Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 Przygotowania i ślub

- Wstawajcie śpiochy, śniadanie już na stole – usłyszałyśmy głos Misaki. Zaspane zwlekłyśmy się z łóżka.

- Umieram... - wycedziła Dekashi zasłaniając się kołdrą

- Nie waż się zasypiać ponownie! Raz raz Deki, wstajemy – zarządziłam po żołniersku, bo inaczej by nie wstała. Szybko narzuciłam na siebie szlafrok i odsłoniłam okno. Niestety na zewnątrz jeszcze panował mrok.

- Sora nie dam rady... nie chce śniadania... wolę spać – marudziła

- Teraz tak mówisz, a potem będziesz szukać mi cukierków w torebce w drodze na ślub. Przepłucz sobie twarz zimną wodą , pomoże na pewno...- byłam bardzo rozemocjonowana. Bardzo cieszył mnie ten ślub i jako druhna chciałam by wszystko wypadło idealnie.

Po kilkuminutowej walce z rozbudzeniem Dekashi, poszłyśmy na śniadanie. Widząc Yumi o mało co nie parsknęłam śmiechem... Wyglądała jak siostra...zaspana i ewidentnie rozgoryczona wczesnym wstaniem.

- Mniemam, że też musiałaś zmuszać ją do wstania – Misaki puściła mi oczko wskazując na białowłosą, która przecierała oczy niczym małe dziecko

- Niestety... ale robiąc to czułam się podle – powiedziałam teatralnie

- Witaj w moim świecie – Misaki się zaśmiała – siadaj i jedz- poleciła.

Gdy zjadłyśmy śniadanie siostry były już w pełni „żywe". Dodatkowo zdążyły już przyjść fryzjerka i makijażystka. Obie od razu zajęły się Yumi.

My natomiast biegałyśmy jak mróweczki po pokojach i szykowałyśmy ostatnie rzeczy.

Nadszedł czas byśmy zajęły się sobą.

- AAAA SORA!!! – usłyszałam pisk Deki dochodzący z pokoju gdy byłam w łazience.

Prędko pobiegłam na pomoc przyjaciółce.

- Matko, skarbie co się stało!!?? – krzyknęłam przerażona, szukając potencjonalnego zagrożenia rozglądając się po pokoju. Zamiast tego zobaczyłam moją wariatkę przy lustrze.

- Zobacz co mi się stało! Wyskoczył mi pryszcz!!! – jej mina była równoznaczna z hasłem : „świat przestał istnieć, nikt nie przetrwał..."

Odetchnęłam z ulgą, że w rzeczywistości nic się takiego nie stało

- To po cholerę żarłaś tyle tych słodyczy wczoraj – skarciłam ją jak starsza siostra, podchodząc do niej...

- Przestań prawić mi kazania i zrób coś z tym! – panikowała dalej

- Uspokój się... masz w domu jedną z najlepszych makijażystek w mieście. Ubierz się i leć do niej.

- Łatwo ci powiedzieć... na mojej białej twarzy wszystko widać i na pewno się tego nie ukryje – zaczęła wciskać i rozmasowywać czerwoną plamkę na czole...

- Deki... błagam, bo wyjdę z siebie. Obiecuje, że nie będzie widać, a teraz marsz się ubierać, bo za moment nie zdążymy – powiedziałam groźnie. Czasami mój konkretny ton działał na nią orzeźwiająco... tak było i tym razem...

- Ale obiecujesz? – zapytała niczym dziecko rodzica robiąc smutne oczy

- Tak!!!

- Ok.. ok... - powiedziała już trochę uspokojona, a ja mogłam wrócić do łazienki.

Gdy Deki tylko się ubrała poleciała jako następna w kolejce do „obróbki" profesjonalistek. Ja natomiast wolałam umalować się sama. Sukienka była niezwykle zdobna, dlatego użyłam delikatnego cienia do powiek, wyszczotkowałam rzęsy masakrą i pomalowałam usta czerwoną szminką.

- Sora, chodź się już czesać!!! – Głos Dekashi odbił się chyba w całym domu. Szybko pobiegłam do salonu, który stał się teraz jednym wielkim salonem kosmetycznym.

Mój wzrok od razu padł na Pannę Młodą...

- Yumi... aż brak mi słów – wydusiłam tylko. Wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Suknia rodem z bajki. Mocno zdobiony gorset bez ramiączek i piękny długiiii welon. Misaki stała obok ubrana w szarą sukienkę za kolana, w bardzo szykownym stylu.

- Dziękuje Sora. Ja za to mam najpiękniejsze druhny na świecie

- Siadaj wreszcie do czesania – ponagliła moja przyjaciółka, a ja posłusznie wykonałam polecenie. Fryzjerka była bardzo zręczna i dość szybko upięła mi pięknego koka, opadającego na kark.

- Teraz jesteś gotowa – powiedziała Misaki patrząc na mnie

- Jeszcze nie – Deki wyciągnęła małą szkatułkę – wiedziałam, że nie będziesz chciała się przestrajać do tej sukienki więc poszperałam w twojej biżuterii i znalazłam te kolczyki! Musisz je założyć, są piękne!! A w ogóle nie chwaliłaś się nimi – nim zdążyłam zaprotestować już mi je założyła.

- Teraz jest idealnie – potwierdziła, a ja nie miałam odwagi się przyznać kto mi je dał...

„ A co mi tam... i tak się nie dowie, że kiedykolwiek w nich chodziłam" – pomyślałam.

- Chodźcie już! Limuzyna czeka – Misaki była najczujniejsza z nas wszystkich.

- Yumi, jeszcze bukiet!– krzyknęłam wręczając Pannie Młodej śliczny bukiecik z białej japońskiej róży. Zaraz po tym pojechałyśmy na ślub

..................................................................

POV SASUKE

Patrzyłem jak mój brat wiąże krawat przed lustrem. Dzisiaj był znacznie bardziej skupiony i powściągliwy niż zawsze.

- Widzę, że masz mały stresik... - zażartowałem z niego podając mu spinki do mankietów

- Zrozumiesz, gdy będziesz na moim miejscu. Do tej pory nie mogę uwierzyć w swoje szczęście, że się zgodziła – powiedział

- A dlaczego miałaby się nie zgodzić. Przecież wszystkie kobiety na ciebie lecą... z nią nie mogło być inaczej – zaśmiał się Kakashi.

Mimo że był moim profesorem, znałem go od bardzo dawna z racji, że trzymał się z Itachim. Na uczelni jednak nie przyznawaliśmy się do wspólnej znajomości, żeby nie przysparzać sobie problemów. Nawet Dekashi nie powiedziałem o tym, wiedząc że moja ślicznotka potrafi powiedzieć za dużo.

Tydzień przed weselem oberwało mi się za to. Na moje nieszczęście układała gości przy stołach i wszystko się wydało. Gdy emocje opadły postanowiła nie mówić niczego Sorze oraz zmusiła do tego samego ich pseudo przyjaciela...

Kakashi był typem flirciarza, ale ewidentnie to nie odpowiadało Sorze. Jako jedyna na wydziale szczerze go nienawidziła. On natomiast świetnie się bawił doprowadzając ją do „wrzenia".

- Synu jestem z ciebie dumny. Yumi to doskonaly wybór – nasz ojciec uściskał mojego brata, a mama od samego rana płakała ze wzruszenia. Podeszła do mnie i ocierając łzy szczęścia powiedziała:

- Ty tez Sasuke dokonałeś świetnego wyboru. Jestem dumna z was obydwu

- Mamo nie płacz już, bo pomyślę że to pogrzeb – Itachi starł z jej policzków łzy i pocałował.

- No kochani, chyba powinniśmy się zbierać. Pan Młody powinien czekać na swoją królewnę przy ołtarzu, a nie odwrotnie – Kakashi nas ponaglił, a my ruszyliśmy w kierunku drzwi.

....................................................................

POV SORA

- O matko... jak ja wytrzymam w tych butach całą noc... -Dekashi cały czas gmerała przy paskach od pantofelków

- Nie będę mówić „ A nie mówiłam" chociaż bardzo mnie korci – powiedziałam

- Oj tamte co mi radziłaś żeby kupić mi się nie podobały...co z tego, że były cholernie wygodne...- wywróciła oczyma.

Siedziałyśmy w małym pokoju na Sali weselnej. Przyjechałyśmy dosyć wcześnie i czekałyśmy, aż goście zajmą swoje miejsca by ceremonia mogła się wreszcie rozpocząć. Misaki natomiast poszła już do państwa Uchiha.

- Yumi przestań już poprawiać ten welon bo popsujesz fryzurę. Wyglądasz idealnie - zwróciłam uwagę czarnowłosej

- Matko, Sora... dopadło mnie... Boje się tam wyjść...

- To naturalne głuptasie, ale będzie dobrze. Itachi cię kocha, a ty jego. To czysta formalność

- A co jak się potknę ? Ta suknia jest ogromna, nie mówiąc o trenie, welonie i tych wysokich butach

- Prędzej posądzałabym Deki, ze wywali się przed samym ołtarzem, ale nie ciebie – powiedziałam radośnie, a Yumi momentalnie się rozluźniła.

Niestety nasza białowłosa często z powodu swojej żywotności i nieuwagi miała małe problemy z koordynacją. Zawsze musiała się gdzieś uderzyć, albo na coś wpaść.

- Ha ha ha...bardzo śmieszne – powiedziała Deki – idź lepiej zobacz czy pan młody już czeka, a ja dam Yumi ostatnie porady dotyczące nocy poślubnej – śmiejąc się wyszłam z pokoju.

Sala balowa była ogromna. Dominowały złoto i biel, a zewsząd ozdobiona była pięknymi rzeźbami. W tej chwili na parkiecie ustawione były krzesełka dla gości, którzy zapełnili je już prawie całkowicie. W tym tłumie szybko wyłapałam Takumiego i Maki. Rodzeństwo dopilnowywało, czy „logistyka" gości przebiega sprawnie.

Uśmiechnęłam się widząc jak pięknie wyglądają. Mój Nara zapewnie krążył gdzieś z Nejim, skoro Takumi był zajęty. Skupiałam się jednak na moim zadaniu. Na podeście stał już urzędnik, a po jego lewej stronie wyprostowany niczym struna Itachi.

Zaśmiałam się widząc jego minę. Był niesamowicie zestresowany. Zaraz za nim olśniewał Sasuke, ale po zobaczeniu drugiego drużby o mało nie zemdlałam.

„TO SIĘ NIE DZIEJE" –powiedziałam do siebie, bladnąc w jednej chwili.

Obok bruneta stał wysoki, dobrze mi znany szaro włosy mężczyzna. Panika jaka mnie ogarnęła ustąpiła niemal natychmiast złości. Dotarło do mnie, że padłam ofiarą okrutnego spisku ze strony moich przyjaciół. Czułam się zdradzona. Natychmiast wróciłam do małego pokoju. Z uśmiechem zwróciłam się do Yumi:

- Skarbie, wszystko prawie gotowe, Itachi już czeka, ale wchodzisz na ok 15 min. A ty moje słoneczko chodź na chwilę ze mną – tu z udawanym słodkim głosem zwróciłam się do przyjaciółki.

- Nie chcę... - powiedziała z paniką w oczach, chowając się za siostrą. Wiedziała, że nie zrobię awantury przy Yumi

- Nalegam – powiedziałam z naciskiem i łapiąc ją za ramię wyszłyśmy do korytarzyka.

- Auć Sora, to boli!

- Bo miało boleć! Jak myślisz co jest powodem mojego zdenerwowania!?

- Kakashi?? – zapytała kuląc się

- Nie tak on jak to, że ukryłaś jego obecność tutaj! Jak mogłaś!

- Soruś zrozum...bałam się powiedzieć... jesteś nieprzewidywalna i go nienawidzisz... Sama dowiedziałam się z tydzień temu...

- Co ty sobie do cholery myślałaś!?

- Że nie przyjdziesz...

- I bardzo dobrze, bo wychodzę... Gdzie jest Nara – zaczęłam się rozglądać po gościach

- Sora błagam... - Deki miała już łzy w oczach

- Mam poczucie, że jest tu jakaś sytuacja kryzysowa. Zapewne zauważyłaś Soruś, kto jest głównym gościem – Takumi z Maki pojawili się znikąd w radosnych nastrojach

- No niewierze... ty też w tym siedzisz!!? – syknęłam do przyjaciela

- I ty się dziwisz, że nic nie powiedzieliśmy...? Sami byliśmy w szoku – Takumi zaczął przywoływać mnie do porządku

- Gdybyście mi powiedzieli to bym przygotowała się na to emocjonalnie

- Wątpię... ale powiedzmy że zrobili źle – Maki się wtrąciła – wiesz jaki masz charakterek Sora. Pomyśl teraz o Yumi... nie chcesz chyba zniszczyć jej dnia, pozbywając jej druhny?

- Nie... - przyznałam lekko zawstydzona, że poniosły mnie nerwy

- NO właśnie. Zaciśnij zęby, a po weselu rozprawisz się z tą dwójką – mówiąc to uśmiechała się zadziornie

- A ja myślałem, że jesteś po naszej stronie – Takumi zwrócił się z wyrzutem do siostry

- Maki ma rację.... Pójdę tam tylko ze względu na Yumi...a co do was... bawcie się dobrze bo od jutra będziecie wąchać kwiatki od spodu – pogroziłam przyjaciołom palcem wracając do pokoju już bardziej wyluzowana.

- Wszystko w porządku Sora? Miałam wrażenie, że słyszę jakieś krzyki – Yumi wstała z krzesełka

- Wszystko ok skarbie. Chodź... już czas.

...................................................

Muzyka rozbrzmiała w naszych uszach, dając znak gościom do powstania z miejsc. Yumi oczarowała wszystkich. Do ołtarza prowadził ją Fugaku – ojciec Itachiego. My z Deki szłyśmy za nią trzymając nieziemsko długi welon. Gdy dotarła na podest stanęłyśmy obok. Nie miałam odwagi spojrzeć w kierunku drużbów pana młodego.

Słuchałam mowy urzędnika z niezwykłym skupieniu, jednak nic do mnie nie docierało. Czułam na sobie jego wzrok. W momencie, gdy para młoda zwróciła się do siebie mówiąc przysięgę, nasze oczy się spotkały... Ściągnął mnie wzrokiem, a ja się temu poddałam.

O dziwo na jego twarzy nie było widać sarkazmu, a podziw i zachwyt... serce zabiło mi mocniej...

„ Jak ja biedna zniosę to wesele" – pomyślałam, przełykając głośno ślinę

Kochani!!!

Pisałam rozdział w przerwach od nauki. Liczę, że wytrzymacie jeszcze trochę, zanim zabawa całkiem się rozkręci ^^

Od razu informuję, że rozdział z weselem nie pojawi się szybciej jak przed czwartkiem – ostatnie egzaminy + życie xD

Kocham :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro