący. Nie miałam zamiaru korzystać z jego samochodu. Wolałam się przejść. W drodze rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Wiedziałam, że w moim życiu na nowo zapanował jeden wielki chaos i muszę je uporządkować szczególnie, że zbliżał się wyjazd na którym bardziej niż zwykle będę musiała ukrywać moje uczucia do promotora.
..............................................
Była godzina 4 rano. Dzień wyjazdu na „terenówki". Byłam nieprzytomna, ale już od jakiegoś czasu krzątałam się po domu i pakowałam ostatnie rzeczy... Zmusiłam Shikamaru by także wstał i zabrał się szykowanie. Mieliśmy jechać do Hiszpanii i Portugalii autokarem więc wyjazd był zaplanowany naprawdę wcześnie. Gdy byłam prawie gotowa usłyszałam silne pukanie do drzwi i dialog za nimi, który uzmysłowił mi, że moi przyjaciele mają mnie za nieogarniętego życiowo człowieka jeśli chodzi o wstawanie...
- Wstawajcie!!! Halooo... haloooo!!!
- Deki nie wal tak w te drzwi, bo zaraz szyba pęknie – odezwał się Takumi
- Jeśli to ma ich obudzić to będę walić... i byś mi pomógł, a nie stoisz jak słup
- Nie wierze, że dałem się w to wmanewrować...Twój kochaś cię wystawił?
- Podobnie jak ciebie Ten Ten... Sasuke musiał jechać po Naruto bo to zupełna ofiara życiowa, większa niż nasza...
- Sora??? – otworzyłam drzwi dokańczając za nią unosząc brew do góry
- Hahaha! Ty wstałaś! – zawołała uradowana
- Nie śpię od jakiejś godziny – udałam obrażoną – zapewne jak i moi sąsiedzi po waszym „najeździe"
- Oj nie gniewaj się... baliśmy się, że zaśpisz – powiedziała Deki
- Ty się bałaś... Ja byłem pewny, że Sora nas nie zawiedzie – powiedział mój przyjaciel
- Takumi, ty lizusie – Deki pokręciła tylko głową – o hej Shika!
Zawołała, gdy obok pojawił się mój „chłopak"
- Hej wam... rozumiem, że robicie za komitet powitalny – zagadał podchodząc do Takumiego i przybijając z nim piątkę.
- Dobra, jesteśmy gotowi. To teraz biegiem na miejsce zbiórki – ponagliłam
- Jakie biegiem...? Sasuke dał mi auto – poinformowała mnie przyjaciółka, a ja z wrażenia upuściłam walizkę patrząc z przerażeniem na Takumiego, który się do mnie odezwał
- Taaa...W drodze do twojego mieszkania stałem się bardzo wierzący...
- O matko... - popatrzyłam na nią – mowy nie ma... Nigdzie z tobą nie jadę, chyba że oddasz kluczyki
- Oj już nie przesadzaj Sora... Jeżdżę już przepisowo i nie pędzę po małych uliczkach
- Obie wiemy, że jazda z tobą zakrawa o samobójstwo... Jedynie gdzie mogłabyś się spełnić to tor wyścigowy - dodałam
- Jesteś zbyt surowa. Przecież Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem! – broniła się
- Bo egzaminator nawet nie patrzył na drogę tylko zachwycał się tobą! I nie próbuj mi wciskać, że było inaczej – powiedziałam wychodząc i patrząc z litością, na czerwoną mazdę...
- Kurdę... Sasuke chyba szuka pretekstu by kupić nowe auto, że dał ci to cacko w swoje ręce Dekashi – skwitował Nara. Nawet on wiedział jakim kierowcą jest Dekashi
- Walcie się... - powiedziała lekko dotknięta i rzuciła kluczyki Takumiemu. Zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika i ruszyliśmy. W aucie panowała radosna atmosfera i dosyć szybko dotarliśmy na miejsce. Nasza paczka już czekała przed autokarem podobnie jak dwóch prowadzących : Kakashi i dr. Iruka. Popatrzyłam ukradkiem jak mój ukochany wydaje jakieś polecenia przyjmując bardziej surowy sposób bycia. Cieszyłam się, że jako jedyna znałam jego ciepłe oblicze.
Przywitałam się z resztą i czekając na wskazówki zobaczyłam, że Sasuke daje znaki żebym podeszła do niego. Obok stała Dekashi, która specjalnie zagadywała Takumiego, który oczywiście dalej nie wiedział o moim małym sekrecie.
- Co się stało Sasuke? – zapytałam
- Teoretycznie nic, ale rozmawiał ze mną wczoraj Shika i pytał mnie o parę spraw...
- Tzn? O co cię pytał? – byłam niezwykle zainteresowana
- To nie ma teraz znaczenia, ale jedno jest pewne. Na tym wyjeździe chce cię odzyskać więc uważaj na siebie i bądź czujna – już chciał odejść, ale go zatrzymałam
- Powiedz mi dokładnie o co pytał – mój wzrok dawał jasne sygnały, że nie odpuszczę... Westchnął głęboko i powiedział lekko zmieszany
- Chciał wiedzieć jak może cię zadowolić w łóżku... Poprosił bym mu coś doradził, bo Dekashi ewidentnie jest zadowolona z moich umiejętności... - powiedział lekko speszony.
- Hahahahhaha...- zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie nie rozumiejąc mojej reakcji- wybacz Sasuke, ale domyślając się co mu poradziłeś stwierdził, że za dużo z tym zachodu i odpuści... Nara jest niesamowitym leniem – śmiałam się dalej
- Tak czy inaczej miej się na baczności... sprzedałem mu parę trików – teraz to on zaśmiał się pod nosem
Nie mogłam opanować śmiechu, aż do momentu zwołania całego towarzystwa przez Dr. Irukę. Rozdał nam plan podróży i podawał jakieś informacje. Nie słuchałam go kompletnie, wpatrzona w drugiego prowadzącego. Jego oczy śmiały się do mnie mimo że twarz miał poważną bez emocji. Gdy doktor zakończył swój wywód i mieliśmy wsiadać do autokaru, Nara złapał mnie w pasie i pocałował miejsce za uchem.
Aż przystanęłam zaskoczona!
- Nie mogę się doczekać kiedy dojedziemy do hotelu – wyszeptał mi do ucha i pobiegł za resztą chłopaków. Na moje nieszczęście całą sytuację widział Kakashi...
- Co to było? – zapytała Deki podchodząc do mnie
- Nie mam pojęcia, ale mam złe przeczucia – powiedziałam blado zdając sobie sprawę, że Shika najwidoczniej rady Uchihy wziął sobie do serca...
- Mam do ciebie sprawę...- powiedziałam do przyjaciółki wpadając na pewien pomysł – Wiem, że proszę o dużo, ale zajmij ze mną pokój...
- Na jedną noc?
- Na wszystkie...
- Mowy nie ma Sora... nie zamierzam ukrywać twojego migdalenia się z profesorkiem ogłupiając Narę... poza tym też chce się dobrze bawić z Sasuke
- Deki nie o to chodzi... - wyjaśniłam jej szybko sytuacje
- O kurde...Chociaż po poradach Sasuke, może wreszcie będziesz z niego zadowolona...
- Deki to nie czas na żarty! Widziałaś ten dziwny obłęd w oczach Nary... nie skończy się to dobrze – zaczęłam panikować
- Uspokój się... przed nami 10 godzin jazdy. Zobaczymy najpierw czy się nie znudzi tym całym „adorowaniem"... - nawet moja przyjaciółka znała Nare na wylot. Wchodząc do autokaru zobaczyłyśmy, że nasza paczka opanowała tył autokaru. Poszłyśmy więc w tamtym kierunku. Deki usiadła obok Sasuke, a ja Shiki, który od razu złapał mnie za dłoń.
...................................
Przez 5 godzin jazdy Nara cały czas się do mnie kleił... Nie byłam w stanie się od niego uwolnić... ciągle zagadywał i próbował mnie dotykać... Jak na złość Kakashi siedział dosyć blisko i na pewno widział co wyprawia Shikamaru. Jakby tego było mało połowa dziewczyn podchodziła do niego by „porozmawiać" na temat terenówek. Dobrze wiedziałam, że to zwykły pretekst by się przednim powyginać, albo „niechcący" wpaść na zakręcie.
Widząc moje złe „samopoczucie", które znacznie odstawało od reszty radosnej grupy, Deki postanowiła mnie trochę rozruszać
- Dobra Shikamaru, robisz wypad. Teraz czas na siedzenie z przyjaciółką – Białowłosa zwróciła się Nary.
- Niech ci będzie, ale zaraz do niej wracam – powiedział całując mnie w policzek. Popatrzyłam zrozpaczona na złotooką
- Nie patrz tak na mnie... niech ci będzie... poświęcę się i zamieszkam z tobą te całe 7 dni
- Kocham cię Deki – mój nastrój znacznie się poprawił
- Zaraz postój to rozprostujemy wreszcie kości. Mam dość krzyków Kiby i Naruto... Ciągle śpiewają jakieś zbereźne piosenki. Nie wiem jak Takumi mógł zasnąć w takich warunkach.
- Ja mam dość Nary... - powiedziałam – i tej szmaty...- wskazałam głową na Sakurę, która już od godziny stała przy moim promotorze
- Wiem... stoi tam jak ten sęp nad ofiarą – Deki oburzyła się równie jak ja
- Zaraz ukatrupię tę kurwę... jak nie Sasuke to za Kakashiego się bierze... - dodałam
- Nie martw się... dorwiemy ją jeszcze, a teraz chodź ze mną do łazienki bo nie wytrzymam... - ponagliła Deki gdy autobus stanął na postój
- Macie 20 min! – zawołał dr Iruka, a wszyscy rozwichrzyli się po parkingu stacji na której stanęliśmy. Razem z Deki pobiegłyśmy do toalety. Czekałam na przyjaciółkę, gdy weszła Sakura z jakąś laską, której nawet nie kojarzyłam z widzenia.
- I Hatake sensei powiedział, że pogada z moją promotorką, by mógł mi pomóc przy mojej pracy bo ona jest zajęta! Czy on nie jest cudowny?? – zachwycała się, a ja miałam wrażenie, że ją rozszarpię...
- OOO...Sora... - popatrzyła na mnie nagle widząc, że stoję przy umywalkach. Była niezwykle pewna siebie. W tym momencie dołączyła do mnie Dekashi wychodząc z kabiny
- A jakżeby inaczej... jeszcze ty tu jesteś... nie umiecie nawet chodzić osobno do toalety? – zadrwiła patrząc perfidnie na nas
- A robił ci już ktoś kocuwe w kiblu? - odparowałam, prawie się na nią rzucając, ale Deki mnie powstrzymała
- Spokojnie Sora... mamy całe 7 dni żeby ją dopaść... - popchnęła mnie w stronę drzwi, ale wychodząc spojrzała na Sakurę i dodała – na twoim miejscu zorganizowałabym sobie jakąś koleżankę do spania... noce bywają nieprzewidywalne i niebezpieczne dla takich szmat jak ty...
.................................................................
- Czemu nie pozwoliłaś mi jej przywalić? – zapytałam wpieniona gdy wyszłyśmy ze stacji
- Pobiegłaby na skargę na nas i miałaby świadków... załatwimy ją inaczej
- Czyli jak?
- Takumi miał parę pomysłów ostatnio, ustalimy wieczorem – powiedziała lekko się uśmiechając na pocieszenie. Szłam do wielkiego pojazdu nie tyle zdenerwowana docinkami tej landryny, a tym co usłyszałam.
„Czy Kakashi naprawdę obiecał, że weźmie jej prace pod swoje skrzydła? Przecież wie, że się nienawidzimy i nasze prace będą walczyć o 1 miejsce..." Nie rozumiałam o co mu chodzi... Czułam, że może być zły za umizgi Nary, ale ja nie miałam nawet na nie wpływu... Sama źle się z tym czułam...
- Co skarbie jesteś taka zdenerwowana? – o wilku mowa... Shikamaru wyrósł jak z podziemi
- Nie pytaj – odburknęłam
- Chodźcie już bo autokar zaraz rusza – Deki nas ponagliła
Tuż przed wejściem do niego Narę natchnął romantyzm i na oczach grupy i prowadzących namiętnie mnie pocałował... Kiba z Naruto zaczęli radośnie gwizdać, a ja miałam ochotę się zastrzelić widząc wzrok promotora, który ciskał pioruny nie tylko w Shikę, ale i we mnie...
Tak o to zaczęły się terenówki naszej Sory ^^ trzymajcie za nią kciuki!
Kocham <3
Wasza Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro