Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

POV KAKASHI ( miejsce na pisk szczęścia zamek)

Stałem w samych bokserkach na środku korytarza. Nie mogłem uwierzyć, że w jednej chwili wszystko się schrzaniło. Wracając do mieszkania trzasnąłem drzwiami tak mocno, że wiszący na ścianie obrazek spadł, a rama potłukła się na drobne kawałki.

„Niech to wszystko szlag! „ pomyślałem zdenerwowany, zbierając resztki drobnego szkła, analizując od nowa całe zdarzenie.

Wiedziałem o której Sora mniej więcej może się zjawić, znałem bowiem jej plan na pamięć. Postanowiłem przed jej przyjściem wziąć szybki prysznic. Czując na ciele zimne krople wody nie przestawałem myśleć o tej blond piękności. Już pierwszego dnia zwróciłem uwagę na jej niezwykle niebieskie oczy. Zahipnotyzowała mnie do tego stopnia, że postanowiłem poznać ją bliżej, nawet jeśli na początku przez moje metody miała czuć do mnie niechęć.

Podobało mi się nawet jak się złościła. Delikatna, ale jednocześnie stawiająca wszystko na jedną kartę. Nie zastanawiałem się nawet nad tym, że jestem jej nauczycielem i brnąłem w to dalej. Doprowadziłem nawet do tego, by została moją seminarzystką manipulując Tsunade, co nie było takie trudne. Przyzwyczaiłem się, że kobiety ulegają pod moim urokiem i osobowością, ale z Sorą było zupełnie inaczej. Ona jedyna nie tylko nie zwracała na mnie uwagi, ale i nazywała dupkiem... Była idealna pod każdym względem... osobowość, uroda i piękne ciało... Ta dziewczyna budziła wszystko moje pragnienia i uczucia na raz...

Do dziś pamiętam gdy pijana Dekashi zadzwoniła i kazała odczepić się od jej przyjaciółki. Muszę przyznać, że niezwykle inteligentna z niej bestia i dobrze wyczuwała moje intencje... Zaśmiałem się na wspomnienie tamtej rozmowy...

Opowiedziała prawie cały swój życiorys i jak bardzo Sora jest jej bliska. Miała taki dar opowiadania, że w jednej chwili oprzytomniałem ze snu i popijając kawę w fotelu o 3 w nocy cierpliwie jej słuchałem. Wiedziałem, że nie powinienem, ale chciałem wyłapać z tej lekko niewyraźnej paplaniny jakieś informacje o Sorze. Pomimo mojego rozbawienia tą sytuacją na koniec powiedziała coś, co wywołało u mnie nutkę zazdrości o dziewczynę, której tak naprawdę nie znałem.

-„ Jest niesamowita, a ty nawet tego nie doceniasz!!... Znaczy się profesor tego nie docenia...a z resztą walić te wasze tytuły!... Nie jesteście lepsi od studentów... A Moja przyjaciółka jest najlepsza we wwwszystkim....ma nawet rewelacyjne ciało...sama chciałabym mieć tak wielllkii biust jak ona... Mniemam, że nawet taki stary dupek jak ty ma na nią chęć, ale darrruuujjj sobie. Shika, jej chłopak, jest fenomenalny w łóżku i jak mówi Sora ma wielkiego! Więc raczej koleś znajdź sobie kogoś w swoim wieku i poziomie... i jak jeszcze raz usłuyszę że się nad nia znęcasz to jak matkę kocham nie darujeee... „

Po tym zdaniu w słuchawce zaległa cisza... można było tylko wsłuchać się w cichutkie chrapanie. Rozumiejąc, że to już raczej koniec naszej rozmowy, rozłączyłem się, ale wewnątrz poczułem niepokój... to wtedy postanowiłem, że nie będę już zwracać uwagi na konsekwencję mojego postępowania. Poszedłem na całość... jednocześnie nie chciałem pokazać że coś do niej czuje by jej nie spłoszyć... sam z resztą nie wiedziałem na czym stoję i dokładnie do czego dążę... jedynie czego chciałem to mieć ją przy sobie, kochać się z nią i patrzeć w te niesamowite niebieskie tęczówki... nawet jeśli było to nieetyczne z racji mojej funkcji...

Kończąc kąpiel usłyszałem, że zamek w drzwiach wejściowych się przekręca. Zdziwiony jedynie założyłem na siebie bieliznę i poszedłem to sprawdzić. W moim przedpokoju stała Rin... moja była...

- No no no...tak mnie witasz? Musiałeś bardzo tęsknić – powiedziała uwodzicielsko teatralnie lustrując wzrokiem mój wygląd

- Co tu robisz i skąd miałaś klucze? – zapytałem spokojnie, ale oschle

I kto by pomyślał, że jeszcze kilka miesięcy temu świata poza nią nie widziałem" – pomyślałem patrząc na nią.

- Nie są mi potrzebne klucze, by dostać się do czyjegoś mieszkania... z resztą sam najlepiej znasz moje umiejętności... wszystkie – dodała znacząco...

- No to została ci jeszcze jedna część pytania

- Ironiczny ja zawsze...szczerze mówiąc brakowało mi tego... - powiedziała kierując się w moją stronę. Stałem niewzruszony patrząc obojętnie.

- Mów albo wyjdź... jestem umówiony – powiedziałem i poszedłem do salonu. Dziewczyna podążyła za mną wzdychając.

- Jesteś nam potrzebny... Klan Kazekage jest osłabiony... podobno syn przywódcy się stoczył więc to doskonała okazja, by przejąć ich wpływy. Twój ojciec chce ...

- Przykro mi zmieniłem branżę- odparłem z ironicznym uśmiechem siadając na fotelu nie pozwalając jej dokończyć

- Nie będę komentować tej farsy... bawisz się w przykładnego nauczyciela, a twoje miejsce jest gdzie indziej... Twój ojciec na ciebie liczy... podobnie jak reszta twoich przyjaciół... i ja

- Jesteś świetną aktorką Rin... nic dziwnego, że staruszek cię przysłał...

- Kakashi błagam nie patrz tak na mnie... mówiłam, że popełniłam błąd... ja dalej coś do ciebie czuje... Asuma kazał dać ci czas, byś mógł ochłonąć... takie życie nie jest w twoim stylu

- Podobnie jak dzielenie się dziewczyną z kumplem – odparowałem

- Mówiłam już, że to nic nie znaczyło... przez ten cały czas myślałam tylko o tobie... i o tym co razem przeszliśmy...- mówiąc to zaczęła wykorzystywać swoje uroki, rozpinając swój sweterek. Stojąc przede mną w staniku dodała:

- Przypomnę ci jak nam było dobrze... - gdy wstałem, by wyrzucić ją z mieszkania zadzwonił dzwonek do drzwi... Rin popatrzyła na mnie unosząc brew.

- No tak byłeś umówiony... słyszałam, że po naszym rozstaniu trochę sobie używasz... zobaczmy czy dalej masz ten sam gust – ruszyła do drzwi, a ja wiedziałem że nie zdążę jej powstrzymać...

- Sora...- wyszeptałem tylko widząc jej zaskoczenie, a po chwili żal w oczach, które tak ubóstwiałem

- Jesteś kolejna do zabawy? No cóż... teraz przerzuciłeś się na blondynki Kakashi? – krzyknęła do mnie

- Rin odpuść – powiedziałem widząc coraz większe cierpienie Sory

- Pogadamy innym razem malutka, teraz muszę już iść. Jest cały twój... będziesz zadowolona, zapewniam. Mi dzisiaj było bosko...- powiedziała Rin ubierając się i wychodząc. Specjalnie jej to powiedziała, by ją dobić. Dopiero gdy wyszła oprzytomniałem i chciałem podejść do Sory wyjaśniając wszystko, ale mi nie pozwoliła.

- Nie fatyguj się...ja też wychodzę. Mam nadzieję, że ta chociaż nie była twoją studentką – Powiedziała to takim tonem, że aż mnie zatkało... nie widziałem jej jeszcze w takim stanie. Na nic się zdały moje wołania, a nie mogłem wybiec na ulicę w samych majtkach...

Gdy posprzątałem korytarz z tego całego szkła postanowiłem, że dam jej trochę ochłonąć, a jutro wszytko jej wyjaśnię...

...........................................................

POV SORA

Po przebudzeniu wcale nie czułam się lepiej... wręcz przeciwnie, było jeszcze gorzej... Obok leżał Shikamaru z lekkim uśmiechem na twarzy. W odróżnieniu ode mnie on miał całkiem miły wieczór... kolacja, a potem „sex na zgodę"... Byłam tak wczoraj zdruzgotana, że godziłam się na wszystko. A najgorsze w tym wszystkim było to, że Shika nawet nie zauważył, że coś jest nie tak... że nie jestem zaangażowana a do oczu regularnie napływają mi łzy... doszłam do wniosku, że całe życie trafiam na dupków i albo to zaakceptuje albo będę sama... nie wiedziałam już co lepsze.

Zmusiłam się do wstania... nie chcąc obudzić Nary poszłam do salonu, przy okazji odczytując wiadomości od Dekashi.

-Są już listy na wyjazdy!!! Ale każdy dostał na maila informacje w której jest się grupie. Itachi wyjaśnił, że chodzi o jakąś ochronę danych bla bla bla... szybko sprawdzaj gdzie cię dali. Ja, Sasuke i Takumi jesteśmy w 2! :*

Czytając to momentalnie podbiegłam do komputera szepcząc pod nosem najszczersze życzenie :

-„Obym pojechała z tym religijnym świrem... błagam... obym była na tej 1 liście"...

Sprawdzając swoją skrzynkę mailową po raz kolejny upewniłam się, że zostałam już przeklęta w kołysce, a moje życie to jedna wielka kpina...

....................................................

-Ty chyba zgłupiałaś, że się nie cieszysz! Sora jedziesz chociaż z normalnym człowiekiem... dupek to dupek, a ten cały Hidan jest walnięty. Słyszałem, że na poprzednim wyjeździe terenowym chciał poświęcić w ofierze jakąś studentkę! – Takumi nie rozumiał mnie nawet w najmniejszym stopniu.

Siedzieliśmy jak zwykle przy naszym stoliku na stołówce całą paczką. Brakowało tylko Nary i Chojiego którzy zaczynali zajęcia 2 godziny później.

- Nie wiesz czy dalej poszukuje jakiś chętnych? – ożywiłam się na moment słysząc o kwestii ofiary

- Idiotka – Dekashi szturchnęła mnie z miną pełną irytacji – pomyśl chociaż, że jedziemy wszyscy razem...

- Szkoda tylko, że różowa też się załapała... jej koleżaneczka trafiła do Hidana – dodał Suigetsu

- Spokojne... może tym razem Sasuke rozróżni czyje usta całuje – Takumi oczywiście musiał rozpocząć wojnę patrząc zawadiacko na bruneta. Ten o dziwo zachował spokój i odparł

- Wiesz Takumi...Tak się składa, że nasze pokoje będą obok siebie... przygotuj się na nieprzespane noce... razem z Dekashi będziemy się świetnie bawić – mówiąc to ucałował szyję białowłosej.

- Uspokójcie się obydwaj... - powiedziała zrezygnowana, patrząc przepraszająco na Ten Ten, która już chyba przyzwyczaiła się, że jej chłopak zawsze będzie czuł coś do Deki... podziwiałam ją za to i jednocześnie jeszcze bardziej doceniałam. Nigdy nie okazywała zazdrości czy niechęci do mojej przyjaciółki, a wręcz przeciwnie...chwaliła i zachwycała się nią. Zastanawiało mnie skąd w niej tyle siły. Z tych rozmyślań wyrwał mnie Naruto

- Kurde kiedy wreszcie przyjdzie Nara... miał mi dać spisać zadanie na ćwiczenia do dr Jiraiyi - biadolił

- Nie prędko, gdy wychodziłam jeszcze spał – uświadomiłam go

- Spędził z tobą noc? – zapytała znacząco Deki

- yhym... wczoraj się wprowadził... - powiedziałam bez emocji

- A więc ty go przygarnęłaś! To dobrze bo inaczej biedak byłby bezdomny – powiedział Naruto, a Sasuke o mało go za to nie zabił wzrokiem

- Zamknij się młotku, a co do wyjazdu – zaczął chcąc zmienić temat, ale mu nie pozwoliłam.

- Co masz na myśli Naruto mówiąc, że byłby bezdomny? - Sasuke pokręcił tylko zrezygnowany głową, a ja razem z Deki patrzyłyśmy po twarzach wszystkich obecnych. Chyba tylko my nie wiedziałyśmy o co chodzi. Nawet Kiba miał na twarzy wypisane poczucie winy.

- Wczoraj go wywalili z akademika za bałagan jaki robili w pokoju i na szybko czegoś szukał. Niestety nikt z naszych znajomych nie miał wolnego pokoju, a gdy jego staruszek się o tym dowiedział wkurzył się i zablokował konto, by nie mógł wynająć pokoju w hotelu – wyjaśnił blondyn

Dopiero teraz ułożyłam sobie wszytko w głowie... Uśmiechnęłam się bezradnie czując, że zaraz zwariuje

- Soruś... - przyjaciółka wzięła mnie za rękę rozumiejąc doskonale jak się czuję i jak zabolało mnie, że nic nie powiedział a perfidnie wykorzystał zasłaniając się naprawą naszego związku

- Chociaż wiem, że jest zaradny... - wyszeptałam udając, że wszystko jest ok

- Ej ej... chyba Psor idzie do nas – odezwał się Suigetsu wskazując głową na mężczyznę zbliżającego się do naszego stolika. Automatycznie nasze spojrzenia zwróciły się we wskazanym kierunku.

-„Ja się zastrzelę" – pomyślałam widząc Kakashiego

- Witam. Chciałbym panią Hoshi prosić na chwilę do auli A2 – odezwał się stając nade mną.

- Jestem zajęta – wyparowałam nie zastanawiając się, że patrzą na mnie zszokowani przyjaciele. Nie dość, że zwróciłam się do niego bez użycia tytułu to jeszcze nawet na niego nie spojrzałam.

- Przepraszam za nią panie Profesorze, Sora ma ostatnio ciężki okres. Spokojnie Sora poczekamy na ciebie – Sasuke odezwał się patrząc teraz wymownie na mnie. Nie spodziewałabym się tego po nim, ale wewnątrz czułam wdzięczność, że nie będę musiała się tłumaczyć z mojego zachowania przed resztą. Podniosłam się ze swojego miejsca i ruszyłam za Kakashim nie odzywając się ani słowem...

.......................................

- Usiądź – powiedział zimno zamykając aulę na klucz. Byliśmy sami na tej wielkiej przestrzeni.

- Masz tupet... jeśli ta rozmowa nie jest związana z zajęciami to ja wychodzę – powiedziałam na pozór spokojnie. Byłam wypompowana... nie miałam już sił na nic.

- Chcę wyjaśnić to co widziałaś wczoraj – powiedział sztywno

- Nie ma potrzeby... Dymasz wszystko co się rusza i dodałeś mnie do kolekcji. Nie mogę być nawet o to zła, bo do niczego się nie zobowiązaliśmy – powiedziałam jednym tchem i chciałam odejść, ale mnie powstrzymał

- Sora... pomiędzy mną a Rin do niczego nie doszło... szykowałem się na twoje przyjście, a ona przyszła niezapowiedzianie

- A już myślałam, że szczerze przyznasz, że pomyliły ci się godziny na które nas umówiłeś... - odparłam ironicznie jednocześnie ciesząc się z informacji którą usłyszałam. Jedynie co to bardzo chciałam w nią uwierzyć...

- Podoba mi się, że jesteś zazdrosna – zmienił momentalnie ton głosu a na jego twarzy zagościł uśmiech

- Nie jestem zazdrosna! – powiedziałam zirytowana – po prostu brutalnie się przekonałam, że byłam kolejna do zaliczenia. Mam nadzieję, że chociaż na semestr wystawisz mi dobrą ocenę – ironizowałam dalej, a jego jeszcze bardziej to bawiło.

- Kociaku... - podszedł do mnie i podniósł mój podbródek palcem – Rin nic dla mnie nie znaczy...

- I dlatego trzymasz jej zdjęcie w sypialni? – zapytałam z tryumfem, że mam kolejny argument potwierdzający moją tezę

- Widać dawno u mnie nie byłaś... po zdjęciu nie ma już śladu. Od dawna myślę tylko o tobie... To co wczoraj widziałaś to zwykłe nieporozumienie. Nie widziałem się z Rin od 8 miesięcy... owszem, przyszła mnie uwieść ale jej głównym celem były interesy – tłumaczył uśmiechając się i patrząc mi w oczy...Miałam wrażenie, że mówi szczerze, ale nie mogłam tak łatwo odpuścić

- O jakie interesy chodziło?

- Nie mogę ci tego powiedzieć... przykro mi

- No właśnie Kakashi i tu po raz kolejny się upewniam, że nic z tego nie wyjdzie. Nie mam zamiaru być z kimś, kto ma przede mną tajemnice. Byłam już w takim związku i wcale mi się nie podobało... Przez takie tajemnice ja stawałam się inną osobą...

- Sora nie mogę powiedzieć ci dla twojego dobra... wiesz o mnie wszystko co powinnaś... przynajmniej na tę chwilę

- Ten tekst też już kiedyś słyszałam... przykro mi ale to nie wystarczy... - otworzyłam drzwi i chwyciłam za klamkę

- Ty go nie kochasz... więc czemu z nim jesteś – zapytał, a mnie aż wbiło w ziemię to co powiedział

- Nawet jeśli jest tak jak mówisz t o nie znaczy, że czuję coś do ciebie – skłamałam i wyszłam z podniesioną głową.

Na ten moment miałam wszystkiego dość. Wracając na stołówkę zobaczyłam, że Shika z Chojim dotarli na uczelnie. Patrzyłam z oddali jak mój chłopak ziewa i drapie się po głowie, a następnie radośnie wyciąga notatki podając je Naruto.

Nie mogłam się do niego przełamać po tym co usłyszałam rano... kwiaty, miłe słówka...a wszystko to by mieć dach nad głową... Nie chciałam do nich wracać. Wyszłam z uczelni i postanowiłam pospacerować po parku.

Siadając na oblodzonej ławce odetchnęłam wdychając mroźne powietrze jednocześnie zamykając oczy. Gdy próbowałam wszystko ułożyć w swojej skołowanej głowie poczułam, że na mojej ławce usiadł ktoś jeszcze. Nie lubiłam gdy ludzie tak robili... odwróciłam głowę, by zwrócić intruzowi uwagę, że chcę posiedzieć sama ale patrząc na mężczyznę obok zupełnie odjęło mi mowę...

- Cześć Sora... wyglądasz na dość odprężoną... to dobrze, bo musimy poważnie porozmawiać...

..................................................

Nowy rozdzialik xD co prawda nie doszliśmy do 200 wyświetleń mojego shota ale zbyt wielu z was mnie prosiło bym wreszcie coś dodała, a że mam miękkie serce rozdział wstawiony xD 2600 słów...mam nadzieję, że dalej jest ciekawie.

Kolejne podziękowanka ślę do moich słoneczek, które wspierają mnie swoimi komentami : _asumi_ dyrmon  MissVictorie demonic_gravity mhatakem roksi54632 ninja_girl_love dysiaxD 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro